Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2016, 22:06   #122
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Waighstill zachowywał się inaczej, lecz póki co nie zrobił nic złego. Wszakże dalej wyglądał jak ich stary przyjaciel, poczciwy bartnik i tak też się zachowywał. No, może teraz był trochę bardziej pewny siebie i bezpośredni, lecz przy tym wszystkim dalej starał się być pomocnym. Z czasem gdy Felix poprosił go o wykonanie testu na czaszce, ten delikatnie przyłożył ostrze i gdy po chwili je odjął, stało się to czego oczekiwali, przynajmniej cześć z nich. Na kości pojawiła się malutka rysa, delikatne , ledwo wyczuwalne wgłębienie, wokół którego po chwili pojawiła się spalenizna.

Marwald zainteresował się ręką Felixa i pomimo zapewnień towarzysza nalegał aby ją obejrzeć, co też uczynił. Miejsce chwytu było zaczerniałe, jednakże nie tak jak sadza, bardziej jak przypalone mięso i podobną też miało woń. Zdziwieniem było to również dla samego Felixa który jeszcze moment temu widział jeno delikatne zaczerwienienie.

Olaf zapytany przez Felixa wykazał zaniepokojenie:

- Nie, ja nic, nie czuje nic więcej ponad to co wcześniej rzekłem. Naprawdę, tylko to miejsce i nic więcej. Nie wiem nawet kto na nas idzie i ilu ich jest...czyż nie powinniśmy uciekać? Jeśli są jeszcze daleko to mamy szanse ... znaczy .... - Olaf podniósł dumnie wzrok i spojrzał przed siebie - ...wy macie. Ja jestem za wolny...

Nie czekając na odpowiedz Olaf ruszył swe wielkie, włochate cielsko w kierunku który wskazywał Konrad.

- Raaaaa!!! Gggrrraaa!!! - zaryczał nowy towarzysz, aż ochotników przeszły ciarki, a jego głos niczym niedźwiedzi ryk niósł sie echem jeszcze przez moment.

Całości wydarzeń przyglądała sie z ubocza Victoria. Zdrową ręką trzymała się na kikut odciętej, wbijała swój wzrok w Waigshtilla i wodziła za nim prawie w ogóle nie mrugając. Widać było że jakieś słowa cisną się jej na usta, lecz nie może ich wypowiedzieć, zupełnie jakby była sparaliżowana.

***

Na horyzoncie jęły pojawiać się kolejne sylwetki, lecz nie tylko ich mnogość była problemem. Wśród drzew pojawiły sie trzy przerośnięte człekokształtne sylwetki - zupełnie jak mityczne minotaury którymi straszono dzieci by były grzeczne. Prędkością nie dorównywały tym mniejszym, lecz wzrostem i masą przerastały ich wielokrotnie. Z tej odległości Konrad widział już dokładniej co zbliża się do pobojowiska. Wszyscy ochotnicy widzieli mrowie biegnące w ich kierunku, lecz tylko on był w stanie dostrzec istotne szczegóły. Były to potwory, takie jakie opisywał Olaf: ohydne, poczerniałe, zwierzęce i pełne agresji, lecz z drugiej strony wychudzone, wątłe, wyposażone w prymitywne pałki narychtowane prawdopodobnie na szybko z pierwszego lepszego kawałka drwa.... Poza przerośniętą trójką która trzymając się na tyłach konsekwentnie pruła na przód. Ci napakowani byli jak Olaf jakiego znali ze wsi, łby mieli niczym bycze - z szerokim nosem i krępymi rogami, a w dłoniach swoich nieśli bardziej zmyślny, lecz dalej prymitywny oręż, dwoje z nich dzierżyło coś na wzór młotów gdzie za obuch robił ciężki kamień, a jeden z nich przez ramie przełożony miał spory lecz mizernie wykonany dwuręczny młot który mógłby już uchodzić na wynik pracy zachlanego, stetryczałego kowala ślepego na jedno oko. Osobnik ów był wyraźnie większy, miał również na sobie wiele ran które zapewne otrzymał w bitwie, i w przeciwieństwie do pozostałej dwójki był trochę ciemniejszy zupełnie jakby w sadzy się wytaplał.

 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline