Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2016, 20:46   #29
killinger
 
killinger's Avatar
 
Reputacja: 1 killinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputację
Nazywałam się Anouschka Decker, nigdy nie pytałeś Vincencie. Nie, nie chcę być mnie tak zwał, po prostu chcę byś wiedział, nic ponadto. Imię Konstancja jest z resztą bardziej zmysłowe, podoba mi się. Nowa ja, to Constance. Koniec i kropeczka.
Gdyby nie ty, na pewno spotkałby mnie koniec. Bez kropeczki. Bez szansy na choćby mały promyczek nadziei.
Jedynym porządnym człowiekiem jakiego znałam był mój brat, Rijkard. W całej Limburgii nie znalazłbyś lepszego i bardziej uczciwego gościa, wierz mi. Opiekował się mną i siostrami jak prawdziwa matka, ojciec i przyjaciel zarazem. Ileż to razy ojciec katował go jako młodzika, kiedy stawał w naszej obronie i nie pozwalał temu staremu pijakowi dotykać Katki, albo Heike, albo czasami i mnie... Pracował ciężko by nas wyżywić, dawał pieniądze na moją szkołę, zbierał na uczciwy posag dla mojej najstarszej siostrzyczki. Czasem nie spał, tylko szedł do portu by dorobić parę groszy przy rozładunkach, albo wracał poobijany i zakrwawiony, płacząc nie z bólu, ale dlatego że musiał zarobić w sposób o którym nie mógł i nie chciał nam opowiadać.
Kiedy przychodziły święta robił nam prezenty. Wiedziałam od zawsze, że to nie Sant Niklaas, wiedziałam bo on uroczo, niewinnie podpytywał mnie czego pragnę, a potem zawsze to dostawałam. Coś drobniutkiego, taniego, bo nie chciałam by musiał na to znów dużo pracować. W takie święta właśnie pobili się z ojcem. Ojciec był dość trzeźwy, więc zły jak Podżegacz Xzarian, szalony i nieobliczalny. Nie wiem o co poszło dokładnie, lecz pamiętam jak strząśnięte z pięści Rijkarda kropelki krwi osiadły na pobielonej wapnem ścianie. Nie uwierzysz, ale ułożyły się w kształt radosnego słoneczka. Tylko pobity ojciec nie był radosny. Wył jak zwierzę, rzucał się w amoku. Braciszek przyłożył mu świecznikiem, zadudniło, ale po chwili zapadła tak miła cisza, że od razu przestałam się bać. Powiedział, że musi odejść, bo zabije tego wieprza, a to jednak rodziciel, choć pies posrany lepszym byłby nam ojcem.
Zaciągnął się do wojska, ochotniczo z limburską brygadą dał się wywieźć na wschód Cesarstwa, gdzie walczył z elfami. Pisał listy, wysyłał pieniądze, dużo pieniędzy. Póki nie umarł. Wtedy przestał pisać, ale pieniądze przychodziły dalej, przez jakiś rok jeszcze. Zginął jak bohater, intendentura wysyłała jego żołd do naszego domu na osobisty rozkaz jakiegoś generała przez cały rok. Caluśki.
Nie wiem co Rijkard pisał ojcu w listach, ale przez cały czas gdy go nie było, żadna z nas nie miała problemów z tym zapijaczonym wieprzem. Pił tak dużo, że mu nie stawał, a matka była tak opuchnięta od alkoholu, że nie dziwię się, że z nią spać nie miał ochoty. Kiedy jednak zabrakło mojego opiekuńczego duszka, znów nasz dom pogrążył się w mroku, zanurzał się w nim powoli, jak tonąca z przeładowania barka ze zbożem, pewnie, nieuchronnie i bez szans na ratunek.
Kiedy zrobił Katce dziecko, matka nie reagowała, wymiotowała sobie spokojnie, po czym wróciła na rozgrzebane leże i wróciła do picia. Kiedy był pogrzeb Katki, zakatowanej przez ojca, który chcąc uniknąć wstydu, postanowił spędzić płód bijąc ją po brzuchu pogrzebaczem, matka dalej półleżała na barłogu. Byłam wtedy w przyświątynnej szkółce, nieźle się uczyłam i lubiłam jak braciszkowie opowiadają o radości budowania. Heike pracowała jako pomoc u szwaczki i też nie mogła ocalić naszej biednej siostrzyczki. Wróciłyśmy obie jakoś tak o podobnej porze, posprzątałysmy krew i wezwałyśmy kapłana. Katka nawet ładnie wyglądała w takiej zamszowej sukni, miłej w dotyku jak jej skóra.
Wytrzymałam rok, Heike uciekła zaraz po pogrzebie. Kilka razy nie dałam rady ojcu. Kilka razy byli jego paskudni kolesie.
Kiedy omal nie stratowałeś mnie na tej małej uliczce, gdy gonił mnie podchmielony tatuś, gdy padłam pod kopyta twego konia, a ty osmagałeś tego bydlaka, a potem dałeś mu tą sakwę ze złotem za mnie, wiedziałam że Anioł Graduf w końcu odmieni moje życie. Musiałam sobie tylko na ciebie zasłużyć, Mistrzu mojego życia.
Zasłużyłam, prawda?

