Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-07-2016, 18:37   #51
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Również dla Jamesa ta sytuacja pachniała konkretnym absurdem. Przeszła mu nawet przez głowę myśl, że to wszystko to jakiś przydługi trip po tabsie wrzuconym mu do drinka przez kelnera w tej spelunie pełnej punków. Lecz ból był bardzo realny. Wolał więc nie analizować nawet czemu tak się stało, jak się stało i zająć się próbą wydostania się. Oczywiście w tej sytuacji był praktycznie bez szans. Wtedy zastanowił się przez moment i w zasadzie wpadł na to, że być może jego moc nie wymaga mówienia sugestii na głos, a pstrykanie palcami to był tylko jego głupi nawyk z dzieciństwa, którym zwykle szpanował gdy wpadł na jakiś pomysł. Skoro wpadł teraz bez pstrykania, to znaczy że nie było mu do niczego potrzebne. Lecz Jimmy nigdy nie próbował działania mocy bez pstrykania, ani tym bardziej bez wymawiania sugestii. Musiał po prostu spróbować. Tylko na kim? Ten typ obok się nawet jeszcze nie ocknął po wpierdolu jaki dostali. Co za leszcz! Do śpiewania pierwszy, a jak co to bije ich każdy kogo spotkają. No nic, trzeba będzie poczekać aż ktoś postanowi się ujawnić...
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline  
Stary 16-07-2016, 12:26   #52
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan

-Gotowa?
-Chyba...
-Weź głęboki oddech. Spokojnie, tym razem sobie poradzisz.
-A ty nie chcesz spróbować?
-Nie, dziękuję, ja już zebrałam swoją dzisiejszą dawkę poniżenia. Teraz twoja kolej.
Gwen z powątpiewaniem spojrzała w górę schodów. Na samym ich szczycie, wznosiły się upiorne wrota, wykonane z mgły. Wiły się i odkształcały, jakby starały się sięgnąć w kierunku gracza.
Przez kilka chwil, myślała nad czymś gorączkowo, w końcu jednak westchnęła ciężko, a na jej twarzy pojawiła się determinacja. Lord Venomstache ruszył raptownie naprzód, a blokująca go mleczna zapora rozwiała się, ukazując pogrążony w ruinie i mroku, stary cmentarz. Na jego przeciwnym końcu czekał ogromny mężczyzna w poplamionym krwią płaszczu i kapeluszu z szerokim rondem. Twarz, okoloną siwymi włosami i rzadką brodą, przysłaniała mu, owinięta w koło oczu chusta. Na dole ekranu, pojawiła się czerwona, pozioma kreska podpisana "Ojciec Gascoigne".

Mężczyzna zaatakował. Jednym susem przesadził cały cmentarz, zamachując się ciężkim toporem. Arystokrata rzucił się w bok, w ostatniej chwili unikając rozdzierającego uderzenia.
-Spokojnie, nie panikuj! Trzymaj się blisko, ale nie atakuj! Poczekaj aż się odsłoni, albo zmęczy!
-Wiem, próbuję! - zapiszczała skupiona na grze dziewczynka, unikając kolejnych cięć, oraz chmury szrapnelu, wystrzelonej z garłacza.

Po paru minutach zaciekłej potyczki, pasek życia bossa, spadł do 2/3 swojej imponującej długości. Ojciec Gascoigne z rozmachem złapał toporzysko oburącz i potężnym szarpnięciem rozłożył je, zmieniając w coś na kształt dziwacznej halabardy z drzewcem przypominającym szynę.
Zazwyczaj to właśnie ta zmiana oręża, była przyczyną zguby Lorda von Venomstache. Większy zasięg ataków, oraz odmienny zestaw ruchów, wybijały Gwen z rytmu. Gubiła się i popełniała błędy, z czego każdy kosztował ją sowity kęs paska zdrowia, oraz kolejne zmarnowane fiolki, uzdrawiającej krwi.

Jednak tym razem, szło jej znacznie lepiej. Może powoli zaczęła przyzwyczajać się do sztuczek oponenta? A może po prostu miała lepszy moment. Jakiekolwiek by powody nie były, skutecznie trzymała przeciwnika na dystans, przerywała jego ataki celnymi postrzałami z pistoletu i kontratakowała wściekłymi dziabnięciami segmentowego bicza.

Phoebe nie mogła oderwać oczu od tego widowiska. Starała się jednocześnie obserwować brutalną potyczkę dziejącą się na ekranie, oraz narastające skupienie na twarz koleżanki. Odruchowo pakowała do buzi kolejne winogrona i chrupki, umilając sobie te pełne napięcia chwile. Analizowała też ruchy walczących, oraz zastanawiała się, jakby to było, używać takiego oręża w prawdziwej walce. Dżentelmeńska laseczka rozkładająca się w żyletkowy bicz, wyglądała na trudny do opanowania, ale szalenie zabawny i nieprzewidywalny gadżet!

Pasek życia bossa kurczył się z każdą chwilą. Gwen była jak w transie, absolutnie wyłączona i zamknięta w swoim małym światku. Nie istniało nic, poza mrocznym cmentarzyskiem, upiorną muzyką, oraz tańcem śmierci. "Jeszcze chwila! Już niebawem będzie martwy! Doskonała robota!" - Phoebe z wielkim trudem utrzymała swój komentarz w głowie, zaciskając pięści na krańcu spódniczki. Bała się, że jeśli się odezwie, rozproszy uwagę graczki.

I dokładnie wtedy, Ojciec Gascoigne eksplodował!
-TAK! - Phoebe aż zakrzyknęła z zachwytu, pozwalając w końcu ujść wzbierającemu napięciu! Ale w ułamkach sekundy, dotarło do niej, że coś było potwornie nie tak. To nie była animacja śmierci. To była animacja przemiany!
W miejscu starego łowcy, stała teraz wielka, kudłata poczwara odziana w resztki jego szat. Zatoczyła się kilka razy, jak pijana, tylko po to, by z przerażającą szybkością rzucić się w kierunku swojego niedoszłego pogromcy.
-Nienienienienie! - zapiszczała Gwen, całkowicie zaskoczona takim obrotem sprawy. Spanikowana, zaczęła miotać się i uciekać po całym cmentarzu. Próbowała kryć się za nagrobkami, by dać sobie chwilę na odzyskanie koncentracji, ale Bestia przebiła się przez nie, z łatwością. Nim graczka zdołała otrząsnąć się z szoku i odzyskać swojego ducha walki, wszystko dobiegło końca, a na ekranie, pojawiło się wielkie, wyzywające "You Died".

Przez kilka następnych chwil, w salonie, panowała całkowita cisza. Osłupiała Gwen wpatrywała się w ekran, próbując powoli przetrawić to, co się stało. Phoebe przyglądała się jej z mieszaniną rozbawienia i ekscytacji. Nie mogła się już doczekać, następnej rundy.
-Mam chyba trochę dosyć...
-No co ty, chcesz się poddać? Teraz? Gdy byłaś tak blisko? - w głosie Phoebe dało się usłyszeć wyraźną nutę drwiny.
-Nie...o-oczywiście, że nie. Ale muszę chwilę odpocząć. Z-zebrać myśli... - odparła Gwen przepraszającym tonem. Jakby chciała upewnić się, że nikogo nie uraziła. -A-a w tym czasie, może pokażę ci mój pokój? Jeśli chcesz. I przedstawię ci moją pajęczycę. D-dobrze?
-Jasne, żaden problem, prowadź - drwina ustąpiła miejsca teatralnemu rozczarowaniu. -Masz, zjedz winogronko, zasłużyłaś - nim nieśmiała dziewczynka zdążyła zareagować, koleżanka wepchnęła jej owoc do ust. -..k-kuję - wybąknęła tylko, zaskoczona.

Następnie obie udały się na górę. Pokój okazał się nieduży, ale całkiem przyjemnie urządzony. Jednak dla Phoebe, liczyła się tylko zawartość sporego terrarium ustawionego na jednej z szafek. Aż westchnęła, gdy przyjaciółka zaprezentowała jej swojego pupila. Mordka była taka śliczna! Cała brązowiutka i puchata! Wyglądała tak pociesznie i poczciwie i tak uroczo poruszała nogogłaszczkami!
-Aphonopelma Moderatum, lub Rio Grande Gold Tarantula - oceniła z uczoną miną, uważnie oglądając zwierzaka. -Sądząc po rozmiarze, stosunkowo młody osobnik. Jest bardzo zadbana, dobra robota. Czym ją karmisz? Jaką ściółkę jej zapewniłaś? Jak z natężeniem światła i wilgocią? Masz zamiar ją rozmnożyć i zbić kokosy na handlu maleństwami? Czemu imię Mordka? Czy jeśli się zdenerwuje, strzepnie mi w oczy podrażniające włoski i będę się rzucać po podłodze, w agonii, błagając o śmierć? Czy zrobiła ci kiedyś coś takiego? Bardzo bolało? Czy ty lub Kate, jesteście uczulone? Czy nagrałaś jak zrzuca wylinkę? Pokażesz mi? - nie mogła się powstrzymać, przed zadawaniem kolejnych pytań. Z trudem dzieliła swoją uwagę między pająkiem, a terrarium, z ciekawością przyglądając się każdemu szczegółowi.

W tym czasie Mordka, leniwie i bez większego zainteresowania, przemieszczała się po rękach właścicielki. Gwen całkiem umiejętnie, przerzucała ją z dłoni na dłoń i delikatnie obracała, w taki sposób, by pokazać ją jak najlepiej, ze wszystkich stron. Starała się też w miarę możliwości, odpowiadać na zadawane pytania, ale Phoebe całkowicie ją przytłoczyła.

Zaaferowana zwierzakiem, dopiero po paru chwilach, zorientowała się, że gra jakaś muzyka. Głównym wskaźnikiem była Gwen, która nagle zamarła, a na jej twarzy pojawiło się przerażenie. Było to, co najmniej niepokojące, dźwięki zdawały się dochodzić z daleka i bliska zarazem, nijak nie dało się zlokalizować ich źródła. Ale najwyraźniej, domownicy doskonale wiedzieli, z czym mają do czynienia. Tyle przynajmniej wywnioskowała ze słów Kate, wyraźnie poirytowanej, ale zaznajomionej z problemem.
Czyżby to właśnie to, było tajemniczym powodem, dla którego nikt nie odwiedzał Gwen? Sądząc po jej reakcji, było to bardzo prawdopodobne, bowiem dziewczyna wyglądała na zawstydzoną i zakłopotaną.
Przez kilka następnych chwil, Phoebe walczyła sama z sobą, w końcu jednak jej ciekawość zwyciężyła.
-Hej, co to za muzyka? Czy coś się stało? - zapytała na tyle delikatnie, na ile umiała. Sytuacja wydawała się drażliwa, musiała, więc uważać, by nie palnąć czegoś zbyt obcesowego. -Nie musisz się przy mnie wstydzić, jesteśmy przyjaciółkami, pamiętasz?
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 16-07-2016 o 12:52.
KaDwakus jest offline  
Stary 17-07-2016, 21:35   #53
 
Demogorgon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
Marcus Baggins

Marcus w końcu zdecydował się działać I podjął próbę wejścia do laboratorium. Wśród jego ekwipunku do włamów był zestaw do ujawniania odcisków palców z powierzchni przedmiotów. Dokładnie do sytuacji jak ta. Przejechać trochę pyłem i pędzelkiem i można zobaczyć, które guziki wciskał szanowny pan Swampling. Marcus wystukał hasło. Musiał poczekać chwilę, ale drzwi z sykiem otworzyły się.
-Tak naprawdę, ta klawiatura to zaawansowany czytnik odcisków palców. – Powiedział Jackson Swampling, stojąc po drugiej stronie, z paralizatorem w rękach. –Wciskam te guziki głównie dla zmylenia takich cwaniaczków, jak ty. – I wystrzelił.

Duncan O’Malley, Jimmy Deep

Ciężarówka jechała dalej, a dwójce porwanych przyszło tylko słuchać dyskusji między mięśniakiem – który miał na imię, jak się okazało, Joshua – oraz kolesiem w garniturze, Lucienem. Była to nużąca i irytujaca wymiana tyrad i narzekań na czym to świat stoi i jak żaden z tych dwóch nie dostaje szacunku, na jaki zasługuje.
-Z drugiej jednak strony, ty masz tendencje do zachowywania się dosyć nierozsądnie. Na przykład z tymi tu. – Joshua wskazał na związanych Duncana i Jimmy’ego. –Zachowywałeś się jakbyś był bohaterem jakiegoś taniego filmu akcji i zupełnie zlekceważyłeś taktyczną przewagę elementu zaskoczenia. Gdyby nie ja, byłbyś teraz w szpitalu.
-Jeśli masz problemy z moimi metodami…. – Ciężarówka zatrzymała się, przerywając Lucjenowi. Joshua zarzucił sobie na ramiona obydwu porwanych, nie zauważając albo nie przejmując się, czy są przytomni, i wyszedł, gdy kierowca otworzył mu drzwi. Szli dosyć krótko, z podziemnego parkingu do windy, a nią w górę, na piętro ze sterylnie białymi ścianami. Tam zaprowadzili ich do jakiegoś białego pokoju, pustego, prócz kilku krzeseł i ekranu na ścianie. Na jednym krześle siedział jakiś mężczyzna, ze związanymi rękami. Męśniak postawił ich i wyszedł szybko, oddychając ciężko. Może był na tyle silny, aby ich obu podnieść, ale widać noszenie ich w sumie krótki dystans, zmęczyło go. Garniak zdjął im kneble, ale pozostawił więzy i szybko wyszedł, zanim którykolwiek z nich zdołał wpłynąć na niego swoimi mocami.

Tylko dla Jimmy’ego:

Próbowałeś wpłynąć na mięśniaka bez użycia słów, jednak z braku znajomości z tym sposobem używania mocy, czułeś, jak jego umysł się opiera. Walczyłeś z nim całą drogę i w końcu udało ci się osiągnąć niewielki sukces. Niewielki. Możesz umieścić w jego umyśle sugestię długości jednego słowa.



Duncan O’Malley, Jimmy Deep, Marcus Baggins

Marcus obudził się, przywiązany do krzesła ze strasznym bólem głowy. Był w sterylnie białym pokoju. Naprzeciwko niego znajdował się ekran. Na krzesłach obok niego siedziało jakiś dwóch facetów, też związanych.
Ekran włączył się. Pojawił się na nim ubrany na czarno mężczyzna w okularach-lustrzankach.
-Dzień dobry przyjaciele. Jak miło mi was widzieć. Nie znamy się i w sumie tak powinno pozostać, ale możecie mi mówić Pan J. Wiecie, jak Harley Queen do Jokera, w taki pieszczotliwy sposób. Ale dość o moich fetyszach, porozmawiajmy o was. Spadliście nam z nieba, więc przejdę do rzeczy. Wiemy o waszych kryształach, przeszukaliśmy was, kiedy byliście nieprzytomni. Jeśli będziecie współpracować i powiecie nam wszystko, co o nich wiecie, myślę, że być może zdołamy zawiązać nić wzajemnego porozumienia. Współpraca, jak pewnie wiecie, to podstawa dobrego biznesu.

Phoebe Duncan

W kwestii pytań o pająka Phoebe udało się ich zalewem speszyć Gwen, która zupełnie nie wiedziała, na co odpowiedzieć najpierw, więc wyciąganie z niej wszelkich informacji o Mordce stanowiło wyzwanie samo w sobie. Z czasem jednak udało się z niej wyciągnąć , że pająk przepada za świerszczami; nie, Gwen nie myślała by ją rozmnażać; tak, strzepnie jej włoski w oczy, jeśli się zdenerwuje; nie, nigdy nie zrobiła tego Gwen (jakkolwiek z oporami Gwen wspomniała, że zrobiła to komuś innemu na jej oczach); nie, jak pierwszy raz zrzuciła wylinkę, Gwen nie za bardzo wiedziała co się dzieje i nie nagrała tego, myślała, że Mordka umiera. Gwen właśnie wyjaśniała, że to imię nadał jej brat, gdy wydarzyła się sytuacja z muzyką.
Przed powiedzeniem czegoś więcej na temat tej dziwnej sprawy, Gwen wzbraniała się jeszcze bardziej. W końcu jednak Phoebe nacisnęła na tyle, że (po odłożeniu Mordki) zaczęła mówić, z początku bardzo cicho i powoli. W miarę jak mówiła, można było jednak odczuć, że od dawna chciała się komuś zwierzyć.[/i]
-Mój brat od miesiąca…zmienił się. Zachowuje się dziwnie, ma ataki szału. Puszcza tę muzykę i zachowuje się w przerażający sposób. Z początku myślałyśmy, że to może tylko stres z powodu nowej pracy, ale potem…. – Zamilkła na chwilę. –Chciałam się tylko pochwalić Mordką w klasie. Myślałam, że wszyscy będą mi zazdrościć, a oni się śmiali. Wyzywali mnie od dziwolągów i miłośniczek robali. A Lily Thompson próbowała dźgnąć ją ołówkiem! Mówiłam, żeby przestała, ale Mordka się zdenerwowała i zaczęła strzelać włoskami i jeden trafił Lily w oko! – W miarę jak mówiła, Gwen zaczęła być coraz bardziej zdenerwowana i trzęść się, jakby zaraz miała się rozpłakać.
Phoebe z kolei poczuła, że nagle zrobiło się strasznie duszno w pokoju. Jakby zbierało się jakieś napięcie, którego źródła nie potrafiła zlokalizować, jakby wszystkie te negatywne emocje miały zaraz wylać się z jej koleżanki i udusić je obie. Czuła, że ciężej jej jest oddychać. Przerwała na chwilę, oferując, że otworzy okno. Robiąc to, zobaczyła na dole dziwną scenę – Kate rozmawiająca z kimś w samochodzie lodziarza. Ale…wydawało się jej, że jest tam ktoś jeszcze. Na krawędzi granicy wzroku, kogo nie może dostrzec, chyba, że kątem oka. Od patrzenia zakręciło się jej w głowie.
Wróciła do Gwen. Dało się wreszcie oddychać w pokoju. Pozwoliła jej kontynuować.
-Wezwali mojego brata do szkoły. A on….on złapał Lily za gardło i zaczął walić nią o ścianę jak szmacianą lalką! I cały czas mówił, że będzie mnie chronić! Zawsze i wszędzie! – Głos zaczął się jej załamywać. –Od tego czasu nie wychodzi z domu. Kate się nim zajmuje. Ona….jakoś to załatwiła, by ta sprawa przycichła.
Gwen podciągnęła nogi i zaczęła się kiwać, wyglądało jakby miała się rozpłakać.
-Ja tylko chcę, żeby Billy był znowu sobą.
 
Demogorgon jest offline  
Stary 18-07-2016, 21:37   #54
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Duncan był zły na Jima i na siebie co mu odbiło żeby zgrywać koguta? Przecież mógł uspokoić tamtych zamiast iść na udry powinien był powiedzieć że pracują dla mafii albo coś takiego? Ale co teraz? Miał zatkane usta więc z użycia mocy nici. Próbować wyskoczyć z wozu na lody? Nieee nic by z tego nie wyszło tylko by go pobili co by utrudniło przyszłą ucieczkę.

Pozostało tylko czekać odpowiedniej okazji szybko okazało się że trafił do jakiegoś Auschwitz gdzie będą na nim prowadzić eksperymenty tak jak się obawiał odkąd odkrył moc kryształu. Pojawił się też ich mengele - Skoro widzieliście mój kryształek to wiecie że jestem fanem Jokera choć nieco to wszystko zbyt uporządkowane jak na króla klaunów doceniam przyjazny gest w nieprzyjazne sytuacji - Powiedział z przyjaznym uśmiechem.

-$koro już zaczęliśmy zabawę w popkulturę lat 90tych to mi możecie mówić Sweet na część najfajniejszego śpiewająco tańczącego demona który zbiegł Buffy- Przez chwilę zastanawiał się czy nie domagać się amnestii dla brata ale nie zamierzał dawać im dodatkowych informacji nie miał komórki ani papierów więc może nie wiedzą?

- Odpowiadając na pytanie w ten pamiętny dzień zobaczyłem na niebie przepiękną wielobarwną zorze polarną. Odchodziły od niej promienista macki każda wchodzi w ludzkie serca,dusze i umysły i od tego czasu gram na tych strunach czując jedność że wszechświatem- Dokładnie opisał grubasowi wizję jaką doświadczył tamtego dnia.

- O tym że są inni z kryształkami dowiedziałem się dopiero dziś czy mogę jeszcze coś dla pana zrobić Mistah Jaaay?- Spytał idealnie naśladując głos z kreskówki.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 22-07-2016 o 09:52. Powód: Autocorrect :-P
Brilchan jest offline  
Stary 23-07-2016, 10:22   #55
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Jimmy przez całą drogę milczał. Bo co miał robić, skoro miał zakneblowane usta i skrępowane kończyny? Całą drogę myślał jak się wykaraskać z tej dość nieciekawej sytuacji. Spodziewał się, że mafia tym razem go dorwała. Próbował przypomnieć sobie, czy zna kogoś z tych co ich wieźli, ale nic mu nie przychodziło do głowy. Musieli być nowi. Tak, to oczywiste. Ludzie od brudnej roboty zużywali się dość szybko, a na ich miejsce przychodzili nowi. Sam tego był świadkiem, gdy w dzieciństwie przez jego chacjendę przewijały się stada brzydkich mord zwanych "kuzynami", zaś "wujkowie" i "ojcowie" dostojnie ubrani i nawet czasami aż nadto uprzejmi, lecz byli to prawie zawsze ci sami. W końcu on stał się czyimś "kuzynem", tylko miał więcej szczęścia, a raczej sprytu i intuicji, by nie skończyć na bruku, konając z policyjną kulą w trzewiach. To była jednak przeszłość, niby kilka lat, ale w warunkach mafijnych wieczność. Wieczność, przez którą mafia pamiętała o swoich wrogach. I dlatego był teraz gdzie był, w dodatku z jakimś śpiewającym manipulantem o mocy w pewnym zakresie zbliżonej do jego. No, a przynajmniej Jimmy nie musiał śpiewać jak jakiś żul po czterech piwach.
W końcu się zatrzymali. To była jego szansa. Wytężył wszystkie swoje siły, koncentrując się na próbie użycia mocy bez wypowiadania słowa i pstrykania palcami. Mięsniak był celem oczywistym. Słaby umysł łatwo podda się sugestii, lub przynajmniej otumanieje na wystarczająco długo by spróbować się uwolnić. Niestety, jego moc nie była aż tak dobra jak przypuszczał. Jedno słowo? Tylko jedno?! Szlag! A właśnie. Umieścił to słowo:

"Śmierć"



Po czym westchnął głęboko z zamkniętymi oczami. Miał pewien plan. Nie był pewien czy się uda, ale próbować było warto.

Na widok gościa w garniaku i brylach, chciał parsknąć śmiechem. Nie spodziewał się, że ktoś taki może być członkiem potężnej mafii, z którą miał na pieńku. Musiał być jakimś synalkiem dona i zapewne obiektem pokątnych żartów. Jimmy próbował zdeprecjonować w myślach tego gościa, by nie okazywać oznak strachu i stresu. Aparycja i sposób wypowiadania się typa, znacznie ułatwiały mu ten proces. Nie krył nawet zaskoczenia, że J. wie o kryształach. Skoro nie tylko Jim je posiadał, to kwestią czasu było że trzęsąca Glasgow organizacja przestępcza dowie się szybciej niż ktokolwiek inny. Poczekał aż wypowie się młody obok niego. Ten oczywiście rozgadał się jakby był na spowiedzi, albo przynajmniej na dobrym haju. Deep nie wiedział czy chłopak mówił serio, czy tylko się zgrywał. On żadnej kurwa zorzy i macek nie widział. Po prostu potknął się, spadł z dachu i wpierdalając się do kanału, nadział się ręką na kryształ. Koniec historii.
Nim młodziak skończył, Deep rozejrzał się i sprawdził czy z J. jest ten dryblas co go niósł. W końcu przyszła kolej na Jimmy'ego. Nie zamierzał udawać miłego:

- Dobra panie J.Eb się. Wiem, że robisz dla mafii Glasgow i w dupie mam co ze mną zrobisz. I tak wiem, że mamy przesrane. Wychowałem się wśród was, więc znam zasady. Będzie czas, że ci stosownie podziękuję. Jest dokładnie tak, jak chciałem. Więc słuchaj uważnie. Mogę sprowadzać jebaną śmierć na innych, indukując tą sentencję w ich głowy. Nie wiem jak to się dzieje, ale ci ludzie po prostu umierają następnego dnia, czasami szybciej. Niedawno odkryłem, że mogę to przeznaczenie odwołać, indukując sentencję "życie". A teraz czuj się zaszczycony, skurwysynu!

