Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2016, 22:26   #54
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
"Umysł bez celu zwykle błądzi po mrocznych miejscach"

To co w całej tej sytuacji bawiło Astropatę to był fakt, że mało kto go rozpoznawał. Tak często nosił maskę na twarzy, że kiedy ją zdjął dla towarzyszy z ostatniej misji mógł być kimkolwiek. Jakże korzystna sytuacja dla asasyna przy innych okolicznościach.

Błądzenie myślami poza tym co się działo wokoło, modły i inne rzeczy odrywające go od spraw Materium pozwalały przystosować się do nowych okoliczności. Widział, że z innymi nie było tak łatwo. Może to też fakt, że on już swoje odsłużył w Inkwizycji? Był tylko narzędziem Gniewu Imperatora i to że musiał pozostać wśród żywych było po prostu Jego Wolą. Nie miał nic do gadania i musiał się zaakceptować nowy stan rzeczy.

Może poza bionicznym okiem. Poprosił o jego usunięcie. Nakładający się obraz rzeczywistości i widmo Osnowy rozpraszały go i irytowały na dłuższą metę.


Matuzalem siedział na wózku pchanym przez urodziwą Siostrę Szpitalniczkę. Zwykle Siostry wybitnie dążyły do eliminacji w bezpośredni czy pośredni sposób psykerów, jednak Astropaci może się do grona celów nie liczyli. Tak czy tak, Siostrę Theresę bardzo cieszyło, kiedy Matuzalem opowiadał o Imperatorze i tym jak wygląda Święta Terra. Od momentu wyrwania ze stanu zawieszenia wydawało mu się, że cały czas gdzieś słyszy wątłe echo Promienia Nadziei. Wabił go, a on nie był w stanie odpowiedzieć na ten zew. Czasem łapał się na tym że nieświadomie próbował nucić melodię Astronomicanu, a zarówno czynił to fizycznie jak i mentalnie wprost do umysłów ludzi stojących blisko niego.

W pewnym momencie nuta melodii została zafałszowana. Matuzalem natychmiast przerwał i uniósł głowę. W zasięgu jego zmysłów pojawiła się wyjątkowo wyraźna iskra Mordaxa - gwardyjskiego psykera. Gdzieś tam dalej działo się coś złego. Najwyraźniej ktoś z pacjentów ośrodka walczył o swoją duszę. Matuzalem podniósł się ciężko z wózka.

- Obowiązek wzywa. - wychrypiał cicho i ruszył naprzód, rozchwianym krokiem.

Nadal nie władał w pełni nowymi kończynami, ale cel był jasny. Mózg narzucał bionice odpowiednie ruchy. Zasuszony starzec odziany w szpitalną szatę potruchtał prędko przez korytarz.


Salę wypełniał personel medyczny. Ktoś wybiegł wołając kapłana. Mordax już toczył bój o duszę hereteckiego techkapłana, ale czuć było w powietrzu paskudny smród demonicznej influencji. On nie był do tego przygotowany. Astropata, który dyżurował przy Durranie próbował wspomagać improwizującego Esperianina, ale i od niego nie było czuć odpowiedniej aury. Matuzalem wziął głęboki oddech i przecisnął się do pacjenta. W jego dłoni pojawił się symbol Aquili, który promieniował blaskiem. Paskudna aura Osnowy zaczęła być wypierana przez ciepłą opokę pobożności.
Odznaka Pielgrzyma - pamiątka z jego rodzimego świata rozżarzyła się, kiedy Astropata położył ją na czole techkapłana.

- Będą moimi najwspanialszymi wojownikami, ci którzy oddają się służbie mnie. Jak glinę ukształtuję ich i w piecu wojny przekuję! - głos starca poniósł się po pomieszczeniu, lecz on sam przestawał go słyszeć.

Słowa przypisywane Imperatorowi pozostały w tyle, kiedy on sam pognał wzdłuż nici świadomości w Osnowę... tam gdzie właśnie odbywała się bitwa o dusze towarzyszy.


Ognistym tunelem Durran i Mordax uciekali ku Materium. Goniąca ich Ciemność zdawała się to przybierać fizyczną formę, to zmieniać się. Jedno było pewne. Była wygłodniała i pragnęła pochłonąć dusze głupców, który śmieli wkroczyć do jej królestwa. Dla jednego i drugiego było jasne, że nie zdążą. Chaos był zbyt szybki i był na swoim terenie. Szczególnie Esperianin zdawał sobie sprawę z konsekwencji tego co się zaraz stanie.

Pożarcie przez Osnowę.

I opętanie ich cielesnych powłok.

Lecz na końcu ognistego tunelu rozbłysło Światło, a ogień formujący przejście zaczął zmieniać barwę. Z czerwieni i błękitu w złoto i biel. Gdzieś tam na końcu utkana ze Światła sylwetka podążała w ich kierunku ze wniesioną dłonią. Zbierał się w niej złocisty ogień... Ogień który wystrzelił w kierunku Mordaxa i Durrana i moment później pochłonął ich i wszystko wokół.


Starzec odjął dłoń od głowy pacjenta. Trzymał w niej rozpaloną Odznakę Pielgrzyma, która pozostawiła po sobie ślad na czole Durrana. Wyraźny symbol dwugłowego orła. Po chwili wyrwali się z transu również wojskowy psyker i dyżurny astropata.

Zebrani w pomieszczeniu uzdrowiciele stali osłupiali wykonując znak Aquili. Matuzalem przemówił spoglądając na nich pustymi oczodołami.

- Wiara jest najpotężniejszą Tarczą, zaś Jego Słowo jest naszą Siłą.

Nie mówiąc już nic więcej schował swój amulet do kieszeni i wyszedł spokojnym krokiem. Słowa z katechizmu brzmiały jeszcze długo w głowach zebranych.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 24-07-2016 o 22:55.
Stalowy jest offline