Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2016, 20:06   #84
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację

Rycerz stał na rozstaju czekając. Zostawił swoich ludzi u Honoraty Jasnorzewskiej. Nie jechali wszak demonstrować swojej siły. Choć krzyżowiec wiedział jak zostanie to odebrane przez ghula. Oto przybywa do niego wampir, który nie boi się przybyć bez swojego “orszaku”. W końcu Gangrel musiał mieć swoich szpiegów również na dworze Jasnorzewskiej.
Rycerz swoim zwyczajem przesuwał w prawej dłoni kolejne paciorki różańca odliczając czas. W głowie też układał wszystko. Krew. Wizje. Przyszłą “zdradę” Sarnai. Wychodzącą na każdym kroku nieudolność Koenitza. Przebiegłość Giacomo. Spadające morale bożogrobców. Paciorki przesuwały się nieubłaganie. Wiedział, że popełniał w ostatnim czasie błąd za błędem. Jednak wampiry nie miały władzy nad czasem. Co się stało, to się nie odstanie.
Skończył właśnie tajemnice bolesne. Wszystko ciągnęło się za długo. Pognał konia do dworku Jasnorzewskiej, a konkretnie do pobliskiego obozowiska Tatarów.

Nie zajęło mu to dużo czasu. Koń gnał jak wicher, jakby wyczuwając niepokój swego pana.
Pędzący gościńcem krzyżowiec budził niepokój psów podwórzowych budząc ich szczekaniem całą wieś Jasnorzewskiej, tyle że… gdy dotarł na miejsce, to po obozowisku Sarnai pozostały ślady palonych ognisk. Tatarzy chyłkiem zniknęli, jak to mieli w swoim zwyczaju.

Gryfita rozejrzał się bardzo dokładnie po okolicy. Jego wrażliwe zmysły poszukiwały czegoś co mogło go naprowadzić. To co czuł w jej włosach… Co nazwał wolnością. Prawie wszyscy Tatarzy mieli taki zapach… Zapach koni.
Jaksa nie był łowcą czy tropicielem. Pech chciał, że jedyny łowczy z bożogrobców leżał z rozszarpaną łydką w stodole Jasnorzewskiej tymczasowo zaadaptowanej na lazaret. Cóż… Musiał poradzić sobie z tym wyzwaniem sam. O ile wyzwaniem można nazwać podążanie po śladach dziesięciu ludzi, dwóch ghuli, wampirzycy i kilkunastu koni.
Zapach koni był jednak wonią dość powszechną w okolicy. Sam Torreador siedział wszak na jednym z nich. Zapachy uderzyły w nozdrza Jaksy na moment go oszałamiając, nie tylko smród własnego rumaka, ale ostra woń trawy kwiatów, obornika z pobliskich obór i innych koni. Te wyczuwał wszędzie. I konie pociągowe włościan i rumaki Jasnorzewskiej. To był nieudany wybór niestety. Nie tylko Tatarzy cuchnęli końmi.
Dźwięki, które dochodziły z całej okolicy do uszu krzyżowca były co najwyżej irytujące. Utrudniały skupienie się na zadaniu. Ryki krów, szczekanie psów, piski myszy… rozmowy chłopów. Nic ciekawego, nic wartego uwagi.
Rycerz zsiadł z konia i jeszcze raz powoli przespacerował się po terenie wczorajszego obozu Tatarów. Szukał czegoś co mu umknęło. Nie było to łatwe. Ślady zatarto, rozproszone i nieliczne odbite w glebie końskie kopyta świadczyły, że Tatarzy się rozproszyli, co uniemożliwiało ich wyśledzenie. Natomiast coś znalazł przy ognisku. Resztki spalonego pergaminu. Obecnie proch z którego nic już nie dało się odczytać zarówno w tradycyjnym, jak i mnie konwencjonalnym znaczeniu tego słowa. Niemniej świadczyło to o tym, że do Tatarki wysłano jakieś pismo. Ważne i kłopotliwe zarazem, skoro je zniszczyła.
Jednooki obejrzał pozostałość pergaminu bardzo dokładnie, po czym uklęknął, usiadł na swoich piętach i sięgnął po pokłady Vitae. To było trudne… proch nie był przedmiotem, który ktoś trzymał. Był pozostałością po pergaminie zniszczonym przez ogień i żar niszczonej kartki, jednak… udało się zobaczyć ją znowu. Serce Jaksy zabiłoby szybciej, gdyby nie to że od wieków było nieporuszone. Znów ją zobaczył. Znów przez chwilę czuł jej emocje, tak jak wczoraj podczas wspólnego kosztowania krwi. Tym razem, poczuł strach… poczuł niepokój o kogoś ważnego, ważniejszego niż on sam, czy ona. Widział jak rzuca kartkę w ogień. Posłyszał słowa, których nie rozumiał… ale których znaczenie również poczuł. “Ruszamy natychmiast”.
Rycerz wstał gwałtownie rozsypując proch i spalone resztki. Wiedział już co nią kierowało. Jednak nadal nie znalazł odpowiedzi na pytanie które go dręczyło. Dokąd wyruszyła. Nie było sensu dalszego wyczulania zmysłów. Przestał słyszeć kłótnie chłopstwa, a szczekanie psów stało się dużo cichsze. Zacisnął dłonie. Zagryzł zęby. Nie lubił, gdy coś mu nie wychodziło. Z drugiej strony, gdyby oczekiwała jego pomocy posłałaby po niego. Wsiadł na swojego konia. Z niewypowiedzianą tęsknota spojrzał na miejsce, w którym Tatarka miała swój prywatny namiot. Ściągnął lejce i powoli opuścił miejsce. W jego głowie było więcej pytań niż odpowiedzi.