Jimmy wytężył umysł raz jeszcze, próbując wywołać taką samą sugestię jak u mięśniaka, tym razem szepcząc słowo "śmierć" i pstrykając cicho palcami. Chciał by garniakowi w głowie zaświtała myśl o umieraniu, spotęgowana poczuciem dejavu. Jeśli J. kiedyś był o krok od śmierci, mógł dodatkowo skojarzyć ten traumatyczny moment z tym co się stało teraz. Jeśli mu się udało, doda:

- Czujesz to? Tak pajacu, umrzesz jutro, albo nawet za kwadrans. I jeśli chcesz bym to odwołał, rób co mówię, a obdaruję cię życiem niczym bóg łaskawca...
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 23-07-2016 o 21:50.
Rebirth jest offline  
Stary 23-07-2016, 10:57   #56
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan

Posadziła Gwen na łóżku, a sama usiadła przy biurku, na obrotowym krześle. Z uwagą przysłuchiwała się opowieści, starając się analizować każdy szczegół. Szczególnie podobała jej się wzmianka o parzących włoskach wpadających do oka. "Ta zdzira w pełni na to zasłużyła! Mam nadzieję, że wydrapała sobie oko, nie mogąc znieść bólu i pieczenia!"

Nagle, bez najmniejszego uprzedzenia, jej zmysły oszalały! Chóralna kakofonia bodźców zaczęła wyć w jej mózgu, ostrzegając przed nadciągającym niebezpieczeństwem. Czas chwilowo zamarł, gdy każdy z jej organów sensorycznych, wściekle przeczesywał przestrzeń. Całe ciało naprężyło się, gotowe odpowiedzieć na atak.
Z wielkim trudem powstrzymała się, przed odruchowym zamanifestowaniem ostrza. W ostatniej sekundzie, z całej siły zacisnęła dłonie na poręczach fotela, pomagając w ten sposób przekierować impuls, każący jej dobyć broni.
Nie mogła uwierzyć w to, co czuła! Ciśnienie w pomieszczeniu z każdą chwilą narastało. Jakby była na pokładzie okrętu podwodnego, zgniatanego powoli przez morską głębię. Chociaż nie do końca, bowiem źródło przerażającego naporu, było w środku, nie na zewnątrz. Było przed nią. Była nim...

-GWEN! - krzyknęła, nim zdążyła zorientować się, co właściwie robi. Widać jej mózg był zbyt zajęty analizowaniem danych, by zaprzątać swoją uwagę drobnostkami. -Może... może otworzę okno, dobra? Strasznie się duszno zrobiło.
Dziewczynka wyglądała na zdezorientowaną, ale przytaknęła. Najwyraźniej nawet nie zauważyła, co działo się dookoła. A może nie mogła tego dostrzec? Może Phoebe czuła to tylko ze względu na swój wyostrzony instynkt?

Podeszła pośpiesznie do okna i otworzyła je na oścież. To najwyraźniej pomogło, bo ciśnienie zaczęło opadać. Odetchnęła kilka razy głęboko, czując przyjemny wiatr na twarzy. Odczekała jeszcze kilka chwil, wyczulona na dalsze anomalie, ale wszystko wydawało się wracać do normy.

Gdy zobaczyła Kate, rozmawiającą na ulicy z lodziarzem, natychmiast nabrała podejrzeń. Czemu kupowała lody w takiej chwili? Czy nie miała zajmować się swoim bratem? Poza tym, w zamrażarce było jeszcze całe pudełko!
Starała się podsłuchać, o czym rozmawiali, ale niestety była za daleko. Mogła ich jedynie podglądać, co nijak nie pomagało w wyjaśnieniu tajemniczej sprawy. Na wszelki wypadek, spróbowała zapamiętać nazwę firmy i logo na boku samochodu, oraz numery rejestracyjne. Tak przynajmniej zawsze robili na filmach. Zapamiętywali numery rejestracyjne. To dobry początek.

Dopiero po chwili dotarło do niej, że jest tam ktoś jeszcze. Nie widziała go bezpośrednio, ale czuła jego obecność. Mały, drwiący sygnał, na granicy świadomości. Próbowała kilka razy odszukać jego źródło, a później, skupić wzrok na tym tajemniczym intruzie, ale wszystko, co osiągnęła, to zawroty głowy. Aż nią zachybotało! Schowała się szybko do pokoju, zirytowana.

Dla niepoznaki pozwoliła Gwen wznowić opowieść, ale pozostała przy oknie, oparta plecami o ścianę. Resztę historii wysłuchała w nerwowym skupieniu, cały czas dyskretnie rzucając okiem na ulicę, wyczulona na każdy ruch, lub najmniejszą zmianę w otoczeniu. Wszystko w niej krzyczało - wiedziała dokładnie, z czym miała do czynienia. To coś, czego nie mogła zobaczyć? To, co stało się przed chwilą w pokoju? Dziwne zachowanie i ponadludzka siła Billego? Wszystko to na kilometr pachniało kolejnym kryształem! Lub kilkoma!

Zawsze wiedziała, że nie jest sama. Nie mogła być! Widziała niebo tamtego magicznego dnia, cudowne okruchy spadły na miasto niczym deszcz. Musiało być więcej ludzi, którzy weszli w ich posiadanie. Po prostu miała pecha, żadnego nie spotkać.

Aż do dzisiaj.

Irytacja szybko ustąpiła podnieceniu. Inni ludzie z mocami, tak różnymi od jej własnych! Ten dupek na zewnątrz wymykał się zmysłom! Nie potrafiła nawet na sekundę skupić na nim wzroku. Och, jak cudownie byłoby skrzyżować z nim ostrza! Musiałaby polegać na słuchu, węchu, lub nawet samym instynkcie, by go dopaść! To byłoby przezabawne polowanie!
Z trudem powstrzymywała się przed wybiegnięciem na ulicę. Chciała odpowiedzi! Czemu obserwował ten dom? Czy pracował dla jakiejś większej organizacji, czy może to była sprawa osobista? Czy wiedział o tym, że Phoebe jest niesławną Zmorą? A może był tutaj ze względu na rodzinę Gwen?

No właśnie. Gwen. Cicha woda brzegi rwie. Ta ciśnieniowa anomalia, wydawała się pochodzić właśnie od niej. Czyżby posiadała kryształ, ale o tym nie wiedziała? A może nie panowała nad jego mocą? Może jej brat zachowywał się tak dziwnie, przez nią? Mogła namieszać mu w głowie, nawet o tym nie wiedząc! HA! To byłaby smakowita ironia!

