Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2016, 21:09   #266
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Trzymała się wszystkiego z daleka na tyle na ile mogła, aż w końcu zebrała wszystkie myśli i zasłyszane słowa do kupy. Pomoc będzie. Jakoś doleci. Kiedyś doleci. Będzie wtedy, gdy albo rozwiążą sytuację, albo skończą wykrwawieni w lesie.
Bear był ranny, Ange była ranna, ten koleś, co do którego Arisa miała nieokreślone uprzedzenia, był ranny. Został tylko jeden jedyny strażak, który mógł wszystkich połatać. Na końcu była też ona sama.
Wtedy doszły do niej słowa, jakby w deja vu.

I tak wszyscy zginiemy.

Ulga przyszła tuż po wybrzemieniu w ich w głowie. Emocje spłynęły pozbywając Arisę strachu, czy obaw. Pozostała adrenalina, choć tą plany były wykorzystać. Kalkulacja była dość prosta. Zadanie mniej więcej klarowne. Wróg był jeden, fizyczny, z mniej fizyczną bronią. Ona była już ubrana i gotowa. Sięgnęła do telefonu i odszukała obszar, który zgadzał się z opisem przedstawionym przez uczestników spływu: przy rzece, gdzie strumyk łączył się ze skałą. Podłączyła słuchawki, które wcisnęła w uszy. Bieg wspomagany nawigacją był pewniejszy. Wystartowała więc z namiotu w celu pozyskania konkretnie wskazanego łapacza snów. Pod drzewem jednak był ten gość. Małomówny optymista, któremu później nie zamykała się jadaczka. Z jego rany lała się krew, strażaka nie było w okolicy a dziewczyna miała tylko powertape'a. Poszedł w akcję na szybkie cztery obrony ranę ścisnęła i skleiła taśmą. Natychmiast po tym ruszyła jak grom w wyznaczonym kierunku z latarkami na głowie i w ręce. Łapacz Calgarego ściskała w ręce.
 
Proxy jest offline