15-07-2016, 17:33
|
#37 |
| Blada chudzina mogąca wygrzać się dzięki posłaniu trwała w nim dopóki takowa pozycja nie zaczęła być niewygodna. Miała w końcu wakacje - spanie do bólu było jak najbardziej usprawiedliwione. Nic nie budziło, nic nie nagliło. Taka sytuacja nie była czymś, do czego Laura była przyzwyczajona. Nie znaczyło to, że nie mogła z tego korzystać. Ubrała się zatem, powyginała ciało i stanęła w oknie, przyglądając się widokowi miasteczka. Obserwacja była czymś, co lubiła czynić. Był to też ważny element w pracy. Obserwacja pozwalała zauważać pewne zachowania i nie zajmowała całej głowy, co łącznie przekładało się na spostrzegawcze i twórcze myślenie. W końcu to obserwacja potrafiła wytrącić potrzebę, a ta była przecież matką wynalazków.
Niestety chłód, jaki bił z okna, sprawił, że rozgrzanie szybko zniknęło. Zziębnięta zamknęła okno i udała się w głąb pokoju w poszukiwaniu ciepła. Tam znów spotkała się ze stromymi schodami, na których pokonanie potrzebowała przynajmniej dwóch odpoczynków. Doskwierające jej dolegliwości wiązały się z dolnymi kończynami. Nogi, mimo zgrabności łydek, po parunastu metrach spaceru promieniowały bólem, który przechodził dopiero po chwili postoju i odpoczynku. Schody bowiem były czymś znacznie gorszym. Wytężona praca nóg musiała wstrzymać się po parunastu stopniach... A jako, że dla oszczędności miejsca w przybytku nadrabiano schodami... Laura nie miała łatwo. Szczęście dla niej podczas pierwszego odpoczynku pojawiła się praczka chętna do pomocy.
- Panienka pozwoli, że pomogę. - Praczka wzięła pod ramię Laurę i pomogła jej zejść na dół. Sala nie była pełna, ale ci którzy w niej przesiadywali na chwile ucichli. Głównie kupcy, ale i bajarze, lokalni gracze karciani i ci od kości, barmanka, kelnerka oraz karzeł grający na organkach, oni wszyscy na chwilę zwrócili uwagę na niedomagającą dziewczynę.
Zaszurało krzesło i Laura spoczęła przed pustym stolikiem uwolniona od uścisku silnej praczki, której ciepło podziękowała. Było to dobre miejsce. Przy dużym, zamkniętym oknie, szerokim parapecie i w przyjemnie ciemnym kącie.
- Tak się zrobić już o 10:00 - ktoś pokręcił z dezaprobatą głową i sala znów się ożywiła, a goście wrócili do swoich spraw.
- Co podać? - Kobieta z dużym biustem wyrosła jak z podziemi i od razu nalała coś na klina dla młodej panny. Kufel stuknął o stół lekko rozchlapując mętną zawartość.
- Marzy mi się... Zapiekany chleb z jajecznicą... i grzane wino z gorącą kompielą... - wyznała potwierdzając przy tym całym utęsknionym wyrazem twarzy. Samopoczucie prócz chwilowego zmęczenia (w końcu całe schody przebyła bez odpoczynków!) miało się całkiem dobrze. Odwiedziny dziadków po takim czasie łączyły się z wieloma emocjami a im bliżej, tym bardziej nie mogła się doczekać. Cycasta skinęła ze zrozumieniem głową
- Się robi - rzekła i ledwo odeszła od stolika, jak do sali wbiegł grubiutki chłopczyk sprzed karczmy. Ubrany w fikuśne ubranko, ozdóbki i dzwoneczki.
- Co tam Jacusiu? - zawołała praczka gdzieś z zaplecza. Jacuś tylko odmachał pucołowatą rączką, rozejrzał się po stolikach i ożywienie ruszył truchcikiem w kierunku Laury.
- Pani Laura Breguet? - zapytał zdyszany.
Adresatka, będąc w trakcie nabierania wina do ust, skinęła głową spoglądając na dzieciaka. Po przełknięciu potwierdziła słownie.
- Owszem, ktoś mnie szuka? - dopytała uznając interesanta jako gońca.
- Mam tylko przekazać wiadomość, że pan Boldervine powiedział że pojazd będzie gotowy prawdopodobnie za cztery godziny i żeby pani poinformowała jeśli plan wyjazdu się z jakiejś przyczyny opóźni - powiedział Jacuś na jednym wdechu i dodał jeszcze: - Powóz jest w warsztacie na lewo stąd, jakby pani szukała. Mogę zaprowadzić.
- Dam znać, jeśli będzie potrzeba - odpowiedziała skinąwszy porozumiewawczo głową. - Możesz przypomnieć panu Boldervinowi o potrzebie podróży z kołem zapasowym - dodała z uprzejmym uśmiechem.
Jacuś kiwnął głową i pobiegł z powrotem.
Kuchnia przybytku działała sprawnie. Cycata kobieta prędko wróciła z parującym daniem. Jego gorąc znacznie poprawił samopoczucie Laury. Na kąpiel niestety trzeba było chwilę poczekać. Balia została wniesiona do jej pokoju a parę tur z wodą po schodach wypełniło ją niemal wrzątkiem. Sama panna Breguet z pomocą wdrapała się na schody i we własnym zakresie zabrała się za nagrzewanie zziębniętego ciała. |
| |