Z drugiej strony, braciszek też był podejrzany. Równie dobrze to on mógł posiadać okruch i jakoś przerzucać swoją moc, na siostrę. Z opowieści wynikało, że z jakiejś przyczyny był wobec niej bardzo protekcjonalny.
Ale jeśli tak było, co oznaczał ten wyskok sprzed paru minut? Czyżby odkrył prawdziwe zamierzenia Phoebe? Czy to, co wtedy czuła, to była manifestacja jego gniewu? A może po prostu chciał odstraszyć tego kameleona percepcyjnego z ulicy?

I jaka w tym wszystkim, była rola tego przeklętego lodziarza?!

Miała wielką ochotę zbiec na dół, wykopać drzwi do pokoju Billego i zażądać wyjaśnień! Zmusić ich, by wyjawili wszystkie swoje sekrety! Niech posiadacz kryształu ujawni się i uderzy w nią całą swoją potęgą!
Taka brutalna, niszczycielska siła! Zdolna rozedrzeć człowieka na kawałki! Zgnieść go i połamać, jak zapałkę! Cóż za gratka! Walka przeciwko komuś takiemu byłaby rozkoszą!

Odetchnęła głęboko, uspokajając swoje wojownicze zapędy. Nie, to nie był odpowiedni moment. Wymachiwanie ostrzem po omacku, byłoby głupie i nierozważne. Zwróciłaby jedynie uwagę wrogów, którzy być może nie mieli jeszcze pojęcia o jej obecności. Odebrałaby sobie cenny element zaskoczenia.
Lepiej poznać odpowiedzi, bez ujawniania się przed innymi. Niech pozostaną ślepi, podczas gdy ona dowie się, kto jeszcze bierze udział w tej zabawie i dlaczego. Jedno małe liźnięcie po drugim, dostanie się do słodkiego wnętrza tego lizaka tajemnic.

Wiedziała nawet, od czego zacząć!

Tak cicho jak tylko mogła, zaciągnęła zasłonki. W pokoju zapanował półmrok. Bezszelestnie podeszła do Gwen, nadal przycupniętej pod ścianą. Usiadła obok i troskliwie otoczyła dziewczynkę ramionami.
-Hej, hej, nie płacz. Już wszystko dobrze. Jestem teraz przy tobie. Ja nigdy cię nie zostawię, obiecuję - jej głos był ciepły i kojący. Dodawał otuchy i zapewniał komfort.
Delikatnie przytknęła czoło do jej skroni i wyszeptała w tajemnicy przed całym światem -jesteśmy przyjaciółkami, pamiętasz?

Gdyby ktokolwiek spojrzał w tamtej chwili na twarz Phoebe, dostrzegłby najczulszy i najsłodszy ze wszystkich uśmiechów. Ale uważniejszy obserwator dostrzegłby też, że uśmiech ten nie obejmował oczu.

Oczu, które w półmroku, zdawały się mienić kolorem krwi.
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 23-07-2016 o 11:01.
KaDwakus jest offline  
Stary 25-07-2016, 03:06   #57
 
Demogorgon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
Duncan O’Malley, Jimmy Deep, Marcus Baggins

Mężczyźnie szczęka opadła w wyrazie szczerego, głupiego zagubienia. Wpatrywał się przez chwilę w swoich więźniów, nie wiedząc najwyraźniej co powiedzieć.
-Panowie, wyniknęły chyba jakieś problemy w komunikacji. – Powiedział niepewnie. –Jaki dzień? Jaka zorza? Jakie macki? Jaka mafia? Może zacznijcie od początku, powoli i spokojnie. Dobrze? – Wyciągnął z kieszeni szmatkę i przetarł nią spocone czoło. Wyglądał na zdenerwowanego i to bardzo.
W tej chwili drzwi otworzyły się i do środka weszła znana już para mięśniaka oraz garniaka, czyli Joshua i Lucien. Obydwaj wydawali się poddenerwowani.
-A to co takiego Prosiłem was, byście mi nie przeszkadzali! – Warknął mężczyzna na ekranie.
-Pan wybaczy, szefie. Ale pan tego nie czuje.- Odezwał się garniak.
-Jeśli to jest jakiś żart o tym, że mamy tu menela..
-Gaz. Na całym korytarzy czuć zapach ulatniającego się gazu. Musimy ewakuować całe piętro, od jednej eksplozji możemy zginąć.
-Z-zginąć? – Mężczyzna w okularach rzucił ulotne, nerwowe spojrzenie Jimmy’emu. – Dobra, zakneblujcie ich i przewieźcie do drugiego laboratorium. Ja muszę jeszcze zabrać wyniki badań. I Wernera, nie zostawiłbym go przecież… – Odwrócił się i zaczął pakować jakieś papiery.
- Zaknebluj cwaniaczka, ja zajmę się pozostałymi dwoma. – Powiedział Lucjen, podchodząc z kneblem do Duncana.
Marcus, trzeci z uwiezionych, tylko uśmiechnął się rozbawiony.

Phoebe Duncan

-O-obiecujesz? – Wykrztusiła Gwen, pociągając nosem. –Jesteś taka fajna. – Powiedziała cicho.
Chwilę jeszcze zajęło jej uspokojenie się, ale w końcu wróciła do siebie. Nie chciała za to dłużej gadać o kwestii swojego brata, przynajmniej na razie. Zaczęły właśnie gadać znowu o pająku, gdy do pokoju weszła Kate.
- No, wreszcie się uspokoił. Możecie już wrócić na… – Przerwała, mierząc siostrę poważnym spojrzeniem. –Wszystko w porządku, Gwen? – Dziewczynka pokiwała głową nieśmiało, ale to nie przekonało gotki. –Przecież widzę, że nie. Phoebe, mogłabyś zostawić nas same na chwilkę. – Zwróciła się do Phoebe i zręcznie wyprowadziła ją za drzwi pokoju. – Poczekaj chwilkę w salonie, dobrze? Wyjęłam dla was ciastka. –Powiedziała i zamknęła drzwi.
W czasie gdy Phoebe rozważała możliwości, jakie daje jej ta sytuacja, dostrzegła coś, co umknęło jej wcześniej. Na końcu korytarza były uchylone drzwi, całe poobklejane logami zespołów punkowych i metalowych. Raczej na pewno pokój Kate, przynajmniej zakładając, że jej brata był na dole.
 
