Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2016, 00:45   #238
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Finał bitwy Lexa oglądała opierając się na długim i potężnym toporze, zabrudzonym krwią wrogów. Oparła jego ostrze o glebę, a na rękojeści wsparła przedramię i ze znudzeniem obserwowała walkę Schulza i Ragusha. Nie kibicowała żadnemu z nich, dla niej mógł zginąć ktokolwiek z tej dwójki, a w razie śmierci pierwszego, osobiście dobiłaby kozoryjca swym ostrzem. Sytuacja jednak potoczyła się bez większych komplikacji, Schulz poważnie odebrał, a jego stan był krytyczny. Niezainteresowana jego stanem, podeszła do Ragusha aby przeszukać jego śmierdzące truchło. Zasłoniła drogi oddechowe kawałkiem futra, które miała na grzbiecie, aby filtrować powietrze. Później sprawdziła inne ciała, a nawet i rozczłonkowane szczątki wrogów, aby przypadkiem nie ominąć żadnej wskazówki. Mimo tej skrupulatności i poświęcenia, Norsmanka nie znalazła żadnego tropu, podpowiedzi czy informacji. Nie zniechęcona jednak tymi staraniami, zarzuciła tarczę na plecy, a topór przypięła do boku. Okryła się szczelnie futrem i czekała aż wszystkie męskie anorektyczne ciałka będą gotowe do drogi, aż w końcu otrą łzy i przestaną się mazgaić.

Podróż jak zwykle mijała mozolnie i dłużyła się w nieskończoność. Lexa w myślach obmyślała jak wyda uczciwie zarobione pieniądze i co będzie robiła po powrocie do cywilizacji, jaki fach obierze, bowiem nie można było wiecznie być czyimś Ochroniarzem. Robota niby jak każda inna, ale z tego co się tutaj napatrzyła, bardzo niewdzięczna, a współpraca z ludźmi i pod dowództwem oszołomów, była naprawdę irytująca. Zarządzać takimi imbecylami, to jedno, ale musieć z nimi współpracować lub co gorsza ich słuchać; to już drugie. Lexa wiedziała, że nie dałaby rady na dłuższą metę, ledwo wyrwała się od ochrony karczmy w samym centrum Imperium, zadanie które jednak wzięła na swe barki teraz, miało swój limit czasowy.


W Górach Środkowych Norsmanka czuła się prawie jak w domu. Chrupoczący śnieg pod powierzchnią jej obuwia był przyjemnym dźwiękiem wzbudzającym liczne wspomnienia. Zanim jeszcze jej matka urodziła szóste dziecko, które okazało się być jedynym synem w linii, Lexa zastępowała pierworodnego. Była dla ojca jak jedyna córka, która może go zastąpić. Szkolił ją w walkach, jak mężczyznę, a ona chłonęła męskie zachowania niczym gąbka wodę. Nim narodził się pierwszy syn, Lexa zdążyła już całkowicie przejąć jego rolę, będąc najsilniejszą, najbardziej waleczną i zachowującą się jak rodowity Norsman, kobietą. Zapomniana, porzucona, niechciana - tak poczuła się już w pierwszych dniach. Nagle przestała być jedyną córeczką-tatusia, mimo iż ten posiadał jeszcze pięć córek młodszych od Lexy. Blondynka mimo silnej natury i stanowczości, była człowiekiem jak każdy inny i tak samo jak oni potrzebowała miłości, chociaż odrobinę. Pozbawiona jej jednak przez własnego ojca, którego podziwiała i szanowała jak nikogo wcześniej, zatraciła i zagubiła się we własnych uczuciach, pozostawiając wokół siebie twardą powłokę z lodu i kamienia, który ciężko było skruszyć. Lexa stała się twarda i nie do ugięcia, zupełnie jak góry, po których właśnie stąpała.

