|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-07-2016, 17:43 | #231 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Rewik : 04-07-2016 o 17:53. |
05-07-2016, 13:19 | #232 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Goboczujka, Wrzosowiska 10 Kaldezeit, 2526 K.I. Świt Stłoczeni na zrujnowanych murach twierdzy, obrońcy szybko przeładowali muszkiety, rusznice oraz garłacze, po czym oddali kolejną salwę, która uszczupliła nacierającą hordę, kładąc pokotem następne ofiary. Biegnąc w górę stromego wzgórza, najeźdźcy szybko zrozumieli w jak bardzo rozpaczliwej sytuacji się znaleźli, lecz na powrót było już za późno. Pędząc przed siebie ile sił w nogach, byli zasypywani ołowiem, strzałami oraz wszystkim tym co chłopi mieli pod ręką i choć ich wrogowie nie byli sprawnymi strzelcami, to pod komendą sędziwego weterana, byli w stanie poważnie im zaszkodzić. Krasnoludzki gościniec, Góry Środkowe 10 Kaldezeit, 2526 K.I. Zmierzch Upłynęło kilka długich godzin od chwili, gdy członkowie wyprawy dotarli do podnóża Gór Środkowych. Mimo ogarniającego wszystkich zmęczenia, jednomyślnie Schulz wraz z Lambertem nakazali zdwojenia wysiłków i parcia dalej. Niestety, ku niezadowoleniu wszystkich obecnych, wycieńczone podróżą zwierzęta odmówiły posłuszeństwa, więc chłopi zostali zmuszeni zostawić za sobą dwa wierzchowce, licząc na to, że uda im się przetrwać zimną noc i być może odnajdą drogę do domu. Tylko koń pociągowy, którego używali do prac na polu, miał dość siły i odwagi, by iść dalej.
__________________ [URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019 |
05-07-2016, 19:29 | #233 |
Reputacja: 1 | Krasnoludzki gościniec, Góry Środkowe 10 Kaldezeit, 2526 K.I. Zmierzch
Ostatnio edytowane przez Rewik : 05-07-2016 o 23:00. |
07-07-2016, 12:15 | #234 |
Reputacja: 1 | Klaus starał się jak potrafił by dopomóc w zorganizowaniu możliwie dobrego obozu. Zbyt mało było jednak drewna na sporządzenie solidniejszych szałasów, z trudem wynajdował resztki krzaków i małych drzewek wyrosłych na kamienistym gruncie, w zasadzie w jego szczelinach – na tyle na ile pozwalał teren. Nie było wyjścia musieli stłoczyć się w jedną grupkę po zewnętrznej ustawić najsilniejszych, najbardziej wypoczętych – w zasadzie nowo przybyłych z staruszkiem, choć wcale nie był pewny czy wyrażą na to zgodę. Mieli za to dostać dodatkowy koc który Klaus targał od śmierci Franza. Wiedział że kiedyś się przyda, był zresztą przydatny cały czas, ale obecnie wyjątkowo. Ostatkiem sił zaangażował kilku ludzi w przytaszczenie głazów i kamieni – przynajmniej takich które dało się udźwignąć by osłonić nimi przelot wąwozu który wzmagał lodowaty wiatr. Niespecjalnie wierząc w szanse na złapanie czegokolwiek , rozstawił być może po raz ostatni swe sidła i wnyki. A nóż coś się złapie? Potrzebowali sił nie tylko przed walką, ale i na powrót, zwłaszcza porwani chłopi – w tym rodzice Klausa, którzy musieli już być na wycieńczeniu. Czy w ogóle ich karmiono i czym – tego wolał nawet nie wiedzieć. Zmęczony, zmarźnięty położył się w końcu spać zastanawiając się czy w ogóle się obudzi... Głowę Ragusha ustawił na skale, w pobliżu, wiedział że cokolwiek nie nastąpi jutro, przynajmniej tyle udało im się dokonać. |
