Administrator | - Czego więc szukamy? - spytał Jack. - Jakieś torby? Sprzęt biwakowy? Namiot? Noże? Łuk? - Spojrzał na Nelę. - Gdzieżeś się tego nauczyła?
- Czego? - zapytała krótko.
- Strzelania z łuku.
- Mój przyjaciel jest zapaleńcem. Jeździ na zawody. Ja trenuję hobbistycznie. Każde hobby jest dobre, by oderwać się od codziennych rytuałów. - Nela spojrzała na szafę. - Nie wiem, na ile nam się to przyda. Jeśli wierzyć temu co słyszymy od tubylców… może, na początku.
- Myślisz o tym, że zostaniemy wilkami? - W głosie Jacka nie było wesołości. - Odwiedzamy sąsiedni pokój?
- Jasne, zgarnę tylko jakiś ciuch na zapas. - Dziewczyna poszła w ślady towarzysza dobierając z szafy zapasowe ciuchy, dodatkowa koszula i jakaś spódnica nikomu przecież nie powinny wadzić. - Gdyby istniały takie magiczne perfumy,... eh - westchnęła odrywając się od szafy.
- Zapewne nasza gospodyni warzy jakieś kompozycje zapachowe. Cassandra coś wspominała o kociołkach - stwierdził Jack.
- Zapytamy w takim razie w swoim czasie. - Dziewczyna owinęła tobołek z rzeczami w niedawno wyciągniętą z szafy spódnicę, by łatwiej było je wszystkie nieść. - Za dużo też nie możemy ze sobą wziąć. I nie chodzi o to, że nie wypada. Hmm… - Skierowała się do wyjścia z pokoju.
- Zapytamy też o mapę - dodała przekraczając jego próg.
- Jak i o panujące w tej krainie obyczaje - dorzucił Jack. - A nuż się okaże, że są jeszcze inne miejsca, takie jak te. Azyl dla naiwnych podróżników między światami.
- Azyl. Wydaje mi się, że Tamina wyraziła się dość jasno odnośnie tymczasowości owego azylu. - Nela złapała za klamkę kolejnego pokoju i pociągnęła. Te drzwi otworzyły się przed nimi. Wnętrze które ujrzeli było wręcz identyczne z poprzednim, no może szafa była tu nieco mniejsza, a zamiast zdobiących ją końskich głów można było dojrzeć te przedstawiające lwy.
- Czym zajmujesz się w naszym świecie? - zapytała dziewczyna przekraczając próg pokoju. - Wiem, że to prywatne pytanie, ale to wiedza którą powinniśmy się wszyscy podzielić by wiedzieć w jakich kwestiach na sobie polegać.
- Studia. Nauki ścisłe - wyjaśnił Jack. - Zajmowałem się paroma rzeczami, ale większość z tego się nie przyda... Łowienie ryb, jak już mówiłem, z kuszy potrafiłbym strzelić, i może nawet trafić. Z dubeltówki się udało. Zeszyć coś w razie potrzeby. Ognisko rozpalić. O, trzeba by oszczędzać zapalniczkę. Skrzesanie ognia krzesiwem to pewna sztuka... Jazda na rowerze czy prowadzenie samochodu na nic się tu zda.
- A ty?
- Programuję. - Szarowłosa westchnęła. Odłożyła wybrane przez siebie rzeczy na jedno z łóżek. - Jestem też dobra z mechaniki. ALE jakoś nie widzę tu niczego, co miałoby chociażby kabelki. - Spojrzała na chłopaka z miną świadczącą o tym, że nie spodziewa się zobaczyć i raczej jest zawiedziona ów faktem.
- Tośmy się dobrali - mruknął Jack, otwierając drzwi szafy.
- A no. Po lesie latałam może z dwa razy. Z dziadkiem na grzybach. Wiem tyle co można przeczytać w książkach. - Nela zabrała się za otwieranie szuflad.
- Według wiedzy z książek gdzieś tu powinien żyć król Artur - westchnął Jack. - W lesie bywałem więcej, niż ty, ale nawet ze zwykłymi myśliwymi nie mogę się równać, a co dopiero z prawdziwymi tropicielami. Na grzybach się nie znam - dodał. - Odróżnię muchomora od innych. Poza tym one się przede mną chowają.
