Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2016, 09:11   #35
Morri
 
Morri's Avatar
 
Reputacja: 1 Morri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłość
przy chatce - Nela, Barb, Jack

Dziewczyny rozsiadły się wygodnie na zielonej pachnącej trawce przed domem Baby Jagi… czy raczej wiedźmy Taminy.
Nela wyglądała na taką która ma +1 w statystykach do dobrego humoru. Można by nawet powiedzieć: z lekka rozbawioną. Zdjęła z siebie skórzaną kurtkę pozostając w jasnej koszuli zakrytej gorsetową kamizelką która całkiem nieźle dopasowała się do jej kobiecej sylwetki, nawet ją podkreślając tu i ówdzie. Nijak było się w tym opalać, ale mimo to wystawiła twarz w kierunku słońca.
- To co mamy? Pasta do zębów jest?
Barb sięgnęła do plecaka, wydobyła wszystkie zdobyte skarby i rozłożyła w wachlarzyku przed koleżanką, po czym zdjąwszy swoją kurtę, podciągnęła trochę nogawki spodni i usiadła obok niej z cichym westchnieniem.
- Dobra, beznadziejnie, że nie jesteśmy “u siebie”, w naszym świecie, ale fajnie tu. A to nasze rzeczy - dodała, robiąc ręką zachęcający łuk w stronę wachlarza przedmiotów.
Nela pochyliła się nad przedmiotami. Wpatrując się w nie przygryzła lekko wargę.
- Szampon, mydło. Okeeeej. Lusterko! - Jej dłoń śmignęła po rzeczone z zawrotną prędkością. - Mega.
- Możesz przygarnąć jedno na stałe - wyrozumiale oznajmiła Barb, śmiejąc się przy tym nieco z koleżanki - Widzę, że ci zależy. Ale czego jeszcze warto poszukać? Masz jakieś pomysły?
Szarowłosa spojrzała krótko w lusterko. Makijaż zrobiony tuż po kąpieli jej własnymi kosmetykami skitranymi w ocalałym portfelu nie był tak mocny i ładny jak zawsze. Westchnęła krótko.
- Może jesteśmy w dziczy, ale jakoś sobie nie wyobrażam siebie bez makijażu. Będzie jak się pomalować. Po za tym… - dziewczyna uniosła lusterko, by to po chwili odbiło promienie słońca tuż na mury chatki. Poruszała nim kilka razy sprawiając, że jasny punkt zaczął się poruszać.
- I jak tam, poszukiwaczki skarbów? - spytał Jack, stając na ganku i przyglądając się wylegującym się dziewczynom. - Już was znudziło przeszukiwanie chatki-nie-z-piernika?
Nela w odpowiedzi skierowała jasny punkt na chłopaka, uśmiechając się przy tym.
- Zgiń-przepadnij! - Jack osłonił oczy. - I bez tego blask od was bije.
- Serio? - zapytała Nela kierując jasny punkt w niższe rejony chłopaka niż jego twarz, zaś uśmiech przerodził się w cichy chichot.
- Nie widziałaś? W lustereczku? A jak nie wierzysz, to je spytaj - zażartował chłopak, ruszając w stronę siedzących na trawie dziewczyn.
- Tak, bardzo ładnie Nel. Ja… ja pomyślałam, że lusterkiem można nawet ogień spróbować rozpalić. Albo się komunikować na większą odległość - dodała nieśmiało Barb.
- Nie znam Morse'a - przyznał się Jack. - Do komunikowania wykorzystywałem komórkę.
- W takim razie do Morse’a nam się nie przyda. Lustereczko, lustereczko… - zaczęła Nela na powrót kierując je w swoją stronę - … powiedź przecie kto jest najmądrzejszy w świecie.
- Morse, srors, sami możemy ustalić liczbę mignięć na “pomocy”, albo “droga wolna” - Barb pokazała język towarzyszom, układając swój pusty plecak pod dół kręgosłupa, żeby wygodniej się siedziało.
- Aha. Jedno mignięcie to “pomocy”, dwa to “droga wolna”, trzy to “chce mi się palić”. - Po tych słowach Nela sięgnęła do kurtki i wyciągnęła z niej paczkę fajek z zapalniczką. Po otworzeniu jej skierowała w stronę Barb, najwyraźniej z zamiarem poczęstowania jej.
Jack skrzywił się, po czym tak się przesunął, by znaleźć się na nawietrznej, po czym usiadł obok dziewczyn.
Barbara z radością sięgnęła po papierosa.
- Jesteś boginią. Dzięki - w głosie ewidentnie było słychać nutki ulgi i szczerej wdzięczności - Warto by było zagadać Taminę o jakieś formy papierosa, czy fajki może, bo na długo ci nie starczy, tym bardziej, że jako dobra duszyczka się ze mną dzielisz - powiedziała, zmagając się chwilę z zapalniczką.
- Odpłacisz mi kiedyś… w naturze. - Nela uśmiechnęła się i to tak od ucha do ucha, ale odwracając przy tym wzrok od Barb. - Odpalę od Twojego. Jack ma rację, że powinniśmy ją oszczędzać.
Jack, któremu do głowy przyszła dokładnie ta sama formułka, uśmiechnął się.
- Jak wpadniecie w głód nikotynowy, staniecie się pewnie strasznie nieznośne - powiedział.
Przypomniał sobie jedną z sesji... Miał tylko nadzieję, że te objawy nie będą aż takie.
- Chciałam powiedzieć, że jak nie ma papierosów, to da radę dużo kawy, ale z tym też może być problem. Wolałabym nie rzucać… ale jak mus, to będzie mus. Może jest zaklęcie “niepalantos maximos abrakadabra” - w głosie Barb dało się słyszeć lekką nutkę zwątpienia, mimo tego, że próbowała robić dobrą minę do złej gry.
Nela uśmiechnęła się na owe słowa.
- Fajnie by było, ale co wtedy począć z dłońmi. - Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Robienie na drutach? Rzeźbić można... - odparł natychmiast Jack.
- No dobra, co my tu mamy… - Nela przeniosła wzrok na wysypaną zawartość ich nowego ekwipunku zebranego przez ciemnowłosą towarzyszkę. - Też wzięłam spódnicę. Bielizna… męska… - przeniosła rozbawiony wzrok na Barb - lubisz? Czy to dla Jacka?
- Moja osobista narzeczona nosi czasami moje koszule - stwierdził Jack, za zainteresowaniem czekając na odpowiedź Barb.
- Ej, wiem, że mam dużą dupę, ale bez przesady, to na męskie ciałko i tak pomyślałam o szanownym panie Jacku - czarnowłosa udawała nieco obrażoną, ale ciężko jej było ukryć uśmiech. Nie omieszkała jednak zauważyć, jak rzeczony Jack podkreślił słowa “osobista narzeczona”.
Nela przeniosła wzrok na “dużą dupę” Barb o której ta sama zaczęła gaworzyć, w dość oceniający sposób. Następnie jej wzrok zawędrował wyżej po sylwetce dziewczyny, zatrzymując się tu i ówdzie być może na kilka uderzeń serca za długo.
Barbara zauważyła spojrzenie koleżanki, pokazała jej język, doklejając do tego głupią minę i parskając śmiechem:
- To Jack, masz do kogo wracać, tak?
- Mam. - Jack skinął głową. - I nie ujmując nic urodzie tu obecnych, to same rozumiecie...
- Ale co… ? I nie jesteś za młody na narzeczoną? - Zapytała Nela.
- Typowy facet, dobrze wyglądający, myśli, że wszystkie na niego od razu lecą - znowu roześmiała się Barbara - Spoko, nikt cię tu… raczej, nie będzie chciał molestować. Obronimy cię!
- Wprost przeciwnie - roześmiał się Jack. - Nie jestem z tych, na których lecą. Ale z góry składam podziękowanie za obiecaną pomoc - dodał z poważną na pozór miną.
- A ty, Nel, masz kogoś? - zapytała Barb, zaciągając się papierosem i wypuszczając obłoczek dymu w przeciwnym kierunku, niż siedział Jack, rozumiejąc jego wcześniejsze zachowanie, jako niechęć do puszczających dymek przedmiotów.
Nela idąc w ślady Barb, również zaciągnęła się papierosem. Powoli wypuszczała z ust dym, dając tym sobie czas do namysłu nad odpowiedzią i powodując iż w ich wspólnej rozmowie powstała chwila ciszy.
- Nie. Aktualnie nie - odpowiedziała w końcu.
Nie wypadało wypytywać, kto kogo puścił kantem, i dlaczego, z tego też powodu Jack ograniczył się do podziwiania sunących po niebie obłoczków.
- Auć, sorry, dobra, brzmi świeżo, także tego… Co myślicie o tych paskach z nerkami-sakwami? - zreflektowała się Barb, przyciągając do siebie jedną z wymienionych rzeczy i zakładając sobie na głowę - Może tak też spróbujemy? Ręce wolne, pas wolny - błaznowała, żeby odwrócić uwagę od delikatnego tematu.
- Daj spokój. A ty? - Nela z uśmiechem obserwowała poczynania dziewczyny.
- Nie. Jestem sama i na razie dobrze mi z tym - odparła Barb nie zdejmując z głowy paska, w końcu jak błaznować to błaznować. Jeszcze pomachała nim lekko by zwrócić na siebie uwagę.
- Nóż. - Nela wróciła do przeglądania rzeczy. - Jeden tylko?
- Jest więcej. - Jack zaczął dorzucać znalezione przez siebie skarby.
- Okej. Ciuchy, bielizna, koce, torby, szampon, mydło, lusterka, grzebienie, noże w liczbie mnogiej - jeden z tych które położył obok dziewczyn Nela wzięła do wolnej ręki - garnek, wędka, jedzenie na zapas. Ja znalazłam książkę o survivalu, nożyczki, sznurek, brzytwę i maź która pachnie jak pasta do zębów, jakieś czyste szmatki. - Szarowłosa sięgnęła po swój plecak, najskromniejszy chwilowo w znalezionym dobytku i wyłożyła wszystkie znajdujące się w nim przedmioty do wspólnej sterty. - Mapy nikt nie znalazł?
- Miałaś kiedyś brzytwę w garści? - zainteresował się Jack, który do tej pory eksperymentował nieco z maszynkami typu Wilkinson, zaś brzytwy widział, ale nie używał nigdy w życiu.
- Nie, ALE… jak urosną mi włosy pod pachami to uwierz, zaryzykuję. Kiedyś tego używali, więc… na pewno da radę. - Nela zmarszczyła usta, widać była zdeterminowana.
- Nie chcę cię martwić, ale jak kiepsko pójdzie, to będziesz mieć włosy wszędzie - odparł chłopak. - Nie tylko ty zresztą.
- Taaa. I słowa “na pieska” przybiorą zupełnie inne znaczenie. - Szarowłosa zaciągnęła się papierosem, zaś jej wcześniej wesołe oblicze nieco sposępniało.
- Może lepiej jakieś środki do depilacji? - zaproponował Jack, omijając temat poruszony przez Nelę. - Fenicjanie chyba znali, Arabowie na pewno, może i nasza wiedźma ma coś takiego?
- Ja tam widziałam, jakiegoś pornucha, w którym tematem przewodnim był fakt, że jedna laska goliła łono drugiej, brzytwą właśnie i tak, jakaś pianka się do tego przyda - strzeliła Barb, jak zwykle radośnie, tonem, który równie dobrze mógłby służyć do konwersowania o pogodzie.
Nela przechyliła głowę w prawo przyglądając się badawczo Barb gdzieś od połowy jej wypowiedzi.
- No to zapytamy - powiedziała nie przestając na nią patrzyć.
- Ej no co, pornola nie widziałaś nigdy? Nie uwierzę! Miałam kumpla, który potrafił jeść obiad, puszczając sobie do tego porno wersję Piratów z Karaibów! - dokończyła swoją nieco… parną historię Barb.
- Różne są zainteresowania - zgodził się Jack, o swoim zdaniu w tej tematyce nie wspominając. - Osobiście wolę czytać przy jedzeniu, chociaż wiem, że nie należy. - W jego głosie jakoś nie można było wyczuć wyrzutów sumienia z powodu łamania konwenansów.
Nela wyprostowała głowę patrząc przy tym na Jacka.
- A wracając do pornoli. - Cóż, chyba był to temat, który musiał się jeszcze przez chwilę pociągnąć. - Summer, czyli nasza kolorowowłosa towarzyszka, też dziś coś o nich wspomniała. Co prawda o takich z elfami i lochami, a nie - i tu Nela wróciła wzrokiem do Barb - kobietami…
- Elfy jej się marzą? W większej ilości? - Jack był nieco zaskoczony. - Ale po co jej lochy?
- Łooo, dobrze wiedzieć wreszcie, jak ona ma na imię! - Barb kiwnęła głową z aprobatą - Ale że jak, elfy wykorzystują seksualnie w lochach? Bo się nieco pogubiłam.
- Zawsze kojarzyłem elfy z lasem... Może my się na elfach nie znamy? Chociaż nie... gdzieś czytałem o elfach, co mieszkały pod wzgórzami. Czas tam płynął inaczej. Trzy serca i trzy lwy? Tak się to chyba zwało - powiedział Jack.
Nela przewróciła oczami. Chyba za dużo czasu spędzała przy komputerze i nie miała go tyle by przeczytać wszystkie książki o których była mowa dzisiejszego dnia. Kilka najważniejszych, klasyka klasyki i tyle.
- Nie o to chodziło. To z elfami było na żarty. Zresztą… - Nela machnęła ręką. - Wiecie, ona jest jedyną osobą która naprawdę cieszy się z tego, że tu jest i absolutnie nie chce nigdzie wracać.
- Chce tu zostać? Odpowiada jej rola wilczycy? - Jack by zaskoczony i nie zamierzał tego ukrywać. - Czyli zrobi wszystko, żeby nam przeszkodzić w wydostaniu się.
Obawy Jacka były z pewnością zbyt pesymistyczne i na dodatek zapewne nieuzasadnione, ale kto wiedział, co strzeli do głowy avalonowej neofitce.
- To o tym rozmawiałyście przy próbowaniu łuku - zainteresowała się czarnowłosa. - Mówiła jeszcze coś ciekawego? I przesadzasz Jack… - zawahała się - mam nadzieję, że przesadzasz z tym przeszkadzaniem. Jak chce, to niech po prostu idzie w stronę miasta swoją drogą, a my pójdziemy swoją. I gryzak ze sznurków jej na drogę, jak ma ochotę popylać na czterech łapach.
Nela milczała przez krótką chwilę, zaś na jej twarz wstąpił znany już jej rozmówcą wyraz analizy.
- Słuchajcie… trafiliśmy tu, do tego pieprzonego magicznego świata w kilka osób. Niektórzy wyglądają na bardziej popieprzonych niż inni. I tak dalej. Mimo to każdy teoretycznie jest w tym samym położeniu. Nie chcę - dziewczyna urwała i przeczesała dłonią włosy - nikogo obgadywać, żeby to było jasne. Po prostu niektórymi informacjami warto się dzielić. To była krótka rozmowa, ale tak. Podoba jej się tu i nie chce wracać. Czy to znaczy, że będzie chciała nam przeszkodzić w próbie powrotu? Też wątpię, bo teoretycznie po co? Ona może zostać a my wrócić, jeśli się uda. Mówiła, że nie boi się tej przemiany a wręcz przeciwnie nie może się jej doczekać. Mówiła też, że lubi wilki. Nie zgadniecie dlaczego… - Nela spojrzała najpierw na Barb, później na Jacka - za sposób w jaki osaczają ofiarę. Zacytuję “oddzielają od reszty, wykańczają pościgiem, rozrywają na strzępy gdy nie ma siły uciekać”. - Szarowłosa wzruszyła ramionami, chociaż nie było w tym geście nic beztroskiego.
- Żartujesz? - Jack nie mógł uwierzyć.
Nela uniosła w górę palec.
- Iii zanim mi przerwiecie, bo nie żartuję - po czym kontynuowała - ona naprawdę wygląda na miłą i sympatyczną osobę, która po prostu nie ma do czego wracać i woli magiczny świat od zwykłego. Czytaliście tyle książek, że pewnie wiecie… niektórzy tak po prostu mają i tak to można definiować. Ale… z drugiej strony, pamiętacie co mówił krasnal?
- On dużo mówił, sprecyzuj - poprosiła Barb.
- Okej. Powiedział, że zostaliśmy przeciągnięci na tą stronę za pomocą różnych środków perswazji, nasza pamięć powinna podsunąć nam co się stało i że znowu zacytuję “ta cholera…” jak to szło… “miałaby uciechę i byłaby chętna towarzyszyć STA”, ale wróżka mu przerwała. - Nela popatrzyła jeszcze raz na Jacka i Barb, jakby z nadzieją, że nie tylko ona zwróciła na te słowa uwagę.
- Ja sobie nie przypominam, by mnie ktoś namawiał na odwiedzenie Avalonu. - Jack pokręcił głową. - Lubię fantasy, ale nie na tyle, żeby chcieć zawędrować do tej krainy. Do demonstrowania lubienia wystarczą mi erpegi.
- Hm. Ja tam podejrzewam, że mogłabym dać się namówić na jakiś weekendowy wypad do nieznanej krainy, szczególnie, jeśli interpretowałam to jako robienie sobie przysłowiowych “jaj”. Ale na pewno nie zgadzałam się na zmienianie w wilka i niepewność związaną z powrotem do domu - oznajmiła Barbara, opierając łokieć na swoim udzie, a policzek na dłoni.
-Grałeś kiedyś na LI? - Nela spojrzała na Jacka - ...A nie, to polski portal. Nieważne. - Machnęła ręką. - W każdym razie… tak wiem, nikt się na to nie zgadzał i nic nie pamięta. Ale nie o to mi chodziło. O tę ostatnią część. O mieniu uciechy i towarzyszeniu stadu. Czy to nie sugeruje, że wśród nas może być ktoś, kto nas tu sprowadził? Wiecie Summer jest bardzo sympatyczną osobą, ale aż za bardzo się cieszy, że tu jest. Albo Cassandra, która pojawiła się dzień wcześniej i trafiła też tu, nie mówiąc już o jej podejrzanej wesołości. - Szarowłosa rozłożyła ręce. - Wiem, nie ma co rzucać oskarżeń bez podstaw. Tak tylko się zastanawiam i chyba liczę z tym, że coś może w tym być. Ostrożność. - Nela dogasiła papierosa.
- Sympatyczne osoby nie fascynują się sposobem, w jaki wilki dopadają swoje ofiary - stwierdził Jack. - A w sumie... Każdy z nas może udawać w tej chwili nieuświadomionego naiwniaka, a w głębi serca rechotać z radości, obserwując, jak pozostali wiją się, usiłując się zerwać z haczyka. Też się zastanawiałem, czy czasem nie ma wśród nas jakiegoś wilka w owczej skórze.
- Jack. Popatrz na Barb - Nela przy tych słowach uśmiechnęła się, chwyciła szybko jedne z męskich majtek i rzuciła je w stronę dziewczyny - myślisz, że udaje? Na pewno wilk w owczej skórze wkładałby sobie torbę na głowę.
Barb radośnie położyła sobie męskie majtki na głowie. Po chwili zdjęła je jednak i ułożyła na swoim podołku, składając w kostkę i wygładzając ręką.
- Robię z siebie lekkiego debila, bo lepiej się śmiać niż płakać - niejako wytłumaczyła się, wzruszając ramionami - ale nie jestem ukrytym szpiegiem. Owszem, moja rodzina jest nieco chujowa, tata jest jednak dość spoko. Przejmowałaby się, jakbym zaginęła. Mam też całkiem udaną paczkę przyjaciół. Życie to nie fajerwerki, ale źle nie jest, wolałabym jednak wrócić. - Barbara zaczęła bawić się swoimi włosami, jakby lekko zawstydzona tym przypływem szczerości.
- Poza tym ta kraina taka cacy cacy, wszystko na razie idzie łatwo… pomijając może rozjechaną koleżankę... - dodała z wahaniem - ale cały czas się obawiam, że tak łatwo po prostu nie będzie. Powtarzam, wypad wakacyjny do Avalonu brzmi dobrze, ale nie walka o życie. Trochę się boję, wiecie?
Nela wyciągnęła dłoń w stronę kolana Barb jakby chciała ją pocieszająco poklepać w geście “wszystko będzie okej”, zawahała się przez chwilę ale w końcu poklepała ją.
- Ja ci się nie dziwię. - Jack skinął głową. - To, co na razie usłyszeliśmy, nie brzmi optymistycznie. Chyba będziemy musieli się wysilić, żeby się stąd wyrwać. I, zapewne, zadawać wiele mądrych pytań. Mam tylko nadzieję, że Tamina nie jest jakąś tutejszą wersją Kirke.
- Kto to jest Kirke? - Nela zadała to pytanie od razu po tym jak padło imię, tym razem nie martwiąc się okazaniem niewiedzy.
- Urocza wiedźma, która swych gości zamieniała w świnie - w znacznym skrócie przedstawił historię Jack. - Może źle się zachowywali przy stole. Jak to wojacy na wyprawie. Jeść, pić i...
- Porno - Nela dokończyła za Jacka.
- Porno i duszno! - dodała z satysfakcją Barb.
- Jej gościnność jest niezaprzeczalna, a wersja pokrywa się z krasnalowo-wróżkową. I tak, jak dzieci, przekonamy się wszystkiego na własnej skórze. - Nela spojrzała na stosik różnych przedmiotów w około nich. - To co pakujemy to do plecaków? Brakuje nam jeszcze kilku rzeczy. Pochodni, świeczki… krzesiwa czy innego magicznego czegoś jak zapalniczka wysiądzie. Hmm...
- Może po prostu zbierzmy się, zanieśmy to do chaty, złóżmy w jakimś miejscu i podpytajmy Taminę przy najbliższej okazji, jak ją spotkamy, o brakujące przedmioty - zasugerowała Barbara, podnosząc się i otrzepując z trawy, która poprzyklejała się do jej nóg, pupy i części pleców.
- Możemy tak zrobić. No i Taminę może odnajdziemy przy okazji. W końcu ten domek nie jest taki wielki. Chyba że się przed nami zamknie w którymś z pokojów. - Jack również się podniósł i strzepnął z siebie kilka źdźbeł trawy.
I tak Nela została sama siedząc na trawię z tymi wszystkimi klamotami obok niej.
- A kto to pozbiera, no? - Żeby nie było, zaczęła zbierać rzeczy do plecaków starając się rozkładać równo i tak by każdy miał przedmioty których było więcej niż jeden.
- Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - zacytował Jack. - Czy jakoś tak... - dodał, chociaż cytatu był pewien, po czym zaczął pomagać Neli. - przecież cię tak nie zostawimy, obładowanej jak wielbłąd.
- No ja myślę. - Szarowłosa uniosła na chwilę wzrok na chłopaka. - I mam nadzieję, że dobrze się zastanowiliście, o jakie przedmioty zapytać i o co w ogóle zapytać.
Barb pochyliła się, pomagając Neli i Jackowi pakować dobytek. Szarowłosa spojrzała na nią w z dołu. Uniosła lekko kącik ust w górę.
- Hmmm? - mruknęła najwyraźniej licząc na odpowiedź na pytanie.
- Co 'hmmm'? - spytał Jack, spoglądając dla odmiany na Nelę, dla odmiany z góry.
- Lekarstwa to punkt numer jeden chyba. Jakieś nie wiem, odkażające, przeciwbólowe mocniejsze i słabsze, niekoniecznie takie, żeby od razu odlot był. Tytoń, albo coś w ten deseń - Barb wyciągnęła rękę w stronę Neli, sugerując, że chce pomóc jej wstać. Szklany słoiczek z pastą do zębów wylądował w tym momencie koło plecaka Neli, zamiast w nim. Szarowłosa szybko naprawiła swój błąd, zapewne spowodowany jakimś zamyśleniem czy rozproszeniem, po czym podała rękę Barb, by za jej pomocą wstać.
Barbara z przyjemnością zauważyła, że uścisk Neli na jej ręce jest mocny, a skóra delikatna i miła w dotyku, no może prócz szorstkiego miejsca między palcem wskazującym a środkowym, postanowiła potem spytać od czego to. Pociągnęła szarowłosą do góry, zgodnie z zamierzeniami pomagając jej wstać. Mimo woli poczuła lekki, świeży i kwiatowy zapach, który tym razem otoczył również ją, a który z pewnością był nie tylko skutkiem niedawno wziętej kąpieli. Barb pachniała tymczasem świeżym praniem oraz prawie jak karmelkowe cukierki - to pewnie był skutek preparatu, jaki ta wybrała do mycia. Czarnowłosa zdołała również zauważyć, że Nela miała piękne zielone oczy, ale tuż obok źrenic zieleń rozszczepiała się i robiła miejsce drobnym, brązowym plamkom. Nela tymczasem, odpowiadając na spojrzenie drugiej dziewczyny zobaczyła ciepły, orzechowy brąz, który w zasadzie zgadzał się niemalże z charakterem właścicielki. A przynajmniej tak na razie mogło się wydawać.
Barb uśmiechnęła się i odsunęła od koleżanki.
- Dobra, przez tą zasraną krainę wszystko robi się intensywniejsze i wyraźniejsze - oznajmiła, podnosząc z ziemi swój plecak oraz uprząż.
- To zna… - Nela nie dokończyła pytania, gdyż w tym momencie przykuł jej uwagę jakiś ruch przy drzwiach domku wiedźmy.
 
__________________
"First in, last out."
Bridgeburners
Morri jest offline