Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2016, 16:23   #44
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację

Gudrunn, otulając się płaszczem volvy, wciąż miotała wzrokiem pioruny w stronę skalda. Freyvind miał wrażenie, że jeszcze porozmawiają o tym “o co mu szło” później.
Nim ku Agvindura się zwróciła, zbliżyła się do Freya obwąchując go niemal jak wilczyca.
- Całość wypił… - zdumienie wypełniało jej głos - … nic dziwnegoś nie postrzegł? - odsunęła się z niejakim przestrachem w lodowych ślepiach.

Do Agvindura zwróciła się wciąż Freya z oka nie spuszczając. Z niej z kolei wzroku nie spuszczała większość mężów zebranych. Bjarki wycofał się ku wozom by Chlo na oku mieć.

Gudrunn zaś zaczęła opowieść:
- Do miejsca, do polany całkiem niedaleko stąd. Bez wozów w kilka dłuższych chwil będziemy. Jeno podróż ta ni dla słabych serc ni umysłów. Las zagęszczać się będzie jakby bronił dostępu. Przed świtaniem jeszcze atak można przypuścić - Gudrunn na śniegu patykiem rysować zaczęła. - Polana otoczona lasem gęstym z każdej strony. Drzew całe morze, mrok panuje, więc z widnością trudno będzie. Szepty słychać od czasu do czasu co mamią i drogę mylić chcą obietnicami. Ze ścieżek lepiej nie schodzić, bo z głębi lasu grozą wieje i rozkładem. Groby pomiędzy nimi leżą, znaczone kamieniami...
Gudrunn w składaniu sag sprawna nie była jednak każde jej słowo padało na uważające uszy:
- Na środku głaz, co mocą wielką emanuje, siłą, wigorem…wiatr zapach krwi mocnej i ludzkiej nawiał... - Gangrelka wzrokiem potoczyła wokół - W cztery strony świata trakty wydeptane wiodą. Zbliżyć się ku polanie ciężko. Bo choć lupinów wielu nie widziałam kręcących się wokół niej po śladach, to miejsce zda się być strzeżone i z innego świata. Moc pełga po skórze i w nos, język kłuje. Strażników nie widziałam, wyczułam. Na wschód i południe chaty po lesie porozrzucane, na północ jakby mniejsza polana, a za nią większa chata. Łuna od niej światła bije bez końca. Wycofywałam się już gdy wilk spomiędzy drzew wyskoczył. Wywinąć mi się udało ledwo co…
Przez chwilę patykiem w ziemi grzebała by dodać:
- Walka łatwą nie będzie. Zaplanować dobrze trzeba...
 
corax jest offline