Elf otworzył uniósł brwi.
- Wywyższony Dom? Hmm... - zasępił się. Jego usta poruszały się bezgłośnie, a oczy miał przymknięte. Dobre trzydzieści sekund myślał w całkowitej ciszy, aż Zwierz zapytał:
- E, facet. Śpisz?
Bibliotekarz spiorunował go wzrokiem, odpędził ruchem ręki jak natrętną muchę i obrócił się do was profilem.
- Wywyższony Dom? Czy aby poprawnie sformułowałeś tę nazwę?
Chass nie zdążył udzielić odpowiedzi, gdyż mężczyzna, nagle wyprostował się i pognał w kierunku regału.
Sariel z rozbawieniem obserwowała tę scenkę.
- Belen już taki jest. Wiecznie oderwany od rzeczywistości. Jego życie to te księgi.
Immeral uśmiechnął się krzywo: - Pozazdrościć. Ktoś musi twardo stąpać po ziemi, żeby inni mogli fruwać w chmurach.
Po chwili bibliotekarz w szaro-zielonych szatach powrócił. Trzymał w ręku oprawiony w lakierowane drewno tom.
- Wspaniałe dzieło. Jedyne w swoim rodzaju. Wyszło spod pióra Laretha Nuirena.
Steven posłał wam porozumiewawcze spojrzenie.
- Nosi tytuł: "Początek". Opowiada o dziejach antycznych, może zahaczać również o późną starożytność, jeszcze sprzed początków Rachuby Dolin. Wydaje mi się, że padło tam podobne sformułowanie. Nie pamiętam jednak gdzie konkretnie.
Chass krytycznym okiem ocenił tomiszcze - chociażby jego przekartkowanie zajmie mu kwadrans; pobieżna, selektywna, lektura parę godzin, zaś zgłębienie całe dnie, jeśli nie dekadzień. Czyżby szykowała się noc zarwana w bibliotece?