Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2016, 21:54   #57
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Brak funduszy był bardzo niewygodnym stanem, który zdecydowanie komplikował życie. Dla przykładu taka prosta funkcja jak spożywanie posiłków. Bez funduszy ani rusz. W takim wypadku nawet poziom dobrego samopoczucia może opaść o poziom lub dwa, w skali ogólnej, która w przypadku Vis znajdowała się zdecydowanie wyżej, niż zazwyczaj powinna.
Szła sobie lekkim krokiem, nucąc pod nosem coś, co od biedy można było nazwać spójną melodią, która nie raniła uszu w sposób szczególnie uciążliwy. Dłonie wcisnęła głęboko w kieszenie kurtki, która jak nic nadawała się do wymiany, ale że ostatnią kasę wydała na podróż, a poprzednią na nowy zestaw wzmacnianych kluczy, który wpadł jej w oko gdy przechodziła obok kramu w… No właśnie, gdzie to było? Ile tam spędziła? Pamięć nie chciała podpowiedzieć, więc jej nie męczyła. Liczyło się tylko to, że mogła znowu zacząć od nowa. Lubiła zaczynać. Nowy projekt, praca, miejsce, życie… Tyle ciekawych możliwości, opcji do wykorzystania i…
Burczenie w brzuchu sprowadziło ja z obłoku na którym przez chwilę się bujała. Wyjęła dłoń z kieszeni i odchyliła daszek czapki, którą miała na głowie. Niestety, ruch ten nie pozwolił dostrzec żadnej okazji, a przynajmniej żadnej, która by jakoś Vis do serducha przypadła. No cóż, bywało gorzej. Jakby nie spojrzeć nikt jej jeszcze nie ścigał, więc jakieś opcje były. Może gdyby wraz z nią nie szwędało się tyle ludu? Nie przepadała za takim tłokiem, jednak ciężko go było uniknąć więc musiała go jakoś znosić. Znowu nasunęła czapkę, marząc o jakimś cichym kącie, gdzie mogłaby w spokoju pobawić się znalezionymi częściami. Oczywiście musiała je jeszcze znaleźć. Gdzieś w tym zakazanym miejscu musiało być przecież jakieś złomowisko. Gdyby tak popytać o nie to mogłaby od razu zabrać się za…
Ponownie burczenie przywróciło ją do świata rzeczywistego. Musiała się tym zająć. Zaraz jednak jej myśli powędrowały w kierunku niewielkiego robota zajmującego się zbieraniem śmieci. Zatrzymała się i obserwowała jak mechaniczne ramiona podnoszą zgniecioną puszkę i wrzucają ją do znacznie większego pojemnika, który podążał za robotem. Widziała już takie kilkakrotnie, pełno ich było na stacjach i w gorszych częściach miast, które odwiedzała. Często też znajdywała ich szczątki, wyrzucone niczym te śmieci, którymi się zajmowały. Od jakiegoś czasu chodził jej po głowie plan przemodelowania jednego z nich, na osobistego pomocnika. Sprawa wydawała się dość prosta, przynajmniej z mechanicznego punktu widzenia. Trzeba by jednak było przeprogramować go od podstaw, przeprowadzić pełną modernizację systemu i rozwinąć…
Burczenie, ponownie… Z ust Vis wyrwało się westchnięcie. Zjadłaby coś… Cokolwiek, na dobrą sprawę. Ostatni posiłek ledwie już trzymał się pamięci i jak nic zaraz miał z niej całkiem zniknąć. Sprawdziła dla pewności kieszenie, licząc naiwnie że może uda się jej coś w nich znaleźć. Oczywiście nic w nich nie było. Puste niczym jej żołądek. Ponownie się rozejrzała, zdejmując tym razem czapkę i trąc skryte pod opaską rogi. No przecież coś do roboty musiało tu być. Nagle wypatrzyła swoją szansę. Szybko poprawiła ciuchy, chociaż lepiej to one nijak wyglądać nie mogły, a wręcz po jej staraniach wyglądały chyba gorzej. Starsza pani w potrzebie. No jak to nie zaowocuje to chyba będzie musiała własny ogon zjeść, a trochę by jej było szkoda.

- Może mogłabym pomóc? - Zaoferowała wesoło, więcej przy tym uwagi skupiając na robocie, niż na jego właścicielce. Zaraz też, nie czekając na odpowiedź, zaczęła ściągać plecak. Znowu zapomniała o jedzeniu, mając przed sobą ciekawszą rzecz, którą mogła się zająć.

- Chwila, chwila! - Obruszyła się babcia, widząc co też nieznajoma dziewczyna robi, i przez chwilę to wyglądało, jakby chciała trzepnąć Vis metalową laską - A co chcesz w zamian? - Spojrzała na Darakankę podejrzliwym wzrokiem.

- W zamian? - zapytała Vis, nie od razu załapując o co starowince chodzi. Przecież gołym okiem widać było, że robot się zepsuł, a co zepsute to należało naprawić. Przynajmniej dla Less zasada ta była zrozumiała i logiczna, widać jednak nie dla każdego. Na szczęście, zanim udzieliła bezmyślnej odpowiedzi, zdążyło jej zaburczeć w brzuchu.
- O ile jest to drobna usterka, to co łaska, byle na obiad wystarczyło - wyszczerzyła się do kobiety, nieco niecierpliwa by zacząć pracę. - No i może jeszcze informacja gdzie znajdę tu jakieś złomowisko.
Nie byłą osobą, która wiele od życia wymagała. Jedzenie i spokój by móc zajmować się swoją robotą, to wszystko. Pewnie powinna podać jakąś rozsądną cenę, jednak na początek wystarczyło wypełnić brzuch, później będzie się martwić o najbliższą przyszłość.

- Hmmm… no dobrze - Powiedziała staruszka - To czekam.

Nie minęło 5 sekund, a babcia zaczęła nerwowo postukiwać laską o podłogę…

Które to stukanie zostało kompletnie zignorowane. Mając przed sobą robota do naprawienia, Vis zapomniała o całym otaczającym ją świecie. Na pierwszy rzut oka chodziło tu o mechanizm odpowiadający za ruch. Iskry pozwalały się domyślić, że któraś część wstrzymała swoje działanie, nie bacząc na to, że reszta była jak najbardziej sprawna. W takim przypadku należało zacząć od odcięcia zasilania, żeby te dobre części uchronić od zepsucia. W następnej kolejności musiała zlokalizować co dokładnie nawaliło. Żeby nie pchać się z łapami w niewiadomy sprzęt, najpierw sprawdziła co to za jednostka i jakiego typu komponenty wchodziły w jej skład. Dopiero po tych czynnościach zamierzała wreszcie przystąpić do działania, czy się staruszce ta zwłoka podobała, czy nie.
Na szczęście nie musiała grzebać zbyt głęboko by znaleźć odpowiednie informacje. C22, robot ów był całkiem sprawny jako portier jednak zdecydowanie nie przeznaczono go do roli tragarza. Biorąc pod uwagę jak stary to był model i jakie w nim zmiany wprowadzono, nie dziwiło jej, że nawalił. Była niemal pewna, że nie był to pierwszy raz. Gdyby to od niej zależało to przede wszystkim zmieniałaby właśnie te części, które odpowiadały za ruch, a dopiero później zajmowała się dorzucaniem mu dodatkowych obciążeń do powłoki zewnętrznej. Ktoś jak nic spartaczył robotę, co wprawiło ogon Vis w nerwowe drgania. Nie lubiła partaczy.
- No już… Już… - Mruczała pod nosem do wyłączonej maszyny, podczas gdy jej dłonie zagłębiły się we wnętrze robota. Iskry przestały się sypać gdy tylko zabrakło mocy napędzającej więc Darakanka nie musiała się obawiać że przypali sobie skórę.
Babcia widać miała więcej szczęścia niż rozumu. Moduł odpowiadający za synchronizację ruchu nie uległ poważnej awarii. Wystarczyło przestawić go na niższe obroty i wyregulować. Nic, czego nie byłaby w stanie zrobić w parę minut.
- No , prawie jak nowy - poklepała mechaniczne ramie, jakby dodając otuchy całej konstrukcji, po czym na nowo włączyła zasilanie by sprawdzić efekty swojej pracy.

Naprawiony robot zaskrzypiał, zatrzeszczał i… zaczął działać całkiem płynnie. Jego ruchy były w normie jak na ten model, wszystko zdawało się być w porządku.

- Hmmm... - Zamyśliła się babcia, pokiwała głową, po czym trąciła dziewczynę metalową laską - Jak to się zwiesz dziewuszko? I co to było, obiad, tak?

Jej uwaga skupiona była na robocie, więc słowa staruszki dotarły do niej z opóźnieniem. No tak, faktycznie coś o obiedzie wspominała, a jej żołądek potwierdził istnienie potrzeby odnowienia zapasów.
- Jestem Vis - przedstawiła się z wesołym uśmiechem, przy okazji pakując swój cenny sprzęt, upewniając się że wszystko ląduje tam skąd zostało wyjęte. - Obiad nie byłby zły - dorzuciła, machając radośnie ogonem.
- Na mnie gadają “Mama”, choć tak naprawdę zwę się Rosalinde Nis-Pelginn, może coś o mnie słyszałaś?
“Mama”? Vis nie kryła zdziwienia. Prędzej już by ją nazwała babcią niż mamą. Prababcią może? Zaraz jednak porzuciła rozważania na temat owych pra i mamusinych spraw. Jakoś nie znajdowało się w jej zakresie zainteresowań wnikanie w początki owego przezwiska.
- Niestety nie - odparła zgodnie z prawdą na zadane pytanie. - A powinnam?- zadała zaraz własne. Ot, z ciekawości, jednak nie na tyle silnej by dopytywać dalej gdyby tamta nie chciała opowiadać.
- W sumie nie musisz… a i pewnie niedługo tu przebywasz? Ot, to nic wielkiego. Dobrze Vis, chodź, to dostaniesz co do jedzenia.
Pusty żołądek zgadzał się w stu procentach ze słowami staruszki. Jak nic czas był najwyższy by i nim się zająć zamiast stale zapominać o jego potrzebach. Cóż, Vis swoje wady miała, nikt doskonały na świat nie przychodził.
- Mama prowadzi - zgodziła się, nie tracąc uśmiechu. Dobrze wykonana robota poprawiała humor w sposób znaczny, a tajenie tego faktu jakoś nie zaprzątało obecnie uwagi Darakanki.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline