Kapłan Hadesa uniósł berło wysoko nad siebie, po czym uderzył w nim w ziemię mówiąc: "Niechaj objawi się gniew wielkiego Hadesa! POTĘGO PLUTONA, PRZYBYWAJ!"
Obraźliwe myśli kapłana widocznie podziałały na pana podziemi. Ziemia zatrzęsła się, zwalając wszystkich z nóg. Między wami a ogrodnikami ziemia rozstąpiła się, tworząc ogromną szczelinę. Po chwili trzęsienie ustało. Miecznicy z powrotem dobyli proc, i rzucali w wami kamieniami.
Dla Zeusa sytuacja nie była warta zachodu. Pan niebios zwrócił swe oczy na umęczonego kapłana, jednak stwierdził, że Andre sobie poradzi. W końcu nie takich rzeczy dokonywał Herakles.
Włócznia wyślizgnęła się z ręki Medei. Kapłanka ociekała od potu. Padła na kolana, upuściła tarczę. Uniosła ręce w górę i wznosiła żarliwe modły do Ateny. Pani mądrości usłuchała jej. Niebo rozbłysło, głowy procarzy rozświetliły się. Oszołomieni przestali rzucać kamienie. Nieśmiało dobyli mieczy i zasłonili się tarczami.
Ziemia z powrotem się złączyła, miażdżąc dwóch z procarzy. Krew wytrysnęła z niewielkiej szczeliny, które pozostała po trzęsieniu ziemi.
Patras zasłonił tarczą siebie i kapłanów. Medea spowodowała, że procarze nie byli w stanie nic zrobić poza zasłonięciem się. Hoplita natychmiast wykorzystał sytuację. Przypomniał sobie, jak w wieku dwunastu lat wbił oszczep w marmurową kolumnę. Wyjął taki sam, po czym pocałował jego spiżowy grot. Zamachnął się, i cisnął w szereg. Wszyscy usłyszeli krzyk bólu. Jeden z ogrodników dławił się własną krwią i grotem tkwiącym w jego gardle.
Andre ponownie wzniósł modły do Zeusa. Tym razem chyba jego wiara okazała się dostatecznie żarliwa. Grom wbity w skałę i wielkoluda rozżarzył się. Po chwili skała wybuchła, rzucając ogrodników na ziemię. |