Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2016, 07:04   #30
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Post by: Hakon, Orthan & Baird

Duch stanął na wyciągnięcie ręki ode mnie. Przez chwilę chyba się nad czymś zastanawiał, potem rzucił okiem na tarczę rycerzy i symbol kruka na niej.
: Jesteście strażnikami świątyni Mortusa? Bogom niech będą dzięki.
Po tych słowach zjawa schowała miecz i zawróciła, dając znać byśmy za nim podążyli.
Podczas drogi przez katakumby zjawa przemówiła.
: Jestem Marek Augustus dowódca czwartego legionu Eberskiego. Przybyłem tu w 462 roku panowania Imperium by wcielić te tereny w jego granice. Barbarzyńcy nie stanowili problemu dla naszego wojska i bardzo szybko podbiliśmy tę ziemie. Wtedy przybyła tu ona, moja ukochana, choć wtedy jeszcze nią nie była. Pochodziła z Remas, tak jak ja, jednak większość swego życia spędziła w południowych prowincjach ucząc się sztuki magicznej i lecznictwa. Jej wiedza uratowała wielu moich ludzi, lecz nie wiedziałem, że miała ona swoją cenę. Moja ukochana zawarła pakt z mroczną mocą, w zamian za moc leczenia ludzi z ran ciała, a nawet szaleństwa umysłu, sama cierpiała ich męki. Lecz zło podążało za nią, jak plaga, którą tylko ona mogła wyleczyć, jednak nie ważne jakby się starała nie była w stanie pomóc wszystkim. W końcu całą swoją wiedzę spisała na zwojach, które miały pozostać ukryte, aż ktoś mądry głową i czysty sercem by ich nie odnalazł. Moja ukochana nie chciała by ktokolwiek musiał przeżywać to co ona. Zwoje pochowano tu w świątyni, a parę miesięcy później również moją ukochaną. Poprzysiągłem wtedy bronić jej grobowca i sekretów jakie spisała na zwojach, by zło które ją oszukało i zabiło nie mogło już nigdy więcej zrobić tego samego kolejnej osobie.
Dotarliśmy w końcu do celu.
Na kamiennym ołtarzu leżał sarkofag z marmuru, nad nim zaś czuwał posąg młodej kobiety.
: To ona, jakim szczęściem napawa mnie ujrzenie jej lica.
Powiedział duch generała.
W ołtarzu na którym stał sarkofag wykuty był napis w klasycznym, jednak nie był on czytelny, gdyż część liter się wytarła, lub była zarośnięta mchem, jedynie część liter dała się odczytać i składały się one w słowo
F R A N C E S C A.
Pod napisem kawałek skały w dolnym rogu był odłamany, można było zobaczyć, że kamienny ołtarz był w środku pusty, jedynie kurz i pył znajdowały się w jego wnętrzu.
: Przeklęte zwoje!
Krzyknął duch
: Zostały skradzione! Zawiodłem. Proszę was o pomoc strażnicy Mortusa, musicie je odnaleźć i zniszczyć, jedynie wtedy moja dusza i dusze moich żołnierzy zaznają spokoju. Wiedza ta nie może wpaść w niepowołane ręce. Musicie się pośpieszyć, czuję, że legion szykuje się do wymarszu.
Magnus zauważył wtedy, że siostra która wprowadziła was do katakumb gdzieś zniknęła.
Nagle brat Albert upadł na kolana.
Zawiodłem Cię bracie Gerhardzie.
Powiedział z żalem.
: Teraz to czuję. Całe tę miejsce przesiąknięte jest mroczną magią. Mury klasztoru, zbudowane na starożytnej świątyni Shallyi ukrywały obecność tej złej energii swoją jasną, teraz jednak to poczułem. Coś nad nami zdaje się skupiać mroczną siłę. Wybacz, że wcześniej tego nie dostrzegłem. Te zło jest pradawne, nie spotkałem się z czymś takim do tej pory więc nie wiedziałem czego szukać.
Magnus spojrzał w górę na tę słowa.
Brat Helmut którego przydzieliłem mu do ochrony podszedł i poklepał go po ramieniu.
: Spokojnie chłopcze. To nic takiego. Z gorszych tarapatów wychodziliśmy w Sylvanii.
Magnus odpowiedział spokojnie
:Wierze, ale i tak lepiej być przezornym.
: Co ojcze mówisz? Gdzie jest siostrzyczka? Szukać jej natychmiast!
Wrzasnąłem na ludzi. Rzadko się denerwowałem co wszyscy uznawali za dar od Morra.
Teraz już nie było czasu i trzeba było jak najszybciej zatrzymać dziewczynę.
: Generale. Czy jest tu jakieś wyjście by zablokować jej drogę?
Zwróciłem się do Augustusa.
: Najszybszą drogą do kwater kapłanek jest ta, którą przyszliście. Jest jednak jeszcze jedna droga. Przejście prowadzące na powierzchnię. To przez nie weszli tu barbarzyńcy.
Odpowiedział Marek.
: Nie ma na co czekać i trzeba przeciąć im drogę.
Powiedziałem i wziąłem od giermka moją tarczę.
: Panie Magnusie. Może ruszy Pan z kilkoma ludźmi drogą co przyszliśmy a ja od frontu zamknę drogę ucieczki? Chyba, że lepiej byś się czuł w odwrotnej roli?
Magnus słysząc moje słowa pokiwał tylko głową i powiedział.
: Co prawda jestem tylko zwyczajnym medykiem, ale postaram wypełnić polecone mi zadanie. Ruszę natychmiast z braćmi do drzwi wyjściowych krypty, a ty Mistrzu możesz odciąć im drogę ucieczki. Niech Morr wam sprzyja.
Chciałem dopaść tą kapłankę co ich tu sprowadziła, ale nie było szans. Ona zna podziemia, my nie. My hałasujemy w zbrojach, a ona przemyka jak cień po komnatach i korytarzach. Zastanawiałem się także czy nie lepiej będzie wysłać po prostu któregoś z ludzi ku wrotom i samemu przeczesywać podziemia. Siostrzyczki jeśli zdradziły spodziewały się ataku od dołu a nie chciałem mieć na sumieniu braci czy Magnusa.
Duch generała wyciągnął swój gladius.
: Ruszajmy więc.
Nie czekając dłużej wziąłem brata Mortena, sierżanta Rolfa z jego dwoma ludźmi, moich dwóch giermków i Guntera wraz z jego giermkiem. Ruszyliśmy prowadzeni przez ducha do wyjścia by odciąć drogę ucieczki zdradzieckich mniszek pozostali ruszyli do drzwi. Nie podobała mi się perspektywa zabijania kobiet lecz jeśli trzeba będzie nie omieszkam tego uczynić. W Sylwanii nie raz musiałem walczyć z kobietami. Nawet zdarzyło się walczyć z wampirzycą. Umknęła niestety przed mieczem sprawiedliwości wykorzystując konsternację moją. Teraz już nie będzie tak łatwo.
Z oddali usłyszałem jeszcze brata Magnusa.
: Ruszajmy, nie ma na co czekać bracia!
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 11-07-2016 o 21:43.
Hakon jest offline