Powoli podjechał do dworu Honoraty. Rzucił okiem na parobków i innych okolicznych ludzi. Rycerz zauważył jednego z ludzi, którego oblicze wydawało się nieco bardziej pokalane inteligencją niż jego oderwanych od pługa towarzyszy.
- Czy widzieliście może dokąd wybył Tatarski zwiad? Kiedy wyjechali? Czy który z was ich widział? - Krzyżowiec pytał dociekliwie nie zsiadając z konia.
Gnący się przed nim chłopi z wyraźnym ruskim akcentem jaśnie panu ryceszowi wyjaśniali, iż Tatarzy nagle się zaczęli pakować z cztery pacierze po zmroku i ruszyli nagle bez słowa. Inna sprawa że nikt tam nie pytał, bo to skośnookie dzieci kozy i diabła, budziły nieufność i strach ruskich chłopów. Toteż trzymali się oni od nich z dala. Widzieli jak Tatatrzy ruszyli na zachód, w stronę puszczy, acz… niespecjalnie ich obchodziło, czy do niej dotarli czy zawrócili.
Gryfita wiedział, że nie ma sensu poświęcać im więcej uwagi ani czasu. Cztery pacierze po zachodzie słońca. Ruszali na zachód. Zatem powinni mijać ludzi wystawionych do obstawy wampirów. Skierował swoje kroki do ludzi Koenitza wypytać ich o szczegóły wyruszenia Tatarów.
Koenitzowi uprzejmie wysłuchali pytań i ghul Wilhelma zaprosił Jaksę na rozmowę przy stole. Niewiele jednak mógł powiedzieć w sprawie zniknięcia Tatarów. Potwierdził kierunek i czas w którym wyruszyli i wspomniał, że jego pan układał się z nią w jakiejś sprawie, ale… przypuszczał, że to kolejna samowola Gangrelki, o której zapewne powiadomiła Wilhelma. I tylko jego. Zapewne więc warto poczekać aż Koenitz wróci i popytać się go o plany Sarnai. Sam zresztą był zdziwiony tym że Jaksa nic nie wie o zniknięciu Tatarki. Czyż nie byli blisko ze sobą?
Krzyżowiec opuszczał ghula Wilhelmowego w naprawdę podłym nastroju. W głowie coś mu mówiło, że nie zauważył czegoś oczywistego. Czegoś banalnego. Zerknął na swój różaniec. Zacisnął pięść. Musiał porozmawiać z Koenitzem. Być może ta rozmowa była odwlekana już za długo. Teraz zaś znalazła się okazja. Jednak do powrotu ich “księcia” mogło upłynąć jeszcze sporo czasu.


Żal napełniał serce Gryfity gdy ten patrzył na swoich rannych ludzi. Połamane nogi. Przetrącone żebra. Ukąszenie przy obojczyku. Miną miesiące zanim jego ludzie dojdą do siebie. O ile dojdą. Stał tak w drzwiach wodząc po zebranych wzrokiem. W końcu wziął na stronę swojego ghula.
- Rochu, możemy im pomóc. Mogę dać im swojej krwi. A w zasadzie… waszej. To im pomoże. Ale wiesz, że to droga w jedną stronę.
Ghul skinął głową.
- Porozmawiam z innymi.
- Dobrze więc. Powiadom mnie gdy Koenitz wróci do dworku.
- Pewnikiem wróci wraz z pozostałymi ze Smoleńska- wtrącił się rycerz koenitzowy, który również doglądał rannych. Oznaczało to jednak czas blisko świtu. Za późno na rozmowę. Tak więc wypadało następnej nocy się rozmówić.
Wampir odwrócił się i odszedł. Rewelacje nie poprawiły mu humoru. Jego ludzie mieli przed sobą trudną decyzję, której nie chciał im narzucać. Wolałby, żeby zdecydowali się wypić jego krew i wyleczyć nieco szybciej. Z drugiej strony nie miał pewności czy nie zamyka im w ten sposób drogi do raju. Wolał, żeby była to ich decyzja.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 08-07-2016 o 12:40.
Mi Raaz jest offline