Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2016, 19:02   #51
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Evelyn mogła do woli pławić się w ryku silnika i trzaskaniu fal. Motorówka, z ósemką mężczyzn na pokładzie przebijała się przez coraz większe fale otwartego morza. Oddalali się od lądu - już teraz Malta wydawała się nie większa od kamienicy.
A ich cel był coraz większy.
Trio okrętów - niszczyciel, patrolowiec i katamaran - przyczaiło się kilkadziesiąt kilometrów od wybrzeża Malty. Z przygaszonymi światłami, w kolorze burzowego nieba, czekały na coś. Na jakiś jeden rozkaz który popchnie je do działania


-*-

Kwatery Smitha były nadzwyczaj obszerne - może nawet większe niż kapitana katamaranu. Eskorta, już oficjalnie w mundurach NATO, została za drzwiami, zostawiając Evelyn sam na sam z Tremere. Pomieszczenie odcinało się wyposażeniem od całego okretu - tam gdzie na zewnątrz królowała sterylność i elektronika, tak w środku nie było ani kawałka gołej podłogi czy ściany.
Czerwone kobierce wyszyte tysiącami symboli maniły wzrok - wydawało się że wyhaftowany na środku podłogi pentagram przyciąga wszystko w pokoju. Dopiero po chwili dało się zauważyć schowane pod materiałem szafki i skrzynie. Wszystkie, niemal bez wyjątku, obłożone pieczęciami z śnieżnobiałego metalu.

- Mam nadzieję że Stryker zadbał o twoje wykształcenie? - mężczyzna rzucił swój płaszcz na wieszak. Zadzwoniło metalicznie. - Chcę żebyś rozumiała co do ciebie mówię

Evelyn z ciekawością rozejrzała się po pomieszczeniu, tak jak podczas pierwszego spotkania z Joachimem szukała znanych sobie symboli. - Mój Sire starał się jak tylko mógł zadbać o moje wykształcenie, jednak jeśli zamierzasz rozmawiać ze mną zagadkami... - przez głowę przeleciała jej pierwsza rozmowa z lokalnym starszym Tremere. - ... wątpię czy zrozumiem cokolwiek. - Czuła jak zaczyna ją przytłaczać zmęczenie, to była kolejna szalona noc z rzędu. Tak bardzo chciałaby się znaleźć w ich sypialni, w ich łóżku, z dala od tego wszystkiego. Teraz jednak była tutaj z tym wampirem, przeniosła wzrok z jednego z gobelinów na Smitha. - Spróbuj.

Zmrużył lekko oczy - Jestem Alastorem. Przybyłem na Maltę z jasnym zadaniem...które wymaga przetrwania waszej domeny. Co wydaje się być mało prawdopodobne. - z jakiegoś powodu jego spojrzenie wydawało się być nieprzyjazne...i coś jeszcze

- Więc się spóźniłeś. - Evelyn przeleciała w głowie przez wszystkie informacje archontach i całej tej bandzie. - Z jakim zadaniem tu przyjechałeś?

- W mojej ocenie jest niepożądane aby to ujawniać. Spóźniłem się? Nie ma dla was ratunku?

- Oh, jeśli pochyla się nad nami szanowny alastor, to z pewnością ratunek się znajdzie. - Jak potężny musisz być Smith? Na kogo polujesz. - Ja już zaczynam się przyzwyczajać do myśli, że wszystko straciłam.

- Nie zrobię tego, jeżeli nie będę miał z tego korzyści. Czego, jak na razie, nikt nie zdołał mi obiecać

- Zabrałeś mnie tutaj bo chciałeś informacji, przynajmniej tak to odebrałam. Z mojej pozycji nie jestem w stanie ci niczego obiecać.

- Tak wszyscy mieli to odebrać. Wiem od ciebie wszystko czego chciałem. Sprowadziłaś łowców na Elizjum Strykera.

Poczuła jakby ktoś sprzedał jej pożądanego kopniaka w plecy. - Skąd taka pewność…

- Przekonajmy się - obrócił się tyłem do Evelyn i sięgnął do jednej z szaf przykrytych materiałem. Zaczął wyciągać rzeźbione, sferyczne przedmioty wielkości pięści - W którymś momencie miałaś bliski kontakt z łowcami, prawda? Uderzyli cię lub trafili pociskiem

- Jeden starał się mnie trafić nożem, tyle … na moście pod fortem do mnie chyba strzelano, ale to już było pod fortem.

- Masz w sobie nadajnik - zaczął rozkładać kamienie w krąg na środku pomieszczenia. Zupełnie nie celował w symbole na materiale

- Super i niby kiedy mi go podłożono co, i dlaczego go nie wyczułam? - Dziewczyna z zaciekawieniem przyglądała się kręgowi.

- Szał bitewny - czasem najgroźniejszy cios wcale nie przychodzi z ostrzem - przez chwilę krytycznym wzrokiem oceniał ustawienie kamieni. Zamienił dwa z nich miejscami..po czym z namaszczeniem zrobił to jeszcze raz - Nie wiem - i nie obchodzi mnie to - kiedy ci go podrzucono. Ale wiem też że to nie twój błąd stworzył największe zagrożenie

- Czy ma to coś wspólnego z tym childe Burnsa?

- Nic i wszystko. Wasze błędy były od siebie niezależne. Ale konsekwencje są więcej niż sumą. - wyciągnął z szafy miecz. Dziwną, nietypową broń - coś podobnego do szabli, choć wykonanego z kości słoniowej. Nietypowa rękojeść, ostrze węższe i cieńsze niż którakolwiek historyczna broń którą Evelyn widziała - bardziej jak paradne narzędzie. Na pewno nie była młodsza niż z XVIII wieku - miała cechy tamtejszych szabli. No i była cała, dosłownie cała, pokryta runami błyszczącymi kolorem krwi - Evelyn Bradley, daję ci możliwość odpokutowania za twoje naruszenie Maskarady inaczej niż twoim życiem

- A mogę poznać tą możliwość?

- Narazisz swoje istnienie żeby dać łowcom to czego chcą - i sprowadzisz na nich zgubę ich zachłanności

- Mam wybór zginąć lub prawie na pewno zginąć.

- Masz wybór: albo w raporcie z tego przesłuchania wyjawię Księciu istnienie nadajnika, albo wykorzystamy tą wiedzę

Więc teraz jest to przesłuchanie. Evelyn odruchowo sięgnęła do swojej szyi, jednak powstrzymała się zanim znów dotknęła pierwszego ugryzienia. - Mogę być przynętą.

- Wierzyłem że będziesz chętna do współpracy - chyba przegapił miejsce gdzie powinien być sarkazm - Usuniemy nadajnik. Wyjaśnię ci twoje zadanie. Zabezpieczę się przed tobą - wskazał dziewczynie żeby weszła do kręgu

Tego mi jeszcze brakowało… czary. Powoli weszła do kręgu. - Musisz się przede mną zabezpieczać?

- Mogę - podał Evelyn nieduży zwój. Pergamin. Cholerny pergamin, choć dość nowy. - Czy masz przy sobie coś co chciałabyś zachować?

Brytyjka spojrzała na siebie. Była w zdobytej wcześniej sukience i miała tyle ile się w niej mieściło - czyli siebie. - Jak mam rozumieć twoje pytanie?

- Usuniemy z twojego ciała wszystko, co dla niego obce

- Czy możemy pozostawić wieloletnią prace moich stomatologów? - Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi. Tak bardzo chciała poznać świat wampirów, a teraz wychodziła na to, że im dłużej jest jednym z nich tym mniej wie. W jej głowie zaczynał panować mętlik. Chce znów spotkać Breta ale i tak prawdopodobnie nie będzie mu mogła spojrzeć w oczy. To przez nią stracił Saint Angelo. Skupiła wzrok na wampirze. Po chwili zastanowienia uznała, że musi zadać to pytanie. - Na prawdę można usunąć coś z czyjegoś ciała za pomocą kręgu z tych… run?

- Runy to tylko część większego mechanizmu. I możemy - jeżeli odłożysz je teraz na zewnątrz kręgu - założył grube, ochronne rękawice zanim wziął do ręki gliniany garnek z pokrywką. Jak wszystko inne - upstrzony okultystycznymi znakami

- To doskonale że jestem stomatologiem, daj mi 5 minut. A co jest w tym garnku?

- Coś co uśpi cię na jakiś czas. Ale po kolei. Jesteś gotowa?

- Nie mam nic co byłabym w stanie w tej chwili z siebie wyjąć, a wiec oddaje się w twoje ręce Smith.

- Otwórz zwój. Wykonaj dokładnie całą zawartość

Evelyn z wprawą rozwinęła zwój, został spisany po angielsku - i to przyjemnym, płynnym pismem. Szkoda że znów w kolorze krwi...albo i faktycznie krwią. Według wytycznych ma usiąść na w kręgu 13 ostrych kamieni na jednolitym, gładkim podłożu i oddać się medytacji nad serią znaków - czymś w rodzaju kanji. Całość powinna potrwać 5 minut. Na koniec rytuału tekst spisany na pergaminie wyblaknie i zniknie - a chwilę potem cały pergamin zamieni się w drobny popiół.

Dziewczyna uśmiecha się i nie mógł mi tego powiedzieć. Zrzuca buty z nóg tak by wylądowały poza kręgiem i bosymi stopami staje na dywanie. Po chwili namysłu uznaje, że najwyraźniej tkanina może być gładkim podłożem i przysiada na środku tak by było jej w miarę wygodnie w zbyt obcisłej spódnicy.

Inteligencja + Okultyzm ST 4, 5 kości, 07752, 4 sukcesy



Stopniowo zaczyna czuć jak wszystkie obiekty w ciele zacznają się przesuwać do zewnątrz. Drzazgi, farba na włosach. Cały brud na ciele. Ku jej zaskoczeniu także ubrania. Wszystko to, kiedy już dotrze do powierzchni zamienia się w maź w kolorach tego co właśnie wypłynęło. Cała paciaja odpływa w stronę kręgu i zatrzymuje się tuż przy jego krawędzi. Nadajnik wyszedł jako nieduża kropka metalicznej mazi na szyi Evelyn.

Gdy pergamin już w popiołu przesypuje się Evelyn miedzy palcami jedną ręką zakrywa swoje piersi. To dziwne ale i tak cieszy się, że w końcu jest czysta.- Jeśli nie chcesz bym biegała w samych butach po twoim statku, chyba będziesz musiał mi coś pożyczyć.

Bez słowa podał Evelyn długą, czerwoną szatę zdobioną w złote symbole camarilli - coś jak habit, tyle że z całą pewnością nie tak skromny. I chyba..chyba zrobił to… z odrobiną szacunku?


- Dziękuję. - Brytyjka podniosła się i szybko założyła habit. Ubierając się z fascynacją przyglądała się symbolom. Po chwili refleksji spojrzała na wampira. - To teraz garnek?

- Tak ci śpieszno być nieprzytomną w komnacie Tremere?

- Odniosłam wrażenie, że nie za bardzo mam na to wpływ. - Rozejrzała się po komnacie. - Bardzo chętnie pozostanę jeszcze chwilkę przytomna.

- Do rzeczy. Potrzebuję przynęty- bardzo specyficznej przynęty - co wymaga historyka-eksperta z wiedzą o historii Malty wystarczającą do sfalsyfikowania artefaktu.

- Na tyle na ile historyk może być przynętą, to bardzo proszę. Nie wiem jednak czy będę w stanie wykonać falsyfikat. - Po chwili zastanowienia dodała. - No może to zależy od tego kto ma się nabrać.

- Nie wyraziłem się precyzyjne. Trzeba spreparować wszystko - od wzmianki w książkach po wykopaliska. Tak żeby dawny właściciel uwierzył że jego skarb został odnaleziony

- Kim jest właściciel i o jakim przedmiocie mówimy?

- Obie te rzeczy są, jak na razie, tajne. Ale na początek...co to jest? - podał torreadorce mały plik zdjęć. Szkatułka na zdjęciu była inkrustowana jednymi z rzadszych odmian drewna, dziewczyna bez problemu rozpoznała między innymi paskudną do obróbki czarna dębinę. Misternie przycięte kawałeczki grubości papieru układały się w bogate wzory pomieszane z inskrypcjami łacińsko-arabskimi

Inteligencja + Wykształcenie, ST7, 9 kości +S, 099876662 - 6 sukcesów
jesteś w stanie określić to z dokładnością do miasta i dekady - Tripoli 1510-1520. Ottomański mistrz który zaczerpnął nieco z kultury hiszpańskich zdobywców
inskrypcje opisują że to dar przekazany Ghufranowi “Miłosierdziu Nocy” jako podziękowanie i dowód wierności w momencie zawarcia sojuszu między tymi których reprezentuje ( nie padło kto to ) a druga stroną ( nawet nie ma przedstawiciela )
Szkatułka jest wykonana z cennego drewna i srebra - choć jest wiele detali z innych materiałów
Troche przypomina kształtem ozdobne pojemniki na broń rodową( krótki miecz lub sztylet) - ale to może być też relikwiarz
Na pewno też przewidywano że będzie podróżować, w tym drogą morską - jest sporo wzmocnień i uszczelnień



- Coś bardzo cennego. - Chcę to mieć w swoich łapkach. - Szkatuła z początku XVI wieku, szacuję drugie dziesięciolecie. - Złożyła zdjęcia i oddała wampirowi. - Ładne cacuszko, gdziekolwiek jest.

- Tylko tyle?

- Dlaczego właściciel i przedmiot są na razie tajne? Skoro mam nad tym pracować muszę mieć informacje.

- I będziesz ich miała tyle ile to konieczne. Nie więcej

- A więc to jest po prostu szkatułka.

- Szkatułka, do której podobną znajdziesz podczas badań. Parę detali będzie źle zinterpretowanych, parę faktów przekręconych - ale właściciel natychmiast ją rozpozna. Zwłaszcza że otwarcie będzie dopiero planowane

Dziewczyna jeszcze raz zerknęła na zdjęcia. - Więc to jest ten przedmiot. Wygląda mi na relikwiarz…. kto jest właścicielem?

- Czy ja właśnie dwukrotnie nie powiedziałem ci że to nie jest informacja dla ciebie?

- Do trzech razy sztuka. Potrzebuję wiedzieć na ile będę musiała zaingerować w znane mi źródła, a to zależy od wiedzy właściciela.

- Mocno kultywują tradycję, choć zaginęło im dużo faktów. Jeżeli sprawa - od przecieku o wynikach do otwarcia - zamknie się w dwóch tygodniach, nie powinni wiedzieć nic więcej niż kiedy i od kogo ją otrzymali - czego nie wiemy. Z całą pewnością doskonale znają jej wygląd i zawartość

- Wiesz, co jest zawartością?

- Nie. Ale przy opisie znaleziska przyjmij dodatkową wagę.

Evelyn przytaknęła. Ciekawe czy jako odkrywcy dadzą mi tego chociaż dotknąć.

Kilkunastocentymetrowe, nagie stworzenie o mięśniach nie pokrytych skórą wypełzło spod jednej z szaf. Z wysiłkiem ciągnęło po dywanie zwój. Przytargało go pod nogi Smitha i głośnym buczeniem domagało się uwagi.


Gdy tylko stworzenie pojawiło się, dziewczyna zrobiła kilka kroków w tył. - Co to ma być?

- Kontrakt naszej współpracy - odebrał od istoty zwój i rozwinął go do pełnej szerokości

- Czy ja wyglądam jakbym pytała o zwój?

- Homunculus, w takim razie. Spisał już umowę

Dziewczyna jeszcze raz z niedowierzaniem spojrzała na istotę. Mały stworek jakby wyczuł spojrzenie Evelyn. Bo na pewno go nie zobaczył. Nie miał oczu. Wyszczerzył kły, z mordki uleciała ma lawendowa chmurka. Szybko przeniosła wzrok na tekst. -Rozkoszna istota. Powiadasz, że jest w stanie pisać?

Zanim Smith odpowie skupia się na tekscie umowy. Od razu rzuca się jej w oczy kilka zasad takich jak wymóg tajności czy też szczegóły jej zadania. Znów cel jest niedoprecyzowany... DO tego ta nazwijmy to nagroda. Evelyn ma być zwolniona z naruszneia maskarady, cokolwiek miałoby to znaczyć. Ani nei czuje by tą tradyzję rzeczywiście naruszyła, ani by zwolnienie z ewentualnej odpowiedzialności ją ratowało. Jednak sam fakt, że może dowie się czegoś o wampirach kusi ją. Ma podpisać dokument własną krwią...

- Przewyższa inteligencją znaczną część ludzi - wychwalany stwór zaczął węszyć koło nóg Evelyn, poruszając się po złożonej - albo losowej - trajektorii

- Wierzę ci na słowo. Czy mógłby oddalić się od moich nóg? - dziewczyna stara się odsunąć. - Nie widzę w tej umowie żadnej informacji o tym co będzie w przypadku jej złamania.

- Nie da się jej złamać.

- Yhym. Wspominałeś na początku tej rozmowy, że potrzebujesz by utrzymana została domena mego Sire. Jak to się ma do tej całej dywersji?- Przez chwilę przyglądała się papirusowi, po czym przeniosła wzrok na wampira. - Czemu miałabym chcieć pomóc ofierze?

- Nie, nie domena Strykera. Mówiłem o domenie Howarda - całej Malcie. Na której musi być zorganizowana zasadzka - zbył milczeniem pytanie o pomaganie ofierze. Czekał na jakąś decyzję Evelyn

Dziewczyna czuła jak narasta w niej ciekawość. Czy jestem w stanie przekłamać wyniki wykopalisk… Na kogo polujesz Smith. Zerknęła jeszcze raz na dokument. - Jak mam to podpisać?

- Dokładnie tak jak zostało napisane: własną krwią. Nie ważne co napiszesz - ważne że z własnej woli i własną krwią

- Masz jakieś pióro na krew w tym swoim magicznym pokoju? - Evelyn uśmiechnęła się. Po raz ostatni próbuje rozczytać imię ofiary używając nadwrażliwości. Nietsety jedyne czego sie dowiaduje to tylko tego, że zaklęcie, ktore osłania litery sporządzial kobieta... poteżna kobieta.- Czy też wystarczy ci odcisk palca?

Auspex 3 =Percepcja + Empatia ST8, 5 kości, 97552, 1 sukces
nie udało ci się przebić przez mgiełkę magii krwi (potężnej, swoją drogą. Nie było tego dużo, ale jak na razie najsilniejszej) która zasłania to imię - ale udało ci się odczytać kawałek aury kobiety która tworzyła ten kontrakt. Tj wiesz że była to kobieta.



- Odcisk palca wystarczy -nie odwzajemnił uśmiechu. Wręcz wydawał się zniecierpliwiony

Evelyn wysunęła kieł i nacięła prawy kciuk. Przez chwilę obserwowała kroplę krwi po czym odcisnęła swój palec na pergaminie. - To skoro już podpisałam ten cyrograf, kiedy mogę się zabrać do pracy i jakiej pomocy mogę się od ciebie spodziewać?

- Żadnej. Nasza umowa jest tajna - nie wiem nic o twoich planach na przyszłość ani tym bardziej o wykopaliskach. Będziesz kontaktować się z Joachimem - i to on, w miarę swoich skromnych możliwości przydzieli ci ochronę terenu - małe stworzenie jednym skokiem znalazło się na szafie, obserwując Evelyn zjadliwie sycząc - Mam jeszczę parę pytań co do tego najazdu na Elizjum

- To tylko się upewnię. Chcesz bym podała do opinii publicznej, że odnalazłam obiekt podobny do tego ze zdjęć. Liczysz na to, że zrobię to nie mając obecnie schronienia, bez środków, najlepiej tak by ktoś w to uwierzył? Jesteś niepoprawnym optymistą Smith. - Evelyn uważnie przyglądała się stworzonku. Chyba nie lubimy się ze wzajemnością.

- Z całą pewnością nie jestem niańką - nawet nie wzruszył ramionami

- A co do “najazdu”...- Dziewczyna po krótce opowiada swoje ostatnie dni. Podkreśla, że jakiś czas temu użyto na niej demencji i mam omamy, więc nie jestem pewna swoich wrażeń. Nie ma bladego pojęcia kto jej tak umilił życie. A to, że może mieć do czynienia z demencją podejrzewa gdyż starszy malkiavian stwierdził, że mógłby zrobić coś podobnego. Brytyjka opisuje swoje spotkanie z łowcami na mieście i opisuję grupę, którą spotkała. Nie ma pojęcia jak ją zidentyfikowali, jedna z nich spojrzała na nią i jakby wiedziała, nie wie też jak ale jeden czaił się za nią. Wspomina też o ludziach pod bramą po czym opisuje cztery postacie czajace się na dachu

-*-

Żołnierze w cywilu odwiozą cię na brzeg w dowolne wskazane miejsce. Możemy to pominąć, możesz machnąć moment na przemyślenia.

Evelyn wie, że zostało jej jakieś 1,5 godizny do świtu. Postanawia sprawdzić swoje siły i udać się do jednego z zapamiętanych schronień, sprawdzić czy da radę się tam przespać. Po drodze szuka jakiegoś sklepu, w którym mogłabym po zmroku nabyć ładowarkę do telefonu i laptop.

-*-


Nieduża kamieniczka na krańcach miejskiej części wyspy była...podejrzanie dobrą ofertą. Prawie pięćdziesiat metrów kwadratowych, dziesięć minut do autobusu i pół godziny do portu. Wszystko - całe dwa piętra kamieniczki - w cenie osiągalnej dla Evelyn.

Wszystko wyjaśniło się na miejscu.

Nazwanie wejścia do tego budynku włamaniem ubliżałoby faktycznym włamywaczom. Drewniane drzwi bujały się na wietrze, a zapach już od wejścia informował że miejsce zostało zdobyte przez bezdomnych (tych nieistniejących, przynajmniej według rządu Malty) i zamienione w szaleto-spelunę. Paradoksalnie, sam budynek nie był w złym stanie - choć może miało na to wpływ że Evelyn miała nieco inne pojęcie ruin niż inni ludzie.

Evelyn zagląda do środka i pierwsze co widzi to żule. Definitywnie żule. Ledwie do środka wpadło trochę światła z ulicy i pojawił się pierwszy; leży nieprzytomny w poprzek korytarza już półtora metra za drzwiami. Słychać bełkot dwóch następnych z pokoiku obok.
Schody na górę mają wyłamane kilka stopni i widać przez nie sufit po drugiej stronie.

zręczność + skradanie, ST6(5+1 za brak umiejki), 6 kości, 008854 = 4 sukcesy



Evelyn chwyta sie wyższej części schodów i sprawnie przeskakuje barierkę. Na szczeście udaje się jej nie tylko wejść na górę bez zaalarmowania któregokolwiek z piątki żuli na dole, ale też udało nie wpakować się na pułapkę u góry. Ktoś pozawieszał sznurki z dzwoneczkami, sprytnie je pozaczepiał i pochował same cięgna. Jak nic byłby spory raban.

Drzwi u góry są przymknięte - nie mają zamka ani nawet klamki. Ale mają cienki łańcuszek który najwyraźniej przekroczył możliwości żuli. A może to jednak były schody. W szczelinie między drzwiami a framugą udało się jej zajrzeć do środka...i jest tam kolejny tuzin osób. Arabskie chusty, olbrzymie tobołki, dzieciaki w samych spodenkach - wypisz-wymaluj biedni uchodźcy.

Evelyn kopnięciem otwiera drzwi i wchodzi do środka. - Witam, jestem nowym właścicielem tego lokalu, chciałabym byście go natychmiast opuścili zabierając to truchło z dołu po drodze. - Gdy widzi brak zrozumienia na twarzach zebranych powtarza to po arabsku.

Przez pierwsze kilkanaście sekund nie było żadnej reakcji. Wyrwani ze snu “lokatorzy” potrzebowali chwili na zrozumienie sytuacji. A potem zaczęły się jęki, błagnia i prośby, ciągnięcie za ubrania “byle nie na dwór”, “gdzie mamy się podziać”, “miejże litość”...

- Jestem cholernie miła kochani, mogłam wezwać policję i kazać was eksmitować z wyspy, jednak pozwalam byście po prostu znaleźli inny lokal, który akurat nie należy do mnie.

Ton jęków podniósł się o (oktawę). Gdzieś któryś skryty za plecami dzieciak warknął “jest sama”. Ktoś żądał pokazania dowodu własności, ktoś inny krzyczał o jakichś prawach, wszyscy pomstowali na Evelyn.

Charyzma + Zastraszanie ST7, 2 kości, 00, dwa sukcesy.



Groźba policji podziałała. Powtórzono ją raz wśród mieszkańców, a po chwili była już na ustach wszystkich. Z lamentem który zapewne obudził całą ulicę kawalkada opuściła kamieniczkę i zaczęła rozchodzić się w noc. Evelyn, królowa pobojowiska, została sama na piętrze. pomiędzy dziurą prowadzącą na balkon a zatrzaśniętą okiennicą w drugim pokoju.

Evelyn przysiada na skrzyni i sięga po notatnik z plecaka. Chwilkę patrzy na puste strony, które w jej głowie zapełniają się zapiskami ze starych zeszytów. Na ile wystarczy mi to co mam w głowie, na ile będę musiała odtworzyć swoje zapiski. W szczelinach okiennic szumiał wiatr znad morza. Nie wierzę, że to wszystko dzieje się ot tak. Opierając się o drewnianą ścianę, która ugina się pod jej ciężarem zerka na dziurawy dach. Gdzieś tam musi być jakaś cholernie wredna, wkurwiająca istota, która ordynarnie się nad nią znęca. Przez chwilę wyobraża sobie małego obleśnego nosferatu, śmierdzącego zepsutymi małżami i z satysfakcją zamyka go w najobleśniejszym kiblu jaki jest w stanie sobie wyobrazić. Wtedy dociera do niej zapach tego miejsca, wizja kolejnej nocy bez prądu, łóżka i prysznica.. Szalę przechyla myśl o braku kąpieli. Podnosi się i biorąc notes pod pachę opuszcza ruinkę. Zatrzymuje się dopiero na ulicy ciesząc się świeższym powietrzem… nie do końca świeższym? Przed budynkiem nadal stoją jego lokatorzy. - Zabierać się stąd. - Mówi to bez przekonania. Widzi, ze lokatorzy cofaja sie ale tylko za zaułek i pewnie gdy tylko odejdzie wrócą. Powolnym krokiem rusza w stronę centrum. Raczej będzie musiała znaleźć coś w lepszym stanie. Ale to jutro. Jutro poszukam schronienia. Po chwili namysłu udaje się do najbliższego hotelu, który w standarcie ma łazienki w pokojach.

Po wynajęciu pokoju na 3 noce wpada do niego jakieś pół godziny przed świtem. Zamyka drzwi na klucz, zostawiając go w zamku i zasłania okiennice. Dopiero wtedy rzuca plecak na jedyne krzesło w pokoju i stając na środku bierze głębszy oddech. Po sekundzie zdaje sobie sprawę, że niestety to nie pomaga jak kiedyś. Zagląda do łazienki. Jest mała, ale materac z łóżka może uda się tu jakoś wrzucić. Najwyżej zablokuję drzwi, choć prosiła na recepcji by nikt jej nie przeszkadzał. Po chwili namysłu bierze szybki prysznic i blokując krzesłem drzwi zabiera się do przygotowania sobie łóżka. Materac opiera się o umywalkę i kibel tworząc kołyskę, ale nie ma zamiaru znów spać na podłodze. Po chwili dorzuca poduszkę i kołdrę. - Luksusy. - Zgarnia swoje rzeczy, pozostawiając stare ubrania w pokoju i po zamknięciu się w łazience układa się do snu. Przed oczami pojawia się jej szkatułka - Ghufran ”Miłosierdzie Nocy” - ładnie..- Uchyla oczy i widzi dziurki wentylacyjne w drzwiach łazienki, szybko przesłania je plecakiem. Potem już tylko odpływa.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 17-07-2016 o 21:18.
Aiko jest offline