Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2016, 14:47   #14
MrKroffin
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Mgławica Węża
Wdowa
Cytadela
Doki
8.15 czasu ludzkiego


Zgodnie z zapowiedzią Barrusa, po dwunastu godzinach od ich rozstania, drużyna Widma zgrupowała się w dokach, w pobliżu śluzy powietrznej prowadzącej na pokład Andromedy. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało tak samo – choć doki były nieco cichsze, mniej zatłoczone niż dnia poprzedniego. Dla postronnego obserwatora nic nie wskazywało, by za chwilę ruszyć stąd miała tajna misja, wspierana z ramienia Rady. W gruncie rzeczy opuszczenie Cytadeli mogło odbyć się bez większego zamieszania, gdyby nie…

Hanar: Ten już jest!

Ich hanarski gość honorowy krzyknął do nich rozpromienionym tonem, zupełnie innym niż wczoraj wieczorem. Za nim, w pewnej bezpiecznej odległości, podążał jego krokami rosły kroganin, jeden z tych, którzy obserwowali właściciela Fluxu. Taszczył z trudem jakąś niebagatelnych rozmiarów skrzynię, dysząc ciężko niczym XIX-wieczna ludzka lokomotywa.

Hanar: Ten przeprasza Widmo za spóźnienie. Ten musiał się spakować.

Kroganin nareszcie dogonił hanara i z wyraźną ulgą odstawił skrzynię obok włazu prowadzącego na statek. Chrząknął znacząco.

Hanar: Ach, tak.

Hanar uruchomił swój omni-klucz.

Hanar: Kroganin otrzymał zapłatę. Niech idzie.

Wynajęty tragarz również uruchomił omni-klucz, mruknął coś niezrozumiale i oddalił się pospiesznym krokiem, pomstując pod nosem.

W tej samej chwili śluza otwarła się, a przed zgromadzonymi stanął średniego wzrostu człowiek o ciemnej karnacji i czarnych jak smoła oczach i włosach. Obrzucił ich ciekawskim wzrokiem, po czym skupił się na swoim holodzienniku.

Pierwszy oficer: Piątka?
zapytał jakby w próżnię.

Pierwszy oficer: Wiem tylko o czterech. Ten hanar jest z wami? Zresztą, nieważne. Macie pełne prawo decydować o tym okręcie, także o tym, kogo on przewozi. Ja jestem Ricardo Diaz, pierwszy oficer SSV Andromeda. Zapraszam na pokład.


Gdy przeszli już obowiązkowy proces dekontaminacji i wyszli ze śluzy powietrznej, znaleźli się w przestronnej Sali. Krzątało się tu kilka osób, załatwiając różne sprawy i wymieniając uwagi. Niektórzy z nich zasalutowali widząc nowego dowódcę.

Ricardo Diaz: Tak więc już oficjalnie…
Oderwał wreszcie wzrok od dziennika.

Ricardo Diaz: Witam na pokładzie SSV Andromeda. Nasz statek brał udział już w wielu misjach, nasza załoga ma wielkie doświadczenie. Nie jest nam też obca praca z Widmem. Andromeda posiada trzy pokłady, dwa użytkowe i maszynownię. Na tym piętrze znajdziecie mapę galaktyki, stanowisko pilota, pokój odpraw wraz terminalem komunikacyjnym… zresztą, sami się przekonacie. Pokoje dla was przeznaczone znajdują się na drugim pokładzie, proponuję je pozajmować. Ja dotychczasowo pełniłem funkcję oficera wykonawczego i zastępcy kapitana. Wiem jednak, że wraz ze zmianą dowódcy i moje stanowisko może się zmienić. Będę czekał na waszą decyzję, sir.
zwrócił się do Barrusa.

Ricardo Diaz: Tymczasem jeśli nie ma pytań…

Hanar: Są.
powiedział pewnie.

Ricardo Diaz: Jakie?

Hanar: Czy ktoś mógłby mi pomóc wnieść moje rzeczy?


Nowi załoganci szybko przeprowadzili wstępny rekonesans. Kapsułę kompresyjną, o którą tak zamartwiał się Jahleed, znaleźli w magazynie. Była jeszcze nierozpakowana, ale volus był pewny, że właśnie dla niego jest przeznaczona. Przekonanie to minęło, gdy udali się do kabiny pilota.


Gdy przekroczyli jej próg, wydawało im się, że kabina jest pusta. Nic bardziej mylnego.

Pilot: … o, nowa załoga….

Krzesło obróciło się powoli, a na nim, ku zaskoczeniu wielu, bezstresowo machał krótkimi nóżkami volus, nieco bardziej otyły od Jahleeda.

Pilot: … Witaj, palaveński klanie. Ty będziesz tu teraz dowódcą…? Czy może rada zaczęła mianować już moich rodaków na Widma?

Krótka wizyta u pilota nie zajęła im wiele czasu. Cały obchód już nieco dłużej. Zanim zajrzeli we wszystkie niezbędne zakamarki i poznali większość załogi, minęły prawie godziny. Jahleed z zadowoleniem odnotował obecność zarówno kuchni, jak i baru, o którym napominał już od jakiegoś czasu.

Wewnątrz statek utrzymany był w sterylnej bieli, gdzieniegdzie poprzecinanej niebieską, jednaką ze skórą Liri, barwą. Wyjątki stanowiły sala rekreacyjna, której zadania spełniał pokład obserwacyjny na piętrze drugim, a która utrzymana była w kolorach czerwieni za sprawą neonowych lamp i sypialnie drużyny Widma, gdzie barwę światła można było ustalić ręcznie za pomocą pilota.

Sala rekreacyjna zawierała stół do bilardu, czterdziestopięciocalowy telewizor wraz z funkcją zakupu i wypożyczania widów, dwie stojące obok siebie długie i czerwone kanapy oraz umiejscowiony przy ścianie bar. Przy ścianie zachodniej stał stół do ruletki z krzesłami dla graczy, a w niewielkiej wnęce obok zestaw do minigolfa. Przeszkloną ścianę północną upiększał widok na kosmiczną przestrzeń, a południową wielkie akwarium z całą ławicą ryb różnych rodzajów i z różnych światów. W gruncie rzeczy największą wadą tego pomieszczenia był brak automatycznego podajnika karmy dla ryb.

Jeśli chodzi o sypialnie to oferowały standardowe wygody – dwuosobowe łóżka, dostęp do prywatnych terminali komunikacyjnych, minibar. Możliwość dostosowania nie tylko barwy świateł, ale i systemów dźwiękowych. Quin zauważył nadto, że w jego pokoju, na jego łóżku, spał spokojnie KEI-9, najnowszy model robo-psa.


Niedługo po tym, gdy wszystko się jasne, statek znajomy a załoga poznana, Barrus wydał rozkaz wylotu. Mocowniki Cytadeli wypuściły Andromedę, ta ustabilizowała lot, po czym olbrzymie, umieszczone po bokach silniki zapłonęły niebiesko i wystrzeliły statek wraz z załogą prosto ku przekaźnikowi masy.

 
MrKroffin jest offline