Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2016, 18:04   #59
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Las

Śpiew ptaków, szum rzeki, pojedynek…
Wspomnienie kobiecego głosu, dawno zapomnianego lub też zepchniętego siłą w niepamięć.
Upojne szaleństwo walki…
Niedowierzanie i chęć zemsty…
Przez chwilę, jak przez wygodny sen, przez pamięć przebiegały mu wszystkie wspomnienia jak z innego życia czy też minionej nocy... Pojawiały się rzadko, ale były tak wyraźne. Tak prawdziwe.
Leżał i zapadał się w nie z radością, bólem, gniewem, zazdrością, poczuciem zwycięstwa i zdrady.
Zamknięty w kokonie stuporu, nie słyszał już gdy nad nim krakały wrony i kruki, czekające na pojawienie się pięknych walkirii.

Czekały…

Czekały…

Kilka odważyło się na ziemię zlecieć i szczątki dziobnąć. Jeden przysiadł na ciele pięknego Gangrela, by przekręcając główkę, spojrzeć bliżej szklistym, czarnym oczkiem.

Wtem grzebiący wśród wystygłych trupów padlinożercy poderwali się raptownie do lotu. Krakanie umilkło, przerwane nie przez piękne wysłanniczki Odyna

- Tam… - napięty szept rozdarł zastygłą ciszę.
- Chlotchild! - wielki jednooki nie bacząc na nic, ruszył na przód. Drugi mąż powstrzymał go jednak.
- Pewien jesteś, że to bezpieczne? Pułapka jakowaś może to być.
- Z lupinami walczyłeś, dziewki się boisz?
- To miejsce… jest przeklęte...
- burknął w swej obronie wiking.

Ruszyli chyłkiem, pochyleni, przez martwotą wypełnioną polanę.
- Bjarki... tam! - czujny wojownik rozglądał się wokół, gdy brzydok blondynkę zemdloną i brudną z krwistego błota zbierał. Grim mamrotał coś przy tym nerwowo, zgarniętym śniegiem próbując oczyścić zakrwawione liczko



Bjarki zamarł na ułamek sekundy by spojrzeć we wskazywane miejsce.
- Breiddjame! - Grim przeszedł szybko kilka metrów z dziewczyną w ramionach. Ukląkł i spojrzał uważnie na leżące na ziemi ciało. Chwil kilka dumał: - Dźwignij go. Ruszamy z powrotem.


Jelling


W dogasającym blasku stosów jeden przedmiot wzrok przyciągał. Nie pasował do ceremonii swym biednym i niepozornym, lichym wyglądem wpasowując jednak się w stan osady. Leżał opuszczony i zapomniany, nieco poza obrębem gorzejącego stosu.

Zaś Freyvind zaatakowan został, przez dwójkę co strachu nie znała ni cierpliwości grama.
- My rusym!!! S wami!!! - przekrzykiwaniom końca nie było. Jeden nawet postawę bojową przyjął by groźniejszym się zdać.


Za nimi trzech młodzików wychynęło z postanowieniem twardym na twarzy.


Ribe


Wśród pożogi, płaczu, biegających ludzi, wojów walczących z najeźdźcami, zapadających się od ognia chat, siedziała młoda dziewczyna.


Matkę swą, rozpłataną niemalże na pół, na kolanach trzymała. Czułym gestem twarz jej gładziła, włosy krwią oblepione z twarzy Ingeborg odsuwała. Obok nich leżał Svend strzałami naszpikowany jak jeż.
Eggnir z mieczem w dłoni drogę zastępował, siostry broniąc:
- Uciekaj, Sigrun, uciekaj! - wrzeszczał szaleńczo, wiedząc, że poraniony niewielkie szanse ma w nadchodzącym boju…


Aros


Statki dobiły do portu.
Havn tym razem nie wypełniło się przyduszonymi pokrzykiwaniami mężczyzn, wyładunkiem się zajmujących. Ludzie pracowali prędko w nocnej ciszy.
Na brzegu obok zakapturzonej postaci, która rozglądała się wokół z zaciekawieniem, kobieta stanęła

- To… to? - rozczarowanie było wyraźnie słyszalne w cichym głosie.
- Nada się. - rzekła krótko.
- Cóż…

Ruszyli za niosącymi kilka skrzyń ludźmi. Nie bezpośrednio w stronę osady, lecz w stronę okalającego osadę portową lasu. Statki zaś … odpłynęły.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 30-07-2016 o 10:32.
corax jest offline