Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2016, 18:59   #15
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Laska bezskutecznie odbijała się od szafirowego oka nie czyniąc nawet najmniejszej rysy. Gdy archeolog wepchnął laskę między trzymające go szczypce skarabeusz zacisnął je mocniej. Drewniana laska pękła z trzaskiem posyłając drzazgi we wszystkich kierunkach niczym pociski.
Magnus daje był uwięziony czując narastające zawroty głowy z powodu utraty krwi. W końcu chwycił trąbkę i zagrał wysoką nutę.
Skarabeusz zawył i wpuścił go z kleszczy. Znikąd pojawił się Doktor i chwycił do pod ramiona i zaciągnął ku wąskiemu korytarzowi wychodzącemu z komnaty. Tam czekał już na nich Imhotep. Doktor przekazał rannego w ręce architekta. Skarabeusz pozbierał się w międzyczasie i ruszył ku nim warcząc ze wściekłość. Wpadł w wąskie gardło korytarza, ale jego pękaty odwłok nie miał najmniejszych szans przecisnąć się bez wąskie przejście.
Doktor znajdował się dosłownie od centymetry od młócących powietrze powietrze odnóży, które owad zdołał wepchnąć w korytarzowy w daremnej próbie dosięgnięcia ich.
Doktor wyciągnął swoje ćwierkające urządzenie i skierował je na wściekłego owada. Wysoki trel wywołał kolejny ryk bólu z stwora. Skarabeusz cofnął się kryjąc głowę w usiłując uciec przed dźwiękiem.
- Nie lubisz wysoki wibracji? - zakpił Doktor. - Należy ci się, nikt, powtarzam nikt nie będzie krzywdził niewinnych w mojej obecność!
- Próbuje wam pomóc głupie ssaki! - wrzasnął owad. - Nigdy bym was nie zranił! On śmierdzi krwią robotnika Anut!
- Poza rzeczami oczywistymi, jak chcesz nasz chronic? - naciska Doktor.
Kryształy rozbłysły jaśniejszym światłem i insekt zniknął z cichym trzaskiem.
- Durny teleport - warknął Doktor. - Imh, jak tam?
- Głębokie rany szarpane, na razie mogę tylko na razie założyć prowizoryczny opatrunek. Będę potrzebne szwy - powiedział Imhotep delikatnie badając ramię Magnusa.
Doktor nie odpowiedział tylko wrócił do komaty i zaczął przyglądać się kryształom. Imhotep wrócił oczami i z łachmanów wyciągnął zaskakująco czysty zwój bandaż. Imhotep owinął materiał szybko i sprawnie na ramieniu muzyka, ale mimo to ramię bolało dość, by wycisnąć łzy z oczu, a nacisk dodał jeszcze niemiłosierne pieczenie.
- Później oczyszczę ranę, teraz nie mam środków. Doktor na prawdę się przejmuje, ale najwyraźniej nie umie tego okazać. - powiedział Imhotep.
- Chodzie tutaj! - rozkazał Doktor.
Imhotem zrobił jeszcze Magnusowi temblak z jednej z licznych szmat jakie wykorzystał jako ubranie. Następnie zgarnął obolałego archeologa z ziemi i trzymając go za zdrowe ramie zaprowadził pod ołtarz.
- Wąski energii zachowały konfiguracje więc można otworzyć konwersję i transmisję materii, z dokładnością do setnych centymetra, Zamknij się! - Doktor zawołał gdy Imhotep otworzył usta by coś powiedzieć. - Proces można przewrócić, ale nie wycofać. Jednym słowem jeśli chcemy wyjaśnień musimy ruszyć teraz
- Twój towarzysz jest ranny, nie dbasz o to? - spytał Imhotep.
- Przepraszam, że ważniejsza jest dla mnie cała planeta! Gdyby musiał ratować, każdego pojedynczego człowieka przez głupią decyzją, która i tak nie jest ważna dla linii czasowej, wszechświat już dawno pogrążył by się w chaosie! Nawet ty nie jesteś warzy! Jedynie pamieć o tobie i nic więcej. Warzy jest ogół, a jednostki to tylko... straty cywilne!
- Zmieniłeś się - wyszeptał Imhotep. - Bardziej niż mogłem sobie wyobrazić
- Regenerowałem, to się zdarza gdy Władca Czasu umiera - warknął Doktor. - Ale niech ci będzie, Magnus jak chcesz możesz tu zostać, jak chcesz i zginać, albo trochę pocierpieć i rozwikłać do się do wszystkich diabłów dzieje!
 
__________________
Gallifrey Falls No More!
Dragor jest offline