Patrzył w jej głębokie, ciemne oczy. Jak udało jej się zachować tak wiele radości, jakim cudem jest tak nieskalana brodząc tak głęboko w rynsztoku. Ha, pytanie zawiera wszak odpowiedź. Cudem. Opatrzność Wielkiego Budowniczego kunsztownie plącze ludzkie ścieżki, by prowadzić zakosami ku wielkiemu finałowi. Nie umiemy go dostrzec, bo to byłoby zbyt proste. Doświadczamy wszelkiego zła, podłości, a jeśli tylko uda nam się pancerzem swej cnoty, męstwem swej wiary, lub siłą wyrachowania pokonać przeciwności, los sypie nam pod nogi perły.
- Jesteś moja perłą, Esperanza. Jesteś najbardziej niespodzianym chichotem losu jaki mogę sobie wyobrazić. Oto ja, zdeklarowany miłośnik męskich wdzięków, obdarowany miłością dziewczęcia nie gardzę nią, a raduję i wdzięczny jestem Twórcy. I wiesz co... zasłużyłaś. W pełni. A ja postaram się byś nigdy nie żałowała.

Wstał, narzucił na grzbiet luźną koszulę z szerokimi rękawami, rozsznurowaną na piersi. Kręcił się przez chwilę w kuchni, doprowadzając Konstancję do chichotu, dyndającym swobodnie przyrodzeniem. Kiedy kroił chleb, do własnoręcznie przygotowanego śniadania złożonego z lekko przypalonych jajek, anchois, grubych plastrów pasztetu z zająca, okraszonych żurawinowym sosem, oraz wina, poczuł jej dłoń zaciskającą się lekko na wiadomym organie.

- Kocham cie takiego jakim jesteś i nie chcę cię zmieniać więc... - jej gardłowe, zmysłowe szepty pobudziły go nie mniej niż praca jej zwinnych palców. Wprowadziła go od tyłu, użył jej po staremu, niczym chłopaka. Kończąc między pośladkami żałował trochę, że źródłem rozkoszy nie była jej kobiecość.

Może nie wszystko na raz. Dziewczyna ma rację, nie ma sensu zmieniać wszystkiego od razu. Mógłby sobie z tym nie poradzić.

Opadł na posłanie, ona zaś zgrabna i szczupła, równie piękna jak naga, wstawiła wielki kocioł wody na palenisko. Leżeli wtuleni w siebie, trochę gawędzący, nieco zapatrzeni w swe myśli, czasem pieszczący się leniwie ustami, aż do chwili gdy gorąca woda mogła zapewnić im rozkoszną kąpiel. Miedziana wanna nie była pomyślana dla wygody dwojga, ale nadmiar bliskości i wciskania się w siebie tylko ich rozbawił i wprawił we frywolnie dobry nastrój.

- Namaluję cię, teraz i tutaj. Nie waż mi się wstydliwie chować i szukać przyodziewku. Chce twe piękno przelać na płótno, w pełnej krasie. Bo jesteś piękna, Konstancjo, doskonała i wdzięczna.

Trójnóg sztalugi znalazł się natychmiast w sypialni, skotłowana pościel, karmazynowym atłasem walczyła o uwagę widza, z alabastrową bielą skóry dziewczyny. Przegrywała sromotnie, bo Konstancja zaiste wyglądała zjawiskowo. Gorączkowo mieszał farby, zmieniał pędzle, podchodził do niej by obejrzeć z bliska jakiś intymny detal i niby przypadkiem całował owe miejsce, łaskocząc swym zarostem dziewczynę. Zapamiętywał się coraz bardziej, płótno ożywało tak doskonałym realizmem, że zdać by się mogło iż geniusz Vincenta pracował na posługach samej Achiwale, opiekunki artystów, a nie trywialnie spływał z jego duszy poprzez dłonie na pokostowaną powierzchnię rozpiętej materii.

Czas jaki upłynął nie miał znaczenia. Ona dumna ze swego piękna, skłonna obdarzyć go wszystkim o co zechce prosić. On pewien, że związek z kobietą i cielesne z nią obcowanie wcale nie wpływa na talent, nie odbiera zdolności, nie trywializuje sztuki malarskiej, nie kradnie artyzmu pociągnięciom pędzla. Widać wszyscy artyści bohemy wielu krajów zwyczajnie lubią się podupczyć, wcale nie potrzebując tak naprawdę wzniosłego i nadętego gejowskiego etosu, by tworzyć coś naprawdę znaczącego.

Dziwna to myśl. Może Vincentowi uda się wprowadzić nową modę? Ileż radości sztuka może zyskać, kiedy nie będzie nikogo boleć dupa przy tworzeniu!
 
__________________
Pусский военный корабль, иди нахуй

Ostatnio edytowane przez killinger : 07-07-2016 o 20:58.
killinger jest offline