Nie odczuwała zimna, tak jak inni wędrujący, dla niej temperatura była optymalna. Lekko surowa, ale nie na tyle niska, aby nie móc jej znieść bez mrugnięcia powieką. Norsmanka przechadzała się po rozstawionym obozie, obserwując zebraną tutaj grupę. Śmierć paru z nich po drodze nie wywarła na niej wrażenia, było jej to obojętne aż nadto. Spacerując po obozie, mocno okryta grubym futrem, sprawdzała jak miewają się inny. Krążyła między nimi niczym dowódca, nie pomoc medyczna gotowa rzucić się do leczenia przemęczonych. Właśnie wtedy, kiedy kluczyła pomiędzy namiotami, z odległości dostrzegła siedzącą Katarinę. Dziewczyna drżała z zimna i zdawała się być przygnębiona. Lexa westchnęła ciężko i odważyła się podejść do niej. Kucając przed nią, zagadała coś i położyła dłoń na ramieniu, a potem razem wstały. Blondynka zaprowadziła ją do swojego namiotu, obejmując ramieniem.
Kiedy weszły do środka Norsmanka ułożyła drugie posłanie obok tego pierwszego, który początkowo miał być jej. Gdy tylko ułożyły się razem do snu, Lexa zgarnęła dziewczynę ramieniem, przytulając mocno do siebie i nakryła nie tylko śpiworem i dwoma kocami, ale i futrem. Jej dłoń niespiesznie gładziła okryte ubraniem plecy czarodziejki, kiedy to brodę oparła o czubek jej głowy, wtulając twarz Kislevianki pod swoją brodę. Chciała zapewnić jej jak najwięcej ciepła i to było dla niej najważniejsze. Nie wiedziała, co teraz przeżywała, ponieważ jej brak ciekawskości nie zadawał prywatnych pytań. Pomału oczy Blondynki zaczęły się zamykać, kiedy to głowa Katariny wysunęła się ku górze, a jej miękkie, dziewczęce wargi przylgnęły do spierzchłych ust Norsmanki. Wojowniczka początkowo nie zareagowała, będąc na tyle zaskoczoną, że jedynie jej usta lekko się nadęły. Jasne, zielone tęczówki powędrowały za spojrzeniem speszonej wiedźmy, która po tym spontanicznym geście zawstydziła się chcąc coś powiedzieć lub może nawet i wstać. Lexa jednak zatrzymała ją, aby odwzajemnić subtelny pocałunek, który z każdym muśnięciem przeradzał się w bardziej namiętne kąsanie. Dłoń blondynki wsunęła się pod bluzkę młodej, aby spocząć na jej niewielkiej piersi, którą lekko ścisnęła. Z przywartych do warg Lexy ust Katariny wydobył się cichy jęk, na który blondynka zareagowała nagłym spięciem całego ciała. Ich usta nieprzerywanie ocierały się o siebie, tak samo jak smukłe, rozpalone kobiece ciała. Dłoń Norsmanki gładząc brzuch towarzyszki powędrowała niżej, wsuwając się po dolną część garderoby, póki nie natknęła się na wilgotną kobiecość. Czuła, jak jej ciało drży i współpracuje chcąc poczuć więcej, jak temperatura jej ciała wzrasta, jak rytmicznie się porusza, aby szybszymi ruchami ocierać o wsuniętą dłoń. Po dłuższej chwili usta czarodziejki zamarły w bezruchu tuż przy wargach Lexy, a przez młode ciało przeszła silna fala ekstazy. Blondynka przesunęła obydwie ręce na plecy Katariny, aby mocno ją objąć. Nie pragnęła brać od niej niczego w zamian, nie chciała zupełnie nic. Wsłuchiwała się w ciężki oddech oraz przyspieszone bicie serca, które dudniło w ciszy namiotu. Norska kobieta przykryła je bardziej i ucałowała młodą w czoło. Musiały spać blisko siebie, nikt inny by ich nie wspierał.

Rano Lexa obudziła się jako pierwsza. Nie miała zamiaru zbudzać ze snu Katariny. Pod wieloma warstwami przykrycia wciąż parowało ciepło, choć na zewnątrz z ust uchodziła chmurka pary wodnej. Kobieta wstała i wyszła z namiotu, gotowa rozpalić nowe ognisko i przygotować nad ogniem coś ciepłego do jedzenia. Nie miała przy sobie wiele, ale nie planowała prosić nikogo o pomoc. Zrobiła najprostsze, ciepłe śniadanie oraz zagrzała wodę. Wszystkim tym miała zamiar podzielić się z młodą Wiedźmą, a potem ruszyć dalej. Nie było czasu, aby tkwić na tym ośnieżonym i zimnym terenie dłużej, niż było to konieczne.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline