Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2016, 14:20   #60
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
Spięty wyraz twarzy i nerwowo błądzące po osadzie oczy towarzyszyły jej przez całą drogę. Kto by się spodziewał takiego pomysłu od elfki. Przyjaźń z goblinami! To ci dopiero desperacja. Yazumrae miała dość ciągłej walki, gonitwy. Była wymęczona, chciała zwinąć się w kłębek i zasnąć jak niewinne kocię. Marzyła o czułości i bezpieczeństwie. Hobgoblin który z wyglądu nie był zbyt zachęcającym towarzystwem, zdawał się miły i sympatyczny. Czy mogła być to sprawka tylko jej zaklęcia? Zauroczenia którym go oczarowała? Jeśli tak, wszystkie gobliny na świecie powinno się zauroczyć! Może skończyłyby się wtedy wojny? - dumała. Vernon zaskoczył jeszcze bardziej gdy zaczął ją bez skrępowania podrywać.

Półelfka lekko zastrzygła uchem i zamarła z rozchylonymi ustami, nie dowierzając co się właśnie dzieje, i nie wiedząc co odpowiedzieć. Oczywiście nie pierwszy raz ktoś ją podrywał i nie pierwszy raz słyszała miłe komplementy, lecz nigdy z ust hobgoblina, goblina czy innego orka.
Dolit się obruszył i zdawało się że chce jakoś się w to wszytko wmieszać. Czyżby był zazdrosny? Zehirla była tym faktem wielce zadowolona, gdyż znaczyło to tyle, że zależy mu na niej. Wiele czasu czekała na jakieś starania z jego strony, lecz ich zabrakło. Może był po prostu nieśmiały? Może po śmierci Osberna wpadł w traumę? Nie chciała go źle osądzić jednak najważniejsze było to co będzie teraz. Musiała go powstrzymać przed zrobieniem jakiegoś głupstwa, w końcu on pewnie nawet nie spodziewał się że hobgoblin jest pod wpływem zaklęcia. Zdecydowanie nie mogła pozwolić mu by pozbawił ich jedynego sojusznika w tej obcej wiosce. Chwyciła go za dłoń i ścisnęła ją mocno. Spojrzała w te jego oczy wyraźnie, głęboko i władczo, ale jednocześnie bardzo ciepło. Musiał tego spojrzenia usłuchać, i usłuchał.

Wciąż zarumieniona po słowach Vernona, jak i obruszeniu Dolita musiała odzyskać takt, bo przecież to ona ich w to wpakowała i teraz ona musiała ich z tego wyciągnąć.

- Am.. dziękuję. - odpowiedziała wdzięcznie, zawstydzona odgarniając grzywkę, bo przecież wbrew komplementom Vernona zdawała sobie sprawę jak teraz wygląda. - Ja nazywam się Zehirla Yazumrae He.. - urwała na moment po czym dokończyła ciszej, chyba bardziej po to tylko by nie urywać tak nagle zdania. - ..Heite.

***

Oto stanęli przed wodzem wioski, w wielkiej sali obwieszonej skórami. Prostej, takiej jakiej można by się spodziewać po barbarzyńskiej izbie. Teraz, nawet te warunki wydawały się dość kuszące. Mało tego, teraz nawet koc rzucony przy kominku byłby luksusem! Wódz Yakil nosił jeździeckie spodnie które półelfka zlustrowała zaciekawiona. Podobały jej się tylko spodnie, lubiła mężczyzn na koniach, to było coś bardzo dla niej męskiego i podniecającego. Mężczyzn eleganckich i dostojnych. Naprzeciw niej siedział potwór.

Powiodła wzrokiem po drużynie i zatrzymała go na Dolicie. Nie zauważył tego, skupiony był na czymś z Yakilowego stołu. Trzeba było zacząć to co rozpoczęła. Miała tremę. Zehirla wpierw wydała się trochę skonfundowana, spojrzała przelotnie w stronę towarzyszy szukając w nich wyraźnie oparcia, a przynajmniej dając do zrozumienia że może być ono potrzebne. Jej mina wyrażała sobą mniej więcej tyle co “masz babo placek” i “wiecie przecież że chciałam dobrze”. By nie urazić wodza zwróciła się znów w jego kierunku i wyszła lekko na przód. Skłoniła się nisko, elegancko z wyczuciem, mimo to nie opuszczając ulegle wzroku ku ziemi. Odgarnęła delikatnie włosy i zarzuciła ich taflę na stronę z której jej ubranie było trochę rozdarte starając się zamaskować tą nieco kompromitującą wadę.

- Witaj wielki Yekilu, dostojny władco tych ziem. Choć chcielibyśmy by to wspaniałe opowieści o tej osadzie, harcie ducha, odwadze i mądrości jej władcy, a także niezwykłym jej bogactwie przywiodły nas tutaj prawdą jest że zaszczyt ten spłynął na nas wolą bogów i przeznaczenia. Nazywam się Zehirla Yazumrae, a to - tutaj elfka wskazała resztę drużyny - są moi towarzysze. Nie jesteśmy wprawdzie handlarzami, a i dobytku ze sobą wielkiego nie mamy. Los choć przewrotny, pozwolił nam zawitać u twoich progów. Dlatego z pewnością jakiś podarek uda nam się wykrzesać, by okazać wdzięczność za godne przyjęcie. Prosimy o wielki Yekilu byś przyjął nas na dzień, pozwolił odpocząć i zmyć z siebie trud podróży, potem wyruszymy dalej. Wiele nas różni, ale tym cenniejsza może być wymiana, nawet jeśli tylko doświadczeń. Z pewnością bądź co bądź, władca twojego pokroju na równi ceni sobie skarb jakim jest wiedza, córa mądrości.

Elfka na łasce hobgoblina. Jej godność i duma którą wpoiła jej matka krzyczała, lecz umysł kazał milczeć i zdławić to w sobie, jeśli chciała żyć. Niczym człowiek, niczym połowa jej krwi. Krwi której nienawidziła. Czuła na plecach wzrok reszty grupy, ale przełknęła w sobie tą gorycz...
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun

Ostatnio edytowane przez Kata : 09-07-2016 o 14:26.
Kata jest offline