Jelling
Poranieni, z gorzkim poczuciem porażki pomimo wielkiej, przemożnej wygranej dotarli do Jelling.
Spieszyli się gdyż świt zaczynał już wyciągać swoje pazury, gdy Sol brał niebo znowu w posiadanie.
W porównaniu z Ribe czy Aros, Jelling zdawało się być zaledwie niewielką wioseczką. Kilka ledwie chat zbitych ze sobą i otaczających langhus pośrodku. Langhus co niewiele ponad połowę halli Agvindura by zajął. Dróg nie było i wozy grzęzły co chwilę na romemlanym błocku. Kilka głosów psów się odezwało, gdy przechodzili mimo. W ciszy. Jakby pokonanymi wracali.
Na pierwsze dźwięki wracających z langhusu Franka wyskoczyła. Chwilę się zatrzymawszy w miejscu, szukała spojrzeniem dwójki: Bjarkiego i Freyvinda. Gdy tych zoczyła bez chwili namysłu rzuciła się ku nim. Za nią wyszło dwóch mężczyzn:
jeden siwy, z bielmem na oku, chudy i jakby zasuszony.
Drugi młodszy, co sokoła przypominał, z niepokojem przyglądając się aftergangerom.
Nie czekając na powitania czy przedstawienia, Gudrunn na bok odciągnął by nerwowo zaszeptać z nią. Gangrelka w między czasie ręką machnąć zdążyła, zapraszając do halli i rzucając w stronę siwego:
- Egil, prowadź gości do halli. Odpocząć muszą. Upewnij się, że bezpieczeństwa ich ludzie strzegą.
Starzec głową pokręcił i wrota otworzył.