08-07-2016, 23:46 | #235 |
Reputacja: 1 | Adar upadł ciężko w miejscu, tak, jak stali. Był wyczerpany. W kilku miejscach był grubo owinięty bandażami. Lewą rękę miał opartą na prowizorycznym temblaku. Dyszał, trzęsąc się i walcząc z zimnem. Zbroja, tarcza, ale też sam miecz ciążyło mu i utrudniało wędrówkę. Przez całą drogę szedł jak zahipnotyzowany, jakby tylko jakaś podświadomość utrzymywała go jeszcze na nogach. Kiedy zapłonęły słabe ogniska, Szarak odruchowo sięgnął do swoich toreb. Na postojach zawsze przyrządzał posiłki. To on dbał o to, by nad ogniem wesoło dyndał garnek wypełniony choćby cienką zupą. Palce miał przymarznięte, a zgrabiała dłoń szarpała się z wiązaniami bagażu. Nie... nie jestem w stanie – mówił do siebie w myślach. Nie miał siły nic robić. Chciał się tylko położyć i odciąć od tego przejmującego mrozu. Mętnym wzrokiem spojrzał na swoich towarzyszy. Nawet na Lexę, która jeszcze w Goboczujce potraktowała go jak robaka. Na Katarinę, która odepchnęła go od siebie, kiedy on tylko chciał być przy niej. I na wszystkich mężów, dla których był po prostu sługą, choć próbował udowodnić coś zgoła innego. To nie miało teraz znaczenia. To wszystko nie miało znaczenia, kiedy każdy jeden zamarzał tu na śmierć. I może faktycznie wkrótce przyjdzie im umrzeć. Czy więc do tej ostatniej sekundy życia warto podtrzymywać do siebie niechęć? Adar zamknął oczy i zachwiał się, jakby zaraz miał zemdleć. - To wszystko nie miało sensu... - wymruczał pod nosem jak we snie. - Atak na Krausnick nie miał sensu. Rzeź niewinnych nie miała sensu. Śmierć Franza, Willhelma, Daniela, Magnusa, tych chłopów – żadna z nich nie miała sensu - mamrotał dalej. - Gdzie są wasze piękne opowieści, bajarze? Gdzie one są, kłamliwi szubrawcy? Szarak ocknął się jak z letargu. Zlustrował otoczenie i powiódł czujnym spojrzeniem po zmarzniętych twarzach. - Wszyscy zmarli razem z pamięcią o nich - powiedział już głośniej, choć raczej nikt nie zwrócił uwagi na wypowiadane przez niego dziwne słowa. Sięgnął jeszcze raz. Uparcie. Sine palce wreszcie uporały się z wiązaniem. Siłując się dalej, wyciągnął kociołek. Z sykiem i grymasem na ustach zerwał się z siedzenia. Zaczął zbierać śnieg. Nie czuł już palców. Nie czuł już prawie niczego. Tylko ten głupi, ten cholernie głupi upór. Jak pochłonięty w transie, szarpał się ze swoimi klamotami, wyciągając po kolei resztki prowiantu i przyprawy zabrane z Goboczujki. Sam nie wiedział, co robi. Po prostu wrzucał wszystko tak, jak mu podpowiadał instynkt. Był to dla niego niesamowity wysiłek, który z jakiegoś powodu postanowił powziąć. Nie było to dzieło. Nie mogło być. Nie w tych warunkach. Był to natomiast gest. Symbol. Coś, co miało podnieść na duchu. A przynajmniej na chwilę oderwać myśli od śmierci. Rozdał każdemu. Po kolei. Cierpliwie. Bez wyjątku. I tak oblepiona śniegiem sylwetka, z przymarzniętymi kosmykami włosów, jedną sprawną, siną ręką i obłędem w oczach obeszła cały obóz. Roznosząc ziarenka ciepła w strawie i beznadziejnym uśmiechu.
__________________ "Pulvis et umbra sumus" |
09-07-2016, 09:29 | #236 |
Administrator Reputacja: 1 | Bywają mniej przyjemne sytuacje, niż konieczność brnięcia przez śniegi, z lodowato zimnym wiatrem wiejącym prosto w oczy, jednak Ernst w tym momencie nie bardzo mógł sobie wyobrazić, jakie. Wlókł się zatem w środku grupy, zastanawiając się, co by było, gdyby w tym własnie momencie jakiś bardziej odporny na wiatr i mróz przeciwnik zechciał ich zaatakować. Bardzo możliwą rzeczą było, iż atak taki zakończyłby się całkowitą klęską tych, co planowali dotrzeć do ukrytego w górach ołtarza i powstrzymać kogoś tam, Ernst w tym momencie nie mógł sobie przypomnieć kogo, przed dokonaniem jakiegoś mrocznego rytuału. No ale najpierw trzeba było dotrzeć do celu. * * * Noc minęła... i to była jedyna jej zaleta. Rankiem Ernst nie był ani wyspany, ani wypoczęty. Namiot, koce - to wszystko było za mało, żeby się rozgrzać, a wszechobecny chłód wciskał się w każdą szczelinę. Ze snów Ernst prawie nic nie pamiętał, ale gdzieś w podświadomości tkwiło wrażenie, że nie były one zbyt przyjemne. Trzeba było jak najszybciej zjeść coś, spakować się i ruszyć dalej. |
09-07-2016, 18:07 | #237 |
Reputacja: 1 | Severus siedział jak zwykle na uboczu. Co jakiś czas zerkał tylko w stronę Katariny, jakby wyczekiwał na odpowiedni moment. W końcu gdy dziewczyna siedziała sama, podszedł do niej i zapytał: -Mogę się przysiąść? - nie czekając na odpowiedź usiadł koło niej i spojrzał na nią przez chwilę milcząc. Cisza trwała tak paręnaście uderzeń serca, by w końcu młody akolita przemówił: -Wiem że, to nie ty sprowadziłaś na wieży tego demona. To co myśli Lambert nie ma znaczenia, ale powiedz mi, co zamierzasz zrobić po tym wszystkim?- zapytał wprost. - Jeśli przeżyjemy - zaśmiała się beznadziejnie - Najchętniej to bym odeszła jak najdalej z tego miejsca, by zamieszkać w jakimś spokojnym miejscu, jednak na pewno tym miejscem nie byłby Kislev. Może poszłabym gdzieś na południowy-zachód? - A może zostałabym akolitką Shallyi? - odwróciła wzrok od Severusa, ponieważ nieco się wstydziła tego wyznania. - Nie wyglądasz na kogoś, kto chciałby poświęcić swe życie służbie innych - odparł szczerze Severus, dodając - ale mogę się mylić oceniając Cię. Co zrobisz, jeśli Lambert nie będzie chciał pozwolić Ci odejść? - zapytał. - Nawet gdybym chciała go skrzywdzić, by wyrwać się z jego szponów, to nie jestem w stanie nawet go zadrasnąć - wzruszyła ramionami - Kto wie? Zobaczymy. - A co z tobą? - O mnie się nie martw, Kata - uśmiechnął się - Jeśli przeżyjemy, po prostu chcę wiedzieć czy jesteś po stronie Lamberta czy chcesz uwolnić się od niego? - Kata? - uniosła brew zdziwiona tym zdrobnieniem, ostatecznie decydując się na to, by je przemilczeć - Już dałam ci odpowiedź. Chcę się od niego uwolnić, ale jesli to sprowadza się do konieczności zabicia go, to ja nie mam zamiaru w tym brać udziału. Severus nie odpowiedział nic - Nikt nie zginie - odparł spokojnie, sam nie wiedząc czy mówi prawdę czy też kłamie - Mnie się nie musisz obawiać. Jeśli chcesz rady jednej, mogę Ci udzielić? - rzekł, pytając właściwie, na co w odpowiedzi dziewczyna skinęła głową. - Znajdź kogoś, kto nauczy cię kontrolować twoją moc. Może być ona twoim ratunkiem ale i zgubą. Twój dar może być przekleństwem albo darem. Wybór należy do Ciebie - powiedział poważnie, a w jego oczach można było dostrzec współczucie do Kislevitki. - Ale jaką moc? Ja już nie mam mocy, nie licząc magii kapłanów - odparła mu szczerze, mając na uwadze swe obserwacje z Goboczujki. - Magia kapłanów to też moc. Nie jest tak że masz ją i sama ją będziesz rozwijała. Potrzebujesz protektora. Opiekuna, który nauczy Cię, jak nią czynić dobro - prawie zaśmiał się na ostatnie słowo. Dobro. Piękna mrzonka ludzi. - Ja nawet nie wiem gdzie mam go szukać. Po tym wszystkim, po tym, jak mi się świat na głowę zawalił, nie mam gdzie się udać. Może tylko po to, by poszukać rodziny i żyć z nią tak, jak żyć powinnam - kolejny raz wzruszyła ramionami. - Niech się dzieje tak, jak ona chce - dodała sobie pod nosem te zagadkowe słowa. - Jeśli przeżyjemy i będziesz chciała, powiem Ci gdzie możesz znaleźć pomoc - odparł, cieplej niż zazwyczaj - To twoja decyzja. Ja tylko daję Ci możliwość, ale sama musisz chcieć mojej pomocy. W odpowiedzi na jej twarzy zagościł lekki uśmiech, który szybko zniknął. - Może powiesz, że jestem szalona, ale ona chciała, bym została jej kapłanką, więc pójdę do jakiegoś zakonu Shallyi. Może poszukam w Middenheimie... Byle daleko od sigmarytów - szybko rzuciła okiem na Lamberta - Jesli wszyscy tacy są, to ja podziękuję. - Nie wszyscy - wszedł w jej słowo, uśmiechając się - Middenheim, dobre miasto. Jeśli Bogini Miłosierdzia spogląda na Ciebie łaskawym okiem i chce Cię wśród swoich kapłanek, to faktycznie, dobrą drogę chcesz obrać. Dziewczyna zmierzyła go zdziwonym spojrzeniem. Jego reakcja nie należała do tych, których się spodziewała. - Nie wyglądasz tak, jakbyś się zdziwił tym, co powiedziałam - powiedziała cicho. - To zależy o czym mówisz ? - odparł młodzieniec - Ech, nieważne - machnęła dłonią, którą następnie szybko wsunęła w rękaw swojego ubrania - Przynajmniej nikt mnie nie oskarża o kłamstwa. Severus wzruszył ramionami tylko, jakby nie zamierzał kontynuować na siłę rozmowy. Nie chciał też odtrącać dziewczyny, więc rzekł tylko: - Nigdy nie twierdziłem że kłamiesz - towarzyszył temu tylko smutny uśmiech. - Przynajmniej ty - skrzywiła się nieco, po czym równie smutno spojrzała na akolitę. - Może nie jesteś taki zły, na jakiego próbujesz się wykreować? Poza tym, że nie powinieneś chwytać za pośladek strzelającej z łuku kobiety, bo może się to dla ciebie skończyć źle - uśmiechnęła się półgębkiem i westchnęła głośno. - Wiesz człowiek, który może zaraz zginąć, pragnie dotknąć szczęścia choć przez moment. Wtedy łatwiej mu pogodzić się ze śmiercią - odparł z uśmiechem - I tak, warto było. Nawet gdybyś mnie postrzeliła. - Chyba mam za dobre serce, bo i tak bym tego nie zrobiła. Co najwyżej zarobiłbyś trafienie w twarz - odpowiedziała z lekkim zamyśleniem w oczach, gdy wpatrywała się w grunt pod swymi stopami. Minęła dłuższa chwila, nim Katarina lekko się przysunęła i pstryknęła Severusa prosto w nos z dość bolesnym efektem. Dziewczyna szybko się odsunęła i wróciła do poprzedniej pozycji, czyli podsunęła kolana pod podbródek owijając je ramionami. - Teraz jesteśmy kwita - powiedziała zadowolona z siebie i odwróciła wzrok, by nie musieć patrzeć na akolitę. - Ach ten policzek..Może kiedyś ci wyjaśnię to. Wybacz że cię uderzyłem - odparł lekko przesuwając się. - Przeprosiny przyjęte - skwitowała krótko po długiej przerwie, nasunęła zimową futrzaną czapkę na oczy i schowała twarz w kolanach, nie mówiąc już nic więcej. Severus nic już nie powiedział. W milczeniu wstał i odszedł zostawiając Katarine samą. Wiele myśli