Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2016, 22:09   #362
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Airyd i Kires
Airyd z Kiresem i Satriusem udal się do tego przedziwnego miejsca zwanego Ho Tell
Czekała tam Linea, rozmawiająca z jakąś kobietą w skórzanej zbroi. Gdy zobaczyła całą trójkę rzuciła się mężowi i szwagro-synowi na szyję ze łzam w oczach przeszczęsliwa, że opuszczą to miasto i wrócą do domu. Potem Wskazała na kobietę, wysoką o nieco elfich rysach
- To Jest Katiana, pracuje w ochronie karawan. Opowiadałam jej o Airydzie i bardzo chętnie poszłaby z nim na obiad
Katiana puściła oko do Airyda, Jasmine warczała.
- Miło mi poznać panią Katianę. A to jest Jasmine moja zaklęta sztyleta - kitsune wolał trzymać się zasad dobrego wychowania.
- Miło mi Panią spotkać - powiedziała głosem chłodnym niczym stal Jasmine. Lineal i Kires wymienili zatroskane spojrzenia. Kires coś powiedział do żony i oboje pokiwali głowami.
- No to ciao, ide do kumpli, bo dzisiaj będzie sroga popijawa. Jak chcesz to wpadnij. Rozbiliśmy obóz przy tej fermie świń - znowu mrugnęła i wyszła.
- Więc… Skąd znasz Lineę - spytał Airyd próbując być miłym.
-[i] A tak Se wyszłam na miasto, bo tu jest taka restaracja krasnoludzka i mówiła, że jej zięć durnieje z samotności, nie wiem czemu skoro to taki pinkny chłopak - zaśmiała się gromko.
- Ach tak… Intrygujące… - zapoznawszy się z manierą Katiany odechciało mu się poznawać całą resztę. - Przepraszam bardzo, ale mam jeszcze ze starszym parę spraw do omówienia. Zatem do widzenia - odwrócił się na pięcie. Przy okazji obiecał sobie, że pomówi z Lineą jak wygląda sytuacja Jasmine. I spyta czy da się zdjąć z niej klątwę i jak bardzo to będzie trudne. I powie co myśli o swataniu go z pierwszą lepsza na jaką Linea trafiła.
Airyd nie musiał długo szukać tego Kiresa, skoro cały czas był on w pomieszczeniu.
- Tak, cały czas tu jestem, czegoś chcecie ode mnie?
Wtedy na ulicy rozległo
- Ratunku, niech ktoś mi pomoże
- Zaraz wracam, starszy… powiedział łotrzyk na odchodnym. Ruszył w stronę nawoływania.

Drużyna znowu Razem i w Komplecie
Gdy dotarli do źródła krzyku zobaczyli wysokiego łysego mężczyznę w skórzanej zbroi i z oburęcznym mieczem na plecach.
Gdy zobaczył drużynę z Ravenerie zawołał:
- Witajcie towarzysze dooroby. Potrzebuję waszej pomocy. Małe łuskate stworki uprowadziły jednego z mych kompanów… no i bez jego pomocy sobie nie poradzę. Kazały mi przynieść dużo ciastek… Nawet upiec chciałem tylko ten piasek. Czy pomożecie? - zapytał błagalnie
Słysząc o co chodzi Eryk schował miecz ale patelnie nadal trzymał w ręku - Oczywiście przyjacielu! Ciastek niestety zrobić nie potrafię ale jeżeli kupimy mąkę jajka i cukier to dam radę zrobić słodkie placki nad ogniskiem! Lecz czemu mamy słuchać żądań tych oprawców ?! Nie lepiej znaleźć ich i nastraszyć żeby uwolnili twego przyjaciela lub poczuli karzącą pięść sprawiedliwości ?!- Spytał gotując się z nadmiaru sprawiedliwej furii uniósł patelnie ku niebu w dramatycznym geście.
- Drzesz się jak baba w kipiszu tylko dlatego, że nie umiesz zrobić ciastek?! - Grzmot klepnął się w udo, niedowierzając. - Nie możesz iść do piekarza? Musisz się wydzierać jakby cie ogry napadły?!
- Oho, widzę, że pan rycerz trafił na kolegę po fachu… - powiedział Airyd uśmiechając się. Wariactwa Eryka potrafiły być rozczulające. - Średnio się znam na gotowaniu, ale mogę spróbować wam pomóc.
 
Guren jest offline