Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2016, 21:35   #53
Demogorgon
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
Marcus Baggins

Marcus w końcu zdecydował się działać I podjął próbę wejścia do laboratorium. Wśród jego ekwipunku do włamów był zestaw do ujawniania odcisków palców z powierzchni przedmiotów. Dokładnie do sytuacji jak ta. Przejechać trochę pyłem i pędzelkiem i można zobaczyć, które guziki wciskał szanowny pan Swampling. Marcus wystukał hasło. Musiał poczekać chwilę, ale drzwi z sykiem otworzyły się.
-Tak naprawdę, ta klawiatura to zaawansowany czytnik odcisków palców. – Powiedział Jackson Swampling, stojąc po drugiej stronie, z paralizatorem w rękach. –Wciskam te guziki głównie dla zmylenia takich cwaniaczków, jak ty. – I wystrzelił.

Duncan O’Malley, Jimmy Deep

Ciężarówka jechała dalej, a dwójce porwanych przyszło tylko słuchać dyskusji między mięśniakiem – który miał na imię, jak się okazało, Joshua – oraz kolesiem w garniturze, Lucienem. Była to nużąca i irytujaca wymiana tyrad i narzekań na czym to świat stoi i jak żaden z tych dwóch nie dostaje szacunku, na jaki zasługuje.
-Z drugiej jednak strony, ty masz tendencje do zachowywania się dosyć nierozsądnie. Na przykład z tymi tu. – Joshua wskazał na związanych Duncana i Jimmy’ego. –Zachowywałeś się jakbyś był bohaterem jakiegoś taniego filmu akcji i zupełnie zlekceważyłeś taktyczną przewagę elementu zaskoczenia. Gdyby nie ja, byłbyś teraz w szpitalu.
-Jeśli masz problemy z moimi metodami…. – Ciężarówka zatrzymała się, przerywając Lucjenowi. Joshua zarzucił sobie na ramiona obydwu porwanych, nie zauważając albo nie przejmując się, czy są przytomni, i wyszedł, gdy kierowca otworzył mu drzwi. Szli dosyć krótko, z podziemnego parkingu do windy, a nią w górę, na piętro ze sterylnie białymi ścianami. Tam zaprowadzili ich do jakiegoś białego pokoju, pustego, prócz kilku krzeseł i ekranu na ścianie. Na jednym krześle siedział jakiś mężczyzna, ze związanymi rękami. Męśniak postawił ich i wyszedł szybko, oddychając ciężko. Może był na tyle silny, aby ich obu podnieść, ale widać noszenie ich w sumie krótki dystans, zmęczyło go. Garniak zdjął im kneble, ale pozostawił więzy i szybko wyszedł, zanim którykolwiek z nich zdołał wpłynąć na niego swoimi mocami.

Tylko dla Jimmy’ego:

Próbowałeś wpłynąć na mięśniaka bez użycia słów, jednak z braku znajomości z tym sposobem używania mocy, czułeś, jak jego umysł się opiera. Walczyłeś z nim całą drogę i w końcu udało ci się osiągnąć niewielki sukces. Niewielki. Możesz umieścić w jego umyśle sugestię długości jednego słowa.



Duncan O’Malley, Jimmy Deep, Marcus Baggins

Marcus obudził się, przywiązany do krzesła ze strasznym bólem głowy. Był w sterylnie białym pokoju. Naprzeciwko niego znajdował się ekran. Na krzesłach obok niego siedziało jakiś dwóch facetów, też związanych.
Ekran włączył się. Pojawił się na nim ubrany na czarno mężczyzna w okularach-lustrzankach.
-Dzień dobry przyjaciele. Jak miło mi was widzieć. Nie znamy się i w sumie tak powinno pozostać, ale możecie mi mówić Pan J. Wiecie, jak Harley Queen do Jokera, w taki pieszczotliwy sposób. Ale dość o moich fetyszach, porozmawiajmy o was. Spadliście nam z nieba, więc przejdę do rzeczy. Wiemy o waszych kryształach, przeszukaliśmy was, kiedy byliście nieprzytomni. Jeśli będziecie współpracować i powiecie nam wszystko, co o nich wiecie, myślę, że być może zdołamy zawiązać nić wzajemnego porozumienia. Współpraca, jak pewnie wiecie, to podstawa dobrego biznesu.

Phoebe Duncan

W kwestii pytań o pająka Phoebe udało się ich zalewem speszyć Gwen, która zupełnie nie wiedziała, na co odpowiedzieć najpierw, więc wyciąganie z niej wszelkich informacji o Mordce stanowiło wyzwanie samo w sobie. Z czasem jednak udało się z niej wyciągnąć , że pająk przepada za świerszczami; nie, Gwen nie myślała by ją rozmnażać; tak, strzepnie jej włoski w oczy, jeśli się zdenerwuje; nie, nigdy nie zrobiła tego Gwen (jakkolwiek z oporami Gwen wspomniała, że zrobiła to komuś innemu na jej oczach); nie, jak pierwszy raz zrzuciła wylinkę, Gwen nie za bardzo wiedziała co się dzieje i nie nagrała tego, myślała, że Mordka umiera. Gwen właśnie wyjaśniała, że to imię nadał jej brat, gdy wydarzyła się sytuacja z muzyką.
Przed powiedzeniem czegoś więcej na temat tej dziwnej sprawy, Gwen wzbraniała się jeszcze bardziej. W końcu jednak Phoebe nacisnęła na tyle, że (po odłożeniu Mordki) zaczęła mówić, z początku bardzo cicho i powoli. W miarę jak mówiła, można było jednak odczuć, że od dawna chciała się komuś zwierzyć.[/i]
-Mój brat od miesiąca…zmienił się. Zachowuje się dziwnie, ma ataki szału. Puszcza tę muzykę i zachowuje się w przerażający sposób. Z początku myślałyśmy, że to może tylko stres z powodu nowej pracy, ale potem…. – Zamilkła na chwilę. –Chciałam się tylko pochwalić Mordką w klasie. Myślałam, że wszyscy będą mi zazdrościć, a oni się śmiali. Wyzywali mnie od dziwolągów i miłośniczek robali. A Lily Thompson próbowała dźgnąć ją ołówkiem! Mówiłam, żeby przestała, ale Mordka się zdenerwowała i zaczęła strzelać włoskami i jeden trafił Lily w oko! – W miarę jak mówiła, Gwen zaczęła być coraz bardziej zdenerwowana i trzęść się, jakby zaraz miała się rozpłakać.
Phoebe z kolei poczuła, że nagle zrobiło się strasznie duszno w pokoju. Jakby zbierało się jakieś napięcie, którego źródła nie potrafiła zlokalizować, jakby wszystkie te negatywne emocje miały zaraz wylać się z jej koleżanki i udusić je obie. Czuła, że ciężej jej jest oddychać. Przerwała na chwilę, oferując, że otworzy okno. Robiąc to, zobaczyła na dole dziwną scenę – Kate rozmawiająca z kimś w samochodzie lodziarza. Ale…wydawało się jej, że jest tam ktoś jeszcze. Na krawędzi granicy wzroku, kogo nie może dostrzec, chyba, że kątem oka. Od patrzenia zakręciło się jej w głowie.
Wróciła do Gwen. Dało się wreszcie oddychać w pokoju. Pozwoliła jej kontynuować.
-Wezwali mojego brata do szkoły. A on….on złapał Lily za gardło i zaczął walić nią o ścianę jak szmacianą lalką! I cały czas mówił, że będzie mnie chronić! Zawsze i wszędzie! – Głos zaczął się jej załamywać. –Od tego czasu nie wychodzi z domu. Kate się nim zajmuje. Ona….jakoś to załatwiła, by ta sprawa przycichła.
Gwen podciągnęła nogi i zaczęła się kiwać, wyglądało jakby miała się rozpłakać.
-Ja tylko chcę, żeby Billy był znowu sobą.
 
Demogorgon jest offline