16-07-2016, 20:27
|
#19 |
| Po uporaniu się z rozbiciem obozowiska i pozbieraniu się po dawce miłości zaserwowanej mu przez Kilgore, Awe przysiadł aby przejrzeć swoje rzeczy. Nie było tego dużo, ale w tych okolicznościach nie mógł narzekać - miał też nadzieję, że część z ocalonych przedmiotów będzie mogła zostać użyta do handlu wymiennego z tubylcami - którzy jak sądził nie mogli sami wytworzyć tu wielu produktów. W pierwszej kolejności postanowił jednak przebrać się z porwanych przez sztorm łachmanów, które miał na sobie. Z przyjemnością zamienił je na wygrzebany z plecaka strój podróżny.Choć katastrofa odcisnęła swoje piętno i na tym ubraniu, było one w bez porównania lepszym stanie niż to co miał do tej pory na sobie. Bez problemu przystał też na propozycję Reetera aby podzielić między wszystkich żywność, która ocalała w prywatnych zapasach. W obecnych warunkach ważne było aby działać solidarnie, jako grupa - na szczęście z tego co do tej pory usłyszał reszta towarzyszy podzielała tę opinię. Daje do podziału między wszystkich 9 racji żywieniowych Podobna zgodność panowała też w kwestii tego, że powinni zdobyć zaufanie tubylców udając się na polowanie. Rozbitkowie zaimponowali tym Awe - na okręcie jawili mu się jako grupa skrajnych indywidualistów, których w kupie trzymała głównie niesamowita charyzma kapitan. Ale wszystko wskazywało jednak na to, że w sytuacjach krytycznych można było na tej zgrai dziwaków polegać. - Faktycznie, to świetny pomysł - poparł propozycję uzycia magii rzuconą przez Anlafa. - Pójdę zobaczyć, czy uda mi się utargować trochę tej trutki, o której wspominałeś Reeter. Może przyda się przy polowaniu. Będziesz wiedział jak z niej skorzystać? - Usłyszawszy odpowiedź Reetera, Awe wziął swój tobołek i udał się w stronę kobiet warzących truciznę w kociołku. Chyba, że Reeter powie coś co powstrzyma go przed próbą zakupu trucizny. Awe podszedł do kobiet uśmiechając się przyjaźnie. Ukłonił się lekko na powitanie i gestami pokazał bulgoczącą w kociołku maź. Następnie wyjął z plecaka jeden ze swoich zapasowych sztyletów i zademonstrował jego ostrość posługując się kawałkiem starego ubrania zniszczonego przez sztorm. Następnie stukając płazem sztyletu o kamień zademonstrował, że w przeciwieństwie od używanych przez tubylców obsydianowych ostrzy, stal nie tak łatwo jest skruszyć. Gestami pokazując, że w zamian chciałby otrzymać truciznę, podał dzikuskom sztylet do obejrzenia, podał go rękojeścią w ich stronę. Sztylet: W zależności od tego, czy zostanie zrozumiany i jak drogo dzikuski będą ceniły sobie truciznę, próbuje zaoferować jeszcze kolejno:
|
| |