Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2007, 20:05   #22
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
- Ej, ty! Pusz... znaczy się mości rycerzu! - zawołał Rasgan dziarsko do kamrata krasnoluda. - Może tak ku chwale karczmarza pozwolicie na murach ubić jakieś coś? –
Rycerz spojrzał na elfa, po czym łyknąwszy piwa odpowiedział. - Raczej, nie.-
Mina Rasgana świadczyła o dużym zdziwieniu, zaś rycerz obojętnym tonem mówił dalej. – Z wypowiedzi waści wnioskuję, że nie rozumiecie powagi sytuacji. A ja nie mogę sobie pozwolić na lekkomyślnych wojowników na murach. Jak ci tak bardzo na boju zależy, to przyjdź do koszar w dzielnicy rzemieślników na przeszkolenie podstawowe, a wtedy może…Może dostaniesz swoją szansę elfie. Nie wcześniej.
Po czym z obojętną miną powrócił do picia piwa.
Tymczasem do karczmarza podeszła pół-elfka i rzekła. - Przepraszam bardzo, mości karczmarzu, ale czy masz zwykłą wodę? Chciałabym napoić moją wilczycę...
Urwalg uśmiechnął się przyjaźnie. Co prawda dziewczyna nie była w jego typie (za chuda ,za wysoka i za małe krągłości.. jak u wszystkich pełnokrwistych elfów jak i elfów półkrwi), ale miała miły glos.
- A juści panienko, będzie i woda dla twej wilczycy. Odkąd świat światem, nikt nie wyszedł z mej karczmy , bez chodźmy drobnego posiłku. Tak było za mego ojca dziada ,jego pradziada, tak jest za mnie i tak będzie po mnie. Poczekaj tutaj panienko.- rzekł krasnolud do elfki po czym dodał do rycerza.- Davius, możesz podać Girsunowi jego napar?
-Powinieneś zatrudnić pomocnika.- odrzekł rycerz .
- Po to żeby znikł po kilku dniach i dołączył do obrońców miasta, jak poprzedni? Szkoda czasu . – Odparł krasnolud, następnie zaś ruszył na zaplecze.
Davius wziął kufel woda miętową i ruszył w kierunku stolika Girsuna. Po drodze dobrze było widać ozdobę napierśnika. Sokoła otoczonego promieniami , symbol zakonu.

Tymczasem przy stoliku rozmowa przybrała nieco gorętszy wymiar. Jedynie Amman zachował spokój siedząc i przysłuchując się rozmowie dwóch zakapturzonych osobników.
Podczas gdy Girsun zajęty swymi myślami bazgrał po pergaminie.

Ale nie tylko Amman słuchał tej rozmowy. Także Werdz się przysłuchiwał ,a w jego głowie ukuł się genialny plan. A przynajmniej według „króla”, genialny.

- Łaskawco! – rzekł głośno król skulony niczym żebrak (za jakiego się nie uważał, choć nim był).
Verryaalda opanowując swoje odruchy ponownie się odezwał do Aydenna. -Gdzie Go spotkałeś?
- W rzeczy samej łaskawco, gdzie go spotkałem? – zapytał głośno retorycznie Werdz, starając się zwrócić uwagę potencjalnego klienta. - I ile warta dla ciebie by była ma wiedza?

Tymczasem w nozdrza siedzących przy stoliku uderzyła fala smrodu. Tak to juz było z Gregiem. Najpierw się go czuło, a potem widziało.
- Co ty robisz Werdz?- chwycił Króla za ramię. - Wpakujesz nas w kłopoty.
- Wiem co robię...Pogadamy na osobności ,to ci objaśnię mój plan.- odparł zdenerwowany Król. Po czym obaj żebracy oddalili się od stolika, ku wielkiej uldze nosów siedzących przy nim osób. I zaczęli cicho rozmawiać ,ale mocno gestykulować. Widać że była to ożywiona dysputa.
Tymczasem Davius postawił wodę miętową na stoliku mówiąc. - Twoja woda Girsunie.
- Dziękuję Urwalgu, chyba nieco urosłeś.- rzekł roztargnionym głosem starzec.
Po chwili żebracy wrócili, razem. Król z uśmiechem nadającym jemu szpetnemu obliczu, wygląd sparszywiałego lisa. – Łaskawco, moja pomoc kosztuje i nie mówię tu tylko o kilku monetach.. Co możesz zaoferować?

Jednak ani Aydenn ani Verryaalda nie zdawali się zauważać żebraków, co tylko bardziej zdenerwowało Króla.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 19-11-2007 o 19:44.
abishai jest offline