Saul podpalił kilka dalszych proporców i na kuckach dołączył do Jacka. Czekali przez chwilę, aż ogień pochłonie uwagę kultystów. W końcu zdecydowali się zjechać po bocznym proporcu, który w połowie drogi zaczął się rwać. Z ciężkim przytupem wylądowali obaj na posadzce. Mężczyźni w czerwonych szatach, którzy uprzednio stali nad dziewczętami z wyciągniętymi sztyletami byli teraz przy proporcach i próbowali je szarpnąć na dół i zatuptać ogień. Amelia usłyszała upadek dwóch mężczyzn, których poznała przy wejściu do domu. Byli w ciężkim stanie, ale na ich twarzach malowała się determinacja do jak najszybszego zakończenia rytuału. Jack i Saul wylądowali przy sarkofagu Marie, która krzyczała z bólu spowita przez fioletową mgłę, która snuła się ku palowi z ofiarą. Obok był sarkofag Ameli, która leżała w ustępujących fioletowych oparach. Jak opary ustąpią całkowicie na pewno ktoś się zorientuje, że coś jest nie tak. Następnie wiły się we mgle Lirael, Sophie i Margaret, przy której stał ten lepszy kultysta i rozcinał jej więzy. Jeśli Saul wciąż chce się przebić do lalki to może zaryzykować atak spowity w tajemniczej mgle. Jack żeby dojść do przyjaznego kultysty musiałby przebiec całą salę pozostawiając dziewczęta bez pomocy. Przywiązany do pala mężczyzna wciąż krzyczał z bólu, gdy lalka odprawiała rytuał wraz z kapłanem. Czterech mężczyzn w czerwonych szatach wciąż było zajętych gaszeniem proporców.
Ostatnio edytowane przez Ranghar : 12-07-2016 o 19:56.
|