Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2016, 11:16   #110
ObywatelGranit
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Iwatsu ma rację. Powinniśmy spróbować z tym młodocianym lordem. Pamiętajcie, że dziećmi łatwiej manipulować. Może Chass albo Kelven zdołaliby go jakoś nakłonić do współpracy? - dodał Steven.

Zbliżyliście się do Sariel. Siedziała na jeszcze nagrzanym od promieni słonecznych głazie. Na wasz widok zwinnie się z niego zsunęła.
- Rozumiem, że jesteście gotowi do dalszej drogi. Dokąd chcecie się udać?
Chass oznajmił, że chciałby zajrzeć do biblioteki-siedziby magów. Reszta przystała na tę propozycję. Zeszliście ze zbocza nad Zwierciadłem. Wkrótce zostawiliście jezioro i groby daleko w tyle i zatonęliście w krętych ścieżkach Evereski.

W przeciwieństwie do znanych wam ludzkich osiedli, życie nocne w Warownym Domu tętniło. Elfowie doskonali czuli się w cieniach rzucanych przez wspaniałe drzewa, mając za przewodników jedynie księżyc, gwiazdy i robaczki świętojańskie. Wasz widok w sposób zrozumiały przyciągał uwagę. Mieszczanie zachowywali jednak na tyle dyskrecji, że nie czuliście się wyobcowani. Dostrzegliście grupkę młodych słuchaczy, biorących udział w wykładzie jakiegoś mędrca - być może filozofa. Gdzie indziej natknęliście się na strzelających z łuków młodzików. W innym miejscu spotkaliście grupę ślicznych dziewcząt, plotkujących przy sadzawce. Jedna z nich zawiesiła oko na Immeralu.

W końcu dotarliście do podstaw Drzewa Muira. Potężny, rozłożysty dąb, przyćmiewał wszystkie rośliny jakie do tej pory widzieliście. Chociaż nie był tak wysoki jak sekwoje rosnące u stóp Gór Grzbietu Świata, wrażenie robiły głównie niesamowity obwód jego pnia i konary mocarne niczym wieżyce zamku. Same drzewo było stare - wprost wiekowe. W wielu miejscach jawiły się pęknięcia, ubytki i puste przestrzenie. Elfowie zagospodarowali właśnie te miejsca, ograniczając prace w drewnie do minimum. Drzewo oświetlały liczne wieczne ognie oraz krążące wokół gałęzi płomienie faeri. Wielobarwne łuny nadawały mu jeszcze bardziej mistyczny wygląd.
- Oto i one. Drzewo Muira - oznajmiła Sariel, po czym weszliście do środka.

Wnętrze pachniało korą, drewnem, ziołami i innymi głębokimi woniami. Od razu znaleźliście się w głównej sali, którą przepełniały księgi i zwoje, poukładane na wąskich i wysokich regałach. W samym środku pomieszczenia tryskało źródło, otoczone sadzawką porośniętą przez zdobne kwiaty i wodorosty. Kwitnęły, pomimo jesiennej pory. Zamiast typowych dla bibliotek parkietów, chodziliście po bujnej, soczystej trawie. Z wszechobecnego drewna za pomocą magii uformowano pulpity, biurka i ławy, na których siedziało kilku gorliwych adeptów Sztuki. Jak to zwykle bywa z przedstawicielami tej profesji, mało który oderwał się od lektury i zaszczycił was choćby spojrzeniem.

Niedługo po waszym wejściu podszedł do was księżycowy elf, o miodowo-bursztynowych oczach, szaro-zielonej szacie i z wiszącym na szyi oprawionym ametystem.
- Witaj Sariel, witajcie przybysze - odparł przyciszonym głosem. - Czy mogę wiedzieć co was tu sprowadza? - spoglądał to na waszą przewodniczkę, to na was.
 
ObywatelGranit jest offline