To prawda, Dziadek rządzi
Co do waszego rozstawienia to jest dokładnie tak jak powiedział Valtharys. Znajdujecie się na kamienistym wale, który od strony płaskowyżu ma bardzo stromy spad. Przed wami rozpościera się szeroka równina, która kończy się ścianą skalną i ołtarzem. Najbliższe wam szeregi zwierzoludzi są oddalone o 170 metrów. Przed wami teren bez żadnych walorów strategicznych, tylko ubita ziemia, która niebawem spłynie krwią.
Według moich obliczeń chłopów z Muhlendorfu zostało 10. Wszyscy z wyjątkiem Riemera mają identyczne WW i US na poziomie 35, więc możecie wykorzystać ich do walki na dystans oraz do walki wręcz. Rusznic i muszkietów jest 10 sztuk i mniej więcej tyle samo łuków. Amunicji oraz strzał wystarcza dla wszystkich na dobre pięć tur ciągłych salw. Macie dwa garłacze (jeden ma Wilhelm) oraz cztery bomby.
Tutaj jako podpowiedź mogę podać jak efektywnie wykorzystać dwa garłacze. Ich użytkowników ustawić na flankach i rozkazać oddać salwę pod skosem w stronę centrum nacierającego uderzenia. W ten sposób od strony taktycznej można zmaksymalizować ilość ofiar, bowiem nawet jeśli ktoś przeżyje pierwszy strzał to drugi z pewnością go wykończy, a przy okazji stożkowy obszar zagrożenia obejmuje cały regiment nacierających wrogów.
W szeregach wrogów są ungory, gory, bestigory (pełnią rolę oficerów) oraz władający magią kultyści. Jest też oczywiście czempion Khorne'a, z którym w walce jeden na jeden nawet Lambert miałby niskie szanse. Wrogowie nie mają broni dystansowej, więc z całą pewnością nie będą spokojnie stać, czekając aż ich swobodnie wystrzelacie. Jakieś pytania?