Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2016, 21:25   #33
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Zmiany, zmiany...


Doppler zastał Laplace’a w jego mieszkaniu. Mężczyzna znajmował się planami działania na odbicie metra, przyjął jednak swojego ucznia bez zbędnych ceregieli, gotowy na wysłuchanie cokolwiek ten ma mu do powiedzenia.
-Dobry wieczór szefie. - Przywitał się Kolekcjoner. - Mam dwie wiadomości, jedną dobrą, a drugą złą. Od której mam zacząć?
Laplace dość szybko spoważniał. - W tej kolejności, w której będzie ci lżej. - poprosił.
-No to zacznę od dobrej, żeby zachować chronologię. Razem z Chase znaleźliśmy w porcie matkę i zniszczyliśmy ją. - Zaczął spokojnie, po czym zrobił chwilę pauzy. - Zła wiadomość jest taka, że statek który był matką płynął w trakcie walki, a gdy matka zginęła zatonął. Kiedy ewakuowaliśmy się, Chase mi gdzieś zaginęła. - Podał drugą wiadomość, spuszczając ze wstydem głowę.
Laplace przytaknął. - To faktycznie nie jest dobra wiadomość. Tym bardziej, że siły korporacji są teraz skupione na walce o metro. - Laplace zaczął przeglądać listy na swoim komputerze, sprawdzać losowe papiery z biurka. - To nie dobrze, nie wiem z kogo złożyć drużynę ratunkową. Najpewniej trzeba będzie wdrożyć inne wydziały, ale to z kolei mogłoby być kosztowne. Warunki tej firmy są niesamowicie nieznośne. - jego przejęcia się sprawą nie dało się ukryć. - Wstępnie zrobimy tak: Odpoczniesz, zbierzesz ekwipunek i przygotujesz się. Ja w tym czasie załatwię ci zezwolenie na wstęp poza obecnie atakowane strefy miasta. Pójdziesz tam gdzie ją ostatnio widziałeś i zaczniesz poszukiwania. Przy szczęściu może uda nam się zdobyć jakąś pomoc z strony administracji. Chase zasługuje na nasz ratunek.
-Nie wątpię w to. Choć patrząc ile marudziła na koszt noclegu, może po prostu urządziła sobie solowy wypad, żeby nie spędzać nocy w korpo. - Odparł Doppler, przytaczając problem o którym diablica wspominała parokrotnie. - Z kobietami to różnie bywa… - Westchnął. Wyciągnął telefon i pokazał Laplace’owi materiał na którym uwiecznił jedno z serc. - Na statku były takie trzy, na szczęście tylko jedno w pełni rozwinięte.
Mężczyzna przytaknął. - Mieliśmy już sytuacje gdzie pojazdy były pod kontrolą plagi. Dlatego właśnie tak istotne jest zatrzymanie metra. - zgodził się, choć nie wykazał głębszego zainteresowania materiałem samym w sobie.
-Rozumiem, będę musiał się przygotować. Jak już się ogarnę, to wezmę się za poszukiwania. Jeszcze jedno, gdy się gramoliłem z tego statku, próbowałem nawiązać łączność, ale z jakiegoś powodu nie mogłem złapać zasięgu. - Przypomniał sobie.
-Na jakiej dzielnicy wyszliście z statku? - spytał nagle.
-Gdzieś na obrzeżu portu, ale po przeciwnej stronie rzeki niż zaczynaliśmy. - Doppler nie planował zdradzać Johnny’ego i spółki. - Znaczy ja tam wyszedłem, nie wiem gdzie wypłynęła Chase. - Dodał po chwili.
-W takim razie może faktycznie uda się przekonać Justice na udostępnienie małej grupy ratunkowej. W tej strefie mogą znajdować się terroryści albo nowy, niebezpieczny rodzaj plagi. Patrząc po tym, że cała korporacja zajmuje się metrem, to również może mieć wysoki priorytet. Chwilowo nie opuszczaj korporacji. Będę musiał się naradzić czy wysyłanie cię samego jest faktycznie jakkolwiek bezpieczne.
