Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2016, 13:35   #56
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


Freyvind, Gudrunn

Tymczasem obecni mieszkańcy wioski poruszyli się mniej chętnie na przemowę skalda. Dwójka młodszych mężczyzn spojrzała po sobie niepewnie. Widać, że sława ich kusiła lecz trudy rzeczywistości tłumiły ich zapał.
Gudrunn podeszła do Freya.
- Pójdą jeśli ich pociągniem - rzekła przez głosy co w sukurs Freyowi poczęły się nieśmiało odzywać - jeno wtedy z Jelling niewiele pozostanie, gdyby oni nie wrócili. - Spojrzała na skalda. - Chcesz aż tyle na szalę rzucać?
- Nie, tchórzy nam nie trza. Niech w domach ostaną.
- Tchórzy? -
spytała cicho lecz groźnie za ramię go chwytając. - Widziałeś kto pozostał? Ty ich tchórzami zwiesz? - Oczy zalśniły na czerwono. - Ile krwi chcesz jeszcze w imię bogów przelać? I za co? Za jedną dziewkę? - syknęła dziko.
- Dziewka się nie liczy - sam warknął również cicho. Przybliżył się do Gudrunn. - Liczy się to, że gdy tego kraju przed zarazą chcemy bronić, oni przyłażą by nas gromadami palić! - wrzasnął wsciekle. - Pokoju nam tu trzeba by południowe scierwo od Danii z dala trzymać, nie ma ceny krwi na to zbyt wysokiej!
- Sam wojnę wywołujesz! Wybijać chcesz ichni lud, gdy oni bezbronni? Tą samą krew przelałeś zeszłej nocy -
też głos podniosła. - A jak ich więcej? Jak z innych części kraju zjadą? Na kogo pierwszego uderzą? Na te niedobitki co tu ledwo swe istnienie wiodą? Ciebie, o fiu - na dłoń dmuchnęła - dawno tu nie będzie, boś jako wiatr. To tu to tam!
- To dlatego wyprawę Freyi ofiarowuję?! Dlatego idę po życie nie po śmierć?! Ich ludzi żywymi chcę w brańców wziąć by pokój móc zawiązać!! Na dupę Lokiego kto zaczął wilczyco. Oni, czy my?!?!?
- Spytałeś, czy pójdę z Tobą. Rzekłam, że pójdę. Ale ludzi moich na szaleństwo ciągnąć nie dam. Ani wyzywać od tchórzy. Bo nie zasłużyli na to!!! Nie zmieniaj złotych ust na wężowy język -
teraz ona przysunęła się bliżej Brujah pola mu nie zamierzając ustąpić.
- Tchórzem nazwę każdego, kto w obliczu ofiarowania Odynowi wojów po epickiej, nierównej bitwie, nosem kręcą i patrzą na to jakby kozę kto do dołu wkładał! - Frey potoczył wzrokiem po ludziach z Jelling z oczami pełnymi błyskawic. - A to Ci rzekłem, że sam z Tobą pójdę nawet, ni jednego z Twych ludzi nie wywołując!! - Zbliżył swą twarz do jej twarzy. - Niech siedzą po chatach, nie mi nawet myśleć czemu!
Warknęła głucho prosto jemu w oblicze:
- To czego żale masz? Czego wyzywasz jak ni źdźbła pomyślunku nie zamierzasz mieć? Ni spytać mnie? Tak jedność Danii zapewniać chcesz? - Bliżej między sobą być się nie dało.
- Jedność Danii została przepowiedziana - syknął. Faktycznie bliżej się nie dało. Stykali się prawie nosami - przez volvę w Ribę, na thingu. Przeciw południu. Zarazie. A potem wilki spod Jelling palą i mordują w tymże Ribe. Nas, ludzi, kobiety starców i dzieci! - krzyknął. - A gdy po pomstę idziemy ci tu na padłych wojów patrzą jak na bydło!!!
- Na bydło?! Bo śpiewu żałobnego nie ma? Bo dziewek rój do nóg Ci nie pada? -
prychnęła. - Jedna volva coś w dymie i kościach wyczytała i już przepowiednia na całą Danię? A może i resztę krain północy?!?!
Ta kłótnia zaczynała wymykać się spod kontroli i jemu i jej.
- Bo gdy Sighvart. Wypowiadał słowa. Patrzyłem. Na nich - wysyczał. Albo jeszcze on, albo juz bestia. - I choćby i cała północ! - Złapał ja za ramiona. - Nie możemy stawać do boju przeciw zastępom południa, gdy wewnątrz wojna! Otwórz oczy, na cycki Freyi!
- I pewnie testu wielkiego skalda nie zdali -
rzuciła nieco szyderczo. - Nie każdy spełnia Twe wysokie wymogi… - Popchnęła go lekko w odpowiedzi na uchwyt ramion, a gdy ni źdźbła się nie ruszył pchnęła mocniej dłonie wciskając w jego pierś. - Jaka wojna? Większość wojowników na vikingu siedzi! Kto ma walczyć? Dzieci? Starcy? To Ty otwórz swoje oczy, na zad Tyra!!!!
- Na nas ta walka spada. -
Nie patrząc na stosy wskazał je. - Swoje istnienie i najwierniejszych drużynników na szalę stawiamy. By walczyć z południem, by walczyć z pomiotem Lokiego. Sami na prącie Sleipnira w tej wojnie, bo nie chcę starców w boju - wykrzyknął jej prosto w twarz. - A oni?! - Odwrócił się bokiem lica do Gudrunn, patrząc na struchlałych tą wymiana zdań mieszkańców Jelling. Wciąż wskazywał stosy. - Szacunku im skąpicie?
- Tu drużynników nie ma. Ostatni jarl dwie wiosny temu nie wrócił. Z połową Jelling. Tradycje dopełnione. Stosy płoną. Ofiara spełniona. Czegoż jeszcze chcesz?
- Szacunku!!! Dla nich!!!
- Ktoś im szacunku nie okazał?! Ktoś uchybił? To nie Ribe z bogactwem nieprzebranym, żeby ofiary bogate składać. A pieśń nie jedną z pewnością złożysz. -
Nie mogąc popchnąć wyrwać się z jego dłoni próbowała.
Szans nie miała na to żadnych. Aktualnie siła Freyvinda zdolna była obalać drzewa.

A nie puszczał.

- Nie ofiary - powiedział cicho. Głosem który mimo tonu docierał do uszu zgromadzonych. - Jako Ci rzekłem nim tu przyszliśmy, nie ofiary czy darów. Dobre słowa, szacunku. My na północy wojów padłych w boju epickim żegnamy dumą, nie płaczem jak na południu. - Znów przybliżył twarz do niej tak blisko jak się dało. - Ale nigdzie, ni u nas, ni u sług Zachłannego… nie ma obojętności na woja padłego w bitwie. Jelling pierwsze jakiem zoczył.
- Za wiele śmierci widzieli, za wiele bliskich żegnali, za wiele stosów płonęło. -
Czerwień z oczu powoli ustępowała. - Widziałeś gdzieśmy siedzieli? Przecinek w lesie, z ziemią gołą. Tam mężów, braci, synów żegnali. Tych co powrócić zdołali jakoś, a za tych co gdzieś hen życie pokładli dla Odyna, jeno ofiarę spełnić mogli. Bez wieści o tym, co z ich szczątkami wrogowie uczynili. A Ty gniewnyś, ze kolejny woj ubity żałości ni łez nie wywołuje? Bo to Twoi druhowie przez nocy ile? Dwie? Trzy? Imiona tych w pieśniach wiecznie żywe będą. Kto sagi złoży dla wszystkich innych?
- Ja o nich sagę spisze i wygłaszać będę, jeśli w godnym boju padli. O wojach z Jelling. Ale gdy kto brak szacunku dla woja padłego w boju przejawia… -
pokręcił głową. - Oni będą Einherjar!!! - krzyknął wskazując płonące stosy. - Gdy mnie rozerwą szpony wilków, gdy Agvindura z Ribe rozszarpią pomioty z południa, gdy Sighvart polegnie prawdziwa śmiercią: TO ONI, w Ragnarok chronić będą was przed hordami Jotunów!!! - Z powrotem spojrzał na Gudrunn. - Każdy kto tego nie zoczy Asów i Vanów w sercu stracił.
- Do czasu Ragnarok jakoś trwać trzeba. A wymusić na kimś żałości nie zdołasz.
- I nie chcę. Ludzie słabi, co by naszym braciom w boju ta… -
przerwał jej już spokojnym głosem.
Nim skończył mówić Gudrunn jedną nogę zaplotła o nogę Freya wybijając go z równowagi i pchnęła. Za tym ruchem pięść lecieć miała jeno… wampirzyca nadal w uścisku skalda się szamotała.
Gdy opadł pod jej ciałem na ziemię wciąż ramiona trzymając, unieruchomił je by nic nie mogła zrobić.

Przewrócił ją na plecy.
Mimo iż się szarpała i próbowała drapać, to mocy daru jaki mu ofiarowała i krwi wilków zmusić nie mogła.
Jej siła była niczym wobec drzew czy głazów jakimi czuł mocny się teraz rzucać.
I wtedy gdy szarpała się pochylił głowę i wpił się swymi ustami w jej usta.


 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 20-07-2016 o 13:48.
Leoncoeur jest offline