Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2016, 12:19   #99
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację

Coś się kończy…

Strach otulił dworek niczym ciasna, niewidzialna pętla, ściskająca z całych sił za gardło. Ludzie truchleli po kątach, przerażone dzieci nie płakały, a kwiliły tylko, podświadomie starając się zachować ciszę. Głęboka czerń nocy miała zostać zapamiętana na długo. Być może na zawsze. Macha szła korytarzami, a ludzie ustępowali jej drogi. Większość, jak nie wszyscy, weszli do środka, nie mogąc zdzierżyć napięcia panującego na zewnątrz. Było inaczej. Nikt nie atakował, nikt nie krzyczał. Panowała tam niemal idealna cisza.
I wszyscy bali się znacznie bardziej niż hordy wilków. Nawet druidka.
Mimo to wyszła na zewnątrz, nauczona stawiać czoła wrogom.

Niewiele dalej w piwnicy Magda tuliła się do Katala, a jej matka przykrywała ich kocami, zamykając w środku ciasnego, klaustrofobicznego wnętrza. Żadna z kobiet nie wybierała się na górę sprawdzić czy ktoś tam przeżył atak szalonego zbrojnego. Oprócz zimna otulała ich cisza. Ból i zmęczenie wycisnęły z elfa resztę energii i osunął się w nieświadomość.
Cokolwiek miało się wydarzyć tej nocy, jego to już nie dotyczyło.

Podobnie zdawała się sądzić milcząca Lola. Krasnoludy bez pardonu zatrzymały młodą Hrupównę i nie pozwoliły jej powiedzieć nic więcej, kneblując i wiążąc. Przejście zostało zamknięte na nowo, a Jitka ostatecznie przestała się szarpać.
Tylko to coś, co miała w szeroko otwartych oczach…
Dobrze, że było na tyle ciemno, że nie widziały tego dzieci, a jedynie trubadurka i niscy brodacze o poważnych twarzach.


Stopy chrzęściły na zmrożonym śniegu. Całą okolicę pokrył szron. Oparły mu się tylko dwa ogniska, do których co jakiś czas podrzucano drewna, ale w przeciwieństwie do poprzedniej nocy nikt teraz przy nich nie stał. Oprócz Machy, wchodzącej w obręb światła z głową pełną wyobrażeń o własnej śmierci.
Niechybnej, rzekłby kto.
Co nią kierowało, spytałby inny. Czuła te ich spojrzenia na plecach. Nadziei, zdziwienia, strachu. Zamknęli drzwi. Może ktoś patrzył, ale nikt tak naprawdę nie chciał widzieć.

Wyczuła ją. Obecność, na dachu dworku.
Obecność na jej oczach uformowała się w humanoidalny, ukryty w cieniach kształt.
Spojrzały na siebie.

Potem wybuchły czary i ruch zbyt szybki, aby oko mogło nadążyć. Kimkolwiek była, stanowiła zagrożenie znacznie większe od innych, z którymi druidka mierzyła się w Złotnicy. A ona wyszła tu sama, bez przygotowania. Ból, zmęczenie, siła, moc, zimno, ciepło… wszystko zmieszało się w jedno, a fala zaklęć pochłonęła ich obie.
Czy to co widziała jako ostatnie to kolorowe pióra pikującego ptaka?
Czy zwyciężyła?
Czym było zwycięstwo wobec własnej śmierci?
Osunęła się w ciemność bez odpowiedzi na żadne z tych pytań.


Coś się zaczyna…

Lola wyszła na zewnątrz wczesnym rankiem, razem z krasnoludami. Jan zniknął gdzieś z Jitką, której oczy na powrót były normalne. Prawdopodobnie przekonywał ją do opuszczenia Złotnicy razem z nim. Pomimo tego czegoś, co krążyło nad rodem Hrupów wcale nie zrezygnował z wdzięków młodej dziewczyny. Panna Merritt natomiast musiała podjąć decyzję za samą siebie. Larn i jego kompania już gotowali się do wymarszu i choć zapraszali do wspólnej podróży, na nikogo nie zamierzali czekać. Nie dowiedziała się niczego z tego, czego szukała w tym odległym od cywilizacji, upiornym miejscu. Nie żeby szczególnie pytała. W końcu w dużej mierze pozwoliła, aby wydarzenia płynęły wokół niej. Zupełnie inaczej niż Macha, która stanęła niczym tama na tej rwącej rzece. Druidka zniknęła. Nikt nie potrafił dokładnie powiedzieć co się stało, oprócz tego, że wyszła na zewnątrz w środku nocy, a potem były czary, a na końcu cisza. Ludzie ze strachu bali się sprawdzać. Szybko też się rozniosło, że w karczmie obcy zamordował trójkę innych obcych, a potem sam zginął z ręki elfa, który sam został ciężko ranion.

Do Katala te wieści nie dotarły szybko. Ocknął się w łóżku, kiedy słońce wisiało już na niebie dość wysoko. Mróz zniknął, śnieg roztapiał się szybko a słoneczne promienie odrobinę rozpogadzały także ponure nastroje i rozpraszały część strachu. Magda powiedziała mu, że jest zbyt słaby na wyjazd ze Złotnicy. Rany podobno opatrzyła mu Oza, a na Machę już nie może liczyć, bo druidki już nie było. Został tylko wyjący i warczący na przemian pies, do którego wszyscy bali się podejść. Ból i słabość pozwoliły elfowi jedynie usiąść. Bez wątpienia znajdował się w łóżku Magdaleny, a cała rodzina Słomków kręciła się wokół niego. Nie zamierzali wyjeżdżać, chociaż mówili, że połowa wsi się zbiera do Hołopola. Niestety na wóz śniegu jeszcze było za dużo, a tylko na nim mógłby pojechać Katal. Szeptano jednak, że może to już, po wszystkim?

Macha obudziła się. To samo w sobie było zaskakujące. Sekundę później marzyła ponownie o powrocie w nieświadomość. Ból był niewiarygodny. Czuła się słaba jak nigdy. Leżała w ciemnym pomieszczeniu, z jednym, bardzo słabym źródłem światła gdzieś w głębi. Było cicho i zimno, a ona została przywiązana do bardzo niewygodnego łóżka. To wiązanie było zbędne, wiedziała, że nie dałaby rady się podnieść. Wzrok jej się zamglił, ale i tak dostrzegła jak bardzo pomarszczoną ma dłoń. Może metr od niej nieduży ptak latał wściekle wewnątrz drewnianej skrzynki, tłukąc skrzydłami.
- Możemy sobie pomóc - cichy, zimny kobiecy głos wypełnił pomieszczenie. Nie widziała jego źródła, ale wiedziała do kogo należy. - Wymykał mi się tak długo, ale teraz wystarczy twoja moc, aby zdjąć z niego zaklęcie. Wystarczy trochę krwi i dostanę się do środka… zakończę to i będę mogła odejść. I ty też. Uczynię cię znowu młodą i wolną…
Blada, piękna twarz zaczęła wychylać się z ciemności, nachylając nad druidką.
- Obie naprawimy wszelkie krzywdy, kiedy staniemy się sobie bliskie...



..::KONIEC::..
 
Sekal jest offline