Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2016, 14:24   #38
Astrarius
 
Astrarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Astrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumnyAstrarius ma z czego być dumny
Przez te kilka sekund, jakie dzieliły wybuchy granatów jej towarzyszy od wybycia szpicy, Flavia dobyła swój stary, niezawodny energomiecz -Tisiphone i zbliżyła do warg. Pozwoliła monoostrzu przeciąć skórę i zrosić metal kilkoma kroplami własnej krwi. Zmówiła krótką modlitwę, polecając Imperatorowi siebie i kompanów. Potem spojrzała na hangar. Wiedziała, że wrogowie tam są. Liczni. Uzbrojeni. Wyszkoleni.

Nie mam dla was nic oprócz miłości.

Sygnał od inkwizytora. Ruszyła. Pierwsza zdrajca otrzymałał błyskawiczną, litościwą śmierć. Niewłaściwą dla wymiaru jego grzechu. Zabójczyni musiała wierzyć, że Imperator dojrzy nawet tak bezwartościową śmierć i zawróci opuszczającego ciało potępieńca.

Dołączą do niego inni. Wkrótce.

Potem zrobiło się gorąco. Kolejny wianuszek eksplozji i zmasowany ostrzał wroga zniwelował impet uderzenia wiernych. Do tego doszły granaty dymne, spowijające hangar nimbem oparów i błysków. Valeria umknęła za osłonę, po czym wycofała się. Miała teraz dwa wyjścia. Albo gnić dalej za osłoną, albo przestać być celem. Usłyszała krzyk tego wesołka, Poświeć. Dawał jasny sygnał.
-Idę po snajpera. - Krzyknęła do Hinnera. I zniknęła
Teraz mogła zaufać tylko towarzyszom, zewnętrznym systemom kamuflującym i przede wszystkim Imperatorowi. I umiejętnościom, tych jednak Valerii nie brakowało. Ukrywała się w puszczach ojczystej planety, w miastach-kopcach i w dziesiątkach niezwykłych miejsc, w jakie wrzuciła ją służba. Przekradała się koło bestii i maszyn, ludzi i mutantów.

Nie znam strachu.

Krokiem stealth połączonym z dezorientującymi akrobacjami i nieprzewidywalnymi skokami zamierzała uniknąć ostrzału i wniknąć w chmurę oparów produkowaną przez granaty. Znała drogę, a poruszanie się po omacku nie było jej obce. Wystarczyło, że zapamiętała układ pomieszczenia. Sukcesywnie zbliżała się ku wylotowi hangaru. Do stanowiska Sida Nitzkowskiego. Być może ktoś po drodze znalazł się w zasięgu Flavii, jednak ta powstrzymywała ostrze. Nie chciała się zdradzić przed Strikerem, który bez wątpienia bacznie obserwował hangar przez wizjer.
Flavia chciała dostać się na stanowisko istvańskiego strzelca. Stanąć przed niczego nie spodziewającym się Nitzkowskim i wyprawić go przed Tron. Jednym ciosem. Skutecznym, ale dozwalającym kilka sekund bolesnej agonii. Wyprawka dla grzesznika.

Myśl rodzi herezję. Herezja rodzi karę.
 
Astrarius jest offline