Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2016, 14:42   #27
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
PIĘTRO

I tu nie wszystko poszło po myśli gości, bowiem drzwi, do których podszedł Jack, nie dało się otworzyć. Na szczęście klamka kolejnych drzwi ustąpiła bez problemu, a oczom Barb ukazał się jasny, bardzo przestronny pokój, który niewątpliwie można było nazwać sypialnym. Pod ścianą, prostopadle do niej, stały dwa jednoosobowe łóżka, proste, ale solidne, które zachęcały do położenia się na nich, mimo, że nie było na nich nic więcej poza materacami (Barb nawet nie zastanawiała się z czego). Mniej więcej po drugiej stronie pokoju znajdowały się proste, niskie siedziska, zrobionego z tego samego drewna i obite kawałkami jakiegoś miękkiego materiału (pewnie, żeby siedzenie było nieco przyjemniejsze), które otaczały ławę na czterech nogach, przykrytą tęczową, tkaną narzutą. Różnobarwne nici tworzyły zygzakowate wzory. Drewnianym nogom nadano kształt końskich głów. Ich nosy niemalże stykały się pośrodku, grzywy zaś opadały szerokimi strugami, głowy pomalowano błyszczącą farbą na ciemny brąz. Wykonanie było wspaniałe, głowy przedstawiono tak szczegółowo, że można było zauważyć żyłki w policzkach, linie powiek oraz zakurzone oczy.
Drobniejszy, ale równie kunsztowny hippiczny motyw pojawiał się również na szafie oraz nocnych stolikach. Barbara zastanowiła się, czy fanką koni była ich gospodyni, czy po prostu twórca tych małych cudeniek. W “ich” świecie, za takie rękodzieła na pewno zabulonoby niezłe sumki.
Pokój wydawał się jednak rzadko używany, co w sumie nie dziwiło. Jeśli chatka miała tylko dwie mieszkanki, a pokoi było tu więcej, nie każda przestrzeń musiała być przez kogoś okupowana.
Barbara z zażenowaniem usłyszała, jak burczy jej w brzuchu. Jednak na razie wizja odkrywania domku i kąpieli przeważała nad posiłkiem.
- Szafa - skomentowała krótko Nela, która chwilę wcześniej znalazła się w okolicach otwartych drzwi i wyjrzała Barb przez ramię, by również zobaczyć co ciekawego znajduje się wewnątrz pomieszczenia. - Mam tylko nadzieję, że w którejś znajdziemy jakieś spodnie - dodała sceptycznie.
- Najwyżej odwiedzicie inny pokój - powiedział Jack, który zatrzymał się w progu. - Jeśli chodzenie w stylowej sukni którejś z was nie odpowiada, do z pewnością znajdzie się jakiś męski strój. Elfia amazonka miała spodnie, więc niewiasta w spodniach to pewnie nie będzie nic nienormalnego czy dziwacznego.

Pokoje na pietrze, a konkretnie szafy, które się w nich znajdowały, były nad wyraz pojemne, o czym wkrótce zwiedzająca trójka się przekonała. Przede wszystkim były tam suknie wszelakie, od tych pasujących na bale, do tych które bardziej pasowały do pielenia w ogrodzie niż pokazywania się na oczy obcym, gościom, a nawet domownikom. Nie brakło strojów do jazdy wierzchem, chociaż tych ostatnich było zdecydowanie mniej, co biorąc pod uwagę brak stajni, nie powinno dziwić. Były i spodnie, były koszule, kubraki, żakiety, kurty… Do koloru, do wyboru - rzec by można. Nie wszystkie jednak szuflady czy szafy pozwalały się otworzyć. Niektóre, mimo iż pokój stanął przed zwiedzającymi otworem, nie chciały zdradzić swych sekretów. Podobnie jak trzy komnaty, do których Jack, Barb i Nela nie zostali dopuszczeni.
Wszystko wyglądało tak, jak gdyby szafy miały połączenie z Camden Market. Można było wybierać, przebierać, wydziwiać, cudować, popuścić wodze fantazji... a i tak co rusz trafiało się wdzianko nie z tej ziemi.
Jack wypatrzył strój, który krojem i kolorem pasowałby, jego przynajmniej zdaniem, do którejś z wersji filmowego Robin Hooda. Do tego doszła skórzana kurta i szeroki, skórzany pas, z ładną klamrą. Kłopot był tylko z butami, bowiem te, który Jack miał na nogach, nijak nie pasowały do reszty stroju.
Na szczęście szafa i o tym pomyślała i już po chwili Jack stał się właścicielem pary butów, które zdały mu się idealne do wędrówek po lesie.
Barb bez zbędnego zwlekania i rzeczowo zaczęła przeglądać zawartość szafy. Szybko wynalazła dla siebie ciemną bluzkę z rękawem do łokci, skórzanymi sznureczkami pozwalającymi dowolnie powiększać sobie dekolt, wyglądające na wygodne, materiałowe bryczesy ze skórzanymi wstawkami oraz solidne, wiązane buty za kostkę.
- Dobra, wolę, żeby było za ciepło, niż żebym miała skręcić nogę, biegnąc przed jakimś elfem - pół żartem, pół serio oznajmiła, dobierając do swojego stroju jeszcze coś, co przypominało oversizową, zapinaną na duże guziki kurtkę. - Przypomnijcie mi, żeby dopytać potem naszą szanowną gospodynię o jakieś skarpety i bieliznę. Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale nie wyobrażam sobie latać z gołym tyłkiem w oczekiwaniu aż zawieszona na gałęzi para majtek wyschnie… Ogólnie więcej bielizny i może jakiś tobołek na plecy, tak na przyszłość, to byłaby dobra opcja - oznajmiła, przytulając do siebie zawiniątko z wybranej odzieży.
- Bielizna jest w tamtej szafce - poinformował ją Jack, który już wcześniej zainteresował się tym tematem.
- Skórzana? Pewnie o tym marzysz, co? - Barb roześmiała się, sięgając do wskazanej przez chłopaka szuflady.
- Zbyt duże problemy ze ściąganiem - odparł chłopak kryjąc uśmiech.
- Istotnie, to jakieś materiałowe coś. Len, sren, bawełna swojska… nie znam się, ale wygląda dobrze - Barb postanowiła nie wnikać jak często Jack ściągał z kogoś skórzaną bieliznę, ale miała nadzieję, że jednak nie tak często używa jej osobiście. Cieszyło ją jednak, że potrafi jeszcze wykrzesać z siebie jakieś poczucie humoru.
- To, co? Ubrania skompletowane, to idziemy się myć i przebrać i na jedzonko?
- Tak się zastanawiam, czy można zabrać coś... na zapas... - powiedział Jack.

- No nie wierzę. Patrzcie na to. - Nela wyciągnęła jedną z balowych sukien z gorsetem o kolorze purpury zdobioną licznymi koronkami i falbanami. - Barb, nie chciałabyś takiej? Założę się, że w różu byłoby ci do twarzy. - Szarowłosa uśmiechnęła się lekko by pokazać, że stroi sobie tylko żarty. Zresztą, sposób w jaki patrzyła na sukienkę świadczył, że inaczej być nie mogło.
Barb roześmiała się i pokręciła głową, dodając do tego zamaszyste zamachanie rękami w obronnym geście.
- Nie ma takiej opcji moja droga - dodała, pokazując jej żartobliwie język.
Nela uśmiechnęła się do Barb widząc ów gest, po czym odłożywszy księżniczkową sukienkę na powrót do szafy zaczęła w niej znów przebierać. Co jakiś czas prychając na widok co bardziej balowych sukien, czy przyglądając się bardziej znośnym stroją.
- O, a to coś dla Jacka. - Nela uśmiechnęła się pod nosem i zerknęła z ukosa na wymienionego chłopaka. Pokazała mu wyszywaną kolorową kamizelkę. - Pod warunkiem, że wyrosłyby ci skrzydła a nie ogon. - To ostatnie odparła bez uśmiechu, raczej markotnym tonem.
- Pawie piórka... I łatwo wypatrzeć w krzakach... Chyba że idziemy na maskaradę. Chociaż pewnie nikt by nie uwierzył, ze ktoś, kto chce się ukryć, paraduje w czymś tak pstrym - odparł Jack. - Za barda robić? Czy też raczej trubadura, truwera... jak zwał, tak zwał. Oto słynna trupa...
- Chyba w tym świecie nic nie powinno dziwić. No dobra… to chyba będzie okej. - Nela również przycisnęła do siebie zawiniątko z wybranymi rzeczami. Ewidentnie poszła w jasno brązowe skóry: wysokie buty, spodnie, ni to gorset ni kamizelka, pasek i kurtka. Do tego dobrała jasną koszulę i bieliznę.
Gdy dziewczyny na moment oderwały się od szafy, Jack ponownie zaczął przeglądać jej zawartość. Nie sądził, by po raz wtóry pojawiła się przed nimi taka okazja, a nawet jeśli w tym pięknym świecie istniały sklepy, to z pewnością nie rozdawano tam nic za darmo.
Czy Tamina coś rozdawała, tego nie był pewien. Może i im w jakiś sposób przyjdzie zapłacić za gościnę, ale drugi strój, na przebranie, z pewnością by mu się przydał.
Kolejne ubranie było kolorystycznie podobne do tego, co znalazła dla siebie Nela, z tym jednak, że krój był bardziej... miejski.
- Wiecie co… bardziej nad wzięciem ciuchów na zapas, co na prawdę jest super pomysłem - w głosie Neli można było usłyszeć szczerą pochwałę - zastanawia mnie czy znajdziemy i będziemy mogli wziąć stąd coś co nam pozwoli przetrwać - dziewczyna wypowiedziała ostatnie słowo nieco ciszej i urwała zaraz po nim. Spojrzała w milczeniu najpierw na Jacka, później na Barb.
- Musimy obejrzeć pozostałe pokoje - odparł Jack. - Może szczęście nam dopisze. Albo jakaś tutejsza odpowiedniczka Fortuny.
Barbara rezolutnie pokiwała głową w niemej zgodzie.
- Tobołki, ubrania na zapas, jakieś żarcie… Poza tym, czy my na pewno chcemy się stąd ruszać wszyscy? Ktoś umie nie wiem… rzucać nożem albo strzelać z łuku? Bo ja zwierzęta, to co najwyżej oglądałam w filmach, a kupowałam mięso w supermarkecie.
- Łowiłem kiedyś ryby - przyznał się Jack. - Teoretycznie nawet wiem, jak takie coś upiec.
- Lubię ryby, nawet w miarę filetować umiem. Dalibyśmy w takim razie jakoś tam radę - uśmiechnęła się Barb, klapiąc na łóżko - Zasadniczo uważam, że trzeba skupić się ogólnie na “a” przeżyciu, “be” dostaniu się do domu, do nas, nie chcę przyjąć opcji, że to niemożliwe - westchnęła nieco zbyt rozpaczliwie, w końcu wątpiła, żeby ktokolwiek z ich grupki czuł się “na miejscu” - A z drobniejszych spraw, to “a” piramida potrzeb - siku, kąpiel, żarcie, a w międzyczasie oglądanie domku i wywiedzenie się maksymalnie dużej liczby rzeczy o świecie, jego zasadach, et cetera. Bo co, jak wejdziemy do jakiejś wioski w spodniach, a to już zbulwersuje gawiedź? - dodała na koniec, jakby nie chcąc zakończyć swojego wywodu w zbyt dramatycznym tonie.
- Tylko nie siedź za długo w tej wannie. - Jack nawiązał tylko do niewielkiego fragmentu wypowiedzi Barb.
- Ja umiem strzelać z łuku - Nela cierpliwie poczekała, aż jej towarzysze przestaną gadać by poinformować ich o ów fakcie, wzruszając przy tym ramionami. - Zanim zrobi się kolejka, leć się kąpać. - Spojrzała na Barb. - Porozglądamy się w tym czasie z Jackiem za kilkoma rzeczami.
Barbara machnęła ręką twierdząco-odganiająco w stronę znajomych i zgarnąwszy podwójny zestaw ubrań i kilka majtek więcej, skierowała swoje kroki z powrotem do łazienki. Bez zbędnych ceregieli zdjęła swoje podarte i nieco już brudne ubranie i wpakowała się do wanny, która sama z siebie, można by dodać, że nawet “radośnie”, jak na wannę rzecz jasna, zaczęła napuszczać wody. Barb wzięła stojącą na brzegu butelkę, odkorkowała ją i powąchała podejrzliwie. Kwiatowo-owocowy zapach sugerował, że jest szansa, że nie zrobi sobie krzywdy, dodając dziwnego preparatu do wody i postanowiła również umyć się tym płynem. Dziewczyna z błogością oddała się odpoczynkowi w wannie, nieco zapominając o reszcie świata.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline