Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2016, 15:41   #34
Zajcu
 
Reputacja: 1 Zajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znany
Afterparty sceniczne

Local time: 5-2

Po powrocie do Firmy para od razu udała się do biura Mugena licząc na sprzedanie szczegółowych informacji na temat samozwańczego władcy dzielnicy i jego elokwętnych podwładnych.

Wydział naukowy był zmuszony do zarządzenia zebrania. Posiedzenie odbyło się jeszcze tego samego dnia a Daniel i Bless byli zobowiązani wziąć w nim udział.
Półokrągły stół z Markiem G. Owl na środku był ustanowiony naprzeciw ogromnego wyświetlacza, z którego puszczone zostały nagrania zarejestrowane przez kamerę Daniela. Wliczając dwójkę diabłów i Marka, było obecnych dziewięć osób. Większości z nich ani Daniel ani Bless wcześniej nawet nie widziała.
Gdy nagranie dobiegło końca wszyscy w grupie westchnęli. Mark zwrócił się do Mugena. - Jak to ma się z twoim projektem re-klasyfikacji? Możesz przedstawić nam sytuację w klarowny sposób?
- Oczywiście. – zagwarantował naukowiec powstając od stołu i podchodząc do wyświetlacza z pilotem, aby przestawić go na grafikę pełną strzałek i niejednoznacznych określeń. Przynajmniej z punktu widzenia dwójki diabłów.
-Nasz poprzedni podział bazował na podstawie różnic wizualnych między rdzeniami które uznaliśmy za stada rozwoju. Jeżeli jakiś rdzeń odstawał od tego podziału uznawany był za specjalny, jednak ich ilość w ostatnim czasie zaczęła wzrastać. Z tego powodu nadszedł czas rozwinąć nasz punkt widzenia o podkategorie do podstawowych klasyfikacji. – To powiedziawszy zaczął przybliżać zdjęcia kolejnych rdzeni omawiając ich szczegóły.
-Sonnelion w dalszym ciągu zostanie jednolitą i prostą kategorią. Opisuje ona kreatury o niewielkich rdzeniach które nigdy nie są ani silne ani inteligentne. Przed skażeniem były to kreatury słabe i nie posiadające własnego ex. – zmienił slajd. - Gressilion to kreatury które nie musiały posiadać ex przed transformacją ale w takim wypadku były już ponadprzeciętnie uzdolnione. Gressilionom brakuje balansu. Są tutaj postaci albo silne albo inteligentne, czasami nawet bardziej niż ich kuzyni z następnej kategorii. Zazwyczaj jednak ich rola jest jednoznaczna. Dlatego Gressilion dzielimy na wsparcie i ofensywę. Często też objawia się to w samym rdzeniu którego skóra bądź skorupa jest gładsza u mniej agresywnych stworzeń. Jeżeli bóg umarł na terenie który później zostaje pokryty skażeniem, okazjonalnie odrodzi się on jako gressilion. – ponowne wciśnięcie przycisku pilotem zmieniło slajd na Verrine. - W tej kategorii znajdują się istoty posiadające EX bądź będące stworzone z niewielkich ilość EX przed przemianą. Często posiadają balans ofensywy i defensywy. Okazjonalnie osłabione diabły potrafią skończyć jako Verrine. Większość stworzeń w tym gatunku to istoty stadne bądź okazjonalnie liderzy ugrupowań słabszych odmian kreatur. – kolejny ruch zmienił slajd na Astaroth, ten jednak był nieco inny od tego który zdobyła dwójka diabłów. Zwłaszcza biorąc pod uwagę ciecz wewnątrz. - Następna kategoria to pokaźne diabły albo słabi bogowie oraz kreatury specjalnie rozwinięte. Każda matka tworzy swoje dzieci w inny sposób i nadaje im osobiste cechy podzczas mutacji. Niektóre będą rosnąć i ewoluować wraz z absorpcją EX, inne będą dostarczać EX matce, aby ta okazjonalnie mogła stworzyć kreaturę na poziomie Astaroth. Zarazem kreatury dotknięte przez ojców znajdują się na tym stopniu. Główną różnicą między Astaroth a pozostałymi trzema jest fakt, że nie ma tutaj żadnej niepewności. Astaroth zawsze będzie znacznie silniejszy od Verrine w momencie narodzin. – po wciśnięciu pilota pojawił się Berith. Rdzeń tym razem nie był okrągły. Przypominał wielościenną kostkę. - Berith to ostateczne stadium matek przed przemianą w roje. Okazjonalnie udaje się napotkać kreatury na poziomie Berith ale nie są one częstym zjawiskiem. Zawsze mają kontrolę nad pozostałymi przedstawicielami plagi i każdy z nich był do tej pory specyficzny. Wspólną cechą jest z kolei natura ich rdzeni. Ich wnętrze sugeruje, że powstają przy fuzji różnych stworzeń. Im potężniejsze rdzenie tym mniej ich potrzeba do ewolucji. Nowo powstała kreatura wydaje się być nowym stworzeniem, zupełnie innym od od jej elementów. Jest to efekt bardzo zbliżony jeżeli nie identyczny do fuzji zakochanych bogów.
Kolejny slajd przedstawił ogromną kreaturę która i tak była widziana z oddali. Stworzenie przypominało poniekąd żywą budowlę. U jej stóp znajdowały się legiony plagi najróżniejszych rodzajów. -Asmodeus to poziom którym określamy zarówno roje jak i ojców. W pierwszym wypadku taka kreatura ma kilka różnych rdzeni rozsianych po jej ciele. W drugim może rdzenia nie posiadać, jednak płyn z jego wnętrza funkcjonuje w jej ciele jak krew i jest dostępny w litrach. To jest też kategoria do której przydzielimy nowe zagrożenie, jeżeli faktycznie je potwierdzimy. – ostatnia zmiana slajdu ukazała tabelę podsumowującą kategorie. - Z uwagi, że do tej pory widzieliśmy tylko jednego Leviathana a Belzebub to placeholder na wszelki wypadek, zignorowałem dwie ostatnie kategorie. W dodatku proszę pamiętać, że ojcowie tak naprawdę są klasą pomiędzy Berith a Asmodeus, jednak znajdują się w wyższej kategorii dla podkreślenia ich znaczenia podczas łowów. – dodał.

Sonnelion: Weak, Daily, Nightly
Gressilion: Offensive, Supporitve, Daily, Nightly
Verrine: Tribal, Leader, Daily, Nightly
Astaroth: Corrupted, Son, Daughter, Royal(?)
Berith: Mother, Fusion, Cluster, Prince(?)
Asmodeus: Hive, Father, King(?)

Mark podrapał się po brodzie. - Czy wobec tego istnieją...poziomy plagi? Możliwość że Gressilion lv.2 byłby silniejszy niż Verrine lv.1? – zapytał.
- Zgadza się. – przytaknął Mugen. - Oczywiście administracja prosi nas o zachowanie tej informacji w sekrecie. Obecny system jest niesamowicie banalny i przede wszystkim tańszy, skoro istnieje szansa że zapłacimy łowcy mniej za większe ryzyko.
Mark przytaknął skinieniem głowy. Mugen z kolei wrócił na swoje miejsce.
- Czy ktoś by chciał zacząć obserwacje nowego zjawiska?
Ośmiornica siedzące na stole podniosła mackę i dostała zezwolenie z strony Mugena.

-Stworzenia powstałe z ręki ojców od zawsze miały czarną ciecz wewnątrz rdzenia, różniła się tylko jego zewnętrzna struktura. – zauważył. - Zadaniem ojców było chronienie matek i wspieranie ich w dążeniu do stadium roju. Zazwyczaj każda matka miała wsparcie od ojca, jako że to oni je tworzyli. Jednakże w Hel nie było do tej pory żadnej wzmianki o ich obecności. – podsumował. - Nasz nowy osobnik jest na pewno odmianą ojca. Hel było specyficznym miastem pełnym wyłącznie diabłów, tak więc osobników z mniejszym EX niż przeciętna. Miasto było bardziej podatne na plagę ale miało mniejszy potencjał na powstanie potężnych kreatur. Dodając do tego bardzo czysty podział struktury miasta, przypuszczam, że zabrakło w nim ojców, tak więc zamiast dzielić się matkami i pojedynczymi norami, podzielili się oni na rejony. Klasyfikacja księcia może być w tym momencie zbędna. Nie sądzę aby było stadium przejściowe między ojcem a królem ani przed nim, biorąc pod uwagę spontaniczne narodziny ojców.
Mark przytaknął skinieniem głowy. - To rozsądne spostrzeżenia.
Ktoś z zgromadzenia uniósł dłoń po czym skierował zapytanie do Daniela i Bless. - Zastanawia mnie jednak kwestia znaczenia bycia „królem” zamiast czegoś pokroju „alfy”. Nasz subiekt był niezwykle wyrafinowany, nawet jeśli jest to nieistotny sample size of one. Powiedzcie mi, czy było coś co sugerowało aby „król” mógł być w rywalizacji z innymi swojego rodzaju?
- Same miniony zdawały się dbać tylko o rozrywkę dla ojca. Czy jak go tam nazwiemy. Za to terytorializm wydaje się dziwny. Oznacza podziały w pladze. Uważam też, że ojcowie są pasterzami matek a nie istotami od nich zależnymi. Hodują Hive w jakimś określonym celu. - tyle diablica mogła wykoncypować sama. Czekała teraz na opinię Daniela.
- Można nawet wysnuć tezę jakoby wyższa rangą plaga próbowała tworzyć swoje własne, oparte nie na EX lecz na jego skażonej wersji społeczeństwo - chłopak uzupełnił, wypowiadając słowa, których prawdopodobnie nikt nie chciał usłyszeć. - Oczywiście jest to tylko i wyłącznie możliwość, którą ciężko nawet nazwać teorią. - zakończył.
-Bardzo luźną, poprzednie okazy ojców nie były rozumne a przynajmniej, komunikatywne. - wyjawił Owl. - Jesteśmy zmuszeni wydać listy gończe za tymi osobnikami i ich gwardią. - zadecydował. - Potrzebujemy wszelkich informacji. Zwłaszcza na temat ich celów.
Ośmiornica zastanowiła się przez chwilę. - Jeżeli uda nam się znaleźć oznaki rywalizacji, być może będziemy w stanie obrócić ich przeciw sobie.
-tego typu zachowanie może doprowadzić do powstania Leviathana. - ostrzegł Mugen.
- Divide et Impera - Daniel zaśmiał się, cytując znaną frazę w jednym z licznych języków godverse.
- Jeśli zaś chodzi o terytorialność i jej potencjalne skutki, warto zauważyć Astarothów tytułujących ojca “swoim panem”. Nawet jeśli to tylko nowinka na poziomie konstrukcji semantycznych, praktycznie gwarantuje istnienie innych. - dodał po chwili. - Co więcej jeden z nich zdradził nam, iż terytorium tego Ojca jest dzielnica Anielska - zakończył, spoglądając na zgromadzonych.
Ktoś przytaknął. - To utwierdza teorię naszej ośmiornicy. - wspominany naukowiec zaczął grozić macką mówcy. - Hel jest podzielone na bardzo dokładne dzielnice. Jeżeli każda jedna ma innego króla, będziemy mieli przed sobą niesamowicie dużo pracy aby odbić miasto. Bądź znacznie mniej, jeżeli okażą się oni wcale nie potężniejsi od zwykłych ojców.
-Tylko co decyduje o przyznanej dzielnicy? Po zebraniu danych będziemy musieli położyć duży nacisk na różnice pomiędzy ojcami.
- Czy wydział opracował już technologię wybudzania uśpionych rdzeni? Ich nosiciele mogli by dostarczyć cennych informacji. - diablica zapytała niby nie w temacie puki co nie chwaląc sie posiadanym przez nich “gwardzistą” ale być może choć trochę budując zainteresowanie czy napięcie.
-Inkubacja rdzeni nie jest niczym nowym. Pytanie czy tego typu plagę opanował by jakiś treser? - zapytał jeden z zgromadzonych.
-Wątpię. - odparł inny - Nasz wydział już nie raz zaobserwował, że plaga równie inteligentna co my nie da się zdegradować do niższej roli i często będzie działać w desperacji. Zazwyczaj samobójstwie bądź próbie zadania jak największych szkód przybytkowi. - wyjaśnił.
Mark uśmiechnął się na tą wypowiedź. - Może dałoby się znaleźć odpowiedniego tresera, jeśli faktycznie mówimy o poddanych i królach.
W dłoni blondyna pojawił sie jeden wygaszony, zdobyty fortelem rdzeń. Ukazał go zgromadzonym, po czym przemówił.
- Jeśli dobrze rozumiem cały wywód, jest to wygaszony rdzeń jednego z synów. Jeśli chcecie zyskać jakiekolwiek informacje o jego twórcy, chyba nie będzie lepszej możliwości? - zapytał, uśmiechając się niczym handlarz otwierający swój kram.
Diablica liczyła, że czarny płyn świadczący o twórcy i fakt że rdzeń nie jest “zabity” a “wygaszony” podbije ich zyski z tego tytułu. Oczywiście wolała by takie ładne świecidełko zachować dla siebie ale nie było sposobu by podzielić je na pół a i Daniel nie wyglądał na kogoś skorego do odstąpienia go łatwo.
-Świetnie. - ucieszył się Owl. - Niech Mugen zrobi podstawową analizę i porównanie z bazą danych, później zastanowimy się komu przekazać go dalej. - postanowił. - Udało wam się zdobyć coś jeszcze? - spytał. - Oraz jak ciężkim wyzwaniem było zdobycie tego rdzenia?
- Nie liczy się ciężar tego zadania, które niewątpliwie jest zależne od poziomu łowcy, a jego waga. - odparł Daniel. Wyprostował się jeszcze bardziej, uzyskując niemalże idealną sylwetkę.
- Pozwólcie więc, że to ja zapytam w imieniu naszej dwójki. Na jaką kwotę wyceniacie te informacje, oraz związany z nimi rdzeń? - zapytał.
- Ogólnie zaatakowaliśmy z zasadzki istotę prawie niewrażliwą na nasze ataki i prawdziwym cudem nie skończyliśmy nogami do przodu. - na twarzy diablicy odmalował się wyraźny niesmak na myśl o swej niezdolności do położenia oponęta.
Część zebranych wyglądała na nieco rozbawioną, nikt jednak się nie śmiał. Najpoważniejszy był Owl, który uśmiechnął się szeroko i nie wstając z miejsca przemówił swoim dość gromkim acz przyjemnym głosem. - My ten rdzeń zarekwirujemy, to nie bazar, to sala badawcza i zebranie naukowe. - wyjaśnił. - Jeżeli macie jakieś konkretne plany kontynuowania swoich badań lub planujecie zacząć nowe, możecie przynieść do mnie podanie o dofinansowanie. Upewnijcie się tylko, że was plan jest konkretny a koszta uzasadnione. - dodał.
- Nie zrozumcie mnie źle. Z każdej sekundy, którą spędzam w tej firmie płynie jedna nauka: To nie jest wolontariat. To nie jest również bazar. - ostatnimi słowami przytaknął swemu przedmówcy. - Bazar znajduje się kilka pięter wyżej i jest w innym wydziale - dodał, a jego neutralny wcześniej wyraz twarzy zamienił się w szeroki uśmiech.
- Nie będę blokował postępów w badaniach, wręcz przeciwnie. Uważam że nasza dwójka - tu chłopak wskazał ręką swoją partnerkę w polowaniach i zrobił dłuższą przerwę. - Dostarczyła w ciągu ostatnich dni wystarczająco nowych materiałów badawczych, by zasłużyć na odpowiednią inwestycję. - wytłumaczył, robiąc kolejna pauzę.
- Jeśli wydział naukowy potrzebuje stimulus do rozwoju, to chyba w jego najlepszym interesie jest zapewnienie by nowe okazy i informacje pojawiały się możliwie często? - zapytał.
-Jesteś pracownikiem, narzędziem. Jeśli chcesz premie zgłaszasz to do przełożonego, a on zgłasza to do mnie jeśli się z tobą zgadza. - przypomniał Mark wstając z miejsca, po czym powolnym krokiem zaczął obchodzić stół zbliżając się do Daniela. - Zamiast tego nie tylko robisz zamieszanie podczas posiedzenia niezwykle wysokiej wagi ale również próbujesz wykorzystać istotny do badań przedmiot jak zakładnika. Rozumiem, że masz intrygującą oryginalność ale chyba czujesz się przez nią zbyt pewnie. Rozczarowujesz mnie, Danielu. - nie dało się ukryć, że mężczyzna nie był zadowolony. - Będziesz działał tak samo jak każdy inny w tym wydziale. Znajdziesz coś interesującego w skażonym mieście, zaplanujesz badania, złożysz podanie z projektem a ja dam ci dofinansowanie jeśli ten mi się spodoba. Twoja reputacja pomogłaby w moim podejmowaniu decyzji, acz teraz nie jestem tego taki pewny. - przyznał wyjmując rękę w stronę Daniela. - Rdzeń. - poprosił przyjemnym i niespecjalnie głośnym głosem.
- Może masz już zakrzywioną percepcję na czas. Może jesteś zbyt uwikłany w swoich przywilejach. - mężczyzna westchnął głośno, zgromadzeni mogli wręcz poczuć, jak ucieka z niego zadowolenie. Najwidoczniej Mark nie był jedynym, który w tym momencie odczuł zawód. Skostniała firma, banda starców - ciężko było nazwać ich innymi słowami. Musiał to wszystko zmienić, może nawet zniszczyć.
- To ty zboczyłeś na temat trudu, z jakim przyszło nam się zmierzyć. Ja uznałem sam wysiłek za zbędną informację, pozwoliłem wam przejść do dalszych obrad za krótki zatwierdzeniem przydatności przyniesionych przez nas wieści. - uśmiechnął się szeroko, w swych słowach całkowicie odmieniając sytuację. To intrygujące jak wiele potrafiła zmienić narracja.
- Nie wprowadziłem chaosu do zebrania, to bowiem, a przynajmniej część dotycząca rdzenia i tak była na finiszu. Podjęliście już dotyczące go decyzje. - dodał, zaciskając dłoń na rdzeniu, niczym na czymś wartościowym.
- Nie mam problemu z oddaniem wam rdzenia, to tylko i wyłącznie uśpiona plaga. - stwierdził, zatrzymując zaciśniętą dłoń tuż nad tą należącą do Owla.
- Moje słowa możesz uznać za zgłoszenie się po premię w trybie natychmiastowym, Mugen i tak znajduje się na tej sali. Jeśli uzna te odkrycia za coś niewartego dodatkowej nagrody - chłopak nawet nie kończył swojej myśli. Był przekonany, że nie musiał.
Wypuścił rdzeń z dłoni. - A ja zastanawiałem się, jakim prawem jeszcze nie rozwikłałeś zagadki plagi - wyszeptał.
Owl nie wyglądał na zadowolonego. - Nie mam na to czasu, wynocha, obydwoje. Nie obchodzi mnie co sądzi Mugen, premii nie będzie bo masz niewyparzony język. - postanowił. - być może nie nadajecie się do pracy w korporacji. Jeśli uważacie, że jest niesprawiedliwa to wiecie do kogo się zgłosić. Mark God Owl was wysłał. - skrzywił się spoglądając zarówno na Bless jak i Daniela.
- Oh tak, zapomniałem. W tym wydziale wszystko robimy dla nauki - Daniel ukłonił się nisko, jakby w geście przeprosin, lub ironicznej próby wyszydzenia rozmówcy. Cóż… Interpretacja, jak w wypadku każdego badacza - była dowolna.
- W tym jednym się zgadzamy, prawda? - zapytał jeszcze.
-Tak - odparł...Mugen. Wszyscy z kolei mu przytaknęli. Owla to wydarzenie tylko jeszcze bardziej podirytowało. - Won. - powtórzył mężczyzna. - Przestańcie marnować nasz czas.

Explosive love. It's called science now!

Timeslot: 5-2
Młodzieniec odświeżył się, tym razem emanowała od niego świeżość. Brak zmartwień i, niewątpliwie, ulga. Udało mu się przetrwać kolejny dzień. Musiał tylko znaleźć sposoby, by przekuć to wszystko w sukces. Trudne starcia, spotkania w których przełknął dumę i przyznał, że to Bless była w stanie dokonać dużo więcej niż on sam. Nie był z tego zadowolony, jednak parł do przodu. Co innego mu pozostało?
Otworzył drzwi to laboratorium BB, interkom przecież nigdy nie działał.
- Cześć Aknar, jakieś postępy? - zapytał.
-Duże - ucieszył się na widok Daniela BB. - Nawet bardzo. - uniósł niewielkie urządzenie, co prawda jeszcze pozbawione obudowy. - Zgadnij co to?
- Jestem po dniowym wypadzie i spotkaniu z matką, także nie oczekuj ode mnie zbytniej bystrości - chłopak zaśmiał się w odpowiedzi. Jego lewa ręka znalazła się na jego szyi, jakby w geście bezradności czy zawstydzenia.
- Część która pozwoli zahamować proces? - zapytał.
-Pudło. To identyfikator EX. - wyjawił. - Każdy ma nieco inną aurę EX ale trzeba być specjalistą żeby umieć je odróżnić. Więc zrobiłem urządzenie które potrafi znaleźć frekwencje ex zbliżone do niej. - wskazał na kobietę w baniaku. - Zważywszy że tylko jej siostra jest w Hel, nie powinno być problemu. Jeśli ich narobię i narozdaję ludziom którym ufam, ktoś w końcu ją znajdzie. - miał nadzieję. - W zamian mogę to też nastawić na podnoszenie innych frekwencji, jeśli znajdziesz coś co należy do kogoś kogo szukasz.
- To jest… - Daniel aż zaniemówił, gubiąc, zgodnie z przysłowiem, język w ustach. B.B. albo zyskał niewiarygodnie zdolnych pomocników, albo faktycznie nadawał się na przedstawiciela tego właśnie wydziału. Tego, nie żadnego innego.
- To naprawdę godne podziwu. Powinno ułatwić polowanie na konkretne cele. - zauważył, uśmiechając się szeroko. Jeszcze nie teraz, ale może kiedyś to będzie jeden z kluczowych elementów w walce z plagą.
-Jeśli wpadniesz jutro, to powinno być gotowe. Będziesz mógł sobie wziąć. Gdybym spał, popatrz po stołach czy gdzieś nie leży coś dzwinego.
- Często bywasz w anielskich miastach, nie masz może kantoru który w opłacalny sposób przemieni $ na W? - zapytał, zaś w jego dłoniach, jakby dla podkreślenia tych słów, pojawiły się liczne banknoty.
-W każdym mieście masz inny. Musisz znaleźć mieszkańca jakiegoś miasta który płaci takimi pieniędzmi, tylko oni to wymieniają. - poinformował. - Nikomu innemu nie potrzebne.
- Nie masz jakichś znajomych, przez których mógłbyś to puścić? - zadał kolejne pytanie, licząc na pomoc ze strony BB. Jednego z dwóch znanych mu stałych bywalców najróżniejszych miast innych niż ta korporacyjna puszka.
-Niezbyt, zwłaszcza, że nie mogę stąd wyjść. - przypomniał. -A tutaj dolary raczej nikomu nie potrzebne.
- Tyle wiem, najwidoczniej pozostał mi Thanatos - westchnął, rozkładając ręce na boki. Rozejrzał się po pomieszczeniu, szukając śladów innych inwencji.
- A jak ona? - zapytał spokojnym, nie muszącym udawać zainteresowania głosem.
-Stabilna. - wzruszył ramionami. - Ciężko powiedzieć cokolwiek innego.
- Nie potrzebujesz może cEX do jakiejś formy jej leczenia? - zapytał.
-Nie, choć dzięki za troskę. - uśmiechnął się BB pod nosem, kręcąc coś śrubokrętem w obudowie.
- A kogoś, kto mógłby je nabyć? Powoli jestem na granicy mutacji, a nie chciałbym oczyszczać go siłowo, najzwyczajniejszą formą - dodał, siadając na jednym z foteli.
-Ah, to nie troska tylko biznes. - zaśmiał się BB. - Niezbyt, chociaż ktoś na wydziale na pewno by się znalazł. Bądź jednak ostrożny, sporo osób będzie chciało je nieodpłatnie. W końcu “pomagają ci” i “leczą cię” chroniąc przed mutacją, co nie? Nie mów nikomu, że masz go za dużo. - poradził.
- To nie do końca tak. - królewicz sprostował go, kręcąc przecząco głową. - W wypadku jej, sprawa nie wymagałaby pieniędzy. Obiecałem ci z tym pomóc, a ja dotrzymuję słowa - dodał, uśmiechając się.
- W wypadku innych - nieszczególnie lubię rozdawać swoją własność - sprecyzował, zaś wcześniejszy grymas ustąpił całkowitej wręcz neutralności.
-Oh, doceniam. Tylko się droczę. - uspokoił. - Ogółem gdy mówimy o cEX albo dolarach, najłatwiej by ci wyszło gdybyś zebrał tego w tysiącach przed wymianą. Jeśli masz tylko kilkaset to raczej cie przejrzą, a przynajmniej będą podchwytliwi. - zapewnił. - Słyszałem że CAS ma coś przeciw mutacji, ale ode mnie chciał trzydzieści tysięcy W. Na miesiąc. Więc trochę przecenia wartość swojej oryginalności, chyba, że jesteś desperatem. - wzruszył ramionami. - Są też depozyty EX. Nie wiem po ile chodzą te świnki skarbonki, ale mógłbyś w taką ładować swoje skażone EX. Gorzej z bezpieczeństwem, jeśli będziesz to trzymał potem w kieszeni to tylko zwabisz do siebie plagę.
- Dzięki. - chłopak uśmiechnął się szczerze. Kto by pomyślał, że pierwszy chociaż trochę posłuszny mu osobnik okaże się czarnoskórym wojownikiem.
- Wychodziłeś ostatnio w ogóle z firmy? - zapytał.
-Nie. Mam zaoszczędzane, więc mogę tu po prostu siedzieć i tworzyć. Przynajmniej obecnie. - wyglądał na zadowolonego tym faktem. - Zgaduję, że ty wojujesz?
- Muszę, niestety jestem tutaj nowy więc cokolwiek zyskam, muszę wydać albo na utrzymanie, albo na rozwój - przytaknął smutnym głosem.
- Nie ma dróg na skróty. Zwłaszcza, gdy nie chcę pakować w siebie rdzeni, przynajmniej póki sam ich nie zrozumiem. - dodał.
BB tylko z smutkiem przytaknął skinieniem głowy. Sam przez to przeszedł.
- Poza tym, słyszałeś ogłoszenie - ograniczyli możliwe grunta polowań do tych… bardziej ryzykownych - dodał, wzruszając ramionami w geście bezradności.
-Czy ja wiem. Są gorsze placówki. - przypomniał Danielowi. - Korporacja miała już gorsze sytuacje w przeszłości. Gdy pojawiają się hive rzucają na nie wszystkimi. Wliczając w to nowicjuszy. - przytoczył. - Raz w nagrodę dostali Leviathana, bo hive połknęło zbyt dużo EX. Całe szczęście wtedy nie byłem jeszcze członkiem tego domu szaleńców.
- Czasem chce się to wszystko rozwalić, zdecentralizować - młodzieniec zacisnął pięść w złości. Kolejne chwile upewniały go w przekonaniu o nieefektywności firmy.
-Nie jesteś pierwszym. Kilka osób pouciekało z firmy. - poinformował, łapiąc jakąś inną część czegoś. - Z tego co pamiętam nawet za nimi nie ganiali, bo nie warto. Acz jak sie pokażą gdzieś publicznie to dużo EX w nich nie zostanie.
- Nie chcę uciec. To nie jest rozwiązanie. Nie dla mnie, tym bardziej nie dla innych - zaprzeczył, rozglądając się po pomieszczeniu raz jeszcze. Jak wiele trudów przeżył tutaj BB w ciągu ostatnich chwil?
- Jeśli już, to zmienić coś w samej strukturze firmy. Pozwolić łowcą działać, a nie zmuszać ich do tego - dodał. Po chwili milczenia uderzył w policzki dłońmi. - Ale to nie jest coś, czym powinienem zaprzątać ci teraz głowę. - stwierdził, spoglądając na czarnoskórego. - Czy w eksterminacji mieliście jakieś dodatkowe metody rozwoju? Techniki treningu? - zapytał.
-Hmm… - zastanowił się Aknar. - W eksterminacji jest bardzo duży nacisk na imprinting. W sensie, jeśli użyjesz swojej broni przeciw komuś, część jego ex zmiesza się z ex przedmiotu. Z czasem sprawia to, że przedmiot jest nieco silniejszy. Wszyscy ciągle szukali jak najpotężniejszych bogów na sparringi aby stworzyć “legendarne” bronie, to jest, takie na których nie było już miejsca na imprinting. - wytłumaczył zagadnienie. - Poza tym, nie specjalnie. Tym za co się chwali eksterminacje to koleżeństwo. Nie ma nawet podziałów na sekcje wydziałowe czy kapitanów. Są baraki nazwane od kolorów ścian i ludzie się w nich bądź między nimi organizują sami.
- Czy to samo zjawisko zachodzi w walce z plagą? - zapytał.
-Nie z tego co mi wiadomo. Nie słyszałem aby czyjaś broń została skażona. Z drugiej strony może to być z winy purity. cEX zamiast wcierać się w broń zostaje spalone. - wysnuł teorię.
- Huh. Czy do samego imprinting wykorzystuje się jakieś dodatkowe, wzmacniające je metody? - Daniel zadał kolejne pytanie.
-Oczekujesz metod od eksterminatów? Może coś ktoś wymyślił, ale z tych co ja znałem to wbiegali w ścianę aż zaczęli widzieć efekty. Ostatecznie imprinting ma miejsce w trakcie walki, więc dla nich to tylko praktyka. - wyjaśnił. - Acz chodzi o praktykę z najsilniejszą osobą jaką znajdziesz, więc zazwyczaj musisz za to zapłacić. Wyjątkiem był lider wydziału, on za darmo szkolił nowych. Przynajmniej gdy ja tam byłem.
- Byłeś jednym z nich, a jak widać sprawdzasz się całkiem dobrze w roli badacza. - blondyn uśmiechnął się ciepło.
Wzruszył ramionami - Ale jakoś już nie jestem, co nie?
- Powodem chyba miała być nie pogoń za nauką, a za ukochaną - dodał, uśmiechając się.
-Co nie zmienia faktu, że fiksacja na punkcie zabijania rzeczy nie do końca pomaga w czym czymkolwiek innym...poza zabijaniem rzeczy. - zauważył. - Acz porada z mojej strony, jak chcesz kogoś wnerwiać, nie wnerwiaj łowców. Szybko cie dorwą. - ostrzegł.
- Nie mam powodu by wnerwiać normalnych osobników. Problemy przeważnie płyną od tych na górze - odpowiedział, usprawiedliwiając się.
- Dostajesz jakąś wypłatę, dofinansowanie? Kiedy zamierzasz wracać na Hel? Czy wolisz podążać śladami ojca i zrobić karierę jako wynalazca? - zapytał.
-Naprodukuję tych maleństw, chwilę odpocznę i sam pójdę jej szukać. - wyjaśnił. - A potem zobaczymy.
 
Zajcu jest offline