- Biały Grób znajduje się w klifie nad Zwierciadłem, jeziorem, które na pewno widzieliście wkraczając do Domu. Nie będziecie mieli problemów z trafieniem na miejsce - odparł Kelvenowi Ulthien.
Steven i Immeral również się przedstawili, Major dał znać o sobie pojedynczym, donośnym szczęknięciem. Lena słysząc swojego wierzchowca zaczęła radośnie gaworzyć. Zwierz bez ekscytacji spoglądał na klękających i pochylających głowy towarzyszy:
- Mów mi Zwierz. Można się wykąpać w tym lustrze?
Ulthien wyglądał na nieporuszonego, Vaen westchnął, Luvran, aż napuchł od powstrzymywanego oburzenia.
- Zazwyczaj korzystamy w tym celu z jednego ze strumieni. Jezioro służy nam w innych celach. Swoją drogą - Vaenie, czyżbyś nie zauważył, że nasz gość jest cały pokryty diabolicznymi symbolami wraz z Panem Tyranii na czele?
Elf z blizną na brwi zaniemówił. Wprost kurczył się na waszych oczach. W tym momencie po raz pierwszy zabrał głos jego brat - Mivral:
- Panie, nie zwykliśmy oceniać ludzi po wyglądzie. Czyż nasi Pieśniarze nie noszą tatuaży żmii i kobr?
Ulthien ponownie zwrócił się do Zwierza:
- Wytłumacz się. W Everesce nie ma miejsca na popleczników Bane'a! - wycedził, swym ochrypłym głosem.
Wielkolud rozłożył ręce: - Nie wykłułem, ani nie kazałem wymalować tych obrazków. Zrobił to mój pan. Nic nie obchodzi mnie Bane. Nie wyznaje się na bogach.
W tym momencie włączył się Immeral: - Lordzie, nie chcemy dłużej marnotrawić twojego czasu. Rozumiemy jakie panują tu obyczaje i uszanujemy je. Masz na to moje rycerskie słowo. Pragniemy tylko zobaczyć Biały Grób i ruszyć dalej, w swoją drogę. - Złoty elf przemówił w wspólnym, tak aby wszyscy go zrozumieli.
Ulthien odstąpił od Zwierza i zwrócił się do Chassa:
- Nie mam pojęcia o czym mówisz, Chassie Constantine. Sto lat temu bramy Evereski były zdecydowanie szczelniejsze i jeżeli wpuszczono tutaj jakiś obcych, Wzgórzowa Starszyzna musiała wyrazić zgodę. Tak się składa, że zasiadam w tym gremium i nie przypominam sobie, aby miało to miejsce. Aczkolwiek pamięć jest rzeczą zawodną - niewykluczone, że było inaczej. Jeśli owa ekspedycja, ma swoje korzenie przeszło dwadzieścia tysięcy lat temu, sięga czasów Pierwszego Rozkwitu, a więc na długo przed założeniem Warownego Domu.
Najwyższy dowódca wrócił na miejsce pod pomnikiem Sehanine:
- Nie będę wypytywał *dlaczego* tak zależy wam na nawiedzeniu Białego Grobu. Podejrzewam, że macie ku temu swoje powody i za pewne ma to związek z wyprawą, o której mówił Chass Constantine. Jedynie dla formalności powtarzam - nasze grobowce są świętością. Za ich bezprawne naruszenie wymierzamy karę śmierci.
Przypomnieliście sobie Vaena i egzekucję na błocie.
- Przydzielimy wam przewodniczkę, którą widzieliście już wcześniej. W miarę możliwości będzie wam pomagała. Sariel!
Usłyszeliście kroki za sobą. Obróciliście się i dostrzegliście piękną kobietę, która przewodziła oddziałowi zwiadowczemu.
- Do usług Lordzie. Jestem Sariel Lanesin. Miło mi was zobaczyć w bardziej przyjaznych okolicznościach - uśmiechnęła się z rezerwą i lekko skłoniła głowę.
- Panie, zanim odejdziemy, chciałem poinformować, że nasi goście byli świadkami zajścia z Lordem Daelrosem na czele - wtrącił się Vaen.
- Rozumiem, opowiesz mi później - odparł Ulthien. - Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania słucham. Prawdopodobnie więcej się już nie zobaczymy. Jeżeli nie, jesteście wolni