Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2016, 00:33   #184
Kolejny
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Ból wyparł mu powietrze z płuc. Miał ochotę krzyczeć, ale na razie łapał powietrze urywanym oddechem i zwijał się przyciskając ręke do tułowia, jakby to miało w jakiś sposób stłumić ból. Miał ciemno przed oczami. Spojrzał pobieżnie na rękę i skrzywił się na jej widok. Ale nie było teraz czasu nad tym myśleć. Biorąc głębokie oddechy i starając się nie tracić przytomności spojrzał co z resztą. Po chwili zauważył Vato, który szczęścliwie złapał się jakiegoś wystającego kawałka skały, ale uporczywie szukał też wzrokiem Jiri. Nigdzie jej nie było.
Warknął ze złości i bezsilności, uderzając zdrową ręką w ziemię przed sobą. Znowu z jego powodu ginęli niewinni. Bolało go to tym bardziej, że ufała mu ona bezgranicznie. Był dla niej Wybawicielem. Poczucie winy kłuło go w środku. Za dużo odpowiedzialności zrzucali na jego barki. Wszystko diabli wzięli.
Ale musiał ratować, co zostało. Vato nie miał żadnego przejścia na jego stronę, więc zbierając w sobie jakiekolwiek siły mu pozostały zamierzał przyciągnąć go do siebie nad zbiornikiem. Krzyknął do niego:
- Jak poczujesz, że cię ciągnę to się puść!
Odliczył powoli do dziesięciu. Nie chciał się pomylić. Gdy poczuł większą czystość umysłu, wytężył siły, skupił się i wyciągnął rękę przed siebie, działając na oddalonego o kilka metrów mygeetiana. Vato nagle wystrzelił w kierunku Jona, który chwilę później złapał go i posadził na ziemi. Lekko się trząsł, ale starał się opanować swój strach. Rycerz poczekał, aż tamten się uspokoi, samemu korzystając z okazji żeby zbadać swoją dłoń. Nie miał żadnych wątpliwości, że jest to oparzenie przynajmniej trzeciego stopnia. Skóra schodziła płatami i bolało od samego patrzenia. To było poważne okaleczenie i bolało jak diabli. Potrzebował szybko jakiegoś konkretnego opatrunku, bo każda sekunda przynosiła kolejne fale otępiającego bólu.
Położył zdrową dłoń na ramieniu swojego małpiego towarzysza. Współczuł mu, że musiał przez to wszystko przechodzić. Jakby już nie wycierpiał wystarczająco dużo.
- W porządku?
Vato pokiwał energicznie głową, nie był w stanie wykrztusić z siebie słowa.
- Przykro mi. - tylko tyle przyszło mu teraz do głowy. I tak cokolwiek by nie powiedział nie byłoby tamtemu łatwiej. - Ale musimy kontynuować. Za dużo poświęciliśmy, żeby teraz się poddać. A jeśli znajdziemy działającą turbowindę, udało nam się.
Vato ciągle milczał, nadal zszkowany minonymi wydarzeniami. Jon rozglądając się zauważył, że jest śluza, przez którą mogli wejść do wnętrza huty. Była oczywiście zamknięta. Podniósł się, po drodze odpalając miecz świetlny. Przyłożył czerwone ostrze do drzwi z zamiarem wycięcia przejścia. Nie okazało się to żadnym problemem. Wyciągnął jeszcze posiłkując się mocą wycięty kawał na zewnątrz i wejście do huty stało otworem. Plan nie zmieniał się. Musiał się pośpieszyć i dostać jak najszybciej do turbowindy, zanim muunowie zorientują się, co zaszło i spróbują znowu ich zablokować.
 
Kolejny jest offline