Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2016, 10:24   #33
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Bartnik posłusznie sięgnął po kubek zadowolony, że ma pretekst by nie spieszyć się do pracy - Zjawy, huki… Czy to to samo nudne miasteczko, w którym przyjazd nowego cicerone był sensacją ? - Upił łyk kompotu. Musiał przyznać, że Zbażynowa zna się rzeczy - Właśnie wiadomo już coś, kiedy przyjedzie ?
Hoe skinęła potwierdzająco głową, po czym sama upiła łyk kompotu.
- Jak nic się nie dzieje to nic. A jak coś już ma się stać to wszystko na raz leci. I wiadomo. Dziś po południu. O ile jest punktualny. - Kobieta wzruszyła ramionami, w końcu nie wiedziała czy jest czy nie. - Więc, jak będzie to będzie. Z pewnością miał być właśnie dziś po południu. Przygotowałeś coś? - spytała unosząc lekko brwi.
No i doszli do interesów.
- Widzisz… potrzebowałbym małej przysługi - spojrzał na Hoe. - Nic wielkiego - zapewnił - po prostu czy mógłbym przechować do południa u ciebie parę paczek ? Rusty jest zajęty, jakieś kłopoty rodzinne. Nie chciałbym zawracać mu głowy - prawdę mówiąc skoro i tak odwiedzał Rzeźniczkę pomyślał, że mógłby załatwić to z pół-orczycą - Mój dom jest trochę z boku, a dziś będę trochę zajęty… - starał się nie myśleć o dzisiejszym spotkaniu z bratem. Dopóki do niego nie dojdzie i tak się nie dowie o co chodzi.
- Miałabyś coś przeciwko? - wrócił myślami do domu Rzeźniczki.
Kobieta najpierw wzruszyła ramionami.
- Jasn… - nie wypowiedziała do końca słowa, zamiast tego milknąc i przechylając głowę. Nie spuszczała wzroku z rozmówcy. - Parę? Ile to parę? Trzy czy trzydzieści, hę?
- Spokojnie. Zdobywca nie udźwignąłby za dużo. -
odpowiedział pozwalając sobie na lekki uśmiech - Zresztą sama zobacz. - ruszył ku drzwiom odstawiając najpierw pusty kubek na stół.
Zielonoskóra westchnęła głośno. Wraz z Remim ruszyła w stronę drzwi.
- Co to za paczki? - zapytała po drodze.
- Nic wielkiego. Zestaw świec do świątyni, trzy słoiki miodu i… - Bartnik obejrzał się na Hoe - miód pitny. - powiedział poważnie. W tym czasie zdążyli opuścić budynek i oczom Rzeźniczki ukazał się stary, niezadowolony osioł obładowany paczkami. Zdobywca popatrzył na nich z wyrzutem i ryknął przeszywająco.
- To tylko wygląda tak strasznie. Mam tu też narzędzia. Czas mnie goni i muszę się zając robotą - zwrócił się do orczycy.
- Dobra. Dawaj to do środka. - Hoe ruszyła w stronę Zdobywcy, najwyraźniej mając zamiar pomóc. Nikt nigdy z pewnością nie wątpił w siłę jej mięśni. - Aaaa… ten miód pitny, to chyba nie dla klechy, co? - zapytała podejrzliwym tonem głosu.
- To na powitanie. Dla wszystkich. Chociaż może tylko dla tych co się załapią. - spojrzał na Hoe - Nie mam pojęcia kto będzie tym dysponował, ale na wszelki wypadek uprzedzę: to jeszcze wyrób mojego ojca. Przedni gatunek. Wysokoprocentowy - podkreślił i ruszył by pomóc Rzeźniczce w rozpakunku.
- A myślisz, że wypada klechę wysokoprocentowymi napojami raczyć, co? - Orczyca już miała wziąć w ręce jakąś paczkę, ale zamiast tego ułożyła je na biodrach. - A raczyć się nimi w jego obecności, hę? To w końcu sługa boży, nie? - Jakby te ręce na biodrach bmło mówiły, to kobieta zaczęła nieco nerwowo stukać stopą o ziemię. Granatowe oczy zaś przyglądały się Bartnikowi.
- Czy ja się znam na etykiecie ? Zapytaj kogoś bardziej światowego - burknął nieco. - A jak nie to mogę zabrać.
Hoe prychnęła pod nosem. Pokręciła krótko głową. W końcu jednak zabrała się za zabieranie ze Zdobywcy paczek.
- No to ja Ci powiem. Nie wypada. Kompotu - owszem. Wody - owszem. Ale wysokoprocentowe? Nie wypada. - Orczyca mówiła jakby była co do tego faktu święcie przekonana. Najwyraźniej w jej mniemaniu ktoś taki jak klecha nie powinien raczyć się trunkami zaciemniającymi umysł. Wyglądało też na to, że ma zamiar bronić tych racji.
Obładowana ile wlezie paczkami Bartnika ruszyła do wnętrza swojego domu.
- Upijać kapłana. Też mi coś - marudząc po drodze pod nosem.
Przez chwilę Bartnik obserwował kobietę. Może i miała rację. Na pewno nie chciał wyjść na osobę, która rozpija ludzi na prawo i lewo, a już tym bardziej na kogoś kto wkupuje się w łaski innych. Kto wie jaki będzie nowy duchowny ? W każdym razie Remi wziął co było do wzięcia i pośpieszył za Hoe.
- Chyba najlepiej zapytać Mera. - zwrócił się ni to do orczycy ni to do siebie - Chociaż mam niejasne wrażenie, że znajdzie takie czy inne zastosowanie dla tego trunku. - Rodolphe z pewnością nie miał reputacji pijaka, ale też nie jakiegoś pustelnika.

---
Post zrealizowany we współpracy z Kostką.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline