Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2016, 22:03   #181
Ravage
 
Ravage's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwu
Ruszyli. Weszła do wnętrza statku, jak zwykle ostrożnie sprawdzając całe wnętrze. Cała atmosfera, napotykane trupy miało w sobie coś z horroru. Włoski stanęły jej dęba wzdłuż kręgosłupa.
Statek był martwy, nie było nikogo żywego. To kto to mógł zrobić? Z tyłu głowy majaczyła jej odpowiedź, ale dopiero gdy wyszli zza śluzy i ujrzeli leżącego w kącie droida, uświadomiła sobie dopiero wtedy, kto to mógł być do tego zdolny i czemu czujniki w hangarze nie wyczuły nikogo żywego.
Droid był w złym stanie.
Odruchowo podniosła broń do góry. Takiego jeszcze chyba nie widziała.
Droid protokolarny? To on był odpowiedzialny za ten...nieporządek? Zerknęła szybko na mistrza a potem na robota. Jeśli to jego wina... Nie wyglądało to dobrze. Wyglądało to całkiem źle i mogli nie mieć cienia szansy.
Nie bardzo chciała w to wierzyć. Oblizała usta. Wiedziała, że jeden ich fałszywy ruch i ktoś tu zginie.
-Kto jest twoją panią?-Spytała podejrzliwie. To nie miało sensu.
Wyłączyła na chwilę głośniki i zwróciła się do Laurienn.
-Pani Hayes, czy jest pani w stanie rozpoznać droida? Co to za blaszak? Miejscowy? Co z nim robimy?-
Jedi milczała.
- Irytacja: Jest związana z tym miejscem - odparł droid wpatrując się swymi niebieskimi optykami w kobietę.
Mical wszedł za nią na mostek i przez chwilę wpatrywał się w leżącego robota, który bardziej przypominał teraz kupkę złomu.
- HK-50? - zapytał niezbyt pewny.
- Upewnijcie się, że nie ma żadnej broni w zasięgu - odezwała się nagle Laurienn. Jej głos wyrażał duże zaniepokojenie. - Jeśli to nasz... - urwała.
Kay rzuciła wzrokiem na pomieszczenie.
-HK-50? To nie jest droid protokolarny?- Spytała się kobiety. - O co chodzi? Proszę o więcej informacji. Niebezpieczny?
- Jak żaden inny - odparł jej Mistrz Jedi podchodząc z włączonym ostrzem. - Zidentyfikuj się - rozkazał.
- Ironiczne stwierdzenie: Nie, ja jestem tylko droidem protokolarnym. Załogę tego statku PRZEKONAŁEM, żeby umarli - jego spojrzenie skierowało się na Micala. - Informacja: Identyfikacja jest niemożliwa ze względu na uszkodzoną bazę danych - odparł po czym znów skierował wzrok na Quest. - Stwierdzenie: Moja pani jest niższa, chudsza, ma długie włosy. I jest kobietą.
Kaylara napięła mięśnie. Przygotowała się na najgorsze. Że pomimo stanu, w jakim był robot może jednak spróbować zaatakować. Z maszynami nigdy nie było nic wiadomo. A szczególnie takimi. To przecież nie żywa istota, to nie czuło bólu, mógł zaplanować też zasadzkę.
-Proszę o rozkazy.-Zameldowała do Laurienn.
Olała słowa robota. To tylko maszyna, która została zaprogramowana. Maszyna do zabijania, jak widać.
Odpowiedź nie przyszła od razu
- Kaylara miej go na muszce. Mistrzu sprawdź logi statku. Musimy dowiedzieć się skąd przyleciał - odparła Hayes. - Ja skontaktuję się z Em, bo może być w niebezpieczeństwie... - i rozłączyła się.
-Tak jest.-Nie odrywała wzroku od robota. Zastanawiała się, czy to co mówi to prawda czy kłamstwo. O co tu chodziło?
-Angus, Muriel-Nadała wiadomość.-Na statku przebywa droid zabójca. W kiepskim stanie. Jednak dalej niebezpieczny. Miejcie oko na statek. Może tu być bardzo gorąco, to mistrz w szatkowaniu przeciwnika.-
Zwróciła się tym razem do mistrza.
-Proszę iść sprawdzić, tak jak chciała tego pani Hayes, ja go przypilnuję.-
Miała nadzieję, że da radę. Już się nauczyła, że niedocenianie przeciwnika potrafi się źle skończyć. Dlatego właśnie, nie miała jednej ręki.
Miała ochotę już teraz się wypytać o wszystko, ale to był kiepski pomysł. Coś się działo, o czym nie miała pojęcia. I być może mieć nie powinna.
- Już to robię - odparł Jedi ostrożnie podchodząc do konsoli statku i zerkając kątem oka na droida wklikał komendę wybudzającą hologramy i wyświetlacze. Postawa Mistrza wskazywała, że do tego typu nie należy odwracać się plecami. Mical wyłączył miecz by móc skorzystać z konsoli i przejrzał logi.
- Telos - powiedział w końcu.
- Stwierdzenie: Akurat to organiku mogłem ci powiedzieć - skomentował droid jakby od niechcenia.
-Nawet nie wiem gdzie to jest.-mruknęła Kaylara.-Czemu tu jej szukasz? Gdzie ją zgubiłeś i jak to się stało?-Spytała, chociaż nie liczyła na sensowną odpowiedź.
Droid przekrzywił głowę przyglądając się jej.
- Stwierdzenie: Ostatni raz widziałem ją... - proces myślenia mu najwyraźniej nie szedł zbyt wydajnie. - Zanim przysypał mnie gruz.
Westchnęła.
-Bardzo rozmowny jesteś przyjemniaczku.-Skwitowała kwaśno.
Nie spuszczała go z muszki. Nie wiedziała, co temu robotowi mogło przyjść do przysłowiowego łba. Może zaraz znudzi mu się zgrywanie i ruszy siepać.
-Co teraz Mistrzu? Co robimy z panem wesołkiem?-Spytała.
 
Ravage jest offline