cisnęło mu się w tej chwili, ale jedyne co można było zaobserwować to delikatny uśmiech na jego twarzy. Co się kłębiło w głowie młodego akolity, tego nikt nie mógł wiedzieć. Wiedział że biedny Schulz nigdy się nie dowie że, to dzięki niemu zdołał pokonać Ragusha. Jego działania okrywała tajemnica i mgła. Tak jak go uczono. Działał z boku, przyglądając się, lecz teraz nadchodził ten moment, gdy być może maski opadną. Karty zostaną wyłożone na stół, a wszyscy bohaterowie ujawnieni. To co ich czekało było pociągające i mroczne. To czego mieli dokonać miało powstrzymać nadchodzący Chaos. Lamber. Człowiek prawy. Kiedyś. Teraz wojownik ogarnięty szaleństwem, pragnący zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem. A on, Severus, miał dopilnować by tak się stało. Mimo całej swojej niechęci, wiedział że, tylko z nim przy boku mają szansę odzyskać kielich. Dopiero gdy tak się stanie, będzie można działać. Do tego czasu, musiał zrobić wszystko by Ci, których szukają, zostali odnalezieni. A pamięć o nich wymazana z kart historii. Gdy tylko akolita usiadł ponownie, jego fretka pojawiła się od razu, na jego ramieniu muskając pyszczkiem nos Pana. Marta. Zawsze była z nim w najcięższych momentach jego życia, ale teraz nie mógł ryzykować. Za dużo go łączyło z tym małym futrzakiem. Fretka jakby wyczuła myśli Pana, i wskoczyła mu za pazuchę dając znać że, nigdzie się nie wybiera. Przebiegłe zwierzątko. Severus wyjął ze swojego plecaka trochę swojego prowiantu i nakarmił nim ją. Ciche popiskiwanie towarzyszyło potem Severusowi, gdy odpoczywał. Nawet jeśli przyjdzie mu umrzeć, będzie ktoś przy nim. Nie umrze sam.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) Ostatnio edytowane przez valtharys : 09-07-2016 o 21:57. |
10-07-2016, 00:45 | #238 |
INNA Reputacja: 1 |
__________________ Discord podany w profilu |
13-07-2016, 12:14 | #239 |
Konto usunięte Reputacja: 1 |
|
16-07-2016, 23:00 | #240 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Górska grań, Góry Środkowe 11 Kaldezeit, 2526 K.I. Świt Wraz z nadejściem świtu, promienie wschodzącego słońca odsłoniły kolejne trupy. Trzech ludzi Riemera zamarzło na śmierć, o czym szybko przekonali się pozostali członkowie wyprawy, gdy wraz z nastaniem nowego dnia próbowali wybudzić utkwionych w kompletnym bezruchu towarzyszy. Zaszklone, szeroko otwarte oczy, które pokrywała cieniutka warstwa lodu, spoglądały z przestrachem w stronę górującego nad okolicą Nordbergu - największego spośród wszystkich szczytów Gór Środkowych, który tamtego dnia skryty był w gęstych, nieprzeniknionych oparach formujących się chmur. Nordberg, Góry Środkowe 11 Kaldezeit, 2526 K.I. Świt Słońce wznosiło się za ich plecami, kiedy chłopi zajmowali dogodne pozycje na kamienistym podwyższeniu, które górowało nad płaskowyżem otaczającym najwyższy ze szczytów Gór Środkowych. Stąd mieli doskonały widok na roztaczającą się przed nimi skalną równinę, na końcu której zgromadziły się dziesiątki uzbrojonych we włócznie, tarcze i topory zwierzoludzi, wśród których znajdowali się dotknięci zaawansowanymi mutacjami ludzie, w sięgających ziemi czarnych szatach, przywodzący na myśl kapłanów Morra, lecz baczny obserwator byłby w stanie spostrzec symbole Khorne’a, które zostały wytatuowane na ich szpetnych twarzach.
__________________ [URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019 Ostatnio edytowane przez Warlock : 17-07-2016 o 14:55. |