Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2016, 13:41   #57
Blaithinn
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Helleven, Agvindur


Volva do jarla podeszła gdy emocje już trochę opadły po płomiennej przemowie skalda.
- Wygląda na to, że rację miałeś co do Sigrunn… - Rzekła cicho. - Przykro mi. Nie powinnam Was tu wieść.
- Teraz za późno na żale - Agvindur spojrzał z góry na volvę z namysłem jakimś. - Cóż innego zrobić miałaś? Wolę bogów spełniałaś.
Pokiwała powoli głową.
- Wolę spełniałam. - Powtórzyła i spojrzała na niego. - Mocnoś ranny?
- Nie - innej odpowiedzi raczej się nie mogła spodziewać - A Ty? Nic Ci?
- Nic poważnego. - Uśmiechnęła się leciutko na chwilę. - Kilka dni i śladu nie będzie. - Zamilkła na chwilę. - Wiem, że to nie najlepszy moment ale jakbyś mógł pomyśleć o słudze dla mnie. Niespokojne czasy się nam szykują. Dobrze byłoby mieć kogoś, kto będzie czuwał.
- Słudze? - popatrzył zdziwiony - Do tej pory nie chciałaś nikogo. Wizję miałaś jakowąś? Coś Ci grozi?- zmarszczeniem brwi wykazywał swój niepokój.
- Ten co “podarek” wysłał może mi zagrozić. - odparła ostrożnie.
- Wiesz kto to? - krok bliżej do dziewczyny postąpił pochylając nieco by twarz na jej poziom obniżyć.
- Ten, kto mię taką uczynił. - Rzekła nie wiedząc ile Elin powiedziała. - Będzie chciał mnie z powrotem… - Przysunęła się nieznacznie bliżej Agvindura i w oczy mu spojrzała. - by znów robić co tylko do głowy mu przyjdzie…
- Wiesz gdzie on? Jako się on zwie? Jak to z powrotem? - pytania cisnęły się jarlowi na usta i widać było, że ciekawość hamuje. - To przed nim się w Ribe chowasz?
- Tyle czasu minęło… Nie wiem czemu za mną ruszył... I nie wiem gdzie teraz jest… - Czoło na piersi Agvindura ostrożnie złożyła. - Ale blisko skoro “podarek” wysłał…
Agvindur zamknął wieszczkę w klatce swych ramion, lekko starając się siły swej nie używać.
Po włosach co na nowo wieczorem się okazały pogładził.
- Ale wiedzieć musi, żeś w Ribe, skoro tam Svena złapać dał radę… - dumał chwilę by spytać - czego on chce? Czego chciał od Ciebie?
Zesztywniała lekko na to pytanie, ile mogła powiedzieć, mazgaja najwyraźniej słowem nie wspominała o tym co Leiknar robił. Teraz jednak potrzebowały ochrony, a jarl zasłużył by coś wiedzieć.
- Bym cierpiała… - Odparła z tłumiona złością. - Uwielbiał patrzeć jak cierpię.
- Cierpiała? Za co? Coś zrobiła? - palnął pierw by potem głos wstrzymać. - Co się stało między wami?
Pokręciła głową i spojrzała w oczy Agvindurowi. W błękicie jej ślepka czaiła się czysta nienawiść, gdy wypowiadała kolejne słowa.
- Bo według niego pięknie wyglądam, gdy cierpię…
- Głupiec… najpiękniej wyglądasz nad haftem pochylona - mocniej przyciągnął dziewczynę do siebie odgarniając włosów pasmo - głupiec. - mruknął raz jeszcze muskając wpierw lekko usta volvy swymi. Uniósł głowę wpatrując się jakby o przyzwolenie prosząc o jeszcze.
Odpowiedzią było objęcie go za szyję i przyciągnięcie do ust swoich.
Za nimi stosy płonące pozostały, lecz w tej chwili liczyli się dla siebie jeno oni.

 
Blaithinn jest offline