Maria Głosy awantury dochodziły do jej uszu. Na każdy dźwięk uderzenia Maria drżała nieznacznie coraz mocniej otulając się własnymi ramionami. - Czy to zawsze tak musi być? - wypowiedziała na głos naiwne pytanie. Znała odpowiedz, przewałkowały ten temat dziesiątki razy i zawsze dochodziły do jednego wniosku - mężczyźni to jedna wielka komuna ścierwa. - Kurwa mać! No nie wytrzymam! - jęknęła Maria, gdy krzyki Olivii nie miał już następstwa płaczu. On ją kiedyś zabije. Głupia zdzira zamiast pierwsza podciąć mu gardło na śnie znosi te jego popieprzone humory... - warknęła ostro mimo, że tak naprawdę szkoda jej było każdej dziewczyny z baru.
No może pyskatą Rosalindą. Nazywa się jak szmata i pasuje do tej roli w 100%. Włoszka powstrzymała się przed splunięciem na ziemię, chyba tylko dlatego,że była we własnym domu i że zaszczyt zmywania przypadłby jej. |