Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2016, 19:52   #96
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny

Weisslagerberg
teraźniejszość

Ktoś zapewne rzucił na nich klątwę, gdyż niepojętym było tak często wpadać w tarapaty tylko przez wzgląd na obraną ścieżkę i miejsce nocnego postoju. Tym razem na szczęście nikt z nich nie został obrany za bezpośredni cel, tym okazał się być ich gospodarz. Cóż, był bezpośrednią ofiarą, gdyż to on zginął, jednak jeśli wierzyć wytatuowanej na jego piersiach informacji, ofiar miało być więcej. Możliwe, że i oni, goście honorowi, zostaną do nich zaliczeni, kiedy wodna klepsydra opustoszeje. Więc mieli o tyle szczęścia, że mogą jeszcze próbować odwrócić swój los, co wspomniawszy wyjście z ciała Josta sprzed dwóch czy trzech lat, nie było dla Aldrica sytuacją tragiczną. Jak widać, zawsze może być gorzej, ale i wtedy jest szansa na przetrwanie, o czym świadczyła sama obecność Kaspara wśród żywych.

Sprawa była o tyle dziwna, że ten, który miał zemstę osiągnąć, zginął jako pierwszy, i tak naprawdę to właśnie jego śmierć ową zemstę miała zapoczątkować. Ciężko było mówić o próbie wrobienia Voltera, wszak tatuaż, jak i ogromny szklany słój wykonano nie wczoraj. A i zawiłość zagadek świadczyła o osobie nad wyraz inteligentnej, co również wskazywało na wynalazcę jako podejrzanego numer jeden. Tylko jaki sens ma zemsta zza grobu? Prawdą tu mogła być teoria Hammerfista, o miksturze "rzekomej śmierci", jak ją nazwał w myślach Bauer. W ogóle Grimm wysunął ciekawą i składną tezę, którą jak najbardziej należało brać pod uwagę.

Najgorsze w całej tej sprawie było to, że nie mogli odejść. Jeśli Volter otruł mieszkańców podczas festiwalu, najpewniej i oni byli w niebezpieczeństwie, w końcu jedli i pili przy jednym stole. Muszą więc zagrać w tę nierówną grę, którą przygotował im wynalazca.

A zagadka którą przygotował dla mieszkańców do łatwych nie należała. "Nadzieja w idiocie" znaczyła pewno ni mniej, ni więcej, że w swojej pojemnej pamięci Fred ukrywa, nieświadomie rzecz jasna, miejsce ukrycia antidotum, a wydobyć z niego tę informację można jedynie przy pomocy ukrytego na kartce hasła. To miało sens, ale jak odnaleźć to hasło? Aldric poddał się po kilku minutach wspólnego przyglądania się kartce.

- Nic tu po mnie. Idę na cmentarz, może uda mi się coś znaleźć
- poinformował obecnych.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.

Ostatnio edytowane przez Baczy : 11-07-2016 o 16:05.
Baczy jest offline