Charles Thomas Westford Charles westchną głęboko i strzepnął popiół z cygara do popielniczki.
- Nie, nie można jeszcze go zabić. - powiedział, odwracając się do Ericy. - Jeżeli zginie teraz, znaczy, że za godzine pani Lisa nie będzie mogła kazać mu zadzwonić do swoich pracodawców, żeby powiedzieć, że wszystko w porządku. Tym samym, będziemy tu mieli na karku mnóstwo ludzi obecnego Księcia zanim powiemy 'nieużyteczny śmiertelnik', a to ostatnia rzecz jakiej życzyłbym sobie ja, zapewne nasz gospodarz, Pani Lisa - to mówiąc lekko skiną głową w stronę eleganckiej kobiety - ..oraz ide o zakład, że Ty.
Charles upewnił się spojrzeniem, czy snajper jest nieprzytomny.
- Przyszliśmy tu dyskutować o prawowitym księciu, nie zabijać czujki. A nawet jak już skończymy, to ów snajper jest kontaktem do zastępcy Księcia, zapewne będzie można zdobyć rozkład zabezpeczeń w Czarnej Wieży, adresy ludzi księcia, imiona, nazwiska, rysopisy, całą mase informacji, a jeżeli zginie... cóż, będzie tylko trupem, a trup to zawsze problem i nigdy nie jest użyteczny. Rozsądniejszym wyjściem byłoby ukrycie go gdzieś, naszprycowanego morfiną, albo innymi środkami uspokajającymi po czubek głowy. Nie wątpie, że akurat w tej materii mistrzem będzie Pan Dimitri. W końcu ukrywanie to domena waszego klanu.
Westford znowu zaciągnął się cygarem i wypuścił chmurke dymu.
- Proszę jeszcze raz o odrobine powściągliwości, Pani Erico. Tym bardziej, że nie chcemy popsuć opinii tej restauracji, czego pan Didier z pewnością by nie chciał.
Ostatnio edytowane przez Marcys : 12-05-2007 o 21:03.
|