“Nadęty bubek” - określenie, które nadała mu dawno temu samo się nasunęło. Nie chciało jej się dłużej użerać z Vadim. Zamiast tego uśmiechnęła się nieco złośliwie i wstając by ruszyć za “Pati” pochyliła się gwałtownie ku Mogilewyczowi i wyszeptała mu do ucha niemalże czułym szeptem: - To ja sobie wyobrażam za dużo? Przecież zawsze chciałeś mnie widzieć w roli asystentki, nie, Vadi? - po czym, nim zdążył zareagować, ukąsiła na tyle mocno by poczuł ból, nie na tyle mocno jednak by przebić skórę. - Gdzie moje rzeczy i dokumenty? Chyba nie sądzisz, że będę biegać w dresie?
Miała dziwne przeczycie, że bycie asystentką oznacza bycie przynętą na szugiego...
Przeciągała “słuchanie poleceń” jak tylko mogła - czysta złośliwość sprawiała jej nieopisaną wprost frajdę. Poza tym jej się nigdzie nie spieszyło. Dopiero co przyleciała do Piotrusia i dopiero co całe jej wyobrażenia o tym w co wierzyła zrobiły fikołka o 180 stopni. Czas nie stanowił problemu. Dla niej.
Chciała się przebrać i poczuć jak człowiek, zanim stanie przed kimkolwiek nie byli oczekujący na nią.
Zaraz… jest nadal człowiekiem? |