Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2016, 09:54   #104
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Wreszcie przygoda! Brzmiało lepiej niż wchodzenie na ubłocone wzgórze, a przecież tam znaleźli istne skarby. Nic to, że należały wtedy jeszcze przez chwilę do kogoś innego. Heshera podała im napełnioną oliwą lampę i małą klepsydrę.
- Jak piasek się przesypie to musicie być już z powrotem. Gobliny uderzą przed świtem, jestem tego pewna. Będziecie tu potrzebni.
Piasek sypał się powoli, mieli jednak najwyżej dwa dzwony na odnalezienie Drużyny Błyszczącej Włóczni i powrót. Nie marnując czasu ruszyli ku kręconym schodom prowadzącym w głąb ziemi, do ciemnego i zimnego lochu.


Yetar zaczął schodzić jako pierwszy, za nic mając sobie ciemności. Nie były to taki mrok, jaki spotykało się w mrocznej puszczy, lecz dla zwykłych oczu byłby tak samo nieprzenikniony bez źródła światła. Kamyki i ziemia chrzęściły pod ich stopami, kawałki stopni kruszyły się, kiedy stanęło się na ich krawędzi. Luna kilka razy się potknęła, raz upadła na tyłek i raz prawie spadła, ale zatrzymała ją ręka Girlaen. Mała niziołka nie nadawała się to tajemnych misji wymagających dyskrecji, co to to nie. Zamykający pochód Elvin widział najmniej, jego zwykły ludzki wzrok w pełni polegał na niesionej latarni.

Schody prowadziły kilka albo i więcej dobrych metrów pod ziemię. Sądząc po ilości stopni mogli mieć nad sobą z dziesięć metrów ziemi, co przy dość niskim suficie i mrocznym, ciasnym wnętrzu sprawiało klaustrofobiczne wrażenie, odczuwane najbardziej przez półelfkę, tak bardzo przyzwyczajoną do otwartych przestrzeni, nieba nad głową i otaczającej ją przyrody. Tu były jedynie puste, zatęchłe, wąskie korytarze. Zaraz za schodami przechodziło się do rozwidlenia. Z jednej strony prowadziło ono do pomieszczeń, których się tu spodziewali. Krata oddzielająca cele od wyjścia była otwarta, skrzypiąc straszliwie przy każdym ruchu starych zawiasów. Luna znów się potknęła, tym razem o leżącą na ziemi małą, chyba goblinią czaszkę. Na ziemi leżało trochę ich kości, a nawet dwa krótkie, zardzewiałe miecze.

Cele były wykonane z grubych, ustawionych ciasno prętów. Nawet niziołka nie mogła liczyć na przeciśnięcie się przez nie - w końcu konstruktorzy tego miejsca musieli zdawać sobie sprawę, że ktoś taki jak ona także może zostać tu osadzony. Wycofujący się ludzie nieszczególnie musieli liczyć się z żywotami więźniów. W co najmniej pięciu celach leżały bowiem szkielety ubrane w reszki rozpadających się szmat. Co ciekawe, w jednej z nich szkielet był zgoła inny: ciągle dało rozpoznać się resztki zbroi i pogiętą tarczę. Obok leżał miecz, a wszędzie tam widniały też resztki strzał. Cela, podobnie jak inne, była zamknięta.

Kierując się od schodów w drugą stronę, docierało się do małej komnaty. Stały tam resztki stojaków i stołu, małym przejściem dało się dotrzeć do niewiele większej komnaty z butwiejącymi łóżkami i skrzyniami. Kwatery strażników. Jeśli pozostało tu coś wartościowego, to zabrała na pewno Drużyna. Lecz było coś jeszcze. Główne przejście blokowała solidna krata. Pręty wchodziły w podłogę i nigdzie nie było śladu zamka. Widzący dobrze w mroku Yetar przyjrzał się komnacie znajdującej za kratą. Jego uwagę zwróciła dźwignia umieszczona na kamiennej ścianie naprzeciwko kraty, oddalona od niej cztery czy pięć metrów.
Po Akermusie i jego grupie nie było śladu.

 
Sekal jest offline