Elena nie wyrywała się do pierwszego rzędu z prostej przyczyny: walka była jej obca, szczególnie na długi dystans. Zanim podjęła jakiekolwiek kroki, spojrzała na Płomień.
- Też mi to przyszło do głowy - powiedziała cicho i się uśmiechnęła. Potem wzrok przeniosła na Wolfa, który właśnie wydawał rozkazy. Kto by pomyślał, że Elena kiedykolwiek będzie kogoś słuchać? Jeszcze jakiś czas temu, w Imperium, głośno wyśmiałaby tego, kto w ogóle by o tym pomyślał. Czasy się zmieniały i życie weryfikowało ludzkie zachowania najlepiej. Także i tym razem. Elena kiwnęła na znak, że dotarły do niej słowa przywódcy.
- Rzucać zaraz za truchłem? - dopytała jeszcze dla jasności i wzięła się do roboty. Nie mieli czasu, więc tym bardziej nie mogła marnować mi chwili. A kiedy ich przywódca zaczął pomrukiwać i potem wzmacniał swój okrzyk, Elena poczuła, że po plecach przechodzą ją ciarki.
Gdy Wolf dał znak, była przygotowana. Rzuciła, jak przykazał. |