Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2016, 09:16   #403
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Plany dzielą się na skomplikowane i proste. Te pierwsze bywają często zagmatwane, gdzie poszczególne kostki układanki muszą idealnie pasować do siebie, by całość udała się. Te drugie, przy odrobinie szczęścia po prostu wypalają. Czemu? Bo są właśnie proste. I taki był plan Wolfa. Pokazać ścierwo. Poczekać na salwę. Wpaść do środka i urządzić jatkę. A przy istotach tak strachliwych jak skaveny, było to wprost nie do pomyślenia by z ich słabości nie skorzystać, tym bardziej że naładowanie takiego muszkietu zajmowało trochę.

A więc po kolei może. Wystawione zwłoki szczurka, gdy tylko wychyliło się zza drzwi, przyjęło na swoją martwą klatę, a właściwie pysk, serię z trzech muszkietów. Kule rozdzierały martwe ciało, wchodząc w nie jak w masło, obryzgując krwią najemników. A gdy zorientowały się że to podstęp wpadły w panikę, ale wtedy było już za późno.

Pierwszy wpadł Wolf, który ciął swoim ostrzem pierwszego napotkanego szczuroczłeka. Hartowana stal przeszła przez zastawę przeciwnika, zagłębiając się aż po jelec w brzuchu wroga. Nim najemnik zdołał swój oręż wyjąć, Galvin uciął łeb stworowi, kończąc sprawę szybko i gładko.

W tym samym czasie Sigrid z dzikim rykiem na ustach wparowała tuż dowódcą kompanii, wpadając z furią na kolejnego przeciwnika. Uderzenie tarczą wybiło Skavena z rytmu, a potężny cios toporem zakończył walkę. Ostrze topora idealnie spadło na głowę wroga, zagłębiając się mocno tak, że krew trysnęła dookoła. Skaven umierał z niedowierzaniem w oczach, że jego los tak szybko i marnie się skończył.

Karl wpadł na trzeciego Skavena, który zaczął piszczeć i drżeć ze strachu. Panika, która zawładnęła jego sercem, nie pozwoliła się mu bronić nawet. Młot, opuszczony z wielką siłą przez oprawcę zmiażdżył dosłownie czaszkę przeciwnika, tak że na obuchu broni pozostały jeszcze kawałki krwi i mięsa.

Sama komnata wypełniona była kośćmi krasnoludów. Starymi kośćmi. Wiele setek lat temu ktoś tu stoczył walkę. Poniszczone mury. Ukruszone i rozpadające się kolumny. Ściany, na których widać było zagłębienia od pazurów czy też ślady dawno zaschniętej krwi, która poczerniała.


Po lewej strony komnaty można było dostrzec przejście. Gdzie ono prowadziło tego nikt nie wiedział, ale najemnicy ruszyli nim. To był ich jedyny trop, który być może doprowadzić miał ich do ojca Youviel. Czas naglił. Tego byli pewni. Do czego skavenom był potrzebny elfi mędrzec. To była kolejne pytanie na które nie znali odpowiedzi.

Korytarz prowadził schodami w dół, wykutymi wiele lat temu w skale. Krasnoludzka robota, której nie ruszył ząb czasu. Nadal trzymały się mocno. Szerokie na tyle by dwóch rosłych mężów mogło iść koło siebie. Schody kończyły się, skręcając w lewo.
Ścieżka, na której końcu znajdowało się wyjście i którego pilnowało dwóch strażników. Szczury. Tym razem lepiej uzbrojone i roślejsze od swoich, martwych już, pobratymców. Obaj patrzyli w przeciwnym kierunku niż nadchodzili najemnicy. Na co, tego jednak nie wiedzieli.

Jeden z nich po chwili postanowił chyba zrobić krótki zwiad, i ruszył w ich stronę. Na razie nie zauważył ich.

 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline