Powinien się bać. Powinien się zesrać ze strachu. A jednak... zamiast tego tylko się zawadiacko uśmiechnął choć uczynił to z trudem. Gardło go wszak bolało od tego uścisku.
Bobby był jąkałą od urodzenia. Był więc wybierany często na ofiarę gnębienia przez lokalnych łobuzów. Gnębienia z daleka, bo Barker może i urodził się jąkałą, ale też i z parą w pięściach. Więc co najwyżej mogli go przezywać lub robić to co ten potwór... rzucać pogróżkami.
Owszem może i bestia była zdolna go zabić i zrobić krzywdę Ange. Może i była... ale najwyraźniej teraz była bezradna. Skoro mogła go udusić, skoro groziła mu śmiercią, to czemu żył? Bobby zaś nasłuchał się w swym życiu wystarczająco wiele pogróżek rzucanych na wiatr, by wyczuć nosem blef.
To dało mu więc odrobinę nadziei, która nieco wcześniej podupadła, gdy zgubili Connora i Franka. Wszak mieli się trzymać razem do cholery!
Uśmiechnął się ciepło do Angie podając jej swą zdrową dłoń i wskazując skinieniem głowy kierunek w którym podążali dotąd. Musieli dotrzeć do jaskini i to jak najszybciej. Może obecnie potwór jedynie co był w stanie robić to straszyć ich słowami, ale Bear nie miał złudzeń że taki stan potrwa długo. Musieli dotrzeć do jaskini i zakończyć ten horror. Jakoś... Adrenalina powoli opadała i czuł ból wywołany ranami oraz zmęczenie.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
Ostatnio edytowane przez abishai : 21-07-2016 o 20:15.
Powód: poprawki
|