Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2016, 14:08   #1170
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Cosmo

W głowie młodego montera powoli rodził się pomysł na modernizację broni. Wpłyną one na wygodę użytkowania, to co w środku się nie zmieni. Cosmo zostawi nawet łańcuch jako spust, tylko doda kolejny element do tego układu.

Po pierwsze, regulacja w pionie, obecnie realizowana za pomocą pokrętła, może być podczas akcji zbyt wolna. Nie jest to złe rozwiązanie, może się przydać, ale równie dobrze może okazać się ślepą uliczką. Sprawdzić połączenie tej śruby z bronią, to połączenie trzeba na tyle przerobić, żeby dało się szybko rozłączyć, wtedy broń będzie zamocowana wahliwie w gnieździe a nie dodatkowo na tym regulatorze. To da się zrobić. Dalej… spust, do przeróbki, bez żadnych ale. Cosmo ponownie przeładował (na sucho) i pociągnął za łańcuch spustowy. Ciągnął do siebie, więc łańcuch w żadnym wypadku nie będzie pracował w pionie, jedynie na wyjściu. Musi dorobić tylko rolkę zmieniającą kierunek ruchu łańcucha. Tylko z czego ją… Cosmo rozejrzał się po pomieszczeniu, wziął do ręki trzonek ułamanego szpadla, który miał zostać zamieniony w wykrojnik do przybitek. Średnica była w porządku, przyłożył trzonek do broni i zrobił próbę na sucho. Łańcuch bez problemu przesuwał się po zaokrąglonej powierzchni. Musi tylko wytoczyć odpowiednią bruzdę prowadzącą, żeby łańcuch nie ślizgał się po całej powierzchni. Tokarka pójdzie w ruch. Potem wystarczy osadzić na osi i dorobić mocowanie. Cosmo zostawił ten temat na później, obecnie wkręcił się w dalszą część przeróbek, a mianowicie opracowanie spustu i jego działania. Po raz kolejny przyłożył się do broni, jedną rękę trzymał trzonek, drugą łańcuch i ustalał położenie spustu. Tu musi być język, do tego chwyt, o tutaj. Wtedy łańcuch przyczepi do dołu i… Nie, zły pomysł, słaby. Spust będzie trudny do naciśnięcia, to powinna być dźwignia, ale o innej konstrukcji, łańcuch musi być umieszczony po drugiej stronie punktu podparcia.

Cosmo usiadł na podłodze, nogi zwisały mu przez otwarte drzwi. Patrzył jak robotnicy znoszą już pierwsze larseny gdzieś przez czoło pociągu. Myślał. Jak dotąd nie zajmował się takimi konstrukcjami, jego doświadczenie kręciło się wokół pojazdów, a nie wokół super-hiper broni palnej. Ktoś już pewnie taki problem rozwiązał, że spustu się nie ciągnie, a pcha, wciska… Nagle przyszło olśnienie, przywołał widok tamtej strony z jednej książki, którą mógł przez krótką chwilę obejrzeć. Na jednej ze stron było zdjęcie ciężkiego karabinu maszynowego, który nie miał normalnego chwytu, ale dwa takie umieszczone symetrycznie z tyłu pionowe drążki, a żołnierz, który za nie trzymał, miał kciuki dłoni pomiędzy tymi drążkami.

To było to. Tylko jak to… Drążki były proste do zrobienia, wrzuci trzonek szpadla na tokarkę i tym sposobem zmniejszy jego średnicę. Mocowanie – Cosmo poszedł na drugi koniec wagonu, gdzie były najróżniejsze rzeczy. Była tam blacha, w przeróżnych grubościach, od typowo karoseryjnej do takiej, która była stabilna bez przetłoczeń. Wybrał na oko jeden z arkuszy, Wodził palcem po metalu, zanim się ostatecznie zdecydował wyciąć dwie kanciaste litery C, ich krótsze końce skręcić o 90 stopni. Pomiędzy nimi umieści te drążki. A spust… znalazł kolejny arkusz jeszcze grubszej blachy. Przymierzył na oko na jakiej wysokości wypadną jego kciuki (a raczej kciuki ewentualnego strzelca), kawałkiem deski sprawdził, czy skok nowej naciskanej dźwigni jest odpowiedni. Kolejna sprawa do mocowanie. Oś zrobi z gwoździa, zeszlifuje czubek, odetnie główkę, na końcu wszystko zagnie po obu stronach, dzięki czemu nie wypadnie z mocowania. Sam spust będzie zblokowany podobnie, dwa boczne języki będą przechodzić przez oś, a przesuw boczny uniemożliwią dwa ograniczniki, na przykład z drewna, kolejne dwie tulejki z trzonka. Zero spawów, wszystko w jednej kupie będzie trzymać zagięta na końcach oś, a mocowanie do broni Cosmo zrobi z profilu stalowego. Właśnie, profil. Cosmo jeszcze raz przyjrzał się broni, sprawdzając ile ma miejsca na ewentualne połączenia. Oś spustu musi być umieszczona za bronią, w przeciwnym razie musiałby zrobić pasujące wycięcie. Ten profil musi być wtedy… - Cosmo pokręcił głową, teraz dosłownie gapił się na broń, a dokładniej w jej koniec, ten otwarty profil stalowy w kształcie litery U – sama blacha wystarczy, dwie płyty po bokach, każda mocowana na dwie śruby, do tego otwory na oś spustu i na stelaż na drążki, nie, bez stelaża, ta blacha może robić za mocowanie tych drążków, wtedy skręcanie odpada, ta blacha jest zbyt sztywna do tego, po prostu drążki przykręci po bokach, podcięcie nie jest żadnym problemem. Mocowanie rolki będzie podobne, dwie blachy i oś z gwoździa z zagiętymi końcami. Nowe elementy będą połączone z bronią na końcu jej szkieletu / ramy, poza zasięgiem zamka.

Sprawę spustu miał już z głowy, plan powstał. Cosmo zajął się sprawami drugorzędnymi. Na przykład wajchą od zamka, to jak sterczała do góry było niewygodne dla obsługi. Musi ją zagiąć tak, żeby przy otwartym zamku uchwyt dźwigni znajdował się blisko tych tylnych uchwytów. Nie było to trudne do wykonania, wymontować dźwignię, zdjęć uchwyt, wkręcić w imadło i wygiąć. Do tego musiał poprosić o pomoc któregoś z robotników, sam nie dałby rady tego zrobić. Choć Cosmo nie sądził, żeby nawet ktoś silniejszy od niego był w stanie wygiąć ten pręt ot tak po prostu, musi zamocować do tego jakieś przedłużenie, na przykład łom. Tego sposobu użył już żeby odkręcić linę z windy, łom posłużył jako przedłużenie klucza. Ale wtedy bawił się dziwnymi węzłami i liną do wspinaczki, co trzymało się jako tako. A teraz… Dwie łubki do skręcania szyn, do tego dwie typowo kolejowe śruby (wszystko masywne, zbyt duże żeby użyć ich przy przebudowie broni) i przy odpowiednim umiejscowieniu uzyska prostą blokadę przedłużki.

Kolejnym problemem był celownik, a raczej jego brak. Cosmo musiał zamocować nową szczerbinkę i nową muszkę. Z muszką nie będzie problemu, uznał, cienka śruba wkręcona w blachę na końcu osłony lufy powinna wystarczyć, a za szczerbinkę może robić kawałek blachy z odpowiedniej wielkości otworem. Problemem pozostało ustawienie celownika. Muszka może być stała ustawienie jej centralnie nie było problemem, ale szczerbinka powinna posiadać w jakimś stopniu regulację. Lewo – prawo, góra – dół. Ale to działko było tak naprawdę strzelbą, strzelanie na większy dystans nie miało większego sensu. A więc nie, bez regulacji, otwartą kwestią pozostaje jeszcze prawidłowe umiejscowienie szczerbinki oraz jej wielkość . Ten ostatni problem da się rozwiązać testując różne średnice, zbyt duża i broń straci na celności (choć przy śrucie nie będzie to aż taki problem), a jak zbyt mało to strzelec będzie potrzebował więcej czasu na prawidłowe wycelowanie. Ale jak ją umiejscowić? Cosmo nie chciał nic sfuszerować ,zwłaszcza w temacie celności. Najlepiej by było gdyby ustawić ją według tego no… lasera, ta wiązka jest idealnie prosta. Monter uśmiechnął się. Miał laser, a dokładniej pistolet z celownikiem laserowym. Zablokuje go za zamkiem idealnie w osi broni, naceluje na muszkę, i za pomocą przesłony ustawi szczerbinkę. Dokładne ustawienie będzie na śrubie mocującej, ruch w pionie dzięki podłużnemu otworowi w mocowaniu, w poziomie dzięki podkładkom na śrubie. Podkładki w formie otwartej, żadne zamknięte kółka, żeby można było je dodawać bez zdejmowanie śruby. Z cieniutką blaszką na nie nie będzie problemu, poświęci kilka zebranych łusek .22LR.

Ale to wszystko zrobi jutro, przedtem chce zaprezentować ten pomysł Samancie. Być może reszta będzie chciała zobaczyć tą broń oczyszczoną z brudu, może jeszcze dziś zrobią próbne strzelanie. Cosmo wolał poczekać, na robieniu amunicji i na czyszczeniu zleciało mu sporo czasu i nie chciał siedzieć w wagonie po nocy.

- Robię to jutro – powiedział sam do siebie – teraz naprawię ten kołowrotek i na dziś robię sobie wolne.

Cosmo zamknął wagon i udał się poszukać Johna Morrisona. Nie wiedział, co go czeka, ale wędka nie była jakąś skomplikowaną konstrukcją z Orbitalowymi technologiami. John mówił, że kołowrotek nie działa. Monter rzucał w myślach, co zawiodło: Oś? Łożysko: dźwignia? Dźwignie? Szpula? Jakiś hamulec? Jakaś blokada? Obudowa? Jakaś drobna popierdółka?
Wszedł do wagonu sypialnego, poszuka go najpierw przedziałach. Cosmo miał u niego dług za ten pistolet, chciał jak najszybciej go spłacić. Choćby i gotówką, i tak była mało użyteczna. Dwa dni po wielkiej strzelaninie i dzień po cementowni, po której pozostała mu połowa podlufowego magazynu w Backpackerze, Cosmo miał niewiele amunicji. Kilka tego, trochę tego, ale wszystkiego coraz mniej. Dzisiaj po obiedzie wystrzelał większość dwudziestek dwójek, miał jeszcze ich 5. Do IMI jeden pełny magazyn, bez żadnych rezerw. Jako zatrudniony w pociągu mógł bezproblemowo i bez żadnego płacenia uzupełniać amunicję do broni. I to zrobi, ale jednocześnie potrzebuje amunicji na handel i do ćwiczeń. Głupio było zużywać wspólne zapasy amunicji strzelając do drzewa. Monter zdał sobie sprawę, że dwa temu mógł się obłowić w amunicję do woli, ale o tym nie myślał. Zmęczenie, rana nogi, stres sprawiły, że wziąć pistolet i karabinek. Mógł zrobić inaczej. Mógł na przykład wziąć każdą broń w kalibrze, powiedzmy .22LR i mieć z niej czym strzelać. Samą broń prędzej czy później mógłby komuś sprzedać, wymienić na amunicję. A tak to mógł jedynie wzdychać. Następnym razem będzie mądrzejszy, rzuci się na gamble jak Łowca na saperkę. Nie odpuści, chyba że mu plecak puści. To zszyje. Robił to już wielokrotnie.
Przyszedł mu do głowy kolejny pomysł. Zapyta po prostu Johna, czy ktoś w pociągu nie ma przypadkiem amunicji na zbyciu, na przykład tą .22 LR. Ile będzie go wtedy kosztować? Mniej więcej rok temu udało mu się dostać 4 sztuki za gambla, ale takie okazje zdarzają się rzadko. Powiedzmy, może zapłacić pół dolca (wg przelicznika 1 Dolar = 1 gambel), a przy większej ilości dorzuci coś ekstra, na przykład 6 dolców za 10 sztuk. W jego oczach było to uczciwe zagranie, podpatrzone na postojach karawan. Im większa ilość, tym bardziej atrakcyjna cena, bez rozdrabniania się na pojedyncze gamble. To motywuje, szczególnie przy skupywaniu rzeczy. Ten z kim handlujesz czuje się wtedy zmotywowany do sprzedaży większej ilości. Wymiana jest wtedy łatwiejsza.
Z takim pozytywnym nastawieniem ruszył korytarzem wagonu.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 20:52.
JohnyTRS jest offline