Demogorgon jest offline  
Stary 25-07-2016, 10:25   #58
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Młodego ucieszyło że wrogowie mimo badań naukowych wiedzą mniej od niego! Przecież informacje o halucynacjach były nawet w gazecie, czyżby nie połączyli jeszcze daty z występowaniem kryształów? Muzyk ucieszył się że im nie pomogł wykpiwając się ogólnikami a sam zdobył dwie cennę informacje: Mają co najmniej jeszcze jedno laboratorium a badania prowadzone są przez jakiegoś Wernera. Teraz pora uciekać!

Duncan postanowił skorzystać z okazji i trzepnąć z bańki gościa który zamierzał go zakneblować oraz kopnąć go mogą w kostkę. Ale były to tylko wybiegi mające na celu dać mu kilka sekund na użycie mocy:

- Panikuj, Panikuj Panikuj Panikuj uciekaj uciekaj uciekaj!- Zaśpiewała nie siląc się na rymy chciał żeby przerażeni goście wynieśli się stąd i dali im spokój zestawiając otwarte drzwi.

Spróbuje podnieść się razem z krzesłem do którego go przywiązano i zależnie od tego czy jego moc podziała uciec przez drzwi lub rzucić się całym ciałem na garnitury jeżeli nie uciekną.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 31-07-2016 o 07:51. Powód: Przemyślenia postaci
Brilchan jest offline  
Stary 30-07-2016, 08:14   #59
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Deep poczuł się wyraźnie zirytowany faktem, że jego groźba została w zasadzie zignorowana. Może przecenił nieco intelekt ofiary swego niedoszłego blefu? Zdziwiło go tylko zaskoczenie J. dotyczące mafii Glasgow. Chwilę potem wpadł, że przecież oni nie raczą wszystkich informować kim są. Najwyraźniej ten okularnik był tylko wynajętym przez nich pracownikiem, który nie zaglądał im w metrykę tylko brał kasę i cieszył się przy okazji z możliwości wykazania się. Taki intelektualista co idzie po trupach, czasem dosłownie. Jimmy jednak nie zamierzał wystawiać gardła pod brzytwę. Tymczasem stało się coś, czego Jim nie przewidział.

----

Jeśli plan Duncana wypali:

Młody ubiegł go, a raczej po prostu pękła mu psychika i zaczął te swoje kwiki, które niespodziewanie przyniosły z grubsza pozytywny rezultat. Wbrew pozorom, to był całkiem dobry pomysł. "Brawo młody! Wreszcie na coś się przydałeś." - pomyślał Jimmy, po czym szybko pstryknął palcami i skierował dyskretną sugestię do osoby która była najbliżej:

- Hej, przed ucieczką miałeś mnie rozkuć, prawda?

Miał nadzieję, że spanikowany śpiewem Duncana umysł bez oporu podda się sugestii. W sumie musiał sobie też przyznać trochę splendoru - po raz pierwszy wykorzystał moc w tandemie z innym posiadaczem mocy. Jeśli to zadziała, może stworzą nawet drużynę. Jak w jakimś pierdolonym komiksie.

Jeśli plan Jima wypali, to pomoże też uwolnić się Duncanowi i przy okazji nieco bezrefleksyjnie Marcusowi, po czym uda się szybko do wyjścia.

----

Jeśli plan Duncana nie wypali:

No tak, młody musiał akurat spanikować. Gdzie niby chce uciekać?! Co za typ! Spróbował udawać kompletnego ignoranta wobec poczynań punka i jeszcze raz zwrócić się wyraźnie do opraców. Przy okazji był tam ten drab co dostał już "śmiertelnie poważną" sugestię do łba. Może przynajmniej on pojmie:

- Widzisz doktorku? Mówiłem, komu wrzucę do łba sugestię śmierci, tego śmierć zacznie gonić jak królika. Odczułeś dejavu? Haha, masz przesrane. Tylko ja to mogę odwołać. Możesz uciekać, ale przeznaczenie cię dopadnie. Jeśli nie wybuch gazu, to zajebie cię domowa sokowirówka! Pamiętaj, została ci doba albo mniej jeśli mnie nie uwolnisz. Ale widzę, że chyba śmierć chce tu zadziałać hurtem... - mówiąc to spojrzał wymownie na mięśniaka, który go wcześniej niósł.
 
__________________
Something is coming...
Rebirth jest offline  
Stary 30-07-2016, 21:47   #60
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan

-Obiecuję.
Czuła jak Gwen przytula się do niej mocniej. Oddech dziewczynki nadal był nierówny i pociągała nosem, ale chyba najgorsze miała już za sobą.
Siedziały tak przez jakiś czas w milczeniu, otulone półmrokiem. Jedyne, co przerywało ciszę, to okazjonalne odgłosy ulicy - przejeżdżający samochód, lub ujadanie psa sąsiadów.

Phoebe zaczęła rozmyślać. Potrzebowała poukładać sobie w głowie, wszystkie swoje plany. Jeśli w tym domu faktycznie znajdował się Kryształ, będzie musiała odwiedzać swoją małą przyjaciółeczkę, tak często, jak to tylko możliwe. Warto być w pobliżu, gdyby któraś ze stron wykonała jakiś ciekawy ruch, lub wystąpiły dalsze anomalie. Fajnie byłoby też pomyszkować w pokojach Kate i Billego.

No właśnie - Billy. Tajemnicza postać. Do tej pory, nawet nie widziała go na oczy, ale nie umknęło jej uwadze, że nosił dokładnie to samo imię, co ten śmieć, który ją naśladował. Byłoby ciekawie, gdyby okazało się, że to jedna i ta sama osoba. Wtedy nie musiałaby daleko szukać, by go zabić. Obiecała sobie, że to zrobi. Była to winna wszystkim jego ofiarom.
Oczywiście szansa na taki zbieg okoliczności była praktycznie żadna. Mimo to, Phoebe nie mogła przestać myśleć o tym, jak śmierć Billego, wpłynęłaby na jej dalsze plany.

Jakby tego wszystkiego było mało, w jej plecaku nadal spoczywało tajemnicze pudełeczko, które ofiarował jej Phil. Drażniło ją to. Było elementem chaosu. Czymś, co wszystko zniszczy, jeśli jej podejrzenia się sprawdzą. Miała ochotę otworzyć je tu i teraz! By pozbyć się tej cholernej niepewności!

Z burzliwego zamyślenia, wyrwał ją nagle jakiś ruch. Winowajcą okazała się Gwen, która dyskretnie próbowała zmienić pozycję. Wierciła się przez kilka chwil, jakby niepewna, czego właściwie chce. W końcu zsunęła się ostrożnie do pozycji leżącej, układając głowę na kolanach Phoebe.

W pierwszej chwili Phoebe była zaskoczona. Zupełnie nie wiedziała, jak zareagować na coś takiego. Ale gdy przyjrzała się przyjaciółce, z trudem powstrzymała śmiech. Gwen wyglądała, jakby miała się zaraz zapaść pod ziemię. Najwyraźniej z marszu uznała swoją decyzję za potworny błąd, ale było jej tak głupio, że nie miała pojęcia, jak się teraz wycofać. Leżała więc nieruchomo, wbijając zawstydzone oczy w sufit i udawała ze wszystkich sił, że wcale jej tam niema.

Phoebe nie mogła oderwać od niej wzroku. Nie rozumiała czemu, ale coś w tym całym zakłopotaniu, wydało jej się bardzo czarujące. Na tyle, że postanowiła, przynajmniej chwilowo, odrobinę je podkręcić.

-Co robisz? - spytała chłodnym głosem, groźnie mrużąc oczy.
Leżąca na jej kolanach dziewczynka natychmiast zesztywniała. Próbowała coś powiedzieć, ale słowa uwięzły jej w gardle.
-Myślisz, że możesz sobie tak pozwalać? Kłaść się na mnie, jak na poduszce? Wstydu nie masz?
Gwen wyglądała, jakby ponownie miała się rozpłakać. Jej usta poruszały się bezgłośnie, gdy rozpaczliwie próbowała wyrzucić z siebie przeprosiny. -P-p-przepra-szam - wydukała w końcu. Jej spojrzenie z zaskoczonego, przeszło w błagalne. Próbowała nieporadnie wstać, ale Phoebe usadziła ją w miejscu jednym ostrym słowem.
-Przepraszasz, co? Za późno! Za tę zuchwałość, nie ominie cię surowa kara! Przygotuj się! - uniosła rękę wysoko ponad głowę, a następnie powoli otworzyła dłoń, sygnalizując przerażonej przyjaciółce, jaki los czeka jej policzek.
Gwen zacisnęła powieki i naprężyła się nawet bardziej, przygotowując całe ciało na uderzenie. Uderzenie, które nigdy nie nadeszło.
-BOOP! - oznajmiła Phoebe poważnym tonem, delikatnie szturchając palcem nos przyjaciółki. -Mam nadzieję, że to cię czegoś nauczyło. Twoje przyszłe kary, będą równie okrutne.
Gdy Gwen powoli otworzyła oczy, na jej twarzy malowało się absolutne zaskoczenie i niedowierzanie. Ale też i ulga.
Phoebe w końcu nie wytrzymała i uśmiechnęła się szeroko -Tylko się droczę, ty mały głuptasie! Możesz się na mnie kłaść, kiedy tylko zechcesz. Jesteś nawet wygodna. Trochę jak tulący się kot.

Czuła się dziwnie z tym wyznaniem. Ale w sumie, była to prawda. Z jakiejś przyczyny, bliskość Gwen sprawiała jej przyjemność.

**********

Gdy Kate weszła do pokoju, zastała obie dziewczynki nadal przytulone do siebie na łóżku.
Gwen leżała odprężona, chociaż wciąż wydawała się odrobinkę zawstydzona. Opowiadała cicho o tym, jak zamierza urządzić Mordce nowe terrarium. W pierwszej kolejności planowała kupić spory zapas włókna kokosowego. Podobno samo w sobie robiło za doskonałą ściółkę, ale ona uważała, że będzie lepsza, po wymieszaniu z torfem, który stosowała dotychczas.
Phoebe słuchała przyjaciółki z wielką uwagą, jednocześnie bawiąc się jej brązowymi włosami. Przeczesywała je palcami, lub zaplatała sobie w koło kciuka, powoli je odwijając. Wyglądała jak kot, bawiący się sznurkiem.

Gotka zamarła na chwilę, przerywając w połowie zdania. Mimo, że ukrywała to całkiem dobrze, widać było, że jest zaskoczona. Otrząsnęła się jednak bardzo szybko, wspomniała coś o rozmowie, salonie i ciasteczkach i jednym ruchem wyprowadziła Phoebe z pokoju.

**********

Gdy drzwi się zamknęły, poczuła jak przyjemny dreszczyk przeszył całe jej ciało. Dokładnie o tym mówiła! Nie myślała tylko, że szansa na podsłuchiwanie nadarzy się tak szybko.
Dla niepoznaki zrobiła kilka kroków w kierunku schodów, po czym tak cicho, jak tylko mogła, zakradła się z powrotem do drzwi. Każdy temat, który Kate uważała za godny zatajenia, z założenia musiał być czymś smakowitym.

Delikatnie przykładała ucho do drewnianej powierzchni oddzielającej ją od przepysznych sekretów, gdy jej oczy spoczęły na obwieszonych plakatami drzwiach na końcu korytarza. Czy to był pokój Kate?! O szczęśliwy dniu! Phoebe ledwie posiadała się z radości!
Oczywiście zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Jeśli zostanie przyłapana, znajdzie się pod ostrzałem bardzo wielu niewygodnych pytań. A ona nie cierpiała się tłumaczyć! Ale ryzyko było tego warte! Jeśli ktoś wie, co się tutaj dzieje, to właśnie pani Pociągnęłam-Za-Sznurki-By-Zatuszowałać-Supernaturalny-Berserk-Mojego-Brata!

Czując narastające podniecenie, zakradła się pod pstrokate drzwi i szybko zerknęła do środka.

Deklaracje:
1) Jeśli pokój okaże się pusty, Phoebe wkradnie się do środka i pomyszkuje w nim chwilę. Ale tak dosłownie odrobinkę, by nie narażać się zbyt mocno.
2) Jeśli w pokoju ktoś jest, przeprosi grzecznie i się wycofa. Następnie wróci pod drzwi Gwen i spróbuje podsłuchiwać.
3) Jeśli w którymkolwiek z powyższych przypadków, uda jej się wyczuć odpowiedni moment na wycofanie się (nie zawiedź mnie, mój hiper-instynkcie!), spróbuje przekraść się do salonu. Przyłapana po drodze, skłamie, że szuka łazienki.
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 30-07-2016 o 23:40.
KaDwakus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172