- Aha. Dostają nóżek i uciekają. O popatrz… - Nela wyciągnęła z drugiej otwartej szuflady zwinięty w rulonik koc.
- I zwijają kapelusze, żebym ich nie dostrzegł - dodał Jack.
Zanurkował w otchłaniach szafy, po czym wynurzył się na powierzchnię, trzymając w dłoniach coś, co przypominało myśliwską torbę. Nieco przerośniętą, dzięki temu bardziej pojemną.
- Ciekawe czy działa tak jak torebka Hermiony. - Szarowłosa uśmiechnęła się lekko. Dwa koce wylądowały na łóżku obok jej tobołka z ciuchami. Trzeci zaś poturlał się w stronę Jacka.
- Przydałby się jeszcze poręczny plecak. - Jack rzucił propozycję rodem z dedeków.
- Skoro już tak zastanawiamy się co by się przydało… ciuchy, zestaw podróżnika, broń, mapa. Może zerkniemy jakie książki ma Tamina. Nie żebym chciała jakieś ze sobą targać, ale sam wiesz: “Żółtodzioby w krainie Avalonu”, “Księga Potworów”, “Jadalne i Niejadalne”... - Nela zaczęła wymyślać tytuły z przydatnymi nazwami - “Podróż w tą i z powrotem”..., i tym podobne.
- Prędzej znajdziemy 'Jak uwarzyć napój miłosny', czy 'Eliksir młodości, wady i zalety'. Ten ostatni z pewnością sama spożywa - stwierdził Jack. - Wiedźmy nie powinny być takie młode.
- Akurat napój miłosny mógłby nam się przydać. - Nela otworzyła w między czasie kolejną szufladę.
- Już sobie kogoś upatrzyłaś? - z udawanym zainteresowaniem spytał Jack. Dziewczyna uśmiechnęła się tylko lekko, chociaż w jej oczach widać było większe niż lekkie rozbawienie.
- Jak spotkamy jakiegoś złeeeego elfa to poczęstujemy go napojem miłosnym. I z głowy. Barb wsunęła głowę do pokoju, w którym przebywali Jack i Nela. Na jej włosach trzymały się jeszcze resztki wilgoci, ale po uśmiechu, można było poznać, że dziewczyna czuła się już lepiej.
- Ta dam! - ogłosiła, wsuwając się do pokoju i prezentując w całej okazałości swój nowy strój - To co, jeszcze miotła i odlatujemy? Tak, czy siak, polecam kąpiel i nowe ciuszki, bardzo przyjemna sprawa po wszystkich naszych przejściach.
- Pojawiła się łaziebna, by umyć plecy? - spytał Jack.
- Nic z tego, ale może jakbyś odpowiedniego zaklęcia użył - odpowiedziała, uśmiechając się szeroko Barb - Ale jest opcja z długą szczotką, sięgniesz pleców na pewno.
- Szkoda. - Nela uśmiechnęła się na widok Barb w nowym stroju. - Całkiem - skomentowała go. - Bardziej jak z tego świata.
- A mówiłem, żebyście poszły razem. - Jack również się uśmiechnął. - Szczotka to jednak nie to samo.
- Nela, twoja kolej na zajmowanie łazienki. Ogarniemy jeszcze tu parę rzeczy i może warto by było iść zjeść? - jęknęła tęsknie Barb.
- Barb, czym zajmujesz się w naszym świecie? - zapytała Nela, ignorując słowa Jacka.
- Studiuję produkcję filmową i kinematografię, także nie, nic przydatnego - odpowiedziała dziewczyna, spuszczając smętnie głowę - Co najwyżej naprawię kamerę...
- Aleśmy się dobrali. - Jack pokręcił głową. - Jesteśmy siebie warci, nie ma co. Tyle tylko, że do tego świata to pasujemy niczym kwiatek do kożucha. Nela wyciągnęła z przed chwilą otworzonej szuflady plecaki. Nie za duże i wyglądające na wygodne.
- No i mamy co szukaliśmy. Mam wrażenie, że wszystko pojawia się tu jak na zawołanie. Oby tak dalej… Tych dwóch jeszcze nie sprawdzałam. - Pokazała których patrząc wymownie na Barb, po czym podeszła do swojego tobołka z ciuchami.
- Dobra. Idę sprawdzić czy nie pojawiła się żadna łaziebna w tej łazience. - Ruszyła w stronę drzwi. |