-Na pewno zajęć mi nie zabraknie. Trzeba ćwiczyć, uzupełnić wyposażenie, pewnie jeszcze parę rzeczy się znajdzie. - Kolekcjoner nie zamierzał się w tym momencie spierać. - Coś jeszcze? - Zapytał.
-Nie, to na razie wszystko.
-Dobrze… Nie chcę wyjść na zachłannego, ale czy za tę matkę coś nam się dostanie? - Zapytał niepewnie. Walka z obstawą serca była ciężka i ryzykowna, miał nadzieję że w jakiś sposób zostaną docenieni. Chase na pewno dostanie swój udział gdy wróci.
-Oczywiście, acz to nie ja za takie rzeczy odpowiadam, tylko Justice. - przytaknął.
-Wybacz, myślałem że skoro jesteś moim zwierzchnikiem, to powinienem pytać Ciebie. Nie będę przeszkadzał, zajmę się swoimi sprawami. - Odrzekł przepraszającym tonem. - Powodzenia z obowiązkami i dobranoc. - Pożegnał się i wyszedł. Miał już plan tego, czym zajmie się w nadchodzącym dniu.
Pierwsze kroki skierował do sal ćwiczebnych. Musiał popracować nad swoimi zdolnościami percepcyjnymi i interpersonalnymi. Jedno mogło go ocalić w terenie, a drugie w nie mniej zabójczej korporacji. Poświęcił na to dwie jednostki czasu, bo wyniki ćwiczeń nie były tak dobre jak by chciał... Gdy popołudnie chyliło się ku końcowi, poszedł spieniężyć rdzenie i zjeść solidny, choć dość późny obiad. Kumulowanie EX zajmowało sporo czasu, a potrzebował go dużo na medytację. Ta musiała więc zaczekać, aż zbierze wystarczającą ilość energii. Na noc też miał już plan, zamierzał po raz kolejny odwiedzić kasyno i pomnożyć swój kapitał. Nie mógł przecież liczyć, że każdego dnia uda mu się znaleźć matkę i jeszcze odnieść sukces w procesie likwidacji zagrożenia.


Następnego ranka Doppler rozpoczął dzień od wizyty w biurze Laplace. Mężczyzna czytał jakąś książkę albo zeszyt. Na widok gościa zamknął ją delikatnym ruchem i skinął głową na powitanie. - Siadaj. - poprosił.
Młody diabeł usadowił się na wskazanym krześle.
-O czym dokładnie chciałeś porozmawiać? - Zapytał, przechodząc od razu do meritum.
-Rozmawiałem z Justice i administracją. Wolno nam wysłać tylko jedną osobę na misję ratunkową. Pozwolili w zamian za to wysłać kogokolwiek. - wyjaśnił. - Więc albo ciebie, jej partnera albo najlepszą osobę jaką Justice pozwoli mi oderwać od pracy. Postanowiłem zapytać ciebie osobiście.
-Mogę spróbować oczywiście, jeśli taka jest sytuacja. - Odpowiedział Kolekcjoner przytakując. Musiał wprawdzie zrobić zakupy i oddać się medytacji, ale już dzisiaj byłby w stanie wyruszyć do Hel. Z wyrażeniem opóźnienia zaczekał jednak na to co jeszcze Laplace powie.
-Jest już dość późno, więc chciałbym abyś ruszył przed zmrokiem. - poinformował Laplace. - Chase spędziła sporo czasu zdana na samą siebie, więc twoim zadaniem jest przyprowadzić ją z powrotem żywą, bądź martwą. Zależnie od tego jaki los ją spotkał. - wyraz twarzy mężczyzny był niezwykle poważny. - Poza tym Justice odkrył waszą obecność w okolicach dzielnicy wypoczynkowej. Musieliście zgubić się na swoim poprzednim polowaniu. Bardzo możliwe, że Chase dalej jest gdzieś w tamtej okolicy, więc polecam umiejscowić tam poszukiwania. - doradził.
-To bardzo możliwe. Skoro pośpiech jest wymagany, ruszę jak tylko się przygotuję. Powinienem bez problemu uwinąć się na tyle szybko żeby pójść tam już dzisiaj. - Doppler zgodził się ze swoim przełożonym. - Mam nadzieję, że jest cała. - Przyznał po chwili.
Mężczyzna przytaknął, wstając z miejsca. - Spróbuję jeszcze zdobyć dla ciebie jakieś pomoce, o ile to możliwe. Spotkamy się w następnej jednostce pod drzwiami. - zadecydował.
-Potrzebowałbym dwóch jednostek czasu. Ruszyłbym do Hel nocą, ale byłbym przynajmniej dobrze przygotowany. Czy to problem szefie? - Kolekcjoner próbował negocjować. Laplace był wyrozumiałym diabłem, więc czemu nie?
-Oh? Spędzasz czas w kasynie a nie jesteś gotowy do służby? - spytał Laplace odwracając się powoli do Dopplera z poważnym wyrazem twarzy. Chwilę później sie uśmiechnął. - Zgaduję, że ugrałeś dość aby ulepszyć wyposażenie? To dobrze. Nie po to idziesz na misję ratunkową aby umrzeć. Mając jednostkę więcej, może sam więcej zdziałam. - zgodził się. - Co planujesz oprócz zakupów? - spytał.
-Chcę oddać się medytacji, żeby usprawnić swoją formę. Co komu po lepszym wyposażeniu, jeśli nie może go efektywnie wykorzystać? - Odpowiedział otwarcie, podkreślając swój punkt widzenia pytaniem retorycznym. - Jeśli to wszystko, oddalę się żeby w pełni spożytkować czas, który mi dałeś. - Zwrócił się do przełożonego formalnym, uprzejmym tonem.
-Dysnomia mi coś powiedział. - zatrzymał na moment Dopplera Laplace. - Podobno nie masz swojego osobistego celu? Sprawiedliwość dla samej sprawiedliwości jest dość pusta. Możesz mieć problemy z rozwinięciem samego siebie, jeśli nie będziesz wiedział do czego dążysz. - ostrzegł Laplace. - Może zastanów się nad tym przy medytacji? - polecił. - To wszystko, możesz iść.
-Dziękuję za poradę, na pewno wezmę to pod uwagę. - Przytaknął mentorowi, ukłonił się lekko i ruszył do wyjścia, by oddać się przygotowaniom.

Po dokonaniu zakupów i głębokiej medytacji, Doppler skierował swoje kroki do portalu, przy którym miał czekać na niego Laplace. Widać było, że młody diabeł znacząco się zmienił w tym krótkim czasie. Jego ruchy nabrały niesłychanej płynności i pewności, ale chyba najbardziej widoczną przemianą były sporej rozpiętości, czarne skrzydła, wyrastające z jego pleców.
Laplace skinął Dopplerowi głową na powitane. Uśmiechnął się zadowolony widokiem jaki zobaczył. Wiedział, że Doppler nie próżnował. - Świetnie. Wyglądasz na gotowego. Ja niestety nie byłem w stanie zbyt dużo ci zapewnić. - poinformował przepraszającym głosem. - Mamy dla ciebie drzwi do dzielnicy wypoczynkowej, co jest dość logiczne. Ale poza tym, tylko to. - pokazał niewielką petardę. - Jeżeli ją wypalisz, administracja dostanie twoje koordynaty aby wysłać drużynę ratunkową, dla twojej ekstrakcji. Pamiętaj, najgorsze co może się zdążyć na misji ratunkowej, to kolejne straty w ludziach. Przede wszystkim, nie przegraj. - poprosił. - To właściwie dobra reguła na całe życie.
-Mam nadzieję, że mi się nie przyda. - Kolekcjoner skwitował krótko wypowiedź swojego mentora i schował petardę. Zdecydowanie wolałby, żeby nie było konieczności do wykorzystania tego sygnału. - Cóż szefie, trzymaj kciuki. Postaram się ściągnąć tu Chase jak najszybciej i w jak najlepszym stanie. - Dopowiedział po chwili milczenia.
-Powodzenia. Szczęścia nie życzę. - odesłał Dopplera Laplace.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.
Eleishar jest offline