Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2016, 00:55   #35
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Na ratunek Chase, część I


Tym razem Dopplera spotkał zaszczyt wyjścia do wnętrza publicznej toalety. Co prawda pokrytej różnej maści mistycznymi znakami i ogólnymi magicznymi barrierami, jak to każde wyjście do Hel...ale ostatecznie i tak nikt tutaj nie posprzątał.
-Grunt to dobra przykrywka. - Zażartował pod nosem i wyszedł rozejrzeć się, by wybrać pierwszy punkt do sprawdzenia. Najbliżej wychodków był kościół, Kolekcjoner ustawił więc zbliżenie w swoim wizjerze i obejrzał tę jego okolicę, którą miał w polu widzenia.
Kościół wydawał się nie być w zbyt dobrym stanie, choć jego wnętrze nie było specjalnie pokryte mackami ani niczym w tym rodzaju. Przyglądając się przez okna budowli, Doppler dostrzegł kobietę ubraną w suknie ślubną pod ołtarzem, mimo, że wydawała się być jedyną osobą na sali. Wyglądała na dość zakłopotaną.
Ktoś tam był, być może jeden z tej dziwnej zbieraniny, którą młody diabeł miał okazję poznać wcześniej. A może plaga? Nie było pewności, pozostawało więc to sprawdzić. Doppler skierował swoje kroki w stronę budynku, by móc zbadać jego wnętrze. Na drodze rzecz jasna stanęły mu drzwi. Kolekcjoner pchnął je więc, by droga do środka stanęła otworem.
Stare, a przede wszystkim poniszczone drzwi głośno zaskrzypiały rozsuwając się na boki. Dźwięk dwóch kroków poinformował Dopplera, że ktoś wewnątrz obrócił się w stronę wejścia. - Kto tam?! - zapytał lekko przestraszony i dość przyjemny kobiecy głos.
-Nikt groźny, szukam kogoś. - Odpowiedział uspokajającym głosem młody diabeł i pchnął drzwi na tyle mocno, by otworzyły się do końca.
-Mężczyzna? - zgadła po głosie. - A...kogo szukasz? - spytała.
-Przyjaciółki, powinna być gdzieś w tej dzielnicy. - Odparł zgodnie z prawdą i wszedł do środka, by zobaczyć z kim ma do czynienia.
Kobieta pod ołtarzem była równa Dopplerowi wzrostem, choć wyłącznie dzięki dość wysokiemu obcasowi mimo wszystko płaskich butów. Miała na sobie suknię ślubną, choć dużo bardziej skąpą niż większość tradycyjnych designów, pozwalającą jej na nieco więcej ruchu i najpewniej poprawne utylizowanie niewielkiego pistoletu który posiadała. Jej suknia oraz przerośnięta obroża miały na sobie również sporo kolców, definiujących ją jako dość osobliwą. Poza tym miała dość krótkie białe włosy, niebieskie oczy oraz dość spore piersi. Uśmiechnęła się do Dopplera mierząc go wzrokiem.
-Hoho, pan młody musi być szczęściarzem. - Kolekcjonerowi wypsknęło się, zanim zdołał zapanować nad językiem. Ze wstydu jego mlecznobiałe policzki pokryły się lekkim rumieńcem. - Przepraszam, to było niestosowne. - Dopowiedział przepraszającym tonem.
Kobieta zaczęła w dość niewinny sposób radośnie podbiegać w stronę Dopplera. Dzięki temu zbliżeniu mężczyzna zdał sobie sprawę, ze kobieta niemal perfekcyjnie ukrywa swoje EX, co musiało być powodem przez który przetrwała aż tak długo w Hel zdana na samą siebie. O ile w sprawie nie było więcej szczegółów niż na załączonym obrazku.
-Nie, nie. - uspokoiła Dopplera zatrzymując się przed nim, po czym uśmiechając najszerzej z wszystkich radosnych osób jakie Doppler kiedykolwiek widział. - Ty nim bądź! - zaproponowała, łapiąc go za dłoń. - Właśnie się modliłam. Aby bogowie dali mi się ożenić przed śmiercią.
-Ja i Ty? - Młody diabeł wydał się wyraźnie speszony. Kobieta była atrakcyjna i całkiem sympatyczna, ale przecież on miał obowiązki. - Nie zrozum mnie źle, robisz bardzo miłe wrażenie i z pewnością byłabyś dobrą żoną, ale po co się spieszyć? Jeśli chcesz, mogę Cię teraz bezpiecznie odeskortować do punktu ewakuacji, a gdy skończę swoje poszukiwania znajdę Cię i będziemy mieli okazję poznać się lepiej. - Zaproponował, nie chcąc ranić uczuć dziewczyny. - Nie będąc pod presją chwili, przekonasz się czy na pewno jestem diabłem, który by Ci odpowiadał, jako towarzysz. - Sytuacja była naprawdę niecodzienna, Doppler w sumie nigdy nie myślał o ożenku.
-Jedyne co chcę to męża, a ty się pojawiasz w środku moich modlitw. To raczej nie przypadek? - oceniła. - Jesteś łowcą z korporacji? - zgadła na podstawie jego odpowiedzi. - W takim razie pójdę z tobą, pomogę ci! - zaproponowała radośnie. - Poznamy się, poza tym, co to za żona łowcy jak nie potrafi pomóc w terenie? - zapytała, klepiąc pistolet zaczepiony o udo.
-Widzę że umiesz o siebie zadbać, ale będąc gentlemanem nie mogę Cię narażać na takie ryzyko. Moim obowiązkiem jako mężczyzny, jest zapewnienie Ci bezpiecznego wyjścia z tego terenu. - Doppler nie ustępował. - Nie obawiaj się, nie będę patrzył na Ciebie krzywo czy z góry, tylko dlatego że nie ruszysz ze mną w teren. Mało tego, zyskasz w moich oczach ze względu na okazanie rozsądku. - Starał się przekonać ją do swojego pomysłu, przemawiając łagodnym, ale zdecydowanym głosem.
-Dalej mi się to nie podoba. - naburmuszyła się, napełniając policzki powietrzem. - Pewnie większość swojego czasu spędzasz walcząc w Hel lub poza nim. Stać cie w ogóle na własne mieszkanie, korzystałbyś z niego gdybyś je kupił? - spytała. - Jeśli nie będę w stanie cie wspierać, nie będę w stanie spędzić z tobą czasu!
-Stać mnie, choć jako nowicjusz faktycznie spędzam większość czasu aktywnie. - Przyznał. - Nie twierdzę, że nie byłabyś w stanie mnie wesprzeć. Zwyczajnie nie chcę, byś w tym momencie narażała się na szwank. Jeśli po wszystkim nadal będziesz chciała ze mną pracować w terenie, nie będę oponował. Ale teraz proszę Cię, pozwól się odprowadzić do wyjścia i zaczekaj na mnie na terenie korporacji. Obiecuję że do Ciebie wrócę. - Przemówił z pełnym przekonaniem. Nie miałby serca ot tak zmiażdżyć nadzieje kogoś tak niewinnego, przynajmniej w spojrzeniu na świat. Chciał by miała czas na zastanowienie się. Jeśli dalej będzie taka uparta, może zostaną współpracownikami, bo w sumie czemu nie?
-A co to zmieni? - zapytała, nie pewna dlaczego poczekanie w korporacji miało być istotne, po czym zasłoniła dłonią usta. - Szukasz tamtej przyjaciółki, bo coś do niej czujesz? - spytała, lekko przestraszona.
-Szukam, bo trzeba ją sprowadzić z powrotem. Nie mam pojęcia w jakim będzie stanie i nie wiem czy byłbym w stanie zapewnić ochronę wam obu w drodze do punktu ewakuacyjnego. - Starał się uspokoić swoją potencjalną przyszłą partnerkę. - Poza tym, z punktu widzenia korporacji jesteś cywilem. Narażając Cię na niebezpieczeństwo, przyniósłbym wstyd zarówno sobie, jak i swojemu Wydziałowi. - Przyznał.
-Nie jesteś pewny czy byłbyś w stanie wykonać swoją pracę, więc zdecydowanie zasługujesz na pomoc. - oceniła z swojej strony. - Nie chcesz się ze mną ożenić, to chociaż pozwól mi sobie pomóc. Czy może obiecasz mi ożenek po powrocie? - zapytała.
-Nie mówiłem, że się z Tobą nie ożenię. Powiedziałem tylko że nie zrobię tego w tym momencie. - Odpowiedział spokojnie. - Gdy wrócę, będziemy mieli okazję poznać się lepiej i zaplanować wszystko jak należy, jeśli nadal będziesz chciała za mnie wyjść, gdy przekonasz się jaki jestem. - Wyklarował swój punkt widzenia raz jeszcze, skoro za pierwszym razem nie do końca go zrozumiała.
-Ja teraz chcę się przekonać jaki jesteś… - z dość smutnym wyrazem twarzy zaczęła bawić się palcami i unikać wzroku Dopplera. - No ale...jeśli to tak bardzo niemożliwe...jak będę posłuszna, to dasz mi szansę? - zapytała.
-Tak, dam Ci szansę jeśli w tym momencie zrobisz o co Cię proszę. - Na twarz Dopplera wszedł przyjazny uśmiech. Po chwili diabeł pacnął się w czoło. - Ale ze mnie… Snujemy tak dalekie plany, a ja nawet nie wiem jak masz na imię. - Po raz kolejny wstydliwie się zarumienił.
-Bless. - przedstawiła się z lekkim kobiecym ukłonem, kucając i delikatnie unosząc kieckę. - Jestem córką bogini uzdrowienia, choć dalej nie mam swojej osobistej oryginalności. - wyjawiła.
-Doppler, czasami zwany Kolekcjonerem. - Przedstawił się również, odkłaniając się lekko po męsku. Zdziwiło go, że dziewczyna ma takie samo imię, jak jego niedawna współpracownica, ale w przypadku tamtej był to pewnie pseudonim. Zdecydowanie nie pasowało bowiem do jej charakteru, a diabeł sam wybierał sobie imię. - Pozwól zatem, że Cię odprowadzę. - Podał jej ramię, by mogła się na nim oprzeć. Nie żeby nie miała siły iść, ale na pewno mogło ją to podnieść na duchu.
Dziewczyna bardzo chętnie przyjęła zaproponowane ramie. - Mam nadzieję, że nie kobiet. - wyszeptała Dopplerowi do ucha, słysząc jego pseudonim, po czym wróciła do wesołego spaceru.
-Kolekcjonuję doświadczenia. - Odparł z uśmiechem, jej wesołe usposobienie zarażało pozytywną energią.
Droga na szczęście nie była daleka i w krótkim czasie znaleźli się przy wyjściu.
-Niestety nie jest to najczystsza z dróg ewakuacji. - Rzekł przepraszająco, po czym wysłał SMS do Laplace’a, informując go o sytuacji i prosząc by ktoś zaopiekował się Bless. - Poinformowałem przełożonego o twoim przybyciu, zaopiekują się Tobą do mojego powrotu. - Pożegnał się całując Bless w dłoń, skłonił lekko głowę i zaczekał aż zniknie za portalem, po czym ruszył w stronę fontanny.

Fontanna była w nie najlepszym stanie, mając na sobie sporo śladów uderzeń i nawet ugryzień. Plaga przynajmniej okazjonalnie musiała pojawiać się w okolicy.
Teren póki co był czysty, Doppler planował zbadać jeszcze ostatni budynek w tym sektorze, ale z tego punktu miał też dobry widok na każdą ścieżkę, ustawił więc zbliżenie w wizjerze i sprawdził, która z nich może prowadzić do części dzielnicy, w której ostatni raz widział Chase. Miał nadzieję, że te areały nie są od siebie zbytnio oddalone.
Na lewo od Dopplera znajdował się dość długi las w którym nie było widać śladów niczego konkretnego. Na przeciw niego, droga prowadziła do czegoś co zapowiadało się na jakiegoś rodzaju skate park. Na prawo od diabła z kolei leżała ścieżka wiodąca do terenu z większą ilością zabudowań. Na pewno strefy bardziej użytkowej niż relaksacyjnej.
Wybór kolejnej drogi mógł zaczekać, jako że młody diabeł nie widział bezpośredniego połączenia z terenami dookoła kasyna. W związku z tym, skierował kroki do jedynego nieodwiedzonego jeszcze budynku, by przekonać się czy ma jakichś lokatorów.
Budynek mieszkalny dla pracowników kościoła był od niego nie wiele mniejszy, część rozmiaru nadrabiając posiadaniem trzech pięter. Był to okrągły budynek którego pierwsze piętro było dość spokojne ale pełne porostów plagi. Zakurzone i często zablokowane okna mocno ograniczały dostęp światła do wnętrza robiąc z budowli idealną lokację na norę dla skażonych stworzeń.
Patrząc na stopień zaniedbania, Doppler nie spodziewał się spotkać tu żadnej przyjaznej lub przynajmniej nie-wrogiej istoty, jednakże budynek należało mimo wszystko zbadać, skoro w kościele zdołała ukryć się Bless, tu również ktoś mógł się zabunkrować.
Robiąc kilka wstępnych kroków do pomieszczenia Doppler zanotował, że podłoga w nim wydaje dość donośne zgrzyty i piski. Pierwsze piętro wydawało się mieć funkcję użytkową, znajdowały się tutaj połamane drzwi prowadzące do czegoś co wyglądało jak skromna kuchnia i drugie do jadalni. Resztę zajmował obecnie okupowany przez Dopplera przedsionek z sporą ilością szaf na ubrania wyjściowe jak buty czy kurtki oraz ciężkimi do zaufania schodami.
Kolekcjoner niespiesznie opukał szafy, chcąc sprawdzić czy ktoś się w nich nie chowa. Motyw może sztampowy, ale nie należało omijać żadnej możliwości.
Szafy były szczęśliwie puste więc Doppler ruszył powolnym krokiem do następnego punktu zainteresowania, mianowicie kuchni. W niej znalazł dużo porozrzucanych naczyń oraz plagioszczura siedzącego wewnątrz dużej torby czegoś co wyglądało na zboże. Kreatura była w trakcie posilania się gdy “sukienka” przyglądała się jej uważnie z jakiegoś powodu.
Młody diabeł potraktował tę sytuację jako dobrą okazję, do wypróbowania swojej nowej broni. Ozdobne nakładki na palcach jego prawej dłoni rozwinęły się w czarną mgłę, która uformowała obcisły rękaw i długie, igłowate pazury. Doppler skoczył w przód, wbijając dłoń w szczura. Chwilę potem wziął zamach i ciął szponami w stronę lewitującego stwora, potocznie zwanego sukienką.
Dwa szybkie ruchy Dopplera uderzyły w obu przeciwników, pozbawiając plagioszczura życia na miejscu razem z sukienką.
-To zdecydowanie była dobra inwestycja. - Kolekcjoner uśmiechnął się, podziwiając robotę wykonaną przez czarną dłoń. - No to teraz jadalnia. - Mruknął i ruszył do kolejnego pomieszczenia.
Jadalnia była nieco większa od kuchni. Było w niej kilka szafek zapełnionych talerzami i inną zastawą stołowa. Ponad to znajdował się tutaj stół pełen krzeseł. Pomieszczenie było równie zrujnowane co poprzednie, jednak dla odmiany niezamieszkałe.
Nie mając czego szukać w sali jadalnej, Doppler postanowił udać się na drugą kondygnację. Schody mogły nie budzić zaufania, jednakże właśnie na okazje takie jak ich ewentualne zarwanie sprawił sobie skrzydła.
Wspinając się powoli po schodach w pewnym momencie Doppler dostrzegł kogoś siedzącego przy biurku w otwartym pokoju. Osobnik ten patrzył prosto na Dopplera, najpewniej słysząc jego nadejście.
Młody diabeł nie krył się ze swoim nadejściem. Pokonał ostatnie stopnie i podszedł bliżej, by przyjrzeć się osobnikowi za biurkiem.
Kreatura za biurkiem była humanoidalna w kształcie. Podniosła się z miejsca widząc pewność siebie Dopplera. Twarz osobnika była biała, ręce wydłużone i zakończone przerośniętymi i naostrzonymi paznokciami. Ubiór z kolei przeistoczoną szatą porośniętą nie jedną nieczystą rzeczą. Część elementów ubioru trzymała się razem dzięki elementom przypominającym macki tworzące buki, sugerując bycie wariacją kreatury.
Kolekcjoner nie wiedział czy stwór jest plagą, czy może tylko skażoną istotą. Póki nie wykazywał agresji, Doppler nie planował atakować. Chciał wiedzieć z kim lub czym ma do czynienia.
-Ktoś ty? Swój, czy może wróg? - Zapytał, może niezbyt kulturalnie, w końcu to on był w tym budynku intruzem, ale gdy nie można wyciągnąć jednoznacznych wniosków, ostrożność ważniejsza od dobrych manier.
Kreatura bez słowa uniosła dłoń w której zaczęła zbierać się egzystencja przepełniona korupcją. Dalsza rozmowa wydawała się bez celu.
-Próbowałem… - Westchnął diabeł. - Zatańczmy zatem! - Zawołał ożywionym głosem i szybko skrócił dystans, dwoma długimi susami. Wychylił się do przodu i machnął swoją upazurzoną dłonią, pochylając się nad biurkiem, by dosięgnąć wroga.
Doppler spudłował w kreaturę, która odpłynęła nieco w tył. Doppler zdał sobie sprawę, że przeciwnik w jakiś sposób lewituje i wcale nie posiada nóg. W okół niego pojawiły się trzy okrągłe obiekty o nieprzyjemnej aurze. Jak się okazało w pomieszczeniu znajdowały się również sukienki które nie omieszkały skorzystać z sytuacji, póki co jednak wyłącznie zbliżyły się do mężczyzny.
Lewitujące paskudy towarzyszące kreaturze miały nieprzyjemny zwyczaj teleportowania siebie, oraz innych. Doppler postanowił więc pozbyć się ich w pierwszej kolejności.

SukienkaR - 56EX

Doppler w swojej szarży zdołał zranić jedną z sukienek dwukrotnie, choć ostatecznie zbyt płytko aby ją zabić. Postać pomiędzy stworzeniami przywołała kolejne trzy kule, po czym wysłała pięć z nich na Dopplera, jedną rozbijając o ziemię pod swoimi stopami. Doppler nie był w stanie uniknąć kul bo jak się okazało, ich celem było eksplodować w jego okolicy. Pole rażenia może nie było zbyt duże ale tyle pocisków eksplodujących jednocześnie było solidną stratą dla diabła. Ostatnia kula wydawała się swoim wybuchem pomóc w regeneracji plagi w sferze rażenia.

SukienkaR +49EX
Doppler -153EX
??? -60EX

Bolało i to konkretnie, potężna odporność Dopplera nie zdała się na wiele. Trójka bestii zbiła się w ciasną gromadę, dając diabłu szansę do bardziej druzgoczącego uderzenia. Zamiast ciąć, pchnął pazurami, tworząc lancę energetyczną zdolną porazić grupę wrogów.

All Opponents -121EX

Trafione falą energii sukienki rozpadły się, został ich szef. Doppler zamachnął się szybko, wyprowadzając dwa krzyżujące się cięcia pazurami. Niestety oba okazały się niecelne.
Przeciwnik przywołał trzy kolejne kule zupełnie ignorując bliskość Dopplera.
Kolekcjoner nie zamierzał pozwolić, by brzydal po raz kolejny potraktował go deszczem wybuchowych pocisków, natarł z całą stanowczością zasypując kreaturę ciosami z różnych kątów i wysokości.

??? -270EX

Przeciwnik ignorując obrażenia zbliżył się do Dopplera. Przywołał kolejne dwie kule i roztrzaskał wszystkie pięć pod nogami zgromadzonych.

Doppler -227EX
??? +132EX
??? -50EX

-Aby cię pokręciło kurwi synu! - Krzyknął młody diabeł, po raz kolejny zasypując brzydala skomplikowaną kombinacją uderzeń.

??? -209

Przeciwnik zaczynał w końcu szanować siłę Dopplera i przeszedł do bardziej agresywnego, czy też mniej męczącego działania i sam również zaczął walczyć korzystając z swoich pazurów. Doppler był jednak dużo sprawniejszy, skutecznie unikając każdego z ataków.
Pokrzepiony skutecznymi unikami Kolekcjoner natarł z nową energią. Giął się w zwodach i uderzał zamaszyście, chcąc ostatecznie ukrócić istnienie tej kreatury.
Tym razem Doppler nie zdołał trafić kreatury która zmyślnie i być może siłą szczęścia unikała jego natarcia. Widząc swoją niepewną pozycję, przeciwnik skorzystał z okazji i rzucił się do ucieczki, wypadając przez okno w pokoju który wcześniej okupował.
-Jeszcze cię dopadnę… - Mruknął, choć wiedział że brzydal go nie słyszał. Doppler przysiadł by chwilę odetchnąć, choć mógł czuć się zwycięski, jego zasób energetyczny został delikatnie nadwątlony. Następnie ruszył by sprawdzić resztę piętra.
Piętro było pokojem użytkowym. Miało duży gabinet przeznaczony do pracy biurowej, mniejszy, w którym znajdował się sprzęt tkacki oraz toaletę z łazienką.
Niestety, poza skromną ilością gotówki Doppler nie znalazł nic wartego uwagi. Żadnych zapisków, ani dzienników jakich można było się spodziewać w biurze. Kolekcjoner zostawił gotówkę na miejscu, nie potrzebował jej i ruszył na najwyższą kondygnację, by dokończyć badanie budynku.
Na trzecim piętrze znajdowała się sypialnia. Piętro było podzielone na dwie połowy, zapewne z uwagi na płci lokatorów. Każda z połów była tylko serią dwupiętrowych łóżek z kuferkami i szafkami nocnymi.
Nikogo, ani żadnej plagi. Doppler nie zamierzał trawić tu więcej czasu, wyskoczył więc przez okno, a spadając rozłożył skrzydła by wylądować miękko. Otrzepał się i ruszył w kierunku bardziej zabudowanego sektora tej dzielnicy. Miał nadzieję, że to dobra droga.

***
Doppler miał szczęście w wersji słodko-kwaśnej. Obiekty zabudowane okazały się jednym wielkim centrum handlowym, najprawdopodobniej jedynym na dzielnicy. Na przeciw wejścia znajdowała się naprawdę duża ilość przedstawicieli plagi oraz...Johnny. Chłopak miał jednak poważny problem, będąc dość mocno przytłoczonym przez przeciwników.
-That’s not cool… - Westchnął młody diabeł i ruszył na ratunek Johnny’emu. To była idealna okazja, by sprawdzić w praktyce manewr, którego się niedawno nauczył. Przechylił się w przód jakby się przewracał, a gdy był już przy samej ziemi potężne wybicie z nóg, posłało go spory kawałek do przodu. Mknąc przed siebie zaczął skręcać ramię i osiągając punkt docelowy wyzwolił ponownie tego wieczora potężną lancę energetyczną, by zmieść stwory znajdujące się w pobliżu The Coolest Devil.

Multikill - 280EX

Lanca energii Dopplera położyła słabsze kreatury na ziemię bez najmniejszego problemu, Johnny bez zwlekania skoczył na równe nogi. - Dzięki! - krzyknął do Dopplera, odksakując w jego stronę. - Trochę mnie zaskoczyli - przyznał.
-Ciesz się że kawaleria przybyła! - Zaśmiał się Kolekcjoner. - Posprzątajmy ten bałagan. - Zaproponował, nie gubiąc uśmiechu.
Zaraza bez namysłu rzuciła się za dwójką diabłów, nieudolnie atakując Johnnego który płynnymi ruchami tańczył z masą powykrzywianych dziobów ludzkich karykatur.
W pewnym momencie z dachu budowli spadła przed dwójkę kolejna tajemnicza postać. Wyglądała na przedstawicielkę plagi z uwagi na pokrywającą ją dość okropną skórę o właściwościach lekko przywodzących na myśl żelatynę. Ta groteskowa kobieta przyjmując dość wyzywającą pozę zaczęła przypatrywać się dwójce diabłów.
-Graliśmy razem w Blackjacka, to teraz zagrajmy w kto położy więcej paskud. - Dopplera nie opuszczał dobry humor, przeciwnicy wydawali się niezbyt wymagający. Nie wiedział tylko co myśleć o tej dziwnej kobiecie, ale pytania mogły zaczekać. Młody diabeł w dwóch susach znalazł się przy jednym ze skupisk kreatur, jednakże najpierw skierował swoje pazury w stronę osamotnionego dzioba i zakatrupił go. Johnny zaś, nie ruszając się z miejsca wykonał błyskawiczne cięcie w stronę jednej ze zbliżających się do niego bestii, chwilę potem pozbawił życia kolejną.

Multikill +160Ex
+80cEX

Tajemnicza kreatura zaczęła zmyślnie skakać pomiędzy otaczającymi ją przedstawicielami plagi, zbierając ich rdzenie i spożywając je. W międzyczasie chmara ptaszysk atakowała Dopplera.

??? +270cEX

Doppler lewą dłonią dotknął na chwilę hełmu, by uwiecznić chmarę dziobów, oraz dziwną kobietę, na wypadek konieczności złożenia raportu na ten temat. Potem w jednym susie przeskoczył za plecy najbliższego ptaszyska i wykonał swój sztandarowy ruch.
-Kosen! - Nie mógł powstrzymać się przed okrzykiem.
Johnny zaatakował pramewę, zachowując swoje cool attitude. Następnie zaczekał aż lanca energetyczna Kolekcjonera się rozproszy i doskoczył, by pozbawić głowy jednego z dziobatych.

Multikill +480Ex
+95cEX

Nieznana przeciwnik nic nie robiła sobie z masakry jaką urządzała dwójka diabłów. Kobieta skoczyła pomiędzy dwie ostatnie pramewy i skonsumowała ich rdzenie, postawą prowokując Dopplera i Johnnego.
-Tego jeszcze nie widziałem. - ostrzegł Johnny.

??? +30cEX

-Dla mnie to też nowość. Wyraźnie jest inteligentna i próbuje nas sprowokować. - Przyznał Kolekcjoner.
-Jeśli nie masz wrogich zamiarów, daj nam jakiś znak! - Zawołał do niej. Nie planował atakować istoty, która nie wykazywała agresji względem nich. Miał ważniejsze rzeczy na głowie niż walka.
Postać dość kocim ruchem wyprostowała się i klepnęła dość silnie w tyłek. Następnie odwróciła na stopie prezentując gest “kiss my lips”, po czym wystawiła środkowy palec w stronę Dopplera. Następnie drugą ręką poprawiła w stronę Johnnego.
-Albo jest wyjątkowo wredna, albo w dziwny sposób daje znać, że ma chrapkę na zabawę. - Skomentował ironicznie młody diabeł, podchodząc do swojego tymczasowego towarzysza broni. Póki co kobieta nie była agresywna, na szczęście. - Jakieś pomysły, kim ona może być? Bo rozmowna nie jest… - Zapytał go.
-Niektóre odmiany plagi są inteligentne. - zwrócił uwagę Johnny. - Nie wiem czy nie myślimy za dużo, swoją drogą.
Nieznajoma wygięła palce w pistolet i wycelowała w Dopplera. Zwłoki stworzeń na których stał znienacka...eksplodowały.

Doppler -195EX
??? -90cEX

-KURWA! - Zaklął Kolekcjoner, odskakując jednocześnie od miejsca eksplozji, choć nie uniknął odniesienia obrażeń. Pozostało odpłacić tej paskudzie pięknym za nadobne. Wyprowadził dwa szybkie cięcia pazurami, jedno z góry potem drugie z dołu.

??? -245EX

Johnny w tym czasie podszedł bliżej i zaatakował najpierw mieczem schowanym w saya, a potem gwałtownie wyszarpując ostrze, wykonując niesamowicie szybkie cięcie.

Johnny [drawn]

Kobieta otrzymała zauważalne obrażenia od Dopplera, choć Johnny z kolei jej nie trafił ani razu. W odpowiedzi zdetonowała ciało pomiędzy którym stała dwójka aby następnie każdemu z nich dać skosztować swoich paznokci. Atak którego Doppler szczęśliwie uniknął.

Johnny -80EX
Doppler -35EX
Johnny -248EX
Johnny +Corrupting(1)
??? -30cEX

Ta paskuda był bardzo zwinna i niesamowicie groźna. Doppler nie był pewien czy dadzą jej radę, ale trzeba było próbować. Zasypał więc zbereźnicę nawałnicą gwałtownych cięć, a Johnny poszedł za jego przykładem. W swoim gradzie ciosów, dwójce udało się zranić przeciwnika tylko raz.

??? -92EX

Kobieta musiała w jakiś sposób zacząć doceniać siłę Dopplera, ponieważ skierowała się w jego stronę z dość uwodzącą pozą. Chłopak był w stanie usłyszeć jej śmiech, jednak nie ugiął się. Zabranie takiej piękności tylko dla siebie byłoby...niesprawiedliwe dla reszty świata?
Gdy Doppler ocknął się z chwilowego zamroczenia, widział jak Kobieta atakuje pazurami broniącego się Johnnego.

Johnny -224EX

Próba gierki ze strony kobiety tylko bardziej rozzłościła Kolekcjonera. Natarł więc na nią ze zdwojoną siłą. Johnny, chcąc jej odpłacić za odniesione rany, również nie odpuszczał.
Ile by się jednak nie starali, dwójka ciągle pudłowała. Kreatura zdawała się być zwyczajnie spoza ich ligi. Co chwilę rzucała sie na przemiennie na Dopplera i Johnnego.

Johnny -15EX
Doppler -256EX

Młody diabeł nie ustawał w wysiłkach, Johnny jednak zwolnił. Przyjrzał się przeciwnikowi by ocenić szanse i zaatakował, a następnie ponownie zaczął ocenę.

??? -149EX
??? -72EX

Zmiana w takcie diabłów natychmiastowo zdała się im na korzyść, gdy obydwoje skutecznie trafili przeciwnika. Pytaniem było...ile razy będą musieli to zrobić? Kobieta popisała się siłą, kopnięciem odpychając Johnnego na gromadę zwłok z początku walki, które następnie wysadziła na odległość, raniąc zaskoczonego diabła. Ku jego szczęściu, nie trafił w przesadnie wybuchowe truchła.

Johnny -75EX
??? -60cEX

Kolekcjoner zaczynał się naprawdę obawiać wyniku tej walki. Sytuacja była bardzo nieciekawa, ale czy mógł się wycofać? Na pewno nie w tej chwili, atakował więc dalej. Johnny zaś podszedł z powrotem, wymierzył i zaatakował.

??? -193EX
??? -125cEX

Kobieta nie była zadowolona kolejnymi otrzymywanymi atakami, choć w dalszym ciągu nie potrafiła się nawet zdecydować kogo woli się pozbyć.

Johnny -269EX
Doppler -30EX

Powoli pięli się ku sukcesowi. Nowy rytm walki Johnny’ego zdecydowanie im w tym pomagał. Doppler niestety nie mógł pochwalić się podobnymi umiejętnościami i mógł zdawać się jedynie na swoją szybkość oraz siłę, co czynił. Przywódca wolnych diabłów ponownie przymierzył się należycie i zaatakował, po czym przymierzył raz jeszcze.
Igrając z przeciwników, kreatura zręcznie ominęła tym razem każdego ataku po czym zatrzymała się w miejscu aby powtórzyć kilka obscenicznych gestów w stronę pary.
The Coolest wykorzystał przymierzenie sprzed chwili i ciął, oszacował szanse i ciął ponownie. Doppler ciął, szarpał i pchał, był naprawdę wściekły, zarówno na “kobietę”, jak i na własną bezsilność.
Doppler pudłował. Johnny trafił raz. Jak się okazało nie robiąc nic gdy byli otawrci poprzednim razem, ich przeciwnik przygotowywał się do kontr i zwodów. Próbując zranić kobietę nie tylko dostali zwrot ale zostali również poprowadzeni w stertę zwłok.

??? -54EX
Doppler -255EX
Johnny -121EX

Które przeciwnik następnie zdetonował.

Doppler -90EX
Johnny -135EX

-Ile jeszcze?! - W głosie młodego diabła przebrzmiewała mieszanka furii i bezsilności. - Zdechłabyś wreszcie! - Krzyknął w jej stronę, uderzając wściekle pazurami. Johnny w tym czasie wykonał przymiarkę i ciął, następnie znów się skupił.

??? -259EX(overkill)

-Tyle - stwierdził Johnny poprawiając kapelusz i zwinnie odwracając się plecami do kreatury, która po ostatnim wspólnym cięciu pary diabłów opadła z łopotem na ziemię i zaczęła się rozpływać. Doppler zaczął widzieć wewnątrz niej nietypowy rdzeń z czarnym płynem w środku. - Najpewniej przeżyła tak długo dzięki posiłkowi na początku walki. - przypomniał Johnny. - Mam dziwne wrażenie, że nie spodziewała się nas zabić. Nie próbowała wybrać celu.

Johnny +55EX

Doppler nie odwracając się od trupa, złapał się ręką za krocze i wykonał dość charakterystyczny gest z repertuaru nieżyjącej już ludzkiej gwiazdy POP.
-Deal with it! - Skomentował tonem jak z filmu.

Doppler +53,1EX

Johnny zaśmiał się, po czym schował swoją katanę i oparł ją o bark. - To czemu zawdzięczam zesłany z niebios ratunek? - spytał Johnny.
-Szefostwo przysłało mnie po Chase. - Odparł Doppler bez ogródek. - Mam sprowadzić ją lub to co z niej zostało do korporacji, jeśli stało się z nią coś złego. To misja ratunkowa, bo nie zdradziłem swojemu przełożonemu, co się tu poprzednio wydarzyło. - Dodał po chwili.
-Ona też ci nie wyjaśniła. Aż szkoda, że nie mam jak wydzwaniać do korporacji. - zaśmiał się Johnny. - Gdy my graliśmy w blackjacka twoja mała grała w ruletkę i tak się zadłużyła, że głupio jej było wracać. Więc została, żeby odpracować wartość. - wyjaśnił Johnny. - Razem z Jezusem mieli dzisiaj wpaść na jadalnie i przynieść trochę zapasów. Tylko mamy mały problem. Jadalnia jest przed nami i nigdy nie było tutaj aż tyle plagi. - jego ton nieco spochmurniał.
-To faktycznie spadłem wam z nieba. Skoro już tu jestem, równie dobrze możemy posprzątać tę plagę wspólnymi siłami. - Doppler uśmiechnął się krzywo. Czuł że gra w ruletkę to nie był dobry pomysł ze strony jego partnerki, niestety miała talent do przepuszczania kasy. - Nie chcę wyjść na pazerę czy nadmiernego oportunistę, ale myślę że w zamian za moją pomoc, będzie adekwatnym jeśli umorzycie dług Chase, by mogła wrócić ze mną. - Zaproponował rozwiązanie, które wydało mu się możliwie sprawiedliwe. Nie mógł jej tu zostawić, ale też pozostawienie Johnny’ego bez pomocy gdy on potraktował go życzliwie byłoby zwyczajnie złym postępowaniem. Takie wyjście zdawało mu się złotym środkiem.
-Patrząc po tym co się tu gnieździ, nie zdziwię się jeśli będę ci dłużny wiele więcej. - przyznał nieco zmęczonym głosem Johnny. - To dziadostwo dowodziło plagą. Wszystkie kreatury które widziałeś na mnie gdy tu przyszedłeś chowały się na dachu. Zeskoczyły na mnie znienacka w niezwykle skoordynowanym stylu. Ani trochę mi się to nie podoba. - pokiwał przecząco głową. - Na ten moment nawet nie ma sensu tam wchodzić. Zwołam chłopaków, skonstruujemy bazę wypadową tutaj. Jeśli się rozejrzeć to powinno być tutaj sporo jedzenia, więc będziemy mieli ludzi i miejsce gdzie ich przywrócić do porządku.
-Czyli co, lecimy teraz po resztę twojej wesołej gromadki? - Zapytał Kolekcjoner.
-Nie, dzwonimy. - stwierdził, wyciągając z kieszeni coś co wyglądało nawet nie jak telefon. Nie miało ekranu i przypominało cegłę. Napis u dołu maszyny podpisywał ją jako “walkie-talkie”. - My utrzymamy teren. Żeby już tu plagi nie było. Zwołam połowę tego co mam, żeby nie odsłaniać bazy. Oculusa do obsługi punktu gdy będziemy w terenie...Alfreda zostawię do obrony bazy… - zamyślił się Johnny i pomruczał pod nosem. - Damy radę. - stwierdził w końcu.
-Zastanawiałem się, jak wy się porozumiewacie na odległość, skoro w tej dzielnicy nie ma zasięgu. - Mruknął Doppler, na poły do siebie, na poły do Johnny’ego. - No to nawijaj, a ja się rozejrzę, może znajdę dobry punkt obserwacyjny.

Dwójka diabłów oczyszczała teren w okół wejścia do galerii handlowej czy może raczej miasta handlowego. Johnny dość uważnie sprawdzał wszystkie budki od hotdogów, kebabów i nie wiadomo czego jeszcze które były rozstawione na placu. Z tego co mówił, sporo więcej miało być również za samymi drzwiami. Doppler głównie wypatrywał plagi z szczytu zepsutej latarni ulicznej. W pewnym momencie niedaleko chłopaka pojawił się… Thanatos.
Uśmiechnięty, niski i nieco pulchny szkielet gapił się prosto w stojącego na szczycie Dopplera jak gdyby nigdy nic. A za nim stała Bless, która nieudolnie za kimś się rozglądała. Johnny lekko zaalarmowany tym widokiem położył dłoń na rękojeści ostrza, acz szybko się poprawił i przybrał dość cool pozę, pokazując swoje muskularne ciało młodej Bless, która wydawała się go w ogóle nie widzieć.
-What the…?! - Doppler mało nie zleciał z latarni widząc małego kościotrupa i to w towarzystwie kogoś, kto miał teraz siedzieć bezpiecznie u Laplace’a.
-Co Cię tu sprowadza? - Zapytał Thanatosa po chwili, gdy już odzyskał rezon. - I czemu sprowadziłeś ze cywila, którego oddałem pod opiekę Laplace’owi, na czas mojej nieobecności? - Drugie pytanie zdradzało w tonie pewną dozę dezorientacji.
-Miłość. Znaczy nie mnie, ją. - wskazał kciukiem na Bless. - Laplace’a nie ma nawet w bazie, to odesłali ją do administracji. Że się chciała zapisać do korporacji to ją przyjąłem. - szczerzył się rozbawiony szkielet. - Ktoś jej zdradził moją oryginalność, to była gotowa mi łeb ukręcić bylebym cie znalazł. Dobrze, że dalej masz petardę. - na moment Thanatos spojrzał na Johnnego i mu pomachał, nieświadom, że diabeł wcale nie jest jednym z łowców.
-Doppler! - uradowała się znajdując diabła dzięki jego głosowi. - Już nie jestem cywilem! - poinformowała radośnie.
-I jak widzę od razu skoczyłaś na głęboką wodę. Jesteś naprawdę uparta. - Chciał wyrazić dezaprobatę, ale odkrył że cieszy się na widok młodej dziewczyny. Widać w jego naturze zdążył się zaszczepić drobny pierwiastek pozytywnej energii, którą tak silnie roztaczała Bless całym swoim jestestwem.
-Leave you to it. - zacytował coś Thanatos, pomachał Dopplerowi i zwyczajnie zniknął. W zamian za to, to Bless była teraz niesamowicie uśmiechnięta: - To co będziemy robić? - spytała.
-Ten obszar jest straszliwie zapaskudzony, musimy go posprzątać z plagi. Właśnie czekamy na wsparcie. - Doppler odpowiedział spokojnie i zeskoczył z latarni, wyhamowując impet skrzydłami. - Będziemy mieli dużo pracy, twoje talenty mogą okazać się bardzo pomocne. - Przyznał z uśmiechem, przypominając sobie czyim dzieckiem była jego dziewczyna, jak już ją określił. Skoro tu pognała, by go odnaleźć, zdecydowanie była warta szansy. Podszedł do niej powoli, chowając pazury do formy nakładek na palce, by nie robić tak strasznego wrażenia, Bless może i dołączyła do korporacji, ale nadal była bardzo niewinna.
-Okej! - Kobieta rzuciła się do uścisku na Dopplera. - Już praktycznie wszystko tutaj jest martwe. Wypruje ich flaki i rozdepczę rdzenie. Obiecuję! - postanowiła, pełna wigoru.
-Zaiste, jesteś pełna entuzjazmu. - Zaśmiał się, przytulając ją. To było tak miłe, w świecie gdzie prawie wszyscy nastawiali się tylko na zysk i przetrwanie, spotkać kogoś kto cieszył się z tego, że po prostu jest się obok.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.
